Cześć!
Tak w ramach powitania, pokrótce podzielę się swoją historią. Siedem lat temu zdiagnozowano u mnie zaburzenia depresyjno-lękowo, obserwowano również pod kątem fobii społecznej. Wkrótce później skończyłem szkołę średnią, wyruszyłem na studia, ale nie potrafiłem podołać nowemu miejscu i rówieśnikom. Z pomocą przyszedł alkohol, myślałem, że w ten sposób wyzbędę się lęków i wszystkich ograniczeń. Złudne było to moje przekonanie. Minęły lata, a ja mocno pogrążyłem się w tym uzależnieniu, pod koniec 2016r. pojawiły się już psychozy oraz lęki uniemożliwiające wychodzenie z domu, wraz z przyszłym rokiem próby wygrzebania się z tego dna. Udało się to dopiero rok później, czyli stycznia tego roku. Od 8 miesięcy nie piję i uczęszczam do Ośrodka Profilaktyki i Leczenia Uzależnień. Robię postępy, ale jednak wciąż i wciąż czuję się niczym wrak człowieka. Depresja, stany lękowe(w tym sporadyczne ataki paniki) - to towarzyszy mi na co dzień, nie wspominając już o samym uzależnieniu. Zastanawiam się nad zmianą ośrodka, gdyż widzę w sobie multum nieścisłości, które przypominają zaburzenia osobowości: ciągle popadam w skrajności, raz czując olbrzymią energię do życia, a za drugim razem straszną niechęć do samego siebie; gubię się w relacjach międzyludzkich, ciągle kręcąc sobie filmy i panicznie bojąc się odrzucenia; wciąż zadaje sobie pytanie kim jestem, nie potrafiąc odnaleźć w sobie równowagi. Chciałbym to sobie wszystko ponazywać i realnie zacząć nad tym pracować, a w tym ośrodku pomimo szczerych chęci i zapewnień terapeutów, że również nad tym pracujemy, ja wciąż czuję, że nie robię zbyt dużych postępów.
To tyle i jeszcze raz - witam was wszystkich bardzo serdecznie.