Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Badziak, badałaś wtedy poziom B12 we krwi? mi po suplementacji Solgarem jej poziom skoczył na górną granicę normy, ale czułam się bardzo dobrze.

 

wczoraj miałam bardzo owocną terapię. :yeah: i w końcu terapeutka się dowiedziała, co sądzę o wielu rzeczach związanych z naszymi sesjami, to było bardzo oczyszczające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, Moniko, pierwsza rzecz, jaką powiedziała, to zapytała co teraz bym chciała, co mogłaby dla mnie w tej chwili zrobić. ja powiedziałam, że chciałabym, żeby mi powiedziała co ona czuje po tym, jak już to wszystko wie, jej refleksje... ona - że czuje smutek. że wiele zdarzeń pamięta inaczej, ale nie o to chodzi, żebyśmy teraz je roztrząsały i udowadniały sobie kto ma rację. i że jest jej przykro, że tak odbieram jej niektóre słowa. ja poczułam się wtedy winna i powiedziałam to - że żałuję, że ona już wie, bo sprawiłam jej przykrość. a ona, że nie sprawiłam przykrości jej, i że w ogóle nie chodzi o nią tylko o mnie. że przykro jej, że ja przychodzę na sesje z takim napięciem i nastawieniem do walki, obrony/ataku, że się tak spinam, odbieram to, co ona mówi. pytała co mogłaby zrobić, żeby tak nie było. powiedziałam jej, że mogłaby powstrzymać się od niektórych komentarzy, które mi sprawiają przykrość, i wcale nie są dla mnie śmieszne, wtedy łatwiej byłoby mi się otworzyć. i że nie lubię jak ktoś chce coś np. na mnie wymusić, bo wtedy ja jeszcze bardziej się zapieram. potem wróciłam do sytuacji kiedy zmarła jej siostra, a ja to bardzo przeżyłam, bo to było dla mnie bardzo ważne. nie poruszyłam tylko dwóch ważnych kwestii: 1.nie zapytałam wprost czy wie już dokładnie kiedy idzie na urlop i jak długi on będzie. 2.czy zastanowiła się czy będzie znów czytać moje smsy jeśli do niej napiszę (miała to zrobić). a nie zadałam ich, bo bałam się bardzo odpowiedzi, które usłyszę. ale zapytam ją w poniedziałek, bo niepewność jest jeszcze gorsza.

ta sesja była bardzo ważna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, no cieszę się, bardzo. ;] tylko włącza mi się coś takiego - jest dobrze, więc wkrótce na pewno znów coś schrzani, nie może być przecież dobrze za długo, zwłaszcza na mojej terapii. :mrgreen::pirate:

Jak Ty się dziś czujesz? Wyspałaś się? Mniejsze zmęczenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, czuję się dobrze, spałam od 22 do 12:30, czyli 14,5 godziny. Musiałam sobie odbić ostatnie wczesne wstawanie, mój organizm w ogóle ma to do siebie, że jak prześpię twardo 8 godzin, jestem niewyspana. Od 10 w górę dobrze się czuję dopiero. :roll: A mówi się, że dorosłemu człowiekowi wystarczy 7 godzin snu na dobę. Dla mnie sen jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, zaraz po jedzeniu... :oops:

 

Asiu, na razie się ciesz tym, że wczorajsza terapia była owocna, nie martw się na zapas tym, co może się ewentualnie schrzanić. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja powiedziałam, że chciałabym, żeby mi powiedziała co ona czuje po tym, jak już to wszystko wie, jej refleksje... ona - że czuje smutek. (...) i że jest jej przykro, że tak odbieram jej niektóre słowa.

 

a ona, że nie sprawiłam przykrości jej, i że w ogóle nie chodzi o nią tylko o mnie.

 

Jakoś mi się te dwa fragmenty nie kleją. Najpierw ona mówi, że czuje smutek i że JEJ przykro, że tak odbierasz jej słowa, a potem, że to nie jej sprawiasz przykrość. To w końcu jest jej przykro, czy nie?

 

Twoja terapia nie jest analityczna, prawda? Bo widzę, że ona mówi o swoich emocjach, no i nie badacie tego, co dla Ciebie jest przykrego w jej słowach, dlaczego konkretnie to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, a jak jest w psychodynamicznej? Bo ja chodzę na takową, ale wydaje mi się,ze ona moze mieszać nurty, tak?

Acha......terapeutka nigdy w życiu nie mówiła o swoich emocjach i o tym co czuje. Cały czas interpretujemy mnie.... moje emocje, uczucia. Terapia jest skupiona wokół mojej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to co piszesz znacząco zniechęca mnie do terapii w szpitalach....

nie chcę, aby zmieniano mnie wbrew mojej woli, na nie moich warunkach...

 

Korba, a mogłabyś podać przykłady, co dla Ciebie oznaczałoby zmienianie ciebie wbrew Twojej woli? Jakie działania terapeutów, jakie punkty regulaminu, etc. Co nie miałoby dla Ciebie sensu albo byłoby wręcz szkodliwe(utrwalające problem)?

 

Tak myślę i myślę o tym samym, pod kątem 7f głównie, ale i terapii w ogóle. Może do jakichś wspólnych wniosków dojdziemy, a w każdym razie może mnie zainspirujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, wszystko jest spójne, tylko ja nie umiem się wysłowić i nijak nie wiem jak to napisać. :hide: chodziło o to, że ja nie sprawiłam jej przykrości, w sensie że nie zraniłam jej personalnie swoimi słowami, tylko było jej przykro, że ja tak to wszystko odbieram, że czuję takie napięcie za każdym razem itd. nie wiem jak to wyjaśnić. :roll: rozumiem to, ale nie umiem napisać, a nie pamiętam jak ona to słowo w słowo powiedziała. :roll: nie sprawiłam jej przykrości swoimi słowami tylko było jej przykro z powodu mojego stanu i odczuć związanych z terapią, o których w końcu powiedziałam.

nie, to nie jest terapia analityczna tylko integratywna (m. in. behawioralno-poznawcza, psychodynamiczna, ericksonowska, elementy prowokatywnej).

 

-- 28 maja 2011, 17:01 --

 

Acha......terapeutka nigdy w życiu nie mówiła o swoich emocjach i o tym co czuje. Cały czas interpretujemy mnie.... moje emocje, uczucia. Terapia jest skupiona wokół mojej osoby.

 

a mi czasem mówi. jak ją pytam. jak kiedyś była afera związana z moim jednym mailem to od razu poznałam po jej minie jak usiadłam, że jest na mnie zła. zapytałam i potwierdziła: "tak, jestem na Ciebie zła".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, a jak jest w psychodynamicznej? Bo ja chodzę na takową, ale wydaje mi się,ze ona moze mieszać nurty, tak?

 

Nie rozumiem...? Chodzi Ci, czy w psychodynamiczna polega na tym, aby łączyć metody z różnych nurtów? To by raczej eklektyczne podejście było. Ale nie jestem pewna.

 

Właśnie ostatnio zastanawiam się, na czym praktycznie polega różnica między terapią analityczną a psychodynamiczną. Byłam i w takiej i w takiej. W typowo analitycznej na pewno terapeuta nie powie o swoich emocjach, o swoich odczuciach, no i ich ekspresja też jest mocno przyblokowana. Kontaktu pomiędzy sesjami nie ma, chyba, że chodzi o zwięzłe informacje oficjalne, ale nie o emocjach - (rozmowa na ich temat dozwolona jest podczas sesji, ewentualne silne i niepokojące objawy zgłasza się w tym czasie lekarzowi). Poza tym nie odpowie na pytania, ale pomoże dociekać, z jakiego powodu mnie to interesuje. Dotyk jest zazwyczaj zabroniony, z terapeutą analitycznym nawet sobie rąk nie ściskaliśmy na pożegnanie.

 

A w psychodynamicznej, hmm... nie wiem, na ile mogę to oceniać na podstawie mojej terapii, bo babka była moim zdaniem nie bardzo niekompetentna i dlatego od niej odeszłam. W każdym razie na pewno więcej mówiła niż t. analityczny, ale też nie o swoich emocjach, chociaż nie miała maski na twarzy - uśmiechała się, poruszała (psychoanalityk z konsultacji na 7f nawet powieką nie mrugnął, nie mówiąc już o ruchu ciała), bardziej żywo reagowała na to, co mówię, była bardziej zaangażowana w dialog. O, poleciła mi książkę - typowy terapeuta analityczny nie zrobiłby tego. Kilka razy poddała jakieś sugestie. Parę razy poruszyła kwestię diagnozy (to mi się nie podobało), odpowiadała czasem na pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ostatnio zastanawiam się, na czym praktycznie polega różnica między terapią analityczną a psychodynamiczną. Byłam i w takiej i w takiej. W typowo analitycznej na pewno terapeuta nie powie o swoich emocjach, o swoich odczuciach, no i ich ekspresja też jest mocno przyblokowana. Kontaktu pomiędzy sesjami nie ma, chyba, że chodzi o zwięzłe informacje oficjalne, ale nie o emocjach - (rozmowa na ich temat dozwolona jest podczas sesji, ewentualne silne i niepokojące objawy zgłasza się w tym czasie lekarzowi). Poza tym nie odpowie na pytania, ale pomoże dociekać, z jakiego powodu mnie to interesuje. Dotyk jest zazwyczaj zabroniony, z terapeutą analitycznym nawet sobie rąk nie ściskaliśmy na pożegnanie.

 

ooo, to ja bym nie wytrzymała w takiej terapii, zrezygnowałabym raczej po kilku spotkaniach. :hide: za zimno, za oficjalnie, za sztywno, za mało empatycznie. :? a to mnie blokuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie sprawiłam jej przykrości swoimi słowami tylko było jej przykro z powodu mojego stanu

 

O, to teraz zrozumiałam.

 

elementy prowokatywnej).

 

Brrr, aż mnie ciary przeszły.

Usłyszałam kiedyś tekst: "To może faktycznie lepiej się zabić?". Załamało mnie to wtedy, byłam w ciężkiej depresji, nie miałam ochoty na przekomarzanie się, ani udowadnianie, że jednak warto żyć, gdy tego nie czułam.

 

zapytałam i potwierdziła: "tak, jestem na Ciebie zła".

 

Jesteście na "ty" od początku terapii? Kto zaproponował?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapytałam i potwierdziła: "tak, jestem na Ciebie zła".

 

Jesteście na "ty" od początku terapii? Kto zaproponował?

 

I tu historia jest bardzo skomplikowana. :mrgreen: Bo najpierw mówiłyśmy sobie na Pani, potem ona zaczęła mówić do mnie po imieniu, potem po kilku miesiącach stwierdziła, że w moim konkretnym przypadku to nie jest dobry pomysł (również po konsultacji z superwizorami), bo staję się infantylna i lepiej dla mnie będzie jeśli będziemy sobie mówić na Pani, bo wtedy będziemy na równi a ja nie będę jakby w roli dziecka, przy czym ja się wiele miesięcy z tym męczyłam, bo nie mogłam się z tym pogodzić i w końcu ją zapytałam czy nie mogłaby mi mówić znów po imieniu, bo na Pani to dla mnie tak sztucznie i nie mogę się otworzyć, ona pomyślała i powiedziała, że dobrze, jeśli i ja będę jej mówić po imieniu, wtedy będziemy na równi. Tak więc nie sądziłam, że mówienie do kogoś po imieniu może być czasem tak skomplikowane. :mrgreen::pirate: co ja przeżyłam jak ona przestała do mnie mówić po imieniu w ubiegłym roku... :hide: straszne odrzucenie, dystans... oczywiście zostałam zapewniona, że to dla mojego dobra, ale nic to nie pomogło w moich odczuciach.

 

elementy prowokatywnej).

 

Brrr, aż mnie ciary przeszły.

Usłyszałam kiedyś tekst: "To może faktycznie lepiej się zabić?". Załamało mnie to wtedy, byłam w ciężkiej depresji, nie miałam ochoty na przekomarzanie się, ani udowadnianie, że jednak warto żyć, gdy tego nie czułam.

 

ja też nienawidzę! tak jak przedostatnio: "to może lepiej zrezygnować z terapii? skoro terapia Ci szkodzi?" (a nie powiedziałam, że mi szkodzi tylko ona powiedziała, że czuję się gorzej niż na początku). wkurzyło mnie to.

co do zabicia się... to ja kiedyś usłyszałam, że jeśli chcę to mogę się zabić czy jakoś tak. :mrgreen:

 

nie sprawiłam jej przykrości swoimi słowami tylko było jej przykro z powodu mojego stanu

 

O, to teraz zrozumiałam.

 

nie umiałam się wysłowić. :hide:

 

-- 28 maja 2011, 17:41 --

 

w każdym razie przejście na Ty spowodało u mnie ogromny postęp w terapii, większe zaufanie, zbliżenie się, otwarcie. prawie cały okres mówienia sobie na Pani to była praktycznie walka z nią, odrzucanie, negowanie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ooo, to ja bym nie wytrzymała w takiej terapii, zrezygnowałabym raczej po kilku spotkaniach. :hide: za zimno, za oficjalnie, za sztywno, za mało empatycznie. :? a to mnie blokuje.

 

Ja właśnie też nie, a na 7f tak jest chyba. No, może się zagalopowałam - terapeuci z konsultacji tacy właśnie byli - bardzo zdystansowani, chłodni, myślący. Chociaż dłonie uścisnęli na przywitanie - ale na tym był koniec "czułych gestów". Podczas sesji duuuużo milczenia. Brak żywych reakcji. Brak odpowiedzi na pytania. I ja uważam, że wkurwienie w takim przypadku to nie przeniesienie, a norma :mrgreen: Bo jakby kogoś to nie irytowało to by dziwne było. To jest jeden z argumentów za tym, aby nie iść na 7f (tzn. mówię o sobie) - ale w gruncie rzeczy NIE WIEM, jak to tam na miejscu wygląda.

 

Terapeutka z mojej ostatniej konsultacji też pracuje w nurcie analitycznym (tak jest napisane na jej stronie, chociaż koleżanka, która ją polecała, mówiła, że to t. psychodynamiczna - i właśnie się zastanawiam nad różnicą?). I fakt, była dość zdystansowana, nie wylewna, ale bez przesady - jednak czułam, że po drugiej stronie siedzi człowiek, a nie psychoanalityk ;) Odpowiadała na moje pytania, nie miała niemrawego tonu głosu, reagowała na to, co mówię. I wyraziła zrozumienie. Pytała, co czułam w danych sytuacjach - ortodoksyjny analityczny terapeuta o to nie zapyta.

 

Co do emocji terapeuty. W ostatniej terapii mój t. mówił sporo i otwarcie o swoich emocjach, bez krępacji je wyrażał i w moim przypadku nic dobrego z tego nie wynikło. A wręcz przeciwnie - same problemy. Ale nie dewaluuję tej metody. Takie terapie egzystencjalno-humanistyczne mogą być bardzo wartościowe i pomocne, ale nie przy takich deficytach, jak ja obecnie mam, tak uważam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, to ja teraz napiszę brrrrrr! :P to już wiem, że od analitycznej to się mam trzymać na kilometr. :lol:

może Twoja obecna terapeutka łączy też jednak jakieś nurty? albo tak jak piszesz nie trzyma się tak sztywno tych reguł.

 

moja terapeutka mówi o swoich emocjach, ale tylko wtedy, gdy ja ją o to zapytam, sama nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, Zapytałam Ciebie o moją terapię, tzn. o nurt w przeświadczeniu,że będziesz bardziej zorientowana ode mnie.

 

MOja terapeutka nie podaje mi ręki na powitanie i pożegnanie.Raczej jest to chłodna relacja. Mam na myśli też to,że jesteśmy na per pani.

Nigdy mi nie postawiła diagnozy. Nawet jak pytałam. Raz jej powiedziałam,że wydaje mi się,że mam borderline. Ona zapytała dlaczego tak myślę. No to zaczęłam mówić i przytaczać przykłady z moich zachowań, które mogłyby wskazać na to zaburzenie. I potem to było omawiane.

NIe piszę z Nią żadnych sms-ów, e-maili.

Raz w życiu do niej zadzoniłam, było to półtorej roku temu. Przestraszyłam się bo rano w łazience jak myłam ręce to wydawało mi się ,że moja ręka nie jest moją ręką. Teraz jak o tym pomyślę....to mi wstyd. Uspokoiła mnie. To był ostatni raz.

Dzwonię do NIej tylko wtedy, kiedy chce przełożyć sesję z powodu wyjazdu etc.

Często jet uśmiechnięta na dzień dobry, bardzo sympatyczna, miła.

Przez cała sesję odnosi się do moich stwierdzeń, prowadzimy dialog. Naprowadza mnie, tłumaczy, zadaje pytania i notuje.

Kiedyś było mi przykro z jakiegoś powodu......wyraziła empatię, zobaczyłam jak posmutniała.

Nigy mi nie powiedziała tak "jestem dumna z Pani, cieszę się,że to...,że tamto...." Mówi to w taki sposób " Pani Moniko, Pani sobie radzi z tym i tym, przypatrzyła się Pani temu i temu"

"Nie uważam,żeby bylo tak jak Pani myśli....."

Kiedys powiedziałam jej,że mnie męczy moja dokladność. A ona " Ciężkie jest zycie perfekcjonisty", czyli potwierdziła.

Duzo mi mówi na temat mojej lękliwości, tłumaczy z czego się to bierze. Analizujemy i odnosimy się do podobnych cech w zachowaniu moich rodziców. Tłumaczy mi na zasadzie przeniesienia moje zachowania względem bliskich mi osób.

I to ona zawsze mówi "Kończymy Pani Moniko".

NIgdy nie powiedziałabym o niej,że jest niekompetentna. Zawsze mnie zzaskoczy bo podsunie myśl, wpadnie na szlak, prosi,żebym temu się poprzyglądała.

NIeraz sesje są tak intensywne,że mam taki mętlik w głowie,że nie pamiętam o czym była moja sesja przez kolejny tydzień.

Dlatego tu wpadam i piszę zaraz po sesji.

Kiedyś...w zimie......wyszłam z samochodu, szłam na sesję, patrzę, a po drugiej stronie ulicy idzie ona i spieszy się, powiedziałam dzień dobry, ona odpowiedziała, ale nie poczekała na mnie.Leciała .....Myślałam,że razem wejdziemy do Jej gabinetu.

Źle się z tym poczułam. Powiedziałam jej o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, Zapytałam Ciebie o moją terapię, tzn. o nurt w przeświadczeniu,że będziesz bardziej zorientowana ode mnie.

 

Tzn. ja niby teorię znam, ale nie jestem pewna, czy w psychodynamicznej można czasem w praktyce posuwać się do technik np. poznawczo-behawioralnych. Wydaje mi się, że nie, ale nie jestem pewna... Jedyne, co wiem na pewno to to, że psychodynamiczne podejście nie traktuje diagnozy jako czegoś stałego, diagnoza jest dynamiczna, człowiek wraz z rozwojem procesu terapii, zdrowienia, może przejawiać inne objawy, trudności, więc do diagnozy i objawów nie przywiązuje się szczególnej uwagi, co mi się podoba.

 

 

wyszłam z samochodu, szłam na sesję, patrzę, a po drugiej stronie ulicy idzie ona i spieszy się, powiedziałam dzień dobry, ona odpowiedziała, ale nie poczekała na mnie.Leciała .....Myślałam,że razem wejdziemy do Jej gabinetu.

 

Ja bym się dziwnie czuła, z kolei, jakby terapeutka wtedy przystanęła albo chciała iść obok mnie. O CZYM BYŚMY ROZMAWIAŁY? Szłybyśmy w milczeniu? Tak czy siak, byłaby to dla mnie sztuczna i bardzo niekomfortowa sytuacja.

 

Kiedyś przed sesją biegłam, biegłam i prawie wpadłam na mojego terapeutę. "O, dzień dobry... ja zaraz przyjdę, tylko muszę rozmienić pieniądze w sklepie". (Zawsze w zaskakujących sytuacjach wypowiadam głupie teksty). Uśmiechnął się. Pobiegłam dalej. Do tego sklepu.

 

Innym razem, jak byłam we wcześniejszej terapii, widziałam kątem oka, że kawałek dalej, po chodniku za mną idzie moja terapeutka. Na bank mnie widziała. Byłam taka spięta, że nie wyciągnęłam z torebki banana, którego przed chwilą zamierzałam zjeść ;)

 

Źle się z tym poczułam. Powiedziałam jej o tym.

 

To dobrze, że jej powiedziałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, hi hi hi ......no widzisz....to mamy różnie i inaczej. Ja chcialam z Nią iść. A Ty ze swoją nie :mrgreen:

 

Fajnie,że mi to wytłumaczyłaś....wiesz.....ja nie wiedziałam,że właśnie w psychodynamicznej jest tak,że człowiek wraz z rozwojem procesu terapii, zdrowienia, może przejawiać inne objawy, trudności, tzn. nie byłam tego świadoma. Ale to by pasowało. Przyszłam do niej prawie 2 lata z czymś innym, a zajmujemy się wszystkim i ciągle coś wychodzi.

Wiesz......czasem sobie myślę...cholera jasna....kiedy to się skończy? Nastąpi taki dzień?

 

MOja teapeutka do diagnozy nie przywiązuje uwagi, ale do objawów tak.

Nieraz interpretujemy dlaczego mnie bolą plecy, jak jej opowiadam,że czuję na plecach jakiś ciężar, tak jakby mi ktoś na nie skoczył, tak jakbym kogoś nosiła na tych placach,że mam spięte mięśnie karku.Że mnie boli głowa etc. Objawami somatycznymi zajmujemy się, jeśli ja zasygnalizuję. Diagnozą nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja mam tak jak naranja. ;) gdy w ubiegłym roku szłam na terapię i patrzę, a tu mija mnie moja terapeutka i idzie sobie już przede mną to dziękowałam Bogu, że mnie nie poznała (byłam w kurtce, czapce itd.), bo nie wiedziałabym jak się zachować. :lol: a może mnie poznała... przyznam, że zastanawiałam się nad tym. ;)

 

a jak dość nie dawno gdy zjechałam już windą z terapii i zobaczyłam, że nie mogę wyjść z bloku, bo zniknęła klamka (tak! normalnie klamka zniknęła w godzinę :lol: ) i musiałam wrócić, przedstawić sytuację i moja terapeutka zjechała ze mną razem windą to się tak dziwnie czułam, byłam strasznie zażenowana. nie mogłam się z nią odnaleźć w takiej nieterapeutycznej sytuacji. zupełnie. sprawdziła, że klamki faktycznie nie ma i stwierdziła, że wróci po klucz i zapytała czy chcę z nią wjechać na górę czy poczekać. oczywiście poczekałam. jak już udało mi się wydostać z bloku to poczułam ulgę, bo zestresowała mnie cała ta sytuacja. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×