Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mam już siły na swoje LENISTWO


Rekomendowane odpowiedzi

Marta84, .

 

Poza tym żyjemy w jakiś chorych czasach ciągle media nam wmawiają że trzeba się rozwijać, mieć hobby, wysokie ambicje i cele, a przecież nie każdy musi iść tą drogą niegdyś( a nawet dziś w tzw prymitywniejszych kulturach) ludziom ( w większości)obce były, są takie myślenie, cieszyli się dniem teraźniejszym i tym co mają, prowadzili proste życie bez wielkich wyzwań i oczekiwań. A dziś zwłaszcza w kręgach wilekomiejskich, klasy średniej i osób do niej aspirujących panuje jakiś paradygmat ciągłego rozwoju, ciągłego bycia zajętym pracą czy hobby pewnie wielu to kręci ale chyba nie każdy musi iść ta droga bo społeczeństwo tego wymaga.

 

Pięknie powiedziane - lepiej bym tego nie ujął. :brawo::great: Takie czasy, wyścig szczurów i walka o byt i splendor w coraz trudniejszych czasach, po trupach do celu bez oglądania się na innych. Takie jest teraz właśnie życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja gdy nic nie robię, czuję się normalnie; a gdy muszę coś zrobić, to czuję się źle; a najgorzej się czuję, gdy nagle muszę coś zrobić, bez uprzedzenia mnie o tym dzień wcześniej.
Też mam podobnie, chociaż bez znaczenia dla mnie jest fakt uprzedzenia dzień wcześniej o zrobieniu czegoś. Do tego dochodzi szybkie męczenie się. Na ogrodzie jakoś lepiej mi idzie, ale pewnie dlatego, że gratyfikacją za pracę jest wyjście z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie bez podstawy jest powiedzenie "żeby mi się chciało, tak jak mi się nie chce". Cieszę się że nie jestem sama, po raz kolejny! Boże, już myślałam że to naprawdę jest tylko moje odczucie, że to lenistwo, ale widzę że Wy również to czujecie, że czujecie się splątani w swojej niemocy :( to jest okropne uczucie chcąc coś zrobić ale nie mieć tylko chęci żeby się za cokolwiek zabrać, porąbane ;/ :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, że tak wielu osób ten problem dotyczy. U mnie to wynika raczej z podświadomego lęku, że pewnie znowu nie sprostam, nie będę wystarczająco dobra, że to co zrobię i tak nie wystarczy, więc wolę nic nie robić, trwać w marazmie, przynajmniej daje mi to jakieś złudzenie kontroli nad sytuacją i może nawet wreszcie czuję pewną synchronizację z rzeczywistością, że nie odbijam się od ściany, nie będąc właściwie "dostrojoną" do oczekiwań. Nic nie robię w danym kierunku, więc nic nie osiągam, ale przynajmniej mój obraz siebie nie jest w tym lenistwie zakrzywiony przez sprzeczne w moim odczuciu mechanizmy, co często mi towarzyszyło w przeszłości, gdy dawałam z siebie 200% a i tak okazywało się to za malo lub po prostu zbędne, bez znaczenia, w konsekwencji czego spotykałam się z odrzuceniem, obojętnością lub krytyką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@viskokova

Mam to samo, z tą różnicą, że nigdy nie dawałem z siebie tych 200% nigdy w życiu się tak naprawdę nie zaangażowałem w NIC czy to obowiązki, edukacja, samorozwój czy związek... czasem nawet czuje, że podświadomie robię coś źle jakbym czuł potrzebę podkopania swojej wartości i celowego 'spieprzenia' czegoś by móc sie czym potem umartwiać :D brzmi to irracjonalnie i tak też to czuje.

Panie psychologu, potrzebujemy tu PANA !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WojuBoju, no dokładnie ubrałes w słowa co juz dawno zaobserwowałam u bliskiej mi osoby :arrow: brak zaangażowania, słomiany zapał, pływanie po powierzchni kazdego przedsiewzięcia i rezygnacja, gdy pojawiaja sie pierwsze trudnosci. Nie wiem, czy to lenistwo i chodzenie na łatwizne, czy dywersja własnych planów i działań...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż mam tak dziwnie, że zaplanuję sobie że zrobię to i to, dokonam tego np. w ciągu 2 tygodni, rozłożę sobie obowiązki tak, żeby ze wszystkim zdążyć, a okazuje się, że dzień po dniu mija i w końcu nie robię nic, nie potrafię w ogóle zmusić się do działania, nie potrafię się ruszyć, albo coś ciągle mi przeszkadza się skupić i w końcu dni mijają a ja nie robie nic…

 

Nie martw się, mam to samo i jakoś żyję :smile:

 

Doszłam do wniosku, że rzeczy które odkładam na później, tak naprawdę nie są aż takie ważne żeby się na nich aż tak skupiać, dlatego też nie mam już nawet wyrzutów sumienia z tego powodu 8)

 

Jak mnie coś porządnie przyciśnie (typu ostateczny termin zapłaty w urzędzie skarbowym itd :D ) to jednak podrywam tyłek i wykonuję daną powinność

 

Za to od tygodnia mam rozwaloną deskę klozetową i myślę, że nie prędko kupię nową, najwidoczniej nie jest mi aż tak potrzebna 8)

 

To dziwne ale z jednej strony jestem leniem ale z drugiej strony już nie. Jak zacznę pracować to mogę to robić nawet 12h bez zadyszki, jednak kiedy tylko dostrzegę jakąkolwiek szansę na obijanie się, to z pewnością to wykorzystam

 

Dziwne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jest z moim lenistwem? Z pewnością temat dotyczy też mnie. Mam coś w rodzaju buntu przed światem, kiedyś byłem bardziej pogodzony, słuchałem rodziców, nauczycieli, itd. Teraz jak próbuję zamienić "muszę" na "chcę" mam z tym problemy. Częściowo jest to wina anhedonii, po co coś robić, skoro i tak efekty tej pracy mnie nie zadowolą. A poza tym i tak jak posprzątam zaraz pojawi się bałagan.

 

Skuteczną metodą okazuje się nawyk. Najpierw zmuszałem się do mycia naczyń i robiło się ich pełno w zlewie. Teraz jak widzę, że czas pomyć to po prostu tu robię.

 

No i zawsze powtarzam, że jak się robi tylko to co przyjemne to lenistwo, a jak się nie robi nic, to już jest depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem nawet czuje, że podświadomie robię coś źle jakbym czuł potrzebę podkopania swojej wartości i celowego 'spieprzenia' czegoś by móc sie czym potem umartwiać :D brzmi to irracjonalnie i tak też to czuje.

Panie psychologu, potrzebujemy tu PANA !

 

WojuBoju, podejrzewam, że masz zaniżoną i niestabilną samoocenę, dlatego sabotujesz swoje własne wysiłki. W psychologii ten mechanizm nazywa się samoutrudnianiem. Wolisz nie podejmować wysiłku albo podjąć go tylko w minimalnym zakresie, bo w razie porażki możesz zwalić winę na niedostateczne przygotowanie, a nie np. na brak inteligencji. To w pewnym sensie chroni Twoją i tak nie za wysoką samoocenę - jest to jednak tylko ochrona krótkotrwała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się lenie całe życie ale mam z tego powodu wyrzuty sumienia czyli to jednak nie lenistwo. Niby teraz pracuje i to zwykle dłużej niż 8 h ale poza pracą nie robię już kompletnie nic takie rzeczy jak samorozwój, dokształcanie, jakieś kursy itp są mi zupełnie obce. Robie to co muszę, to co wymagają ode mnie inni( przynajmniej częściowo) ale sam z siebie nie mam żadnych ambicji, od razu zakładam czarne scenariusze i nic nie robię w końcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, mnie się wydaje, ze to objaw straumatyzowania.
Raczej objaw lęku, jezeli sie w nic na powazanie nie zaangazujesz, niczego nie stracisz :roll: wycofywanie sie to najłaywiejsze wyjscie.. ale nie najlepsze.
Jedno drugiemu nie przeczy. Najpierw jest/są trauma/y, a potem lęk, aby się nie powtórzyły.

Natomiast nie zgadzam się @ekspertem, że taki sposób zachowania, to tylko krótkotrwała metoda ochronna, bo nawet ja czy @carlos jesteśmy znakomitymi przykładami na to, że takie coś może trwać latami, a im dłużej żyję, to tym bardziej się upewniam, że nawet i całe życie. Trening czyni mistrza, we wszystkim, w nicnierobieniu też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się lenie całe życie ale mam z tego powodu wyrzuty sumienia czyli to jednak nie lenistwo. Niby teraz pracuje i to zwykle dłużej niż 8 h ale poza pracą nie robię już kompletnie nic takie rzeczy jak samorozwój, dokształcanie, jakieś kursy itp są mi zupełnie obce. Robie to co muszę, to co wymagają ode mnie inni( przynajmniej częściowo) ale sam z siebie nie mam żadnych ambicji, od razu zakładam czarne scenariusze i nic nie robię w końcu.

Ja wyrzutów sumienia nie mam, jest mi bardzo dobrze ze swoim nieróbstwem, emocjonalnie jestem wręcz wrogo nastawiony do działania. Jedynie mam rozumową świadomość, że moje nieróbstwo jest bardzo złe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robie to co muszę, to co wymagają ode mnie inni( przynajmniej częściowo) ale sam z siebie nie mam żadnych ambicji, od razu zakładam czarne scenariusze i nic nie robię w końcu.
Nawet jezeli cos nie wyjdzie, to wazny jest sam fakt, że sie spróbowało. Tak jak ze sportem , ja nie ćwicze, zeby osiagnąc jakis tam wynik, rekord, tylko dla samego działania, bo to juz jest sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o dziwne ale z jednej strony jestem leniem ale z drugiej strony już nie. Jak zacznę pracować to mogę to robić nawet 12h bez zadyszki, jednak kiedy tylko dostrzegę jakąkolwiek szansę na obijanie się, to z pewnością to wykorzystam
mam podobnie zdarzało mi się pracować po 80 h w tygodniu czy blisko 300 h w miesiącu czyli prawie dwa etaty a mimo to uważam się za lenia, a ta moja "pracowitość" wynikała z braku asertywności, tego że nie potrafię odmówić a nie chęci do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, jak się jest straumatyzowanym to energia fizyczna jest bardzo niska, po prostu brakuje witalności.

 

carlosbueno,

mam podobnie zdarzało mi się pracować po 80 h w tygodniu czy blisko 300 h w miesiącu czyli prawie dwa etaty a mimo to uważam się za lenia, a ta moja "pracowitość" wynikała z braku asertywności, tego że nie potrafię odmówić a nie chęci do pracy.

 

moim zdaniem jesteś straumatyzowany. ciału brakuje witalności, nie chce sie pracować, jednak ma mechaniczną energie stresu, kortyzol itp., która utrzymuje w stanie aktywności i funkcjonuje odpowiednio do czynników zewnętrznych które tym bezbronnym, nienależącym już do Ciebie w pewnym sensie ciałem zarządzają, na zasadzie przytłoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak nie pracowałem ponad 2 lata czułem ekstremalną presję z zewnątrz że powinienem pracować bo w moim wieku to wstyd tego nie robić, wewnętrznej jednak nie miałem, ja sam z siebie bez przymusu nie jestem wstanie nic wykrzesać.

Też mi chyba pozostaje przymus (otoczenia lub sytuacji życiowej).

Od zawsze odkąd pamiętam, nie miałem żadnej wewnętrznej motywacji, by robić coś pożytecznego (za wyjątkiem motywacji do nauki, tą kiedyś miałem). Chyba urodziłem się już z temperamentem nieroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×