Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

od kilku dni czytam ten wątek i przekonuję się powoli do psychoterapii.. wcześniej wierzyłam jedynie w leki (nie bezgranicznie.. ale jak już miało mi coś pomóc to myślałam, że farmaceutyki..)

 

mam pytanie w związku z tym.. czy Wasze terapie są na NFZ? nie chciałabym rozpoczynać psychoterapii gdzie wizyta byłaby raz czy dwa razy w miesiącu.. a prywatna to póki co dla mnie odpada.. może jak zacznę pracować, ale to i tak kilka wizyt w miesiacu x 80-100zł ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo źle się dziś czuję.

Mój dzień zaczął się od tego, że usypiając na pierwszych zajęciach usłyszałam z tyłu: "Ale Aga ma śmieszne majtki". To znaczy, wydaje mi się, że usłyszałam, bo to było cicho i mogło mi się zdawać.

Później, chciałam opuścić jedne zajęcia (wykład) i pójść z koleżankami się pouczyć do poprawy kolokwium na inne piętro, ale zaczęłam mieć bardzo silne poczucie, że naruszam im w jakiś sposób prywatność i że się przyczepiłam (mimo że żadna z nich nie dawała mi tego jakoś dobitnie odczuć).

Poszłam jednak na ten wykład i z tyłu równocześnie notując, przyuczałam się do poprawy. Facet, który prowadzi wykład, stwierdził nagle, że każdy powinien wiedzieć, kto był jego przodkiem, powinien wiedzieć, jak jego przodkowie wyglądali. A ja sobie pod nosem mruknęłam: "Ale mój dziadek był adoptowany..." On na to: "Proszę?" Ja powtórzyłam to głośniej. Wcale nie chciałam z nim rozmawiać, mruknęłam to sama do siebie i w ogóle, dziwię się, że mnie usłyszał.

Potem była poprawa tego kolokwium, udawałam przesadnie wesołkowatą, dziarską.

Napisałam chyba nie najgorzej. Usiadłam sobie na piętrze i próbowałam się z komórki połączyć z internetem. Poczułam, że mam straszne wzdęcie i że cos przelewa mi się w brzuchu... Nie udało mi się połączyć z internetem.

Później znów spotkałam te koleżanki, z którymi miałam się niby uczyć, zaczęłam sobie z nimi żartować.

Tak weszłam na następne zajęcia, znowu z tym facetem od przodków.

I on wyleciał z tekstem, że podczas gdy inne państwa w IX wieku były rozwinięte, w Polsce nic nie było poza szlakiem bursztynowym.

Ja na to, że króla Popiela myszy zjadły. Moja koleżanka zaczęła się śmiać. A ten koleś: "Proszę?" Powtórzyłam. On coś zaczął gadać o królu Popielu, a moja koleżanka się uśmiechała. On do niej: "A z czego pani się tak śmieje?"

Jedna z tych koleżanek, z którymi miałam się uczyć (nie ta, co się śmiała): "A ty lubisz żartować, nie?"

Może jestem paranoiczką, ale jakoś miałam wrażenie, że nigdzie dziś nie pasuję i wszystkim jestem wbrew... Jak to napisałam, to wygląda to jak jeden wielki bełkot. Brzuch mnie bolał, denerwowałam się, a i tak małpowałam, starałam się być na siłę wesoła, i co mi z tego przyszło?

 

Zły dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam pytanie w związku z tym.. czy Wasze terapie są na NFZ? nie chciałabym rozpoczynać psychoterapii gdzie wizyta byłaby raz czy dwa razy w miesiącu..

 

Ja zawsze chodziłam prywatnie. Koszt sesji 80-100 zł. Teraz dopiero się umawiam na terapię, koszt ok. 100zł, a sesje mają być 2 razy w tygodniu, więc można sobie łatwo policzyć, ile to miesięcznie kosztuje... :-| Ale wybieram się (CHYBA) na 7f do Krakowa i to jest terapia na NFZ, półroczna.

 

Mam koleżankę, która trafiła na terapię na NFZ, psychodynamiczną i jest bardzo zadowolona. Ma sesje raz w tygodniu, wcześniej dwa razy, w trudniejszym okresie. Sesja trwa normalnie 50 min, terapeutka jej nie wygania wcześniej (jak to czasem bywa na NFZ po 10 min...). Chodzi już ok. 2 lata. Jeśli jesteś przypadkiem z dolnośląskiego ;) to mogę Ci dać namiary na tę poradnię. Znam też darmowy ośrodek terapeutyczny w Warszawie dla osób do 26 r.ż., polecany przez inną znajomą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kilku dni czytam ten wątek i przekonuję się powoli do psychoterapii.. wcześniej wierzyłam jedynie w leki (nie bezgranicznie.. ale jak już miało mi coś pomóc to myślałam, że farmaceutyki..)

 

mam pytanie w związku z tym.. czy Wasze terapie są na NFZ? nie chciałabym rozpoczynać psychoterapii gdzie wizyta byłaby raz czy dwa razy w miesiącu.. a prywatna to póki co dla mnie odpada.. może jak zacznę pracować, ale to i tak kilka wizyt w miesiacu x 80-100zł ..

Tiaaa,ja chodziłam prywatnie ,koszt 120 zł za godzinę ,co tydzień ...na NFZ chyba bym sie nie załapała :105: ,wyadaje mi sie ze jestem "za zdrowa" :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.na NFZ chyba bym sie nie załapała :105: ,wyadaje mi sie ze jestem "za zdrowa" :mrgreen:

 

Popatrz, a ludzi czasem nie przyjmują, bo są za chorzy, za bardzo zaburzeni...

 

Moim zdaniem wolą bardziej zdrowych niż chorych na terapię. Mniej się trzeba będzie "użerać". No i większe pole do popisu dla kompetencji. Bardziej chorych lepiej zatłuc lekami. Jak ma się pacjentów z leciutkimi nerwicami to można sobie po kolei odhaczać dużo sukcesów. Wiesz, jak ma się np. diagnozę borderline (czyli głębokie zaburzenie) to działa na terapeutów jak odstraszacz :-| Po co im takie nerwy? Ze mnie ostatni terapeuta zrezygnował. I to prywatny! Naprawdę musiał mieć dość, że nawet za pieniądze nie chciał mnie leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jak ma się np. diagnozę borderline (czyli głębokie zaburzenie) to działa na terapeutów jak odstraszacz :-| Po co im takie nerwy? Ze mnie ostatni terapeuta zrezygnował. I to prywatny! Naprawdę musiał mieć dość, że nawet za pieniądze nie chciał mnie leczyć.

 

może nie chodzi jedynie o nerwy (choć na pewno też)... to dość... hmmm... może to niewłaściwie słowo - "skomplikowane", złożone, zdradzieckie zaburzenie, i wielu psychoterapeutów i psychologów nie ma tak naprawdę pojęcia o podejściu i metodach leczenia borderów, doświadczenia w tym kierunku. tak więc niektórzy terapeuci nie są i nie czują się po prostu kompetentni w tym zakresie. oczywiście chodzi też o to, co napisałaś - praca z osobą z borderline potrafi być bardzo wyczerpująca dla terapeuty i nie każdy się tego podejmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeśli chodzi o moją terapię, mam wrażenie że wszyscy terapeuci (i lekarze psychiatrzy) mają wrażenie, że ja sobie problemy wymyślam. To przeszkadza w terapii

 

a może to Ty masz takie wrażenie, Tobie się tak wydaje, że wymyślasz sobie sama problemy? wtedy wydaje nam się, że to inni tak myślą...

 

-- 02 cze 2011, 10:08 --

 

Kasiu, :shock: to ja nigdy od mojej terapeutki nie usłyszałam jaka jestem. mówi mi jedynie jak się zachowuję, analizuje moje postępowanie. ale nie mówi, że jestem taka czy inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taa. Jakby można było pstryknąć palcem i zmienić mechanizmy w swojej czaszce...

 

-- 02 cze 2011, 11:18 --

 

A jeśli chodzi o moją terapię, mam wrażenie że wszyscy terapeuci (i lekarze psychiatrzy) mają wrażenie, że ja sobie problemy wymyślam. To przeszkadza w terapii

 

Wiesz czasami też mam takie wrażenie. Ja chyba w ten sposób zadaję sobie ból, karzę siebie za własną nieudolność...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, no czytałam, że ostatnio masz jakiś kiepski czas... :( Może to przez te egzaminy? Stres, przemeczenie... Ja bym Ci radziła iść do swojej psycholog nawet jeśli Ci się polepszy w króce (co mam nadzieję nastąpi)... Co Ci szkodzi jak pójdziesz...

 

Ja też się czuję niespokojna i zdołowana, i godzinę temu urządziłam piękną histerię, która zakończyła się tym, że musiałam zadzwonić do terapeutki, bo przestałam siebie kompletnie czuć, rzadko tak mam, przeraziło mnie to, chciałam się uchronić przed okaleczeniem się, żeby siebie poczuć. co się dzisiaj ze mną dzieje? :shock::hide: nie poznaję sama siebie, co to za jakieś rewelacje. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, a co było powodem Twojej "histerii"? Może się czymś przejęłaś, zdenerwowałaś?

 

-- 02 cze 2011, 14:55 --

 

wiola173, hm... ale terapeuta powinien dać pacjentowi oparcie i akceptację, ewentualnie pokazać delikatnie, co pacjent robi źle, a nie mówić "jesteś taki a taki", tak uważam.

 

-- 02 cze 2011, 15:41 --

 

Sypnęłam się... mam poczucie, że znowu siedzę i siedzę i nie czuję ulgi... Tak bardzo chciałabym się poczuć... spokojna. Jak na razie, czuję, jak jakieś niewidzialne coś wwierca się w mój splot słoneczny i powoduje taki straszny zamęt w głowie. A najgorsze jest... że się boję... Że czuję, że spadam jakoś. Czuję się bezsilna, jak zwykle... Mam nadzieję, że to tylko cykl miesięczny i hormony, jak w zeszłym miesiącu, a nie to, że nastrój depresyjny. A najbardziej boję się ludzi, których znam... że są wobec mnie nieszczerzy, że mnie obgadują i się wyśmiewają. Nie mogę przestać się bać tego, że podczas, gdy ja uważam kogoś za bliską osobę, ten ktoś jest fałszywy... nie mogę... :hide::silence::oops::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, wczoraj był dla mnie baaardzo kiepski dzień, za dużo się tego wszystkiego znów zebrało, przytłoczyło mnie i może to dlatego. Dziś czuję się słabo, dominuje zrezygnowanie, brak energii, niechęć do czegokolwiek, ale jestem troszkę spokojniejsza.

 

A jak u Ciebie dziś, uspokoiło się troszkę? Nie mogłabyś się wcześniej umówić ze swoją panią psycholog? Mogłabyś szczerze z kimś pogadać w bezpośrednim kontakcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×