Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Brrr... może jednak zmieńmy temat, bo się zrobiła atmosfera jak w filmie grozy, co? :mrgreen: Ja w każdym razie nie polecam, a wręcz odradzam benzodiazepiny. To naprawdę silne dragi! :roll:

 

Asiu, to znaczy, że masz w sobie dużo lęku i on Ci przeszkadza w wypłakaniu się, bo cały czas jesteś napięta i w gotowości do walki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, kompletnie nie rozumiem siebie, tak na "logikę i rozum" w sumie nic mi nie brakuje do szczęścia ...nie wiem skad hustawki nastrojów, lęki ,stany depresyjne :bezradny:

 

Ja nie rozumiem... co do tego ma logika i rozum?

Przecież samopoczucie odwołuje się do UCZUĆ.

Poczucie zadowolenie, szczęścia... przecież to nie jest rozumowe.

Obiektywnych wskaźników tu nie ma: to, co smuci jednego, drugiego może cieszyć i na odwrót.

Poza tym szczęście raczej zależy od wnętrza, uczuć, a nie od "danych obiektywnych".

Twoje "dane obiektywne" mogłyby kogoś innego uszczęśliwić, innego zasmucić, a jeszcze innego przerazić.

Ważne, jak Ty się czujesz w swoim życiu z tymi "danymi".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszłam z terapii.

Dzisiejsze tamaty dotyczyły

 

- frustracji związanej ze złością, najbliższe osoby zbierają ode mnie baty; moja rodzina używa mnie do swoich celów; matce jest łatwiej zwrócić się do mnie niżeli do siostry bo jestem łatwa w komunikacji, a siostra milczy,

- złości w sytuacjach trójkątnych, gdy pojawia się rywalka; dotyczyło spraw zawodowych; wniosek: nie mam wpływu na zachowanie rywalki, ludzie w sytuacjach , gdy pali im sie grunt pod nogami sięgają po różne środki, moja frustracja- miałam coś poukładane w swojej głowie i mi to nie wyszło-złość z tego powodu , oczywiście przez rywalkę,

- złości z powodu tego,że obrywam za siostrę, to matka nie radzi sobie ze swoją złością i upuszcza sobie emocje względem mnie,

- podobienstwa w zachowaniu siostry i ojca, obydwoje milczą gdy matka zwraca się do nich pretensjonalnie-utrudnienie w komunikacji matka-siostra-ojciec, ułatwienie ja-matka

- moje podobieństwo w zachowaniu do matki- upuszczanie złości;

Tyle zapamiętałam z dzisiejszej sesji.

Wpadłam dziś do gabinetu terapeutki z hasłem "Całą drogę myślałam o tym,że pani powiem,że nie nie wiem o czym mam rozmawiać" , po czym zaczęłam od sytuacji, która mnie dzisiaj w pracy rozzłościła.

I temat podążył w kierunku tego, jak ja się ostatnio złoszczę.

Mój wniosek: frustruję się w sytuacjach, na które nie mam wpływu.

 

Dziewczyny....to nie jest normalne!

Jestem frustratem, a najgorsze jest to,że nie wiem jak temu zaradzić.

Złoszcze się jak małe dziecko, ktore od mamy nie dostaje tego, czego chce!

 

Gdy zbliżałam się pod kamienicę , w której przyjmuje moja terapeutka, szedł za mną przystojny facet. I czułam na sobie jego wzrok. Gdy się obróciłam w jego stronę to udawał ,że rozmawia przez komórkę. Gdy zobaczył,że sięgam za klamkę drzwi, zapytał mnie czy mógłby mnie zaprosić na kawę.

Miałam banan na ustach :mrgreen: i odpowiedziałam "Nie, dziękuję...boję się". Prosił jeszcze chwilkę, a ja szybko uciekłam po schodach na górę wprost do gabinetu terapeutki.

Pomyślałam "Chyba się mu spodobałam" :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy zobaczył,że sięgam za klamkę drzwi, zapytał mnie czy mógłby mnie zaprosić na kawę.

Miałam banan na ustach :mrgreen: i odpowiedziałam "Nie, dziękuję...boję się". Prosił jeszcze chwilkę

 

Kawa, a potem bliskość, seks, przywiązanie, problemy, rany (w różnej kolejności)... a właściwie uzależnienie. NIE, NIE, NIE!!! :cry::cry::cry:

Z drugiej strony nie mogę już wytrzymać w samotności. Tyle, że samotność to stan ducha...

 

-- 06 cze 2011, 20:18 --

 

Moniko, przepraszam, że nic nie napisałam sensownego Tobie. Czuję się dziś nie najlepiej, lekko mówiąc. Nie mogę myśleć, wszystko mnie dołuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, przepraszam, że nic nie napisałam sensownego Tobie. Czuję się dziś nie najlepiej, lekko mówiąc. Nie mogę myśleć, wszystko mnie dołuje.

Bidulko! :(

Nic nie szkodzi kochana.

Poczuj się dobrze jak najszybciej!

Chociaż nie powiem,że liczyłam na Twoje odniesienie. Bo zawsze coś konstruktywnego, bardzo mądrego i fajnego napiszesz. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny....to nie jest normalne!

Jestem frustratem, a najgorsze jest to,że nie wiem jak temu zaradzić.

Złoszcze się jak małe dziecko, ktore od mamy nie dostaje tego, czego chce!

 

ależ to jest całkowicie normalne Moniko jak się latami tłumi złość w sobie i nie wyraża jej bezpośrednio, żeby nikt sobie czegoś nie pomyślał, nie odwrócił się, nie odtrącił, źle nie ocenił... :roll:

nikt Cię nie nauczył mówić wprost co czujesz, prawdopodobnie bałaś się wyrażać złość przy innych, bo bałaś się oceny, chciałaś, żeby wszyscy Cię lubili... poza tym Twoja rodzina z tego co piszesz także nie potrafi sobie radzić ze złością, więc skąd Ty się miałaś tego nauczyć?

Piszesz, że złościsz się, gdy nie masz na coś wpływu. A ta złość nie jest również wynikiem lęku, niepewności? Że nie masz kontroli nad sytuacją, nie wiesz co się stanie, jak zachowa się druga osoba, nie możesz przewidzieć różnych zdarzeń, zachowań innych, bo to Ci burzy Twój świat, w którym czujesz się bezpiecznie? Tak się zastanawiam...

 

-- 07 cze 2011, 06:37 --

 

staraj się Moniko mówić wprost, gdy jesteś na coś/kogoś zła, nie tłumić tego, nie przemilczeć. mów o tym! mimo iż się boisz co ktoś sobie pomyśli. to trudne, sama nie bardzo potrafię choć moja terapeutka pracuje nad tym ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, jak sie dzisiaj czujesz??????? Nie jesteś samotna, przytulam Cię wirtualnie, mocno,mocno, nie wyobrażam sobie tego forum bez Ciebie 8) . Piszesz ze Twój dysk pusty, nie możliwe, pewnie nie dostrzegasz swoich możliwości, swoich miłych spraw . Cały dzień jestes w domu sama?

Monika, tiaaa,ja tez jestem "flustratem"...tez "wieki " całe nie mówiłam co czuję z lęku przed odrzuceniem ,teraz postanowiłam to zmienić i ...nie jest to takie proste, dostaję po głowie :evil:

Wiecie co ,zaczełam mówić co naprawdę czuje i tak : z synem zyskuję coraz większą więż i porozumienie, mąz ...hmmm, wali focha za fochem ,przez lata był "przyzwyczajony" ze wszystko mi pasowało, ze byłam miła, starałam się aby kazdy dzień był miły , no co tu duzo pisać, pchałam ten wózek zwany codziennoscią i ....w końcu coś we mnie pękło , zmęczyłam się staraniami ,wypaliłam. Robię to na co mam ochotę, przestałam się zmuszać np do codziennych sałateczek na kolacje, co dostaję - wkurw... męża :mrgreen: ; nie może pojąc o co chodzi...Zastanawiam sie jaki to ma sens...mi wcale nie jest z tym "lepiej" bo atmosfera w domu kiepska...co ja zyskałam na byciu "prawdziwą"?! :roll:

 

-- 07 cze 2011, 08:43 --

 

Wiecie co, kompletnie nie rozumiem siebie, tak na "logikę i rozum" w sumie nic mi nie brakuje do szczęścia ...nie wiem skad hustawki nastrojów, lęki ,stany depresyjne :bezradny:

 

Ja nie rozumiem... co do tego ma logika i rozum?

Przecież samopoczucie odwołuje się do UCZUĆ.

Poczucie zadowolenie, szczęścia... przecież to nie jest rozumowe.

Obiektywnych wskaźników tu nie ma: to, co smuci jednego, drugiego może cieszyć i na odwrót.

Poza tym szczęście raczej zależy od wnętrza, uczuć, a nie od "danych obiektywnych".

Twoje "dane obiektywne" mogłyby kogoś innego uszczęśliwić, innego zasmucić, a jeszcze innego przerazić.

Ważne, jak Ty się czujesz w swoim życiu z tymi "danymi".

 

Miałam na mysli rzeczy które obiektywnie biorąc mogą wpędzić w depreche: brak dachu nad głową, brak kasy na chleb, cięzka choroba, samotnosć...u mnie tego wszystkiego brak, chociaż...hmmm,chyba jednak nie...chyba czuję sie cholernie samotna w swojej codziennej walce z codziennosćią ...mąz jeśli był, (choć wydaje mi sie ze to ja byłam jego oparciem) to przestał być dla mnie oparciem emocjonalnym,albo mi sie tylko tak wydaje :roll::bezradny: he,he, he

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, jak sie dzisiaj czujesz??????? Piszesz ze Twój dysk pusty, nie możliwe, pewnie nie dostrzegasz swoich możliwości . Cały dzień jestes w domu sama?

 

Pusty w tym sensie, że ja odczuwam pustkę coraz częściej oraz nie funkcjonuję w życiu. Ani na polu zawodowym, ani się nie uczę, nie spotykam ze znajomymi, nie mam partnera. Cały dzień siedzę w domu sama, chociaż akurat wczoraj byłam na dworze, na rowerze, w ogrodzie, u rodziny. Ale wśród nich czuję się tak samo (a może jeszcze wyraźniej) samotna. Możliwości, potencjał, na pewno jest gdzieś tam, ale co z tego, jak na razie mam tak duże problemy ze sobą, emocjonalne, i z byciem z ludźmi, że nie mogę go wydobyć. Rano czuję się zawsze względnie "lepiej", wieczorami (po całym dniu pełnym trudności, napięć, samotności) jest większe piekiełko. Natłok emocji i bólu tak duży, oraz brak treści życia tak dobija, że dochodzi do odcinania się od emocji i czuję, że znikam. Koszmar.

 

Robię to na co mam ochotę, przestałam się zmuszać np do codziennych sałateczek na kolacje, co dostaję - wkurw... męża :mrgreen: ; nie może pojąc o co chodzi...

 

A rozmawiasz z nim o tym, o co chodzi i dlaczego się zmieniasz?

Bo wygląda na to, że nagle robisz zmiany, zmieniasz zasady, a chłop zagubiony. Byłaś miła, fajna, do rany przyłóż, a teraz nagle zmiana frontu i może mąż podskórnie czuje, że mu na złość robisz albo nie kochasz może. Pewnie czuje się też trochę zagrożony. On na terapię by nie chciał wspólną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, on dobrze wie o co chodzi, chodził ze mną wspólnie na terapię, ba ,nawet sam mnie na nią namówił, bo ja nie chciałam sie "odsłaniać", myslałam ze nie potrzebuje pomocy , ze jestem tylko zmęczona tylko i że to

przejdzie" jak odpocznę. .Teraz mysle ze on ze swoich egoistycznych, wygodnickich pobudek to zrobił, myśle ze nie przewidział ze zmiany pójdą w tą strone :lol: , sądze ze myślał ze psychoterapia i farmakoterapia mnie "naprawią" ;) i bedą znów działać jak zwykle, niezawodnie, z uśmiechem...ja miła, pracowita, drobna ( ale silna psychicznie) istotka, ciepła żona i matka ...tiaaaa, pomylił się :mrgreen:

Moja psychoterapeutka niejako to "przewidziała", powiedziała ze on tego nie będzie w stanie "strawic" więc albo się rozstaniemy albo pójdzie sam na terapię...zobaczymy jak bedzie, póki co bliżej mu do rozstania ze mną niż do podjęcia decyzji o terapii ( wiem ,bo rozmawialiśmy o tym,nawet wczoraj),ale jakoś mnie to nie przeraża, nie przerasta 8)

 

narajna, to ciekawe ze rano czujesz sie lepiej ...depresanci mają zazwyczaj odwrotnie, ranek ich "przeraża" , no przynosi ukojenie i spokój...ja kocham noc, jak wszyscy śpią, bozczzzzzzzzzz, super jest wtedy,szczególnie teraz jak ciepło,wychodzę do ogrodu i patrze w gwiazdy popijając szampana, echhhh,taka noc mogłaby trwać wiecznie :105:

 

Tak sobie mysle ...jak miałam w listopadzie "atak" depresji i leków, to zapisałam sie na siłownie, poznałam super ludzi, nie nawiazałam z nimi jakiegoś bliższego kontaktu ale mam gdzie "pójść", panuje tam super ciepła atmosfera...przychodzi mnóstwo otyłych zakompleksionych dziewczyn , trenerzy stwarzają taką super atmosfere ze aż chce sie tam przychodzić...bardzo lubie tam chodzic, nie czuje sie wtedy "żadna" , a same ćwiczenia dają nieżly ,pozytywny kop...może spróbujesz? Może nie koniecznie siłownia,ale jakieś warsztaty ...dziennikarskie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

staraj się Moniko mówić wprost, gdy jesteś na coś/kogoś zła, nie tłumić tego, nie przemilczeć. mów o tym! mimo iż się boisz co ktoś sobie pomyśli.

 

Monia, pamiętasz jak rozmawiałyśmy o pewnej sytuacji, która Cię bardzo zezłościła i radziłam Ci, żebyś porozmawiała z tą osobą, której to dotyczyło? Nie możesz tłumić w sobie złości. Tym bardziej, że Ty się ogromnie emocjonujesz każdą sytuacją, wiem, bo na tyle Cię już poznałam Monika, żeby wiedzieć, że wszystkim się bardzo przejmujesz. Jak będziesz to tłumić w sobie, będziesz czuć coraz większą frustrację.

 

-- 07 cze 2011, 10:07 --

 

Pusty w tym sensie, że ja odczuwam pustkę coraz częściej oraz nie funkcjonuję w życiu. Ani na polu zawodowym, ani się nie uczę, nie spotykam ze znajomymi, nie mam partnera. Cały dzień siedzę w domu sama, chociaż akurat wczoraj byłam na dworze, na rowerze, w ogrodzie, u rodziny. Ale wśród nich czuję się tak samo (a może jeszcze wyraźniej) samotna. Możliwości, potencjał, na pewno jest gdzieś tam, ale co z tego, jak na razie mam tak duże problemy ze sobą, emocjonalne, i z byciem z ludźmi, że nie mogę go wydobyć.

 

naranja, ja pracuję (choć ostatnio jestem ciągle na L4) i czuję się podobnie. Ja wśród ludzi udaję kogoś, kim nie jestem, najchętniej bym siedziała tylko w domu, gdzie nikt mnie nie widzi. Ale z drugiej strony ta samotność mnie okropnie boli. Chcę do ludzi, ale od nich uciekam, nie potrafię z nimi być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz mysle ze on ze swoich egoistycznych, wygodnickich pobudek to zrobił, myśle ze nie przewidział ze zmiany pójdą w tą strone :lol: , sądze ze myślał ze psychoterapia i farmakoterapia mnie "naprawią" ;) i bedą znów działać jak zwykle, niezawodnie, z uśmiechem...ja miła, pracowita, drobna ( ale silna psychicznie) istotka, ciepła żona i matka ...

 

A powiedziałaś mu tak?

 

a same ćwiczenia dają nieżly ,pozytywny kop...może spróbujesz? Może nie koniecznie siłownia,ale jakieś warsztaty ...dziennikarskie?

 

Mówiąc szczerze to mocno mnie tym zdaniem zaskoczyłaś... Przecież cały koszmar depresji polega na tym, że ledwo ma się siłę (albo i nie) umyć zęby, naskrobać coś w internecie (zalegając w łóżku z laptopem), wzięcie prysznica to wysiłek jak wspinaczka na Mount Everest (i zazwyczaj potem płaczę z tego wyczerpania umyciem się), a na takie przyjemności i wysiłek jak siłownia, warsztaty nie ma się ochoty ani siły... pomijając już, że człowiek nie potrafi się niczym ucieszyć... Co to za depresja jak się jest w stanie pójść na siłownie i warsztaty...? To raczej nie jest depresja wtedy, ale obniżenie nastroju co najwyżej. Przecież cały ból depry na tym polega, że nie ma sił ani ochoty takich czynności wykonywać. Oddech męczy, a co dopiero siłownia.

 

Próbowałam kiedyś, daaawno temu, jak mnie dopadła pierwsza obniżka nastroju, napięcia, lęki, chodzić na basen, rolki, rower, jeszcze byłam w stanie jakoś studiować, a nawet na wakacje pojechać i odpocząć (teraz to nie miałabym siły), ale wtedy o prawdziwej depresji nie miałam jeszcze zielonego pojęcia (chociaż czułam się depresyjnie i apatycznie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, nie chciałam Cię urazic,jeśli to tak zabrzmiało to przepraszam :oops: ...nie napisałam chyba o najważniejszym...na siłownie jeżdzę z koleżanka, ona wie o mojej chorobie, to w sumie ona mnie namówiła, ona przyjeżdza po mnie samochodem ( ja przez fobie nie jestem w stanie kierowac samochodem :( ) ona, wyciąga mnie każdego dnia :? ...bez niej nie chodzę .

No i jeszcze jedno ....jak nie mam siły rano wstać ,podnieść głowy to ...zmuszam sie z całych sił dla dzieci, one nie maja nic wspólnego z moją chorobą ,więc ostatkami zdrowego rozsądku wstaję aby nie zmiarnować ich życia swoja chorobą.

 

A moze byś nawiazała kontakt z jakimś miesięcznikiem np. "SENS" i pisała felietony z poradami psychologicznymi , o życiu itp -jesteś w tym świetna :brawo: , sądzę że nie tylko ja tak sądzę :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, nie chciałam Cię urazic,jeśli to tak zabrzmiało to przepraszam :oops:

 

Nie uraziłaś, po prostu mnie zdziwiło, że można łączyć słowo depresja z chodzeniem na siłownię i na warsztaty, bo to mi się takie dość oczywiste wydawało, że jedno wyklucza drugie. Nie wiem, może w lekkiej depresji to da się zrobić? Fakt, że ja mam huśtawki nastroju i raz jest bardziej a raz mniej beznadziejnie. W każdym razie to, co mnie najbardziej pomaga to nie sport, nie rower itd. ale ROZMOWY, wyduszanie z siebie emocji.

 

 

A moze byś nawiazała kontakt z jakimś miesięcznikiem np. "SENS" i pisała felietony z poradami psychologicznymi , o życiu itp -jesteś w tym świetna :brawo: , sądzę że nie tylko ja tak sądzę :lol:

 

:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Malibu, gratulacje, bo mimo mojego parszywego nastroju mnie rozbawiłaś, parsknęłam śmiechem! To byłby szczyt... hipokryzji? Kobieta z dość głębokimi zaburzeniami poczucia tożsamości, w depresji, uzależniona finansowo od mamusi i rodzinki, nie funkcjonująca w życiu, nie pracująca, nie potrafiąca się z kimś sensownie związać, wybierając się niedługo do psychiatryka, będzie pisała do gazety porady, jak żyć, podczas, gdy sama nie umie :mrgreen: Hi hi. Pomijając to, że nie skończyłam studiów (Choć zaczęłam już kawał czasu temu. Czy ja je kiedyś skończę?), więc jako kto bym pisała? Samozwańczy psychol? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To byłby szczyt... hipokryzji? Kobieta z dość głębokimi zaburzeniami poczucia tożsamości, w depresji, uzależniona finansowo od mamusi i rodzinki, nie funkcjonująca w życiu, nie pracująca, nie potrafiąca się z kimś sensownie związać, wybierając się niedługo do psychiatryka, będzie pisała do gazety porady, jak żyć, podczas, gdy sama nie umie :mrgreen: Hi hi. Pomijając to, że nie skończyłam studiów (Choć zaczęłam już kawał czasu temu. Czy ja je kiedyś skończę?), więc jako kto bym pisała? Samozwańczy psychol? ;)

No widzisz, wybacz, ja tak tego nie widzę, jedno nie wyklucza drugiego, właśnie Ty potrafisz zrozumiec co czuje ktoś w depresji ...nawet psychoterapeuta nie, tak uwazam 8)

 

A co Twoja mama na to ze prowadzisz takie "zamknieta" życie? Podpytuje, próbuje docieć o co chodzi, proponuje coś fajnego ? Pytam bo z drugiej strony jestem matką syna z depresją , ciągle mam dylemat co lepsze: wyciągać " za uszy", czy zostawic aż ...no właśnie aż co ?! Tylko ze mój syn rzedko ma chęc na kontakt ze mną, najczęsciej wyprasza mnie z pokoju . :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co Twoja mama na to ze prowadzisz takie "zamknieta" życie?

 

Wczoraj nazwała mnie trutniem.

Truje mi oschle, że czas dorosnąć oraz że nie pomagam w domu.

Przeszkadza jej to, że niewiele pomagam.

A tak to olewka, absolutnie nie czyni prób, aby do mnie dotrzeć, nie próbuje rozmawiać.

A gdy ja próbuję to mnie zbywa, poucza, ignoruje w chamski sposób czasem.

 

proponuje coś fajnego ?

 

A co to jest coś fajnego? Jak ktoś jest w rozpaczy i depresji to "coś fajnego" to bliskość i rozmowy, wypada zapytać, jak się człowiek czuje i dlaczego (ale bez użalania się), z naciskiem na słuchanie - a nie radzenie, proponowanie jakichś sposobów typu pozytywne myślenie etc. (na mnie to działa jak płachta na byka), wyciąganie na zakupy, zapychanie ciasteczkami, proponowanie sportu (wybacz;)). Ja rozumiem, że ludzie tak robią z niewiedzy, ale to są powierzchowne sposoby, skuteczne wobec zdrowych z chandrą, ale nie w depresji czy ZO.

 

Aha, no ale jak jeszcze w depresji nie byłam, to baaardzo rzadko mi proponowała coś fajnego, wspólnego, prawie wcale. To ja próbowałam ją zachęcić do robienia czegoś razem, chciałam, aby ze mną chodziła na basen, do spa (miałam darmowe wejścia), ale ona się wzdrygała, nie chciało jej się ze mną chodzić. Teraz sobie znalazła kogoś, kto potrafił ją namówić na basen i chodzi w podskokach. Z własną córką nigdy nie chciała :(

 

Pytam bo z drugiej strony jestem matką syna z depresją , ciągle mam dylemat co lepsze: wyciągać " za uszy", czy zostawic aż ...no właśnie aż co ?! Tylko ze mój syn rzedko ma chęc na kontakt ze mną, najczęsciej wyprasza mnie z pokoju . :why:

 

W moim przypadku depresja, a właściwie zaburzenia osobowości (depresja to ich rezultat), są efektem tego, jakie dzieciństwo i relację zafundowała mi matka - zimno, krytycyzm, brak bliskości, itd. I jestem na nią wściekła o wiele rzeczy, nie tylko z przeszłości, ale i z tu i teraz. To ostatnia osoba, z którą chciałabym się dzielić moimi emocjami, zwłaszcza, że wiele z nich to złość i nienawiść do niej. Zresztą w sumie już jej mówiłam na spokojnie, o co mam żal, itd., a ona z tego tylko zakpiła. U mnie w pokoju matka to także persona non grata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, rozumiem...

"Coś" fajnego to coś co mogłoby sprawic chorej osobie przyjemosć...każdy ma inne potrzeby i zainteresowania, na bank każdy z nas znalazł by cos takiego co choc troche poprawiłoby mu nastrój .

Słucham syna,gdy chce pogadac, doradzam gdy pyta, podnoszę na duchu gdy mówi ze mu strasznie żle i sie boi bo ...nie wiem czy robie dostatecznie duzo, czy to czego on oczekuje :roll: , na bank nie , bo przeciez nie można przyjażnić sie ze swoja matką ,tym bardziej gdy jest to relacja syn-matka, wydaje i sie ze córka -matka jest łatwiej,ale tylko tak mi sie wydaje bo nie wiem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, rozumiem...

"Coś" fajnego to coś co mogłoby sprawic chorej osobie przyjemosć...każdy ma inne potrzeby i zainteresowania

 

W depresji przecież nie da się odczuwać przyjemności, nie ma zainteresowań...

W sumie teraz łykam Asentrę, więc coś tam jestem czasem w stanie przeczytać, choć w wysiłkiem, w sumie dziś miałam ochotę zjeść truskawki, no ale tak bez antydepresantów, w jeszcze głębszej depresji nie potrafię odczuwać NAWET MINIMALNIE żadnej przyjemności i NIC nie interesuje, totalnie nic.

 

na bank każdy z nas znalazł by cos takiego co choc troche poprawiłoby mu nastrój

 

Uwierz, że gdy nie biorę leków to nie ma absolutnie żadnej rzeczy ani żadnej myśli, która mogłaby mi poprawić nastrój, nawet odrobinę. Ani cokolwiek do jedzenia, ani żadna osoba, ani mały kotek, ani muzyka, żart, spacer, kąpiel, przytulenie, NIC. Przeciwnie - to wszystko męczy i boli. I tak ma cała masa ludzi w psychiatrykach i nie tylko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zakładam ze jak ktoś ma depreche to jednak bierze leki, bez leków ,echhh szkoda gadac. Mój syn bierze ten sam lek co Ty, inna nazwa (Zoloft)

 

A czy to jest może TAŃSZY odpowiednik Asentry? Kojarzysz, ile syn płaci? Ja za Asentrę 35 zł.

 

tak,miałam na mysli czas gdy się "wychodzi" z depresji ...aby pomóc.

 

Kurcze, ja łykam leki, ale nic a nic nie czuję, abym wychodziła z depresji, ciągle spełniam kryteria depresji głębokiej, chociaż w sumie apetyt mam trochę lepszy i jestem w stanie zasnąć. Większość psychiatrów wysłałaby mnie w takim stanie do szpitala, ale musiałabym się tam przeprowadzić, bo mi się codziennie żyć nie chce. Zostaje mi terapia, aby się pozbierać, a na razie się rozsypuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, za Zoloft 100 mg płacę 64 zł; a jak długo bierzesz leki? Mój syn po 6 tyg dawki 50mg ma teraz od 2 tyg.100 mg,z powodu kompletnego braku poprawy :( ; teraz po większej dawce, jest w stanie wstac do szkoły, położyc sie spać o 1-szej, umyć zęby ,a nawet dał sie namówic na korepetycje na których był obecny ciałem -to zdanie korepetytorki :? -przedtem nie wstawał,nie mył zębów, nie jadł 2-3 dni, ni epił, albo spał 28 godzin, albo 2 dni wcale, no masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×