Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

bedzie.dobrze, wiesz co nie trwały długo, ale bardo często mnie atakowały, i zawsze dotyczyły dzieci moich, zwłaszcza zaraz po porodzie i jak były malutkie, wtedy jak mnie atakowały udawałam że ich nie ma i jeszcze bardziej zajmowałam się dziecmi, bo miałam wyrzuty sumienia, im bliżej byłam z dziecmi i poświęcałam ich bardzo dużo czasu wtedy te myśli odchodziły a ja wiedziałam że kocham je najbardziej na świecie. A co się dzieje, znowu jakieś myśli masz teraz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sniezka, tez przez to przechodziłam:) bałam sie, ze nie zasne..i jednoczesnie ten lek sprawiał, ze nie moglam zasnac..takie błędne koło. Byl okres, ze bez leków nie mogłam sie uspokoic i zasnac. Spokojnie, to minie. Jesli odczuwasz duzy lęk bierz te leki na sen. Bezsennosc bardzo napędza nerwice i natrectwa. Aktualnie tylko czasem wezme cos nasennego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, powiedz mi, jak np: męczyła cię jakaś myśl,po jakimś czasie, bo wiem że te okresy były różne. przechodziło ci, to czy całkowicie zapominałaś o tej myśli, a jak sobie przypominałaś to uważałaś ją za głupią i już nie wracała, a ty byłaś czysta od wszelakich złych myśli i czułaś całkowity spokój i czułaś się z nich wyleczona? I było normalnie, jak w przypadku zdrowego człowieka, czy to było takie uśpione.

sniezka nie wiem jak Cię pocieszyc, nie miałam jeszcze lęku przed snem więc nie wiem jak źle możesz się czuc, ale życzę Ci, żebys w końcu się wyspała. Ja zawsze czekałam na sen, bo śpię to nie myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za pocieszenie dziewczyny:)

zmęczona1, u mnie np.natrectwa slably jak przestawalam o nich myslec.Teraz tez zreszta tak jest.Ciezko tylko pozbyc sie z glowy tego,a pozniej juz idzie jakos.We lbie huczy,az boli.Zamyslenie i otepienie.Pieczenie czaszki i ciala od nerwow.To jest dopiero przeklenstwo.Teraz jak pomysle sobie o tematyce moich natrectw to sa irracjonalne i beznadziejne.Calkowicie zapominam o nich,lub sa gdzies gleboko w podswiadomosci i macham reka na nie.Te natrectwa moje to sie odnawialy co jakis czas,ale zalezy od okresu.W sumie jak o nich pomysle to nawet nie wglebiam sie juz w to bo wiem,ze to glupota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, jak nastepowała remisja w nerwicy to calkowice zapominałam o nerwicy i natrectwach. Zyłam jak normalny człowiek, nie miałam zadnych obsesji..umiałam o nich myslec z dystansem i nie było zadnego lęku. Ja cały czas uwazam, ze te natrectwa sa absurdalne i glupie..tylko w czasie nawrotu nerwicy towarzyszy temu lęk i sie tak to nakreca. Kiedy jest wszystko ok to mysli sobie plyna, a ja ich nie analizuje, nie zatrzymuje i nie nakrecam sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie teraz tak mam zero nakręcania się, nie analizuje, jak pomyślę o tych paskudztwie to nic się nie przejmuję i znikaja, ale jeszcze przepływają mi przez głowę, zwłaszcza jak sobie pomyślę, kurcze chyba jest nie źle nawet spoko się czuję, to od razu dają o sobie znac. Tak jakby były gdzieś przyczajone i czekały na atak, ale jest dużo lepiej niż miesiąc temu, one słabną. Nawet już przechodziły mi myśli czy aby na pewno iśc do psychiatry? Ale pójdę, mogą znowu zaatakowac, a wcale rewelacji jeszcze nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, na nerwicę natręctw cierpię już chyba 15 lat i nigdy mi do końca nie przeszło.

Kiedy mam stresujące sytuacje w życiu, to natręctwa są bardzo silne i są w stanie męczyć mnie cały dzień, od rana do wieczora.

Biorę leki, obecnie 50 mg zoloftu, co mnie trochę wycisza, ale myśli nie przechodzą nigdy.

Kiedy brałam dużo wieksze dawki leków, to o dziwo, byłam może bardziej spokojna, ale myśli ZAWSZE były! Tylko jakby bardziej były w tle.

Nie chcę zwiekszać dawek leków, bo chcę starać się dalej o dziecko. Ponad tydzień temu poroniłam, było i jest to dla mnie bardzo traumatyczne wydarzenie i mam nawrót. Najdziwniejsze jest to, że jak mam jakieś takie traumatyczne wydarzenie, to kilka dni myślę o nim świadomie, a po kilku dniach wydarzenie to zostaje usunięte na bok w mojej głowie i zastapione przez natretne myśli.

Dlatego teraz już prawie nie myślę o tym poronieniu, tylko od rana do nocy mam natrętne myśli, wyrzuty sumienia, kompulsywną potrzebę wyznawania rodzinie rzeczy, które powiedziałam źle, zrobiłam, kto kogo nie lubi itd.

 

Nie muszę chyba nikomu mówić, że jest to najbardziej upierdliwa choroba na świecie. Mam nowe mieszkanie, pełno radości się tli we mnie, ale nie - ja cały dzień musze analizować pierdoły, miec napady lęku.

Natręctwa mam związane z wszystkimi ważnymi dla mnie osobami, dlatego kontakt z wszystkimi jest dla mnie problemem. Ciągle czuję dyskomfort, że coś źle o kimś powiedziałam, kiedy wyszła ze mnie złość.

 

Staram się czymś zajmować, ale te myśli zawsze są non stop w mojej głowie, czuję je nawet fizycznie jak dryfują.

Te napady lęku, lęk wolnopłynący potem... masakra.

 

Właściwie, to nie było w moim zyciu okresu, żeby mnie w ogóle nic w danym momencie nie dręczyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie jest podobnie, tylko ze nie trwa to 15 lat, wydaje mi się, że trzeba wyrobić w sobie postawę, 'jest jak jest', po prostu brania życia takim jakie jest, z założeniem, że nie da się przejść przez nie bez ubrudzenia rąk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam w poniedziałek umówic się na wizytę, nie zrobiłam tego jeszcze, nie wiem co robic, jest lepiej, a nawet dużo lepiej, myśli są różne ale przepływaja albo męczą kilka minut i jest następna. Ogólnie nieźle i teraz nie wiem iśc opowiedziec mu te całe 10 lat co się ze mna działo bo jeszcze miesiąc temu bałam się, że juz wariuje, a teraz boję się że skoro lepiej się czuję to z czym pójdę, przecież nie płaczę, jakoś sobie radzę? Nie wiem co robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, idz!!! Sama nie wygrasz z nerwica natrectw..teraz jest lepiej..pewnie za jakis czas znow nasila sie objawy. Sama widzisz jak długo Cie to juz meczy...bez fachowej pomocy nic sama nie zdziałasz. Psychiatra, psychoterapueta!!! Walcz o siebie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Ktoś z Was ma tak że myśli nad jakimś problemem,potem niby znajdzie rozwiązanie a nagle pojawia się inny aspekt problemu i cała machina myślenia od początku.Ja tak mam od miesiąca i nie umiem sobie z tym poradzić bo to jest jak jakieś natręctwo.Mieliście coś podobnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jestem tutaj od niedawna i czytając Wasze posty, kamień spadł mi z serca :)

 

Od pewnego czasu podejrzewałem u siebie depresję i być może rzeczywiście jakiś epizod depresyjny mam, co potwierdził psychiatra, ale sądzę, że moim podstawowym problemem jest nerwica natręctw a dokładnie myśli, co do tej pory traktowane było jako objaw depresji.

 

Ostatnie dni to była istna katorga: niechciane myśli, wyrzuty sumienia, złe samopoczucie, lęk.

 

Bardzo mnie cieszy, że da się z tego wyjść i zwalczyć tą chorobę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śłuchajcie też na to cierpie, ale spróbujcie tak:

MYSLEC, ZE TE MYSLI SA MOJE, A NIE NATRETNE...I NIECH SOBIE PŁYNA PRZEZ GŁOWE. SPRÓBOWAC WŁASNIE W TEN SPOSOB, TAK SĄ TO MOJE MYSLI, NIE NATRETNE, MOJE I JEST WTEDY ŁATWIEJ...ABSOLUTNIE NIE MYSLEC O NICH JAK O NIECHCIANYCH, TYLKO WASZYCH. JESLI SA ZLE I AGRESYWNE, TO UWIERZYC, ZE ZNOWU MAM TE SMIESZNE MOJE GLUPIE MYSLI...

 

nie wiem moze komus pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trek odstawie go w cholere.Tylko,ze wczesniej wogole mi on nie przeszkadzal przed snem.Mylse,ze to czytanie o chorobie i swojej dolgliwosci wykancza mnie.Moze bym spala normalnie gdyby nie ten lek przed bezsenna noca.Jaka jest na to recepta?Jak wyrzucic z glowy te mysli o zasnieciu i oczekiwanie na to.Przeciez sobie tlumacze,ze to utrata swiadomosci i nie mam na to wplywu.A moze mam? :roll:
hej jestem tu nowa . moja choroba z nerwica zaczeła sie dwa lata temu po odstawieniu leków zaszłam w ciąże i czułam sie rewelacyjnie .Dzien przed planowaną cesarka dostałam smsa od kolezanki ze zmarło jej dziecko smierc łózeczkowa i wtedy sie zaczeło.Po porodzie cały czas o tym myslałam zaczełam cały czas sprawdzac moje dziecko czy oddycha zaczełam czytac na ten temat i cały czas sie nakrecalam zaczełam równiez martwic sie o starsze dzieci z głupotami latałam do lekarza....i cały czas myslałam i myslałam do tego doszły stresujace sytuacjeee np wyjazd mojego meza za granice ...córka zaczeła edukacje w szkole baletowej i mysli czy sobie poradzi czy to czy tamto i wieczne nakrecanie sie zostałam sama i wszystko spadło na mnie NN zaatakowała nagle to były najgorsze 2 dni w moim zyciuuuuu bałam sie ze umre ze nie zobacze wiecej dzieci ....pozniej zaczełam sie bac ze zrobie przez przypadek dziecia krzywde ze za mocno przytule ze jak wezne na rece to upuszcze bałam sie kapac dzieci bałam sie nozy worków to było straszneeee.pojechałam na ostry dyzur do szpitala .Lekarz psychiatra stwierdził depresje z nn przepisał mozarin i jeszcze jakies leki nie pamietam nazwy pamietam ttylko ze powiedział zebym długo nie brała bo uzalezniaja ale przytłumią objawy przy leczeniu mozarinem, wykupiłam tylko mozarin wystraszyłam sie tamtych .pierwszy tydzien na mozarinie nasilil objawy choroby myslałam ze zwariowałam tak sie bałam ze moge zrobic krzywde dziecia przez przypadek płakałam ze nachodza mnie takie mysli bo kocham moje dzieci najmocniej na siwecie i dla nich zyjeee .z dnia na dzien wstałam z łózka powiedzialam dosc moje dzieci z tego powodu cierpiec nie bedą i nie beda mnie oglądac w takim stanieee WALCZE zapisałam sie jeszcze do ppsychologa bo chce isc na psychoterapie bo wiem ze same leki nie pomoga lecze sie 4 tydzien i juz czuje poprawe mam nadzieje ze bedzie coraz lepiej czego wszystkim zycze .super ze jest takie forum ta choroba to naprawde najgorsze co nas mogło spotkac ....jak wy z tym walczycieee???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jestem tutaj od niedawna i czytając Wasze posty, kamień spadł mi z serca :)

 

Od pewnego czasu podejrzewałem u siebie depresję i być może rzeczywiście jakiś epizod depresyjny mam, co potwierdził psychiatra, ale sądzę, że moim podstawowym problemem jest nerwica natręctw a dokładnie myśli, co do tej pory traktowane było jako objaw depresji.

 

Ostatnie dni to była istna katorga: niechciane myśli, wyrzuty sumienia, złe samopoczucie, lęk.

 

Bardzo mnie cieszy, że da się z tego wyjść i zwalczyć tą chorobę :)

 

 

jejjjjj mam to samo, jak dobrze ze nie tylko ja mam takie straszne problemy. przebywanie tutaj chyba pomaga

 

a na mysl o poniedzialku cala sie trzese

 

-- 11 lis 2012, 23:14 --

 

Hej! Jestem tutaj od niedawna i czytając Wasze posty, kamień spadł mi z serca :)

 

Od pewnego czasu podejrzewałem u siebie depresję i być może rzeczywiście jakiś epizod depresyjny mam, co potwierdził psychiatra, ale sądzę, że moim podstawowym problemem jest nerwica natręctw a dokładnie myśli, co do tej pory traktowane było jako objaw depresji.

 

Ostatnie dni to była istna katorga: niechciane myśli, wyrzuty sumienia, złe samopoczucie, lęk.

 

Bardzo mnie cieszy, że da się z tego wyjść i zwalczyć tą chorobę :)

 

 

jejjjjj mam to samo, jak dobrze ze nie tylko ja mam takie straszne problemy. przebywanie tutaj chyba pomaga

 

a na mysl o poniedzialku cala sie trzese

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musi nam pomoc czytając wsystkie wypowiedzi wiemy ze nie jestesmy same i jakos lepiej przyjmujemy ten cios od losu musimy z tym walczyc znajsc cele w zyciu co dla nas jest najwazniejsze i dla tego starac sie o lepsze jutrooo ja cały czas powtarzam sobie ze dzieci najwazniejsze ze nie beda mnie ogladały w takim stanie staram sie nie wyslec o tej chorobie leki w tym pomagają jednak mozarin działa cudaaaaaa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musi nam pomoc czytając wsystkie wypowiedzi wiemy ze nie jestesmy same i jakos lepiej przyjmujemy ten cios od losu musimy z tym walczyc znajsc cele w zyciu co dla nas jest najwazniejsze i dla tego starac sie o lepsze jutrooo ja cały czas powtarzam sobie ze dzieci najwazniejsze ze nie beda mnie ogladały w takim stanie staram sie nie wyslec o tej chorobie leki w tym pomagają jednak mozarin działa cudaaaaaa

To samo sobie powtarzam, ja wciąz bez leków, ale one nigdy nie znikają teraz odpuściły, ale wciąz gdzieś tam są............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Ktoś z Was ma tak że myśli nad jakimś problemem,potem niby znajdzie rozwiązanie a nagle pojawia się inny aspekt problemu i cała machina myślenia od początku.Ja tak mam od miesiąca i nie umiem sobie z tym poradzić bo to jest jak jakieś natręctwo.Mieliście coś podobnego?

 

Dokładnie takie coś i ta machina u mnie jest tak złożona, naszpikowana jakimiś bzdurnymi rytualikami porównaniami, założeniami, regułkami...

że łeb mi rozsadza, najlepiej zburzyć całą machinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Ktoś z Was ma tak że myśli nad jakimś problemem,potem niby znajdzie rozwiązanie a nagle pojawia się inny aspekt problemu i cała machina myślenia od początku.Ja tak mam od miesiąca i nie umiem sobie z tym poradzić bo to jest jak jakieś natręctwo.Mieliście coś podobnego?

 

Dokładnie takie coś i ta machina u mnie jest tak złożona, naszpikowana jakimiś bzdurnymi rytualikami porównaniami, założeniami, regułkami...

że łeb mi rozsadza, najlepiej zburzyć całą machinę.

 

tak, tak, ja tez to mam. myślę ze jednak sobie z czymś radze, pokonuje "pozornie" problem, jakos sie trzymam. po pewnym czasie zaczyna sie wszytsko sypac. szczegolnie gdy przebywam w toksycznym srodowisku co jest ode mnie niestety niezalezne oraz gdy napotykam porazki, dokladnie - cala machina myslenia od poczatku. tez sobie nie potrafie z tym poradzic od jakis 2 lat. dopiero teraz rozpoczelam walke bo nie potrafie z tym zyc, nie umiem sobie z tym radzic. to jest straszne i mega utrudnia zycie, spelnianie sie itd... :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie doszło juz do tego, ze zajmuje sie jakimis pseudofilozoficznymi sprawami, np. jaki jest status ontologiczny tych niechcianych mysli i np. mowie sobie, ze mysli nie sa wazne, a za chwile przypominam sobie sytuacje jak ktos do kogos mowi: 'co ty sobie myslisz', 'albo - wogole nie myslisz' i zaczynam porownywac te sytuacje, kategoryzowac, oceniac relacje danych mysli do danych wydarzen, a jak tego nie zalatwie to czuje taki palący dyskomfort.

W koncu jak wszystko jakos poukladam, to za jakas godzine jedna sytuacja czy mysl wszystko wytraca cegielke tej konstrukcji i znowu staram sie to reorganizowac, cala ta skomplikowana interpretacje, nieraz trwa to dlugo i jest cholernie meczace. ;/

 

moni81

MYSLEC, ZE TE MYSLI SA MOJE, A NIE NATRETNE...I NIECH SOBIE PŁYNA PRZEZ GŁOWE. SPRÓBOWAC WŁASNIE W TEN SPOSOB, TAK SĄ TO MOJE MYSLI, NIE NATRETNE, MOJE I JEST WTEDY ŁATWIEJ...ABSOLUTNIE NIE MYSLEC O NICH JAK O NIECHCIANYCH, TYLKO WASZYCH. JESLI SA ZLE I AGRESYWNE, TO UWIERZYC, ZE ZNOWU MAM TE SMIESZNE MOJE GLUPIE MYSLI...

 

to bardzo dobre podejscie i takie sobie utrwalic warto, ale u mnie sie natrectwa nawet przez to przebily i tak jak pisalem, pojawil sie nawyk sprawdzania tych mysli, myslenia o nich co oznaczaja, spogladanie na nie z roznych perspektyw i udowadnianie sobie tej uspokajajacej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrectwa zmieniaja sie jak w kalejdoskopie..jednego dnia boje sie, ze moge komus zrobic krzywde, drugiego, ze zostane pedofilka, trzeciego, ze zwariuje itd itd...co usłysze, co przeczytam, co obejrze na mnie wplywa...ech..denerwuje mnie to, jestem wsciekła...terapeutka mowi, ze przez 29 lat wypracowywałam sobie takie mechanizmy obronne..nie pozbede sie ich w ciagu kilku miesiecy..a ja robie sie niecierpliwa...mowi tez,ze robie duze postepy, ze powinnam byc z siebie dumna...a ja tak bardzo tesknie za 'normalnoscia'...za mysleniem 'o niczym' i nie przejmowaniem sie tym...za błogimi, leniwymi porankami...za życiem bez lęku. Fakt..radze sobie znacznie lepiej niz przy ostatnim epizodzie z natrectwami...moze powinnam sie skupic na tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×