Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?


Tygryska

Rekomendowane odpowiedzi

ja dostałem dzisiaj na lekcji... zaczęło się od mrowienia i skakania mięśnia gdzieś w pachwinie, potem zamroczenie, jakbym miał stracić przytomność. miałem ochotę wyjść ale zaraz sobie przypomniałem że to tylko spięcie... zdjąłem bluzę, wziąłem głeboki wdech, skupiłem się i dałem lękowi odejść.

 

przeszło szybciej niż się spodziewałem, uczucie szczerze mówiąc było straszne... ale dałem radę 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... działa to opieranie sie o cos plecami, bo wczesniej jakos odruchowo tak zawsze robiłam i jakoś mijało... ale jak przychodzi atak to staram sie o nim nie myslec i nie skupiać na nim, bo boje sie, ze będzie gorzej. Jak jestem w domku to małe piwo, niech sie dzieje co chce, ale jak na ulicy to panika od razu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam , że w trakcie ataków jesteście w stanie w ogóle myśleć lub przykładać plecy do czegoś. Ja mam tylko jedną reakcję - UCIEC, a do tego ataków dostawałam w miejscach "stojących", głównie były to kolejki. Nie wiem , co powiedziałby człowiek stojący za mną, gdybym się zaczęła na niego walić i opierać plecami :)) Byłoby komicznie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt byłoby zabawnie...Hm..Moja rada moze brzmi dziwnie...bo cały atak polega na tym ze staramy się uciec ..boimy sie ze poddanie mu sie spowoduje smierc..zwariowanie...taka jest istota lęku i nagle pojawia sie odpowiedz bardzo prosta ale trudna...poddac sie atakowi nie uciekac...bardzo trudne...ale bardzo skuteczne...To była najwazniejsza nauka mojego psychiatry .Każdy jest inny u każdego choroba przebiega inaczej..mi pomogło .."Strach ma wielkie oczy" amy boimy sie tego co nieznane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli chodzi o ścianę to moze to i racja. ale jeżeli chodzi o oddychanie to kategorycznie sie nie zgadzam!!! przeczytałam wiele książek, może niezbyt madrych , ale jest zakaz głębokiego oddychania , to nie zen, to atak.

ale w sumie pomysł jest fajny, tylko że dobrze by było oddychac z woreczkiem przy twarzy , lub przez nos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..."Praktykujemy płytki oddech klatką piersiową zamiast oddychanie przeponą. Jaka jest różnica pomiędzy oddechem klatką piersiową a oddychaniem przeponą? Przy praktykowa­niu płytkiego oddechu nie porusza się przepona. By nasze płuca mogły wypełnić się powietrzem i życiodajnym tlenem, prze­pona musi właściwie opaść. Przeważnie dolne części płuc, gdzie znajduje się większość małych naczyniek krwionośnych, otrzymują za mało powietrza. Jeżeli otrzymujemy za mało tlenu, to nasz organizm próbuje sobie inaczej pomóc: serce musi częściej bić i ciśnienie krwi może wzrosnąć jako wyrów­nanie złego zaopatrzenia w tlen. Ale istnieje również psycho­logiczne oddziaływanie. Płytkie oddychanie i niedostateczne zaopatrzenie w tlen wzmacniają w nas niemiłe uczucie nie­smaku, a nawet strachu. Gdy przypatrzymy się temu sygna­łowi i poszukamy rzeczy, które nam przysparzają zmartwień, to przynajmniej już coś mamy.

 

 

 

ważne, byśmy całkiem świadomie od czasu do czasu ćwiczyli głęboki oddech przeponowy. Wtedy może­my zaopatrzyć się bogato w tlen i żadne resztki dwutlenku węgla nie pozostają w naszych płucach. Nasze serce nie musi wykonywać dodatkowej pracy, a nasze ciśnienie krwi jest stabilne. Naturalnie ten sposób oddychania ma ważne psycho­logiczne konsekwencje: jesteśmy spokojniejsi i bardziej rozluź­nieni, rześcy i bardziej optymistyczni. Jest tak, jakby cały stres nas opuścił...."

 

 

A podczas ataku oddychmy płytko..nie chodziło mi o GŁEBOKI MOCNY oddech ale o PRAWIDŁOWY o czym powyżej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

roccola

chodzi mi o to że do ataku dochodzi w różnych warunkach a potem się intuicyjnie hiperwentylujemy (wrażenie że się dusimy powoduje takie właśnie oddychanie) co powoduje że się pozbywamy dwutlenku wegla z krwi. a w procesie powrotu do równowagi człowieka potrzebny jest dwutlenek węgla we krwi , on jest tam konieczny!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie ..tak więc nauka o prawidłowym oddychaniu i ćwiczenia mają na celu nie dopuszczenie do hiperwentylacji. Oczywiście prawidłowego oddychania uczymy sie nie w momencie ataku!! tylko wtedy kiedy mamy czas jestesmy spokojni..Potem możemy to wykorzystac a praktyce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co najgożej podczas ataku uświadomic sobie że nic nam nei bedzie bo w głowie kłębia się myśli że zaraz umre że to że tamto to właśnie te myśli napedzają nam ataki i lęki ja jescze taki wczuty jak ty racola nie jestem żeby sobie samemu poradzić biore hydroksyzyne żeby wywołała u mnei uczucie senności i żeby mnie uspokoiła,czasem też dzwoniłem po karetke i oni mi tez dawali Atarax(nazwa Hydroksyzyny) do mięsniowo i odrazu ulga,ale to wtedy jak jej w domu nie miałem tera już lepiej jest ale nie jestem jescze na tyle uodporniony zeby sobei samemu poradzić!Niech moc bedzie z wami!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiej stracilam wiare ze moge wyleczyc sie z lekow! już mam je coraz czesciej i nie mam w nikim oparcia.minelo 2 lata jak sie mecze z lekami a wystapily one u mnie przez mature tak sie nia przejelam i teraz mam.nigdy nie bralam tabletek bo w nie nie wierzylam ale teraz sobie bez nich nie poradze ale czy one naprawde pomagaja?

 

Przenosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzę że pomogą...bo co nam innego pozostanie jeśli nie?

Ale spotkałam się również z opiniami że należy się wspomagać lekami a nad pokonaniem lęków pracowac z psychoterapeutą lub psychiatrą i znaleźć na nie jakiś sposób.

W każdym razie bez leków ani rusz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna nie wierzyłam, że leki pomagają na lęki. Leczę się dopiero 3 tydzień i nie mam lęków. Ale pracę nad nimi u psychologa muszę dopiero rozpocząć. Kiedy życie zaczyna się przez lęki komplikować leki to niezastąpiona pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem psychoterapia + ewentualnie leki, jeśli jest juz na prawdę źle. Ja poradziłam sobie bez leków, chodziłam na terapie, ale po 1,5 roku znów lęki sie zaczęły, własnie teraz, zaczynam znów terapię. decyzja o lekach powinna byc przemyślana, bo one same nie pomogą, nie zwalczą przyczyny lęków, natomiast mogą przynieść wcześniejszą ulgę! Z wypowiedzi niektórych osób wynika, że leki pomagaja dopóki sie je bierze, natomiast po zaprzestaniu lęki powracają!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też na lekach byłam bardzo krótko,już dawno nie miałam nawrotu choroby.

Jedni muszą brać leki krótko,inni długo,a jeszcze inni bardzo długo to zależy od wielu czynników,ale napewno u każdego nadejdzie taki moment,że zapomni o tym całym "badziewiu".Tego wam życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od dwóch lat biorę jeden i ten sam lek.

Na początku chroby było mi lepiej więc odstawiłam go sama, ale niestety- choroba wróciła ze zdwojoną siłą.

Dlatego też od ponad pół roku znowu biorę i czuję się świetnie + psychoterapia naturalnie, zapomniałam, że mam tą cholerną nerwicę.

W moim przypadku leki pomogły mi najbardziej.

 

Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 27lat i choruje na Nerwice Lekowa od kwietnia zeszlego roku.Moje leki przyszly do mnie nagle.Ja powiem szczerze nigdy niemilalam zdrowia zawsze czepialy sie mnie jakies choroby ,ale niegdy ,niebylo tak zle .Przyszlam ok 5 lat temu smierc kliniczna,myslalam ze przezyc to juz czlowiekk niejest wstanie przezyc nic gorszego, a jednak.Dlamnie ta choroba popsula duzo rzeczy i poszykowala wiele,ale mysle ,ze nadejdzie kiedys dzien i "slonce przywita mnie z usmiechem na twarzy"...Moje leki byly ze mna wszydzie nieopuszczaly mnie na krok przez czas ktory poruszalam sie do momentu snu. Dzieki Bogu, ze snem nie mialam problemow wiekszych.Mialam ataki ktore byly podobne do napadow padaczki,byly one dlamnie najgorsze i uczucie zwezajacych sie drog oddechowych.Ale to mam juz za soba.Powiem wam ,ze nigdy sie niepoddalam kiedy lekarz mi powiedziala co to jest i na czym mniejwiecej to polega,mialam tylko w mojej glowie zrobic wszystko by skonczyl sie moj stan jaki przechodzilam .I tak mysle do dzis ,i dlatego tez moje leki sa juz tak minimalne ,ze przaktycznie nieprzeszkadzaja mi juz w zyciu.ALe mysle ze walka i wiara w siebie czlowiek potrafi wiele zdzialac.Niepowiem ,bralam leki ktore mi terz pomogly ,bo jak bralam lmoje napady sie skonczyly,bralam pol roku i juz niebiore miesiac.LEk sie troche nasilyl ,ale niepodddaje sie i wiem ze chodz czasem zle sie czuje to moze tez byc od lekow do ktorych napewno sie organizm przyzwyczail.Odstawialam je bardzo powoli ,bo lekow niewolno pod zadym wzgledem odstawiac szybko ,bo lek sie moze nasilic i bedzie nam ciezko odstawic lek .A jak bedziemy po minimalanej dawce odstawiac np.Ja odstawialam po 1/4taabl. co tydzien i nieodczuwalam wialkiej roznicy czulam sie niezle.Jesli mam wam kochani poradzic ,to nawet jesli bedzie niewiadomo jak ciezko nierezygnujcie z walki ,miejcie wiare w to ze kiedys przyjdzie nasz dzien wyzdrowienia ,bo ta choroba karmi sie naszymi slabosciami i wtedy staje sie jeszcze silniejsza, a przeciez tego nirchcemy :cry: Zazywajcie duzo sporu by swoj organizm uodpornic na lek wszystko jedno jaki ,nawet jak sie niechce to nieprzestawajcie ,starajcie sie usmiechac czesto nawet jak niema z czego sie zmiac to pomyslcie ze jest wam wesolo,pijcie ziola przeciw lekom kuppicie je w sklepie zielarskim,ja chodze na akupunkture ale jeszcze wiekszej poprawy nie czuje mam dni kiedy czuje ,ze jestem juz calkiem zdrowa ,ale jeszcze niedokonca.Mysle ze na mojej 3 miesiecznej terapi chodz dalam z siebie wszystko nieprzepracowalam do konca paru sytuacji w moim zyciu dlatego ide jeszcze na terapie grupowa ,wiem ze jeste bardzo dobra ,poniewaz czlowiek nieczuje sie taki samotny z tym wszystkim i tak jak my sie wymieniamy swoimi spostrzezeniami i przezyciami tak samo na terapi czujemy sie razniej w grupie.Wietrzcie swoja sypialnie przed pojsciem spac pare minut ,nawet ja jest przaskajacy mroz na dworze.Starajcie sie myslec pozytywnie i akceptowac siebie takim jakim czlowiek jest.Wiecie ,ze ta choroba potrafi duzo zniszczyc w naszym zyciu ,nasze zwiazki ,nasze znajomosci nasze ...zycie gdzie kiedys zylismy w nim ,bo leki zmieniaja zycie o 360%i czlowiek sie zastanawia, co sie stalo gdzie popelnila/em blad a czy ja popelnilem ,a moze to moi rodzice ....Kazdy z nas na terapie mosi pojsc ,sam sobie niepomoze,ale musi tez fakt miec dobrego lekarzy przy tym ,bo z tego co slysze to duzo ludzi nazeka ,ja milalam dobrego dlatego on powienien nam pomoc znalesc przyczyne naszych lekow .Ja bylym osoba zawsze samodzielna dajaca sobie szybko rade w zyciu sama ,to ja pomagalam moim np. rodzicom i wszystkim innym wokol mnie ja bylym czlowiekiem ktory niepotrafil odmowic nikomu.A jak j apotrzebowalam kogos to przewaznie zostawalam sama ze soimi problemami niektore dochodzily jeszcze i sie zbieralo, a ja jestem charakter ze niepotrafie dusic w sobie ,tylko musze z siebie wyrzucic ,bo przewaznie odreagowywalam zle.ALe niestety jesli czlowiek jest twardy trzma w garsci swoje zycie jest ciagle zabiegany juz od dzieciaka, niema czasu na nic prawia zle odzywianie stres itp.doprowadzilo mnie do tego ze wycienczylam swoj organizm i swoja dusze i dlatego tez dopadly mnie leki ,bo powiedzial moj organizm stop.A teraz walcze o to by w moim zyciu zaswiecilo znow slonce.Niewiem moi drodzy czy dobrze sie okreslilam czy mnie dobrze zrozumiecie ,ale zycze wam wszystkim ktorzy zagladaja na forum i nietylko WALCZCIE I NIEPOZWULCIE SIE ZWALCZYC CHOROBIE.,nieobiecuje ,ze bedzie latwo ,bada tez dni zrezygnowania ,ale niech wygra rozsade tego wam zycze moi drodzy duzo usmiechu na twarzach waszych ,wiary i walki....Podam wam slowa, ktore do mnie przemawiaja ,dostalam je od mojej pani doktor.

Boze, uzycz mi Pogody Ducha,

bym godzil sie z tym ,czego zmienic nie moge

Odwagi,

bym zmienil to ,co moge zmienic

I Madrosci ,

bym umial odroznic pierwsze od drugiego...

Pozdrawiam Was I zycze Powodzenia Justyna! :lol::lol::D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×