Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

A jak radzicie sobie z porannymi atakami? Najgorzej jest obudzić się z atakiem, kołatanie serca, poty,wrażenie że zaraz zemdleję, uczucie gorąca. Ciało przygotowane do ucieczki, więc chodzę po domu, żeby zmniejszyć napięcie.JEstem teraz na etapie przyzwyczajania się do nexpramu, więc mam wrażenie że trochę mocniej teraz to odczuwam ? A jak Wy sobie rano radzicie ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2018 o 15:37, TheyCallMeEve napisał:
TheyCallMeEve napisał:
Cześć

Po tylu latach z lękami i nerwicą myślałam że już nic mnie z jej strony nie zaskoczy (pomijając fakt że jej ataki mimo mojej pozornej gotowości czyli notorycznego trwania w tzw standby zawsze są dla mnie niemiłym zaskoczeniem) mam wrażenie że odczucia związane z napadami lęku ewoluują.Do wszystkich objawów kardiologicznych ,gastrologicznych,neurologicznych doszły ostatnio dermatologiczne ? Skóra bez wyraźnego powodu? Piecze mnie i jest to pieczenie przemieszczające ,pieką mnie tez dłonie wewnętrzna ich strona ,czasami piecze mnie skóra głowy albo twarzy ....koszmar.Dostałam leki i ....przeczytałam ulotkę informacyjną....noszę je w torebce ,wiem że powinnam zacząć brać ....ale boje się tego etapu przejściowego który może nasilić (wg lekarza istnieje duże prawdopodobieństwo że tak właśnie będzie) wszystkie objawy.....czuje się zmęczona......droga do pracy jest koszmarem,zresztą praca też

A bierzesz teraz jakieś leki ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2018 o 20:55, mgd920 napisał:

Jak wyjść z nerwicy ? Leki nie pomagają w ogóle. W domu czuję się dobrze a gdy tylko wyjde sama gdziekolwiek to zawroty glowy, zaburzenia widzenia wpedza mnie to w atak paniki. Nie mogę się zamknąć w domu. Wychodze tylko z narzeczonym lub mamą wtedy atakow nie mam. Jest tu ktos kto pokonał to cholerstwo ? Mam 25 lat i moje życie przez to to gowno nie zycie.. jestem z okolic grodziska maz może jest ktos z okolicy? Szukam pomocy

A jakie bierzesz leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema jestem tu nowy ale chce sie podzielić z kimś jak to u mnie sie odbywa no to tak w dzieciństwie jakoś bez żadnej przyczyny zemdlałem w kościele i właśnie po tym zdarzeniu to wszystko sie zaczeło na początku bałem sie chodzić do kościoła bo myślałem że to sie powtórzy ale jakoś bałem sie komuś o tym powiedzieć i zacząłem chodzić i zauważyłem że czuje sie tam jakoś dziwnie niby nic mi nie jest ale czuje sie jakby mnie tam nie było taki matrix troche wszystko przechodzi gdy wyjde tylko z kościoła tak samo jest w szkole podczas lekcji na wfie dlatego często załatwiam sobie zwolnienia żeby to omijać ale do szkoły i do kościoła i tak musze chodzić teraz mam 19 lat a to wszystko zaczeło mniej więcej w wieku 10-12 powiem szczerze że to przeszkadza w normalnym życiu ponieważ dotego człowiek jest często zestresowany nawet wtedy kiedy nie powinien i jest bezpieczny nwm jak można sie tego pozbyć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!

Nie wiem czy to do końca nerwica, czy co to jest...

Zaczęło się wszystko rok temu, po ostrej libacji wypiłem dosłownie morze wódki, kilka dni umierałem myślałem że to zwykły kac, miesiąc później dokładnie 30 września  miała miejsce ostatnia impreza na której piłem wódkę i zaczęło się (kac, standardowo przejdzie) trzymało mnie przez miesiąc praktycznie nie mogłem nigdzie wyjść bo mnie od razu łapał atak paniki że zaraz coś mi się stanie kołatanie serca puls po 120, dziwnie wibrowała mi głowa z tyłu, już miałem w myślach raki i inne choroby, kilka wizyt w szpitalu u kardiologa badania krwi, tarczycy, cukrzyca wszystko wychodziło dobrze, znajomy mi powiedział że wyglądam jak on przed ślubem gdy zachorował na nerwice, poszedłem do psychiatry nie była zbyt rozmowna poczułem się u niej jak alkoholik albo że przyszedłem wyłudzić receptę na jakieś psychotropy, w każdym bądź razie coś mi przepisała ale tak bylem nakręcony ze coś mi się stanie że dostane zawału czy inny wymysł mojej głowy i ich nie wziąłem.... Tak żyje od roku ciągle się źle czuje jednego dnia jest git drugiego coś mnie tknie i ciągły uciski w klatce piersiowej, pocące się dłonie i stopy, bolą mnie ręce i jestem ciągle zmęczony, dopóki mam jakieś zajęcie jest dobrze ale jak tylko usiądę słyszę bicie własnego serca co strasznie przeszkadza usnąć i wpadam w panikę, że dostane zawału albo wylewu, pomaga tylko przytulenie się do ukochanej, stwierdziłem że poradzę sobie z tym sam bez żadnych leków i tak żyje od roku w ciągłym strachu o swoje zdrowie. 

Uwielbiałem chodzić do kina, brałem udział w grach taktycznych, ogólnie uwielbiałem towarzystwo, jeździłem na wielkie imprezy typu elektrocity, defqon itp. a teraz? boje się iść do kina bo dostałem w nim najsilniejszego ataku, głośna muzyka sprawia że źle się czuje, całe moje życie obróciło się do góry nogami już powoli nie mam siły z tym walczyć. 

Zdecydowałem się teraz iść do jakiegoś porządnego psychiatry i poddam się leczeniu by żyć po części normalnie, chociaż wiem że jeśli to nerwica to zostanie ze mną do końca życia. 

Edytowane przez wito

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@wito, a ten alkohol dalej popijasz? Jeśli nie zachowasz abstynencji ten alkohol będzie tylko pompował w Ciebie coraz to większe stany lękowe. Może on też się stać na te stany lekarstwem, a z tego błędnego koła droga bardzo bliska do uzależnienia. Poza tym, nie rozpatruj nerwicy w taki pesymistyczny sposób. Może ona zostać z Tobą do końca życia, ale to wcale nie oznacza, że nie można tych stanów lękowych całkowicie zatrzymać. Wszsytko jest w zasięgu Twoich możliwości. Bardzo fajnie, że zdecydowałeś się na kolejnego psychiatrę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ku*wa, ale mnie właśnie złapało... Pomagałem koleżance rozkładać stoisko na targi, wracając dworem nagle zakręciło mi się ostro w głowie, myślałem że zemdleję.

Doszedłem do biura i oczywiście atak paniki - zawał! Uderzenie gorąca, osłabienie nóg, ciepło mi w całą lewą stronę, ręce drżą, derealizacja.

Z 15 min mnie to trzymało przy biurku. Wziąłem taką kulkę do uciskania do tej lewej ręki, głębokie wdechy i jakoś poszło.

Eh coś czuję, że to wszystko przez fakt, że nie mogłem od ponad tygodnia sobie pojogować, a to mi jednak dawało relaks fizyczny i psychiczny.

Edytowane przez myattaman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2018 o 00:25, Dawidpopielarz1707@innteri napisał:

Siema jestem tu nowy ale chce sie podzielić z kimś jak to u mnie sie odbywa no to tak w dzieciństwie jakoś bez żadnej przyczyny zemdlałem w kościele i właśnie po tym zdarzeniu to wszystko sie zaczeło na początku bałem sie chodzić do kościoła bo myślałem że to sie powtórzy ale jakoś bałem sie komuś o tym powiedzieć i zacząłem chodzić i zauważyłem że czuje sie tam jakoś dziwnie niby nic mi nie jest ale czuje sie jakby mnie tam nie było taki matrix troche wszystko przechodzi gdy wyjde tylko z kościoła tak samo jest w szkole podczas lekcji na wfie dlatego często załatwiam sobie zwolnienia żeby to omijać ale do szkoły i do kościoła i tak musze chodzić teraz mam 19 lat a to wszystko zaczeło mniej więcej w wieku 10-12 powiem szczerze że to przeszkadza w normalnym życiu ponieważ dotego człowiek jest często zestresowany nawet wtedy kiedy nie powinien i jest bezpieczny nwm jak można sie tego pozbyć 

Jakbym czytał o sobie. Identyczny przypadek. Zemdlalem jak miałem z 16 lat i od tego czasu zaczął się stres. Później przeszło na inne miejsca publiczne. Teraz mam 27 lat i lepiej nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ataki wyglądają tak, że czuję się bardzo słaby jakbym miał zaraz zemdleć, zawroty głowy, nogi jak z waty, trudności w oddychaniu, duszenie się, poczucie jakby świat w okół stał się odrealniony, tak jakby w śnie, taki magiczny, bajowy, obraz wyjaskrawiony

 

Teoria fałszywego alarmu duszenia się(ang. suffocation false alarm theory) – teoria wyjaśniająca jeden z mechanizmów powstawania lęku w zespole lęku napadowego. Sformułował ją Daniel Klein[1].

Badania wykazują, że osoby cierpiące na zespół lęku napadowego inaczej niż reszta społeczeństwa reagują na dożylną podaż mleczanu sodu – pojawia się u nich napad lęku. Okazuje się, że parenteralna podaż tej substancji powoduje hiperwentylację. Osoby z zespołem lęku napadowego cechować się więc muszą pewną wrodzoną wadą kontroli funkcjonowania układu oddechowego[1]. Chodzi tu mianowicie o zaburzenie działania ośrodka oddechowego, struktury pnia mózgu[2] związanej z przekaźnictwem serotoninergicznym i noradrenergicznym[1], reagującej na zmiany ciśnień parcjalnychtlenu i dwutlenku węgla we krwi. Zarówno bowiem brak tlenu, jak i nadmiar dwutlenku węgla wiążą się z uruchomieniem systemu związanego z duszeniem się[2]. U cierpiących na zaburzenie lękowe z napadami paniki obserwuje się nadmierną wrażliwość na niedobór tlenu i nadmiar dwutlenku węgla[1], czy to samego ośrodka oddechowego, czy to systemu alarmowego przez ten ośrodek uruchamianego[2]. Oddychanie powietrzem o zwiększonej zawartości dwutlenku węgla powoduje powstanie napadów paniki u 50–80% cierpiących na zespół lęku napadowego. U ludzi bez takiego rozpoznania do napadów paniki nie dochodzi[1]. Podobnie tylko u chorych na wymienione zaburzenie napady paniki wywołuje wlew mleczanu sodu[2].

Przedstawiony mechanizm dobrze wpisuje się w model poznawczy Clarka. Podatność wynikająca z czynników biologicznych wraz z predyspozycją poznawczą w sytuacji ekspozycji na czynnik powodujący lęk, dzięki jego nieadekwatnej, katastroficznej interpretacji (zwyczajna sytuacja odbierana jest jako coś zagrażającego) doprowadzają do powstania napadu lęku, obejmującego objawy somatyczne, emocje, jak też elementy behawioralne i poznawcze[2].

Pogląd ten ma pewne implikacje terapeutyczne, ponieważ przerwanie mechanizmu fałszywego alarmu powodowałoby zapobieżenie wystąpienia napadu lękowego[1].

Teoria ta ma znaczną wartość heurystyczną, ale nie jest w pełni falsyfikowalna. Pierwszą przeszkodą w jej falsyfikacji jest brak biologicznych parametrów, które jednoznacznie wskazywałyby na wystąpienie duszności u pacjentów z zespołem lęku napadowego. Kolejną przeszkodą jest brak wiarygodnego rozróżnienia lęku panicznego od antycypacyjnego ze względu na bardzo podobne, jeśli nie identyczne, objawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2005 o 12:58, cicha woda napisał:

Do jakich miejsc boicie się chodzić w obawie przed atakiem? U mnie zaczęło się od Ko�cioła. Raz zasłabłam bez wyra�nej przyczyny. Przedtem chodziłam co niedzielę do Ko�cioła, jednak po tym ataku bywam tam dwa razy w roku, choć bardzo bym chciała chodzić czę�ciej ale po prostu boję się. Podobnie jest z autobusami i tramwajami, przeważnie mam uczucie że zaraz zemdleję i szukam miejsca siedzšcego. Ostatnio podobnie jest w długich kolejkach i supermarketach. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Czy was też w tych miejscach napadajš lęki? Czy macie je zupełnie gdzie indziej? Jakie macie wtedy objawy?

 

edyt. tematu/Jaśkowa

i Amy Lee

W marketach.Nie mogę chodzić, kręci się w głowie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 lata żyłam bez większych lęków. Cudowne trzy lata bez benzo i obawy uczęszczania w miejsca publiczne. Teraz po czasie życiowych zawirowań, kupie stresu i niepewności znów zaczynają targać mną te okropne uczucia. Do benzo nie wrócę (lata kiedy musiałam mieć tabletki zawsze przy sobie, nawet kiedy ich nie łykałam - nie wychodziłam bez nich z domu. Dawały mi poczucie bezpieczeństwa). Po latach terapii zaczęłam zajmować się źródłem mojego cierpienia a nie tylko skutkami. Pomogło. Wiem już jak działa ten mechanizm. Szkoda tylko, że życie nerwicowca to stała, żmudna terapeutyczna praca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć 

Dawno tu nie zagladalem

Od czasu konkretnych ataków, jeżdżenia na SOR, wyzwania karetki bo myślałem że umieram minął rok. Okazało się że ponoc winna jest tarczyca-mam Hashimoto. 

Po unormowanie hormonów zdecydowanie się poprawiło, letrox plus dieta pomogły. Niestety ostatnio coraz częściej łapie mnie na nowo.... 

Właśnie musiałem wyjść z łóżka i zejść do salonu żeby się uspokoić bo już chciałem wsiada w auto i jechać na SOR. 

Kłuję mnie w klatce, piszczy w uszach, w głowie pomieszanie z poplataniem nad którym nie sposób zapanować. Tabletki uspokajające w kieszeni ale najlepsze jest to ze boję się je wziąć!  Śmiech na sali. 

Naprawdę to wyniszcza człowieka, a kilka miesięcy miałem spokój... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jest tu ktoś kto chcę wymienić doświadczeniami na temat ataków i tego jak przebiegają, ew w wiadomościach prywatnych bo jestem tak zmęczona już tym wszystkim, że moja uwaga jest zawężona. Lecze się od jakoś 7 lat, jestem w trakcie terapii, zeszłam z leków, wszystko się poje....... Że nie wiem co dalej mam robić ;( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, a może po prostu jest tu ktoś kto również zszedł z leków i pomoże mi pomyśleć, że to minie??? Że jemu minęło, czy ktoś w ogóle żyje bez leków i ma nerwicę, stany depresyjne i wszystko co w około tego i zszedł całkowicie z leków ? Potrzebuje dobrej duszy, która ze mną pogada serio;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruje od listopada. Fakt nie jest to długo, ale strasznie męczące i czasem też nie mam już siły. Czasem przegrywam walkę... Byłam u psychiatry, miałam przepisany lek, ale po wzięciu czułam się tragicznie, więc boję się brać leki. Boje się skutków ubocznych. Mam przepisane benzo doraźnie, ale też nie wzięłam ani jednej tabletki. Miałam już sporo ataków podczas których jeździłam na SOR, a ostatni w zeszłym tygodniu zwalil mnie z nóg i skończyło się pobytem w szpitalu. Straszne kolatania, bole w klatce, uczucie duszenia jakby mi gardło puchlo. Mam częstoskurcz nadkomorowy, więc łapie gdzie chce i kiedy chce, nawet czasem betabloker nie daje rady.

Jestem na zwolnieniu, boję się iść sama do sklepu, zostać sama w domu. Gdy tylko mnie coś zaboli czuje przechodzący niepokój po całym ciele... Zamknęłam się w sobie, oddalilam od znajomych, nic mi się nie chce. Byłam pełna życia, a teraz wrak człowieka. Próbuje walczyć, ale nie wiem nawet jak tą małpe uciszyć...żeby dała trochę odpocząć. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×