Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona1

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia zmęczona1

  1. DontWorry, trafnie powiedziane, ja właśnie się boję, że mogę byc osobą z tych myśli. A o wizycie u psychiatry czy psychologa marzę, chcę w końcu z kimś pogadac, a jeszcze jak usłyszę, że to choroba, to będę szczęśliwa, ale nie mam odwagi zadzwonic i się umówic.
  2. HansKlosz, jak zapominam o tych myślach, to nawet jak mam jakieś przyziemne problemy, to jestem szczęśliwa, a jak przypominam sobie, co mnie dręczy to od razu mam doła, i wszystkiego mam dośc.
  3. HansKlosz, wiesz dlaczego tak trudno mi się zdecydowac na psychologa bądź psychiatrę? Bo wydaje mi się że, jestem zbyt mało chora, żeby potrzebowac specjalisty. Jak to się zaczęło ponad 10 lat temu, to moje zycie legło w gruzach, ciągle płakałam, wiłam się po podłodze i prosiłam Boga, żeby zabrał ode mnie te myśli,( leczyłam się u psychiatry rok nie pomogło) teraz jak już rozumiem mechanizm tej choroby, jest mi łatwiej, jestem zdołowana,ale raz jest dobrze raz źle, i tak mijają dni.
  4. HansKlosz, dzięki za słowa otuchy , ale wiesz to stwierdzenie "gdyby coś " nie było potrzebne, bo od razu sobie pomyślałam, że ty pomyślałeś że to może jest prawdą.(nie bierz tego do siebie, ja tak mam, od razu widzę złe scenariusze) I tak oprócz natrętnych myśli w mojej głowie, dochodzi jeszcze analizowanie wszystkiego, ciągle o czymś myślę, i się czymś przejmuję, i oczywiście wszystko robie źle, jestem zła itd
  5. Kendrick, no właśnie i dlatego boję się iśc do psychiatry, że coś źle zrozumie, albo powie, że nie wiem np. jestem les... i wtedy to jest mój koniec, umieram.Mam męża dzieci,jest nam super, przez ostatnie 10 lat miała przegląd różnych myśli natrętnych religijnych, niemoralnych, o tym że mogłabym byc les od roku, kiedy to oglądałam program o lesbijkach, najpierw cieszyłam się że nie jestem taka jak one, że mam rodzinę i jestem normalna, a potem coś piknęło i.......moja nowa natrętna mysl która towarzyszy mi do dziś, i wyniszcza od środka, bo to nie prawda a tak mnie męczy że mam już dośc. Miałam prze dziwaczne i obrzydliwe, ale ta jest najgorsza dla mnie, nie mogę się jej pozbyc, to straszne Ja tylko chę, życ ja do tej pory, czy to tak wiele. Czasem patrzę na ludzi, i myślę sobie, jak oni maja dobrze pewnie nie maja natrętnych myśli, tylko ja jestem taka nienormalna
  6. Mam tak samo Dokładnie dziś pomyślałam to samo. Sił juz brakuje, czasami mam taką władzę nad nimi, przyjdą i zaraz znikają, i się ich nie boję olewam, przecież to nie prawda, a dziś mam doła totalnego, już nawet nie mam sił żeby znów ze sobą rozmawiac i przekonywac się że to nie prawda, a jak tego nie robię, to może to prawda, ale ja tego nie chęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę.
  7. zaburzony, ja tak mam. Kiedyś jak już wymęczyłam się jedną myślą i przychodziła następna, to ta poprzednia nie miałam dla mnie żadnego znaczenia, nie wracała temat był skończony, i było to dla mnie jedynym pocieszeniem, że każda następna też przejdzie z czasem. Teraz jedna siedzi rok, a inne się przyplątują, jedne wracają i tak na zmianę, nie mam już żadnego pocieszenia i nie wierzę, że to kiedyś się skończy na zawsze............
  8. Kendrick, uwierz mi, na pewno boli Cię po wypaleniu takich ilości papierosów, także tę myśl o raku możesz juz odrzucic. Jak paliłam też tak miałam, paliłam 5 lub 7 dziennie, ale po imprezach gdzie paliło sie więcej, zawsze przez kilka dni bolało gardło.
  9. Mam dokładnie tak samo, teraz właśnie jest w miarę dobrze, ale wiem że to chwilowe, pewnie niedługo mnie znów dopadnie.....
  10. DainEbro, Ja polecam Anitę Bryńską, na pewno wszystko zrozumiesz. A co do twojej dziewczyny, po prostu bądź przy niej mimo wszystko, tacy ludzie potrzebuję dużo wsparcia, miłości a przede wszystkim zrozumienia. Wiem co mówię sama cierpie na to cholerstwo, choc nikt z bliskich nie wie co jest treścią moich mysli, to i tak wsparcie z ich strony duzo mi daje, wiedzą mniej więcej o co chodzi w tej chorobie i współczują. Oni rozumieją i nie bagatelizują. Powodzenia!
  11. irineva, mam dokładnie tak samo, kiedys mysli mi się zmieniały, więc jak była jedna to moim pocieszeniem było muszę to tylko przetrwac to nieprawda zniknie jak inne, tylko że jak znikała jedna pojawiała się inna, zawsze dla mnie jeszcze gorsza, a teraz utkwiłam w martwym punkcie mam jedną i nie zniknęła jest cały czas a oprócz jej mam inne dodatkowo. Mój błąd nie poszłam teraz jak wróciła choroba do psychiatry wciąż wydaje mi się że jestem zbyt mało chora żeby pójśc do psychiatry, nie wiem ciężko mi podjąc decyzję. Nie mów mi pani nie jestem taka stara mam zaledwie 33 lata, albo aż.......... Powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  12. irineva, doskonale Cie rozumiem, miałam dokładnie to samo jeszcze był brat. Potem bluznierstwa wobec Boga, zwłaszcza w kościele czy podczas modlitwy, że nie kocham mojego chłopaka a kocham go ponad życie, że mogłabym zostac pedofilką co tez było okropne, nie do przejścia, a teraz że lesbijka dręczy mnie już długo, i zabija od środka, ale staram się ignorowac te mysli, przede wszystkim nie rozmawiac w kółko ze sobą i ciągle tłumacząc sobie że to nie prawda tylko sie nakręcamy, mimo tego że tyle wiem, to i tak nigdy całkiem mi nie przeszło, ja jestem beznadziejnym przypadkiem, zawsze miałam pecha w życiu to pewnie dlatego ........ale walcze, dla moich dzieci i mojego męża, marze o dniu kiedy stwierdzę cholera przeszło mi, ja naprawdę jestem zdrowa. Czy kiedys to nastąpi, nie sądzę. Ale ty jesteś młoda, dasz rade
  13. A ja myślałam, że już nad tym dziadostwem panuję, są bo są te mysli ale je olewałam, ucichły, i żyję, nawet juz było super, ale zaczęła byc pogoda do du.. do tego stres w pracy, no i przypadkowo w telewizji zobaczyłam urywek filmu erotycznego, kobieta z mężczyzna i tak dalej...od razu przełączyłam, ale niestety znowu się zaczęło, bo tam była naga kobieta, i znowu ten młyn strach że mogę byc les...cos okropnego znowu prowadzę wewnętrzne dialogi i przekonuję się że tak nie jest, w kółko to samo, a przecież wiem że zajmowanie się tymi myslalmi to najgorsze co mogę zrobic, ale wydaje mi się że nie tłumaczenie sobie tych mysli oznacza że to prawda, tyle pracy na marne znowu 10 kroków do tyłu. Muszę ciągle coś robic i zajmowac myśli jakąkolwiek pracą wtedy nie myslę, a to cudowne uczucie nie myślenie........................ Czemu tak jest, czemu to nie przechodzi i ta ciągła walka. Rano wstajesz i od nowa, to jak prowadzenie dwóch życ jedno to co nas otacza, a drugie to ta walka sama ze soba,i czekanie że jutro mooooooooooooooże będzie lepiej
  14. bedzie.dobrze, no własnie ja chyba wciąż ją wyciszam, wtedy wydaję mi się że, nie jestem dostatecznie chora żeby iśc do psychiatry. Niby zyje nawet momentami jestem szczęśliwa, usmiecham się, ale to cos jest ze mną ja po prostu już się do tych mysli przyzwyczaiłam, tylko jak się nasilają to mam doły, mam dośc. Ale nigdy nie znikają, nie wierze że kiedyś to się stanie
×