Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Pomocy ludzie. Przez to mam juz depresje. Ciagle wyje i mam mysli samobojcze. Ciągle mam przed oczami, że musze rzucic narzeczonego i ze on bedzie cierpieć, ale ze jak go rzuce to mi ulzy to juz wszytsko mi minie.. ta cala choroba..;( to juz trwa 3 lata.. byly wzloty i upadki. Ciagle mysle ze go oszukuję, że nie jestem w porzadku... ze on jest dobry. Nie wiem czy tan erwica moze dzialac w ten sposob, że serio chce z nim zerwac ale boje sie ze on bedzie cierpieć i to mnie blokujei dlatego mam nerwicę. Czy moze dlatego e go kocham i te mysli doprowadzaja do absurdu i chce uciec.. przapraszam za chaos ale inaczej nie potrafie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

melaan, obsesja pewno tak, ale czy nerwica...? To jest tak, że masz etapy takiego myślenia o tej osobie, które pojawiają się i znikają co jakiś czas czy codziennie gdzieś w ciągu dnia ta osoba przewija Ci się przez myśli?

 

gregorYYrogerg, czyli dzisiaj te badania? Jakie? Co Ci powiedzieli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomocy ludzie. Przez to mam juz depresje. Ciagle wyje i mam mysli samobojcze. Ciągle mam przed oczami, że musze rzucic narzeczonego i ze on bedzie cierpieć, ale ze jak go rzuce to mi ulzy to juz wszytsko mi minie.. ta cala choroba..;( to juz trwa 3 lata.. byly wzloty i upadki. Ciagle mysle ze go oszukuję, że nie jestem w porzadku... ze on jest dobry. Nie wiem czy tan erwica moze dzialac w ten sposob, że serio chce z nim zerwac ale boje sie ze on bedzie cierpieć i to mnie blokujei dlatego mam nerwicę. Czy moze dlatego e go kocham i te mysli doprowadzaja do absurdu i chce uciec.. przapraszam za chaos ale inaczej nie potrafie.

 

 

Boże, mam to samo, w piątek jestem umówiona do psychiatry. Cała moja nadzieja w tym, że leki mi pomogą. Nie mogę spać, jeść, nie mogę chodzić na zajęcia. Nie mogę nawet siedzieć w domu, muszę chodzić z moim chłopcem po mieście, rozmawiamy i czasami natrętne myśli odpuszczają. Kiedy tylko wracamy do mieszkania, wszystko zaczyna się od nowa. Teraz trzęsę się cała, bo zbliża się noc i będę myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem dlaczego moje natręctwa dotyczą rzeczy, które wiem, że są już nierealne do wykonania , np taka głupia rzecz, wybieram znajomym dziecko z przedszkola , wybrałąm je już 3 razy i teraz mam myśli, że to źle, że ktoś umrze i musze je wybrać więcej razy bo ktoś umrze . Niby nic, dla kogoś głupie, ale ja się tego boję . Bo juz raz uległam tym myślom, nie chciałam iść kiedyś na koncert z koleżankami nie miałąm ochoty, ale dostałam takiego ataku, że jak nie pójdę to umrze osoba z mojej rodziny bardzo mi bliska. I już wręcz to widziałam, jej grób i wszyzstko .

 

Parę dni było okej, a dziś znów mnie to dopadło. Nie chcę się poddawać tym myślom i robić to co one mi dyktują . Zreguły nie mogę czegoś ubrać, bo to mi przyniesie pecha, nie mogę zjeść np 3 kanapek bo coś się stanie , nie mogę kupić TEGO batona bo coś się stanie, mam już dosyć ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misieharibo też się męczyłem z nn. Chodziły mi po głowie jakieś głupie myśli, o których nawet nie będe tu pisać bo wstyd. Najważniejsze jest nastawienie psychiczne. Musisz wiedzieć, ze wszystkie głupie myśli, idee, pomysły rodzą się tylko i wyłącznie w Twojej głowie, czasem wbrew Tobie, Twoim przekonaniom ale to TY je tworzysz, tylko i wyłącznie. Czasem dzieje się to jednak tak szybko że nad tym nie panujesz. I tu w tym momencie najważniejsza rolę odgrywa psychika i rozum. Jeśli najdzie cię jakaś durnota typu nie pojde na impreze to ktoś umrze- skupiasz się i myślisz logicznie, czy twoje pójście na impreze ma jakiś wpływ na czyjąś śmierć? Oczywiście że NIE. Więc nie chcesz to nie idziesz, przechodzisz do porządku dziennego, zajmujesz się swoimi sprawami i NIE MYŚLISZ O TYM to najważniejsze. Jeśli najdzie cię chęć myślenia o tym nie zwracasz na nią uwagi po prostu, robisz swoje. Wtedy najdzie Cie złe samopoczucie i od razu wmawiasz sobie że to przez to że o tym nie myślisz. No właśnie WMAWIASZ sobie, przestaniesz sobie wmawiać i wszystko minie zobaczysz. Wiem że na początku jest ciężko ale to jedyne wyjscie, Jeśli się poddasz tym głupotą to nigdy z tego nie wyjdziesz, umysł się przyzwyczai do zajmowania się pierdołami, i edziesz dalej szukała innych pierdołowatych myśli, które to Ty wytwarzasz, nie wytwarzaj ich po prostu i już, a jeżeli przypadkowo się wytworzą to wiedz że to tylko głupia myśl i nie zwracaj na to uwagi, nie analizuj bo wtedy się zapętlisz i napewno się lepiej przez to nie poczujesz. Grunt to pozytywne nastawienie. Wszystko zalęy od Ciebie, nie od leków, lekarza, psychoterapeuty, bo nikt Ci mózgu nie wymienim, ani nie wypierze nic z pamięci. Jedyne rozwiązanie to pop prostu nie zwracać uwagi na takie durne myśli i zobaczysz że same przejdą. LOgiczne myślenie i nie poddawanie się to sukces. Zamartwianie, dołowanie, analizowanie za i przeciw prowadzi do tego że można skończyć w psychiatryku. To tyle :) Pzdr. i weź się w garść bo życie masz tylko jedno i trzeba je wykorzystać a nie marnować je na zamartwianie się i użalanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Przez 10 lat nie wiedziała co mi jest, myślałam że zwariuje zamknął mnie w zakładzie i tyle. Zaczęło się tak przyszła myśl, że nie kocham wówczas mojego chłopaka( obecnie już męża), a kochałam go najbardziej na świecie, bałam się że go stracę, w kółko ta sama myśl im bardziej sobie tłumaczyłam że to nieprawda ty było gorzej, a do tego doszło że np. kocham jego kolegę. Było tak źle że ciągle płakałam, w nocy nie spałam tylko płakałam, ta mysl była zawsze rano w nocy wieczorem w ciągu dnia wariactwo, nie jadłam nie spałam i to okropne poczucie winy.Byłam nawet u psychiatry zdefiniowano że to depresja, brałam leki na noc, w dzień przez rok, potem zrozumiała że jak się tym nie przejmuje to one znikają. Ale niestety na ich miejsce pojawiały się nowe. I tak przerobiłam wszystkich znajomych chłopaków że ich kocham, po ślubie to nawet że kocham teścia, szwagra, męża mojej siostry, jak skończyli się znajomi, zaczęły się obraźliwe myśli o Bogu podczas modlitwy, o papieżu, przeklinanie najbliższych. Potem wmówiłam sobie że to pewnie schizofrenia bo przecież ja tak naprawdę nie czuję, a jeśli nie to co rozdwojenie jaźni?Myślałam że oszaleje.I tak mijały lata, bywało, że był nawet spokój miesiącami, a byłam pewna że panuje nad tym czymś bo nie miałam pojęcia co to jest? Urodziłam dwoje dzieci, też były myśli że je skrzywdzę, ale kocham je najbardziej na świecie. Jakoś te 10 lat minęło, i były naprawdę fajne chwile, aż do wakacji, gdy się kończyły, oglądałam program w którym była kobieta która odchodzi od męża do innej kobiety,czyli lesbijka, wywołało to we mnie takie obrzydzenie, coś okropnego ale zaraz po tym było to moją natrętną myślą, że ja też jestem lesbijką, że kiedyś odejdę od męża, lęk że wszyscy się dowiedzą strach że stracę dziecko czuję się okropnie, wiem że to nieprawda, im bardziej to sobie tłumaczyłam i analizował m było gorzej aż dostawał m duszności, płakał życ mi się nie chciało, i tak dwa miesiące, mam dośc jestem zmęczona i zrezygnowana, chcę normalnie życ. Jakoś wstaje zajmuję się dziecmi idę do pracy, szukam sobie dużo zajęc i kiedy już myślę że jest dobrze bo się śmieję jestem wesoła to te myśli wracają, jakby mi przypominały masz problem, nie możesz by szczęśliwa. Czy to nerwica, niech mi ktoś odpisze, i powie że to choroba bo oszaleje. Błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A umnie ciągłe natrętne myśli o schizofrenii... cały czas analizuje swoje myśli, zachowania, czynności czy nie jestem chory, czasami to jest gorsze niz sama choroba. Niby ze mną na "wierzchu" wszystko ok, dobra nauka, treningi, zarobki itd ale jednak ta newica jest wkurzająca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, tak to zaburzenie, ktore sie zwie nerwica natrectw. Mam calkiem podobne natrectwa do Twoich..tez mam dlugie remisje zazywczaj po 10 lat. Mi pomaga psychoterapia..dzieki niej umiem oswajac lęk i nie zwracac zbytniej uwagi na natrectwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

będzie.dobrze dziękuję . Gdyby ktoś 10 lat temu powiedział że to choroba może byłabym już zdrowa,a ja żyłam w przeświadczeniu że wariuje, nikt tego nie ma tylko ja, jaki to wstyd, więc uznałam albo się oswajam i z tym żyję albo naprawdę zwariuję. Jakoś to było a teraz wszystko od nowa się zaczęło, ale pójdę do psychiatry zobaczymy co mi powie, jak się odważę mu to powiedziec wszystko, głupio mi i to bardzo to takie głupoty masakra. Mam jeszcze cos takiego np: parkuję w pracy samochód od jakiegos czasu na takim bocznym parkingu, ale kiedyś sobie pomyslałam, w końcu jestem zawsze pierwsza w pracy mogę zaparkowac na głównym, nie robię tego bo boję się że jak to zmienię to spotka mnie nieszczęście w pracy, albo zawsze wracam z synkiem z przedszkola tą samą trasę, boję się, że jak ją zmienię to będzie wypadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, typowe objawy dla nerwicy natrectw. Zaufaj lekarzowi, nie wstydz sie, dla niego to normalka..im wiecej mu opowiesz o swoich dolegliwosciach tym lepiej beda dobrane leki/terapia. Nie jestes wariatka, nerwica natrectw to zaburzenie..upierdliwe i meczace jak cholera..ale moza je pokonac. Natrectwa nie maja nic wspolnego z rzeczywistoscia, zazwyczaj 'uderzaja' w to co dla nas wazne. Psychoterapia jest dobra, bo dociera do zrodła..wyjasnia skad sie wziela nerwica, skad akurat takie natrectwa..pomaga je wyciszyc i zrozumiec. Uszy do gory:) Idz do lekarza i walcz o siebie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytałam trochę forum, znalazłam takie same przypadki jak ja mam, te same natrętne myśli, poczułam się trochę lepiej, do tego dużo zajęc, spacery, trochę jakby było lepiej znikają nawet na kilka minut, a jak się pojawiają to są ale jakoś tak dalej, że wiem o ich obecności ale już nie analizuje, nie rozmawiam sama ze sobą nie tłumaczę ich, jest lepiej i znowu nachodzi inna myśl skoro jest lepiej, one są ale już tak bardzo nie przeszkadzają to może to co było treścią tych myśli to jednak prawda, czuję lęk, że może tak jest, strach, znowu jakbym ukrywałam wielką tajemnicę przed wszystkimi. Są źle, nie przejmuję się wyrzuty sumienia, strach, że się właśnie nie przejmuje.Jakieś błędne koło, nic nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, tak to wlasnie działa..nic sie nie martw wszyscy z nn tak maja, tak to odczuwaja, nie jestes sama. Ciesz sie,ze potrafisz czasem nie zwracac uwagi na te natretne mysli..to droga do zdrowienia:) Trzeba to ignorowac, nie wglebiac sie i samo zniknie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam natręctwa myślowe od 5lat i przez ten cały czas twierdziłam,że jestem nienormalna, że jestem z tym sama jedyna na świecie.Dopiero niedawno odwiedziłam psychiatrę.Jestem umówiona też na wizytę u terapeuty,chociaż wcześniej wątpiłam w jego skuteczność, ale po przeczytaniu tego forum się zdecydowałam.W sumie i tak nie mam innego wyjścia,bo już nie wiem co mogła mi pomóc, terapeuta jest moją ostatnią deską ratunku.Mam wielką nadzieje,że nauczę się z tym żyć.Myślę,że fajnie,że jest takie forum gdzie ludzie mogą opisać swoje problemy,to podnosi na duchu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj było fajnie, no to dziś znowu do bani. Oglądałam wczoraj film wieczorem coś tam zobaczyłam, i już przypisałam to do siebie, wszystko wróciło to okropne, nie mam sił, jestem wściekła od rana. Muszę nawet selekcjonowac filmy które oglądam żeby czasem to co w nich zobaczę nie stanie się moja następna myślą, przecież ja taka nie jestem, a to kotłuje się w mojej głowie i denerwuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, pójdę na pewno się umówię ale dopiero w połowie listopada, nie mogę wcześniej, póki co jakoś muszę przetrwac. Dręczy mnie jeszcze jedna rzecz, kiedyś jak wpadła mi jakaś natrętna myśl była około dwa tygodnie znikała a na jej miejsce powstawała inna, a teraz jak wpadła mi do głowy myśl okropna na początku września tak jest do tej pory, raz lepiej raz gorzej ale jest. Przedtem odliczałam czas wmówiłam sobie że po 2 tygodniach przejdzie i słabła nie ważne że była następna, ważne że mijały czyli wiedziałam że każda następna minie. A ta wciąż jest, zwariowac można. bedzie.dobrze, a mogłabyś napisac jakie ty miałaś natrętne mysli, jakiego rodzaju, może będzie coś podobnego i znowu poczuję się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bałam sie, ze kogos zabije, ze zostane pedofilka, ze zwariuje, ze przestane kochac Męża, że sobie zrobie krzywde, ze starce kontrole nad soba. Jak widzisz bardzo podobne do Twoich:) u mnie tez roznie z dlugoscia danego natrectwa. To, ze kogos moge zabic miałam 9 miesiecy..wiec bardzo dlugo...inne trwaja po 2 tygonie, 3 tygodnie. Terapeutka i psychiatra troche wyjasnili mi skad sie biora takie natrectwa. Przyczyna nerwic sa konflikty wewnetrzne i tlumienie emocji. Np ja od małego tłumiłam zlosc, gniew, zal, bo uwazałam,ze te emocje czynia mnie złym człolwiekiem...one sie tak kumulowały we mnie, az w koncu ta złosc musiala znalezc ujscie i pojawiły sie natrectwa zwiazane z przemoca. A tak naprawde zlosc jest naturalna dla człowieka, nie ma w niej nic złego i trzeba ja wyrazac konstruktywnie. Natrectwo zwiazane z pedofilia..wyszło na terapii, ze nie akcpetuje ludzkiej seksualnosci..ocenzurowałam sobie seks jak sie tylko da..stad takie natrectwo. A przeciez seks to naturalna potrzeba fizjologiczna, nie ma nic zlego w seksie. To,ze przestane kochac meza...panicznie boje sie bliskosci i jednoczesnie odrzucenia, samotnosci..boje sie, ze jak sie zaangazuje to partner mnie zostawi i bede cierpiała, wiec wole to ja go przestac kochac i nie cierpiec. Cała ta nerwica to jeden wielki strach przed okazywanie emocji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze dzięki za szybką odpowiedź. Też miałam że jestem pedofilką, aż głupio się o tym pisze, moje ostatnie to to co pisałam w 1 poście, po oglądnięciu programu o lesbijkach, przypisałam to do siebie, no coś okropnego, strasznie źle się z tym czuję i myślę że to najgorsze ze wszystkich natręctw, masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja za kazdym razem..przy nowym natrectwie mam wrazenie, ze wlasnie to ono jest najgorsze. Pomysl sobie...juz tyle tych natrectw było..i zadne z nich nie zostalo zrealizowane Ba! nawet nie bylo prawdziwe! Orientacja seksualna nie zmienia sie pod wpływem programu w tv..czlowiek sie z nia rodzi...wiec sie tym nie przejmuj. Hmm zastanow sie moze..nad swoja seksualnoscia..w sensie..czy Twoje potrzeby sa zaspokajane..czy masz ochote czasem z mężem zaszalec ale ' nie wypada' . Mam wrazenie, ze tez sobie ocenzurowałas ludzka fizjologie..bo piszesz o tym wszystkim troche zawstydzona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mną jest raczej nie najgorzej, bo mam tylko jedną nerwicę - częste mycie rąk.

 

Poza tym, hmmmm, ciężko powiedzieć. Może jakieś łagodne objawy innych zachowań. Trzy razy sprawdzam, czy zamknęłam drzwi od domu itp. Ale to chyba akurat przezorność, a niekoniecznie nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem masochistą, prowadzę rozmowę ze Świadkami Jehowy żeby obserwować na własnym przykładzie jak działa proces indoktrynacji. Badam swoje reakcje i muszę dać spostrzeżenie, że wcale nie tak trudno zostać innowiercą.

 

Poza tym robię to żeby zobaczyć do jakich absurdów prowadzi dosłowne, pseudologiczne interpretowanie nauk religijnych. Jak widać każdy może dojść do wniosków jakich chce. Utwierdzam się w swoim nurcie filozoficznym. Kto wie, może dostrzeżenie antynomii pomoże mi wyleczyć się z pozostałości religijnych lęków, które trapią mnie do dziś. Wiem że tematy rel. to płachta na byka w internecie, ale pozwoliłem sobie napisać, żeby pokazać że terapia psychologiczna nie jedno ma imię i można to robić na wiele sposobów.

 

PS wpis miał pójść do Dziennych Wron, ale stwierdziłem że nie będę męczył moimi natręctwami w tym dość optymistycznym wątku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×