Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

@Meya ja tam jestem romantykiem (43 lata), tyle że już mam Żonę. Nie wierzę, że faceci co lubią delikatne, wrażliwe dziewczyny wyginęli, może tylko źle trafiasz. Natomiast marzenia o księciu na białym koniu i bajce, to nie jest dobra droga. Życie z pewnością bajką nie jest, są różne mało romantyczne okoliczności i różne problemy. Na pewno nie dzieje się tak, jak w komediach romantycznych, a życie dwojga ludzi ze sobą to ciągła praca nad związkiem po obu stronach. Żeby była jakaś harmonia. 

@Astafakasta jeśli nadal mieszkasz z rodzicami (jak typowy gniazdownik) i jesteś na ich utrzymaniu, to nie bardzo widzę możliwość założenia przez Ciebie rodziny. Przyznasz, że nie jest to zachęcająca perspektywa dla ewentualnej partnerki, która zamiast być rzeczywistą partnerką musiałaby się Tobą opiekować i Cię utrzymywać. Kobiety zwykle chcą założyć rodzinę, a to wymaga jednak warunków i pewnej odpowiedzialności za drugiego człowieka i za ewentualne dzieci. Jedyna możliwość to jakiś luźny związek na seks i nic więcej lub tylko przyjaźń

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatni związek z kimś dał mi tyle satysfakcji, że zdołałem się odkleić od takiego myślenia, że tylko miłość może mnie wskrzesić. Byłem bardzo poraniony przez niedostępność kobiet wcześniej, a to z powodu, że potrzebowałem z ich strony akceptacji mojej choroby. Dziś o tym głośno nie mówię, ale wcześniej miałem taką potrzebę i spotykałem się tylko (poza dwoma) z odrzuceniem. Wierzyłem, że miłość może mnie uskrzydlić i po ostatnim związku zrobiłem się spokojniejszy o to, mimo że ten zakończył się jakiś czas temu przez odejście partnerki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie trochę bym rozdzielał te dwie sprawy - stanięcie na własnych nogach i uniezależnienie się od rodziny - to jest bardzo ważne. Poszukiwanie partnera, żeby przejął obowiązki rodziców, nie jest dobre w żadnym przypadku.

Natomiast poczucie samotności to zupełnie inna sprawa. Pamiętam jak sam się tak czułem, właśnie wtedy trafiłem na Forum, bo potrzebowałem poczuć się członkiem jakiejś społeczności.  Bycie w związku to wyższy poziom relacji i większość ludzi ma potrzebę bycia z kimś. Taka natura ludzka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi np. dużo pewności siebie w relacjach z ludźmi dał sport, bo w porównaniu z ćpaniem (co kiedyś robiłem) ten był czymś co uważałem, że jest dobre oraz mnie uszlachetnia. To dobre rozwiązanie na samotność, bo wtedy jesteśmy postrzegani jako bardziej atrakcyjni. Lepiej się wtedy wysypiamy i życie jest bardziej optymistyczne. Łatwiej sobie poradzić z wyzwaniami dnia codziennego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@acherontia styx oczywiście się pod tym podpisuję, żeby wejść w zdrową relację z drugim człowiekiem, trzeba się najpierw samemu ogarnąć, uporządkować swoje życie, nauczyć żyć ze sobą w zgodzie. To podstawa. Trzeba najpierw umieć żyć samemu, by nauczyć się żyć z kimś. I na pewno nie uzależniać swojego szczęścia od innej osoby. Sam kiedyś popełniałem te wszystkie błędy - i nic nie wychodziło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Meya napisał(a):

 

@Dryagan 

Wiem, że życie to nie bajka, ale na początku jest pięknie. Uwielbiam ten stan i chciałabym, aby trwał. Taki obustronny dozgonny love bombing. Tylko tego muszą chcieć dwie osoby i nad tym pracować. Dla mnie nie ma z tym żadnego problemu, uwielbiam czułości, przytulanie, okazywanie sobie uczuć każdego dnia drobnymi gestami. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć kogoś, kto też taki jest.

 

Ja tam dawno jestem po etapie motylków w brzuchu, ale nadal lubię się przytulać 🙂 i nie mam teraz na myśli seksu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, też się czuję samotna, dlatego tu weszłam. W sumie nie wiem co, co mogę napisać... Chyba pierwszy raz odzywam się na wątku nie dotyczącym hipochondrii. Nie zmagam się z nią od jakiegoś czasu. Gdzieś od roku. Zluzowałam. 

Tylko czuję się niczyja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś tak na prawdę na dobre intelektualnie ale i emocjonalnie zrozumiałem, że samotność to największe zło i przyczyna wielu innych negatywnych objawów psychicznych. Nawet lepiej jest być pijakiem, który ma grupę znajomych i kolegów do picia, niż trzeźwym ale samotnym. Człowiek robi się dziki, nie ma się z kim porównywać, do czegoś dopasować, nie ma od kogo otrzymać chociaż słownego wsparcia a i sam nie ma komu pomóc i się wykazać. Mimo iż wydaje mi się, że samotność jest dla mnie dobra, ze względu na moje trudności z nawiązywaniem relacji i nieśmiałość, to jednak lepiej mieć nawet znajomych wariatów niż nikogo...

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z założenia, że lepiej być samotnym, niż być w towarzystwie wrogów. Każdy na tym świecie myśli głównie o sobie. Znajomych próbuje użyć do swoich egoistycznych celów. Mało jest przyjaźni na tym świecie. Jak mam być w towarzystwie ludzi niezdolnych do przyjaźni wybieram samotność. Tak na prawdę jedyna osoba, która ma dla mnie czas to mój kot.

"Przyjaźń" na tym świecie to żart. Gdy tylko zaczynasz być smutny, tak zwani przyjaciele zaraz znikają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No... coś w tym jest, zgodzę się z przedmówcą.

Mój mąż ma dwóch kumpli,z którymi się zaprzyjaźnił.Zazdroszczë mu, pozytywnie oczywiście.Powiedziałam mu kiedyś "Dbaj o tę przyjaźń".

Ja nie mam przyjaciół, aczkolwiek samotna nie jestem.Trochę taki typ odludka, który często woli towarzystwo zwierząt niż ludzi.Życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Meya napisał(a):

 

Samotność owszem jest przykra, ale nie zgadzam się z tym, że lepiej być pijakiem i mieć znajomych do picia, niż trzeźwym ale samotnym. I jeszcze się z nimi porównywać i do nich dopasowywać, to przepis na samozagładę. Czy nie lepiej zastanowić się, jakich przyjaciół chciałbyś mieć i pomyśleć gdzie takich ludzi możesz poznać, podejmując potem inicjatywę?

Nie, nie chodzi mi o dopasowywanie się do pijaków. Ale wydaje mi się, że taki pijak mając kompanów jest szczęśliwszy niż ja. Z powodu posiadania znajomości bliskich zeru to dla mnie funkcjonowanie w gronie jest abstrakcją, znam to tylko z teorii i obserwacji i nie wiem czego się spodziewać, ale wydaje mi się, że raczej może być to pozytywne. I nie mówię tu nawet o posiadaniu przyjaciół ale o zwykłych znajomych, takich przeciętnych ludzi, co dla mnie też jest trudno osiągalne gdy czuję się inny, gorszy, właśnie niedopasowany a ta samotność jeszcze to pogłębia i jest takie zamknięte koło. Chyba czas to przerwać, bo życie dla samego siebie nie daje mi celu i motywacji. Pewnie trudno będzie znaleźć mi kompatybilnych znajomych. Może tutaj się ktoś trafi...

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie posta AVRL, szczęście nie jest jedynym znacznikiem sukcesu w życiu. Może pijacy są szczęśliwsi, ale czy na pewno warto ich naśladować? Przez swoje uzależnienie obniżają poziom cywilizacji i szkodzą każdemu. Zawsze będę stał za poglądem, że nie żyjemy tylko dla siebie. Pijaństwo to egoizm, a egoiści nie są dobrymi przyjaciółmi. 

 

Przypomina mi się carlosbueno, który chciał unieważnić dyplom uczelni, żeby łatwiej znaleźć pracę na budowie.

Od kiedy piszę na tym forum (13 lat), starałem się być szczęśliwy. Ostatecznie wpisałem w sygnaturce: "szczęście nie jest sensem życia".

W przyrodzie większość zwierząt jest samotna, samotność nie jest sprzeczna z naturą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@AVRL, bądź dobrej myśli.

Podam Ci przykład przyjaźni realnej, której zaczątek był właśnie na forum,tylko że dla motocyklistów.

Mąż jest maniakiem motocyklowym i na jednym z forów zaczął pisać z gościem, który mieszka 220 km od nas.Różni ich wiele,m.in.pozycja społeczna, pogląd na świat itp.

Natomiast połączyła ich pasja do motocykli.

Dziś ten chłopak to praktycznie nasz przyszywany domownik, choć rzadko się widujemy,ze względu na odległość.

Mogłabym tu książkę napisać,bo oni się naprawdę dobrali i ich przyjaźń trwa(mimo że obaj mają baby na głowie).Tak mi po prostu przyszło do głowy, że nigdy nie wiadomo,kogo i kiedy los postawi na naszej drodze.🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@naftan_limes No nie czepiaj się tak tych pijaków 🙂 To tylko przykład, że nawet wydawać by się mogło h****e życie jest lepsze, gdy ma się ekipę, z którą dzielić można podobny los. A szczęście? No jest to pojęcie względne i dla każdego będzie to coś innego i to nie jest już nasz wybór. Ja, kiedy dziś dostałem atak bardzo złego samopoczucia, uświadomiłem sobie, że łatwiej by mi było podjąć jakieś kroki, pokonać moje lęki mając znajomych. Takich, którym bym ufał i mógł się zwierzyć. A może okazałoby się, że 3/4 moich problemów i moich strachów jest obecna u większości ludzi. No wydaje mi się jak obserwuję moją mamę i jej znajomych. Ona z każdego miejsca gdzie była, potrafiła nawiązać jakąś znajomość i to dość bliską. Ja jestem jej przeciwieństwem. Ona i jej znajomi na wzajem sobie pomagają, spotykają się na imieninach, na kawkę itp. A ja tak nie potrafię i tkwię sam w swoim świecie. Ale chyba czas wyjść...

@Maat  mnie się nie trafi przyjaźń przez pasję i hobby bo takiego nie mam. Ale jestem osobą z psychicznymi problemami jak obecni tutaj i jest to jakiś punkt zaczepienia bo przynajmniej przed sobą nie mielibyśmy tajemnic. Chociaż nadal nie wiem kto skorzysta na przyjaźni ze mną bo ja jestem bezużyteczny. 

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, AVRL napisał(a):

Dziś tak na prawdę na dobre intelektualnie ale i emocjonalnie zrozumiałem, że samotność to największe zło i przyczyna wielu innych negatywnych objawów psychicznych. Nawet lepiej jest być pijakiem, który ma grupę znajomych i kolegów do picia, niż trzeźwym ale samotnym. Człowiek robi się dziki, nie ma się z kim porównywać, do czegoś dopasować, nie ma od kogo otrzymać chociaż słownego wsparcia a i sam nie ma komu pomóc i się wykazać. Mimo iż wydaje mi się, że samotność jest dla mnie dobra, ze względu na moje trudności z nawiązywaniem relacji i nieśmiałość, to jednak lepiej mieć nawet znajomych wariatów niż nikogo...



To, że samotność nie jest dla Ciebie dobra, nie oznacza, że jest ona esencją zła, w której codziennie rano Szatan bierze prysznic, zastanawiając się nad swoim następnym niecnym planem podboju galaktyki.

Chcesz się do kogoś porównywać? Najpierw coś zrób. Tylko wybieraj tych lepszych od siebie.
Chcesz się do kogoś dopasować? Dopasować można torebkę do stylizacji. Jesteś torebką?

Jestem sam od dłuższego czasu, ale nie czułem się nigdy samotny. Mam za dużo zainteresowań, planów i nie nudzę się sam ze sobą.

ps. nie piję :)


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze marzyłam o grupce przyjaciół, o takiej paczce, jak w filmach. Nigdy takowej nie miałam. Kiedyś, kiedyś pojawiały się osóbki, ale nie byłam przy nich sobą. Nie wiedziały o mnie nic. Byłam tą szaloną, najśmiesznieją.

Teraz jest podobnie. Przy ludziach, czy to w domu, czy w pracy, lubię rozbawiać, gadać... Ale... Jestem odcięta. Niedopasowana. Samotna. To mega dziwne, bo potrzebuję ludzi, ale nie mogę się do końca otworzyć, bo się nie da. Jestem wrażliwcem i nim pozostanę.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Verinia napisał(a):

Zawsze marzyłam o grupce przyjaciół, o takiej paczce, jak w filmach. Nigdy takowej nie miałam. Kiedyś, kiedyś pojawiały się osóbki, ale nie byłam przy nich sobą. Nie wiedziały o mnie nic. Byłam tą szaloną, najśmiesznieją.

Teraz jest podobnie. Przy ludziach, czy to w domu, czy w pracy, lubię rozbawiać, gadać... Ale... Jestem odcięta. Niedopasowana. Samotna. To mega dziwne, bo potrzebuję ludzi, ale nie mogę się do końca otworzyć, bo się nie da. Jestem wrażliwcem i nim pozostanę.. 

Dokładnie mam to samo. Nie jestem jakimś odludkiem, potrafię przyłączyć się do rozmowy a nawet opowiadać dowcipy ale nie potrafię nikomu zaufać i się zakolegować nieco poważniej bo czuję, że jest w moim życiu, w moim sposobie myślenia, w mojej mentalności tyle odmienności w porównaniu z innymi, że oni pewnie uznaliby mnie za dziwnego, że będę dla nich ciężarem itp.

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, AVRL napisał(a):

Dokładnie mam to samo. Nie jestem jakimś odludkiem, potrafię przyłączyć się do rozmowy a nawet opowiadać dowcipy ale nie potrafię nikomu zaufać i się zakolegować nieco poważniej bo czuję, że jest w moim życiu, w moim sposobie myślenia, w mojej mentalności tyle odmienności w porównaniu z innymi, że oni pewnie uznaliby mnie za dziwnego, że będę dla nich ciężarem itp.

Ja jestem odludkiem. Nie potrafię przyłączyć się do rozmowy. Ogólnie zwykle jestem tą która się nie odzywa chyba że jest jakieś formalne spotkanie i jest czas na zajecie głosu, wtedy jest mi łatwiej. Na imprezach rodzinnych to samo. Co najwyżej powiem coś do siostry, która siedzi zwykle obok mnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba mogę się też pod tym podpisać. W realnym życiu nie mam znajomych - to znajomi mojej Żony jeśli już. Nie lubię tłumów, jestem raczej wycofany. Peszą mnie rozmowy telefoniczne, jak mam do kogoś zadzwonić np. służbowo to masakra, wolę pisać maile, rozmawiać na czatach, w Internecie mi łatwiej. Może nie czuję się teraz taki samotny jak kiedyś dzięki temu, że mam rodzinę, więc nie brakuje mi kontaktów z innymi ludźmi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest bardzo podobnie.

Poza tym mnie nawet do ludzi nie ciągnie... Przykład dziś z pracy: patrzę w jednym momencie, już stoją we trójkę i GADAJĄ, żeby tylko gadać ( wiecie, że ja się nieraz zastanawiam, ileż można mówić???).Ale nie traktują mnie jako tą "inną", wiedzą, że ze mną się nie poplotkuje itp.

Mnie jest tak po prostu dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja też nie jestem zbytnio gadatliwy. Lubię mieć jednak kilka osób, do których można się odezwać. Kiedyś myślałem, że fajnie byłoby mieć jedną, zaufaną, własną dziewczynę i tylko z nią utrzymywać relację. Teraz mi na tym tak bardzo nie zależy. Raczej i ją traktowałbym równorzędnie z innymi. Przynajmniej na początku. Ale kto wie..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×