Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Lilith, przeszłam terapię i tak sobie wbiłam do głowy że nie mogę tego robić, że poskutkowało.

W sumie to były dwa etapy. Pierwszy to acting-in.. wtedy byłam zamknięta i całą złość kierowałam do siebie. Później jak wyszłam z tego to powoli zaczęłam przechodzić w acting-out i w zasadzie wyżywałam się na bliskich.

Jakiś czas temu powróciłam do sytuacji, w której byłam na początku.. i chyba znowu mnie to przerosło, dlatego zrobiłam to co zrobiłam.

Jejku.. to nie wyobrażalne, ale była znowu we mnie ta moc, tak silna agresja, że nie czułam tego co robię. Przez te dwa lata nie czułam jej i dlatego nie byłam w stanie sobie nic zrobić. Na razie jest okej, nie powtórzyłam tego. Ból ran wystarczył mi na długo i uspokajał mnie.

Mam BPD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się śniło, że się pocięłam...

 

Trochę krócej się tnę niż Abbey, ale i tak jest dobrze. W czwartek będzie 6 tygów.

 

-- 27 sie 2012, 23:38 --

 

Lilith, przeszłam terapię i tak sobie wbiłam do głowy że nie mogę tego robić, że poskutkowało.

W sumie to były dwa etapy. Pierwszy to acting-in.. wtedy byłam zamknięta i całą złość kierowałam do siebie. Później jak wyszłam z tego to powoli zaczęłam przechodzić w acting-out i w zasadzie wyżywałam się na bliskich.

Jakiś czas temu powróciłam do sytuacji, w której byłam na początku.. i chyba znowu mnie to przerosło, dlatego zrobiłam to co zrobiłam.

 

Mam wrażenie, że też tak mi się zrobi. Bo chodzę do terapeuty i sobie powiedziałam, że się nie będę ciąć. Nie tnę się. Ale mam czasem taką ochotę... I właśnie miałam tak samo, jak Ty. Złość kierowałam na siebie przed terapią, a odkąd zaczęłam chodzić do terapeuty, to jestem agresywna dla wszystkich. Postanowiłam wrócić do pierwszego etapu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Was.Sam kiedyś też się ciąłem,puki nie trafiłem na super psycholożkę."Baba z jajami",do tego dowcipna i piękna.Powiedziała mi:spotkało cię wystarczająco dużo problemów,żebyś się jeszcze ciął.Masz sporo wrogów,po co masz im dawać dodatkową przyjemność robiąc sam sobie krzywdę.Nienawiść skieruj na wrogów,niech będzie konstruktywna.Lepiej daj komuś kto cię wk..wił po pysku niż sobie jeszcze robił krzywdę.Na mnie podziałało-przestałem się ciąć,ludzie,którzy mnie ranili zaczęli się mnie bać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej daj komuś kto cię wk..wił po pysku niż sobie jeszcze robił krzywdę.

 

To nie rozwiązanie... Lepiej już złość wyładować na sobie niż na kimś. Przynajmniej nikogo nie krzywdzisz w ten sposób, no prócz siebie. Ale uderzając kogoś, będziesz miec wyrzuty sumienia i będziesz zadręczać się psychicznie. Będziesz też dręczony psychicznie. W mojej sytuacji by tak było.

Gdybym uderzyła matkę, źródle mojego cierpienia, to byłabym złą córką, wszczynałabym awantury... Także lepiej się pociąć. ;)

 

Albo wgl nic z tych rzeczy nie robić... Na razie ja się nie tnę. Ani nie daję nikomu w psyk. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Także lepiej się pociąć

Widzę, że też wybieramy mniejsze zło...

Ja tam się tnę bo czuję, jakbym 'wypełniała, dokańczała' to, co robią rodzice i ludzie agresją słowną :bezradny:

Z dnia na dzień oczekuję TEGO dnia bardziej i bardziej. I oszukuję się codziennie 'tak, zrobisz to wieczorem, jutro, jutro wieczorem'... I tak w nieskończoność :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że też wybieramy mniejsze zło...

No dokładnie.

Ja się tnę, jak już nie wytrzymuję psychicznie. Czasem nawet się potnę, jak nie mam powodu. A przynajmniej tak mi się wydaje... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy co ktoś nam zrobił, i wtedy ewentualnie się mścić,by było to adekwatne...

Zaś cięcie siebie nie pomoże wam w żaden sposób,chyba by się "ukarać",choć jest to zupełnie nielogiczne,w pewnym sensie to rozumiem.

Tyle że inaczej na to patrzę,nie stopniowo by nie było tego widać,raz a porządnie, ale nie w takim stopniu by w jakiś sposób być "inwalidą".

Ostatnio niema dnia bym nie myślał o wydłubaniu/rozcięciu oka, odpierdala mi już :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, piszę tu bo jestem w takiej sytuacji, że w tym momencie nie jestem w stanie uzyskać pomocy specjalisty, ani nie znam osób w podobnej sytuacji. Tak więc, jest ze mną coś dziwnego, tnę się częściej od jakiegoś czasu, zwykłą żyletką, co prawda wyjętą z jednorazowej maszynki do golenia.. ale wystarczy. Ale nie do końca o to mi chodzi, nie od tego się zaczęło. Parę lat temu, dość długo brałam DXM, sprawy rodzinne, trochę traumy, nieciekawe historie, a miałam 13lat i to mi nieźle zniszczyło psychikę, czuję to nawet teraz. Wtedy pod wpływem koleżanki zaczęłam sobie delikatnie podcinać skórę, ale przeszło, tak samo jak branie DXM, chociaż tylko dlatego, że rodzice się dowiedzieli, chyba to mnie uratowało wtedy, bo byłam innym człowiekiem psychicznie. Od dawna, bardzo dawna nie robiłam nic z tych rzeczy, aż nagle jakieś pół roku temu, zaczęły się u mnie pojawiac dziwne zachowania autoagresywne, czyli po prostu robiłam sobie krzywdę przypadkowymi rzeczami, np. kawałkami szkła znalezionymi gdziekolwiek, kapslami, czymkolwiek w miarę ostrym. Czasami nawet w tak cholernie dziwny sposób jak ugryzienie się do krwi, podrapanie do postaci ogromnego strupa. Przez jakiś czas, myślałam nad dobrym narzędziem, bo żyletki miałam nigdy nie tknąć. Aż w końcu wymyśliłam tą żyletkę z maszynki. Od tamtej pory za każdym razem jak wchodzę do łazienki, mam ochotę coś zrobić. Mam dobre miejsce, na biodrach, koło bioder, trochę mi się to powiększyło, wszystko zakrywają majtki, więc nic nie widać. Miałam tego nie robić, bo blizny, bo kto mnie zechce z takimi, ale jakoś coraz mniej zaczynają mnie te blizny obchodzić, czuję się jak zaczarowana, jakbym musiała to robić. Czuję, że nic nie czuję. Czuję się pusta, bez przyszłości, nie wiem co chce robić w życiu, nie mam pojęcia jak moje życie będzie wyglądać w przyszłości. Krótko, same pytania, zero odpowiedzi, coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi. Nie wiem co robić i czy wgl coś robić, bo nie wiem czy mi to pomoże, czuję, że to jest gdzieś we mnie głęboko, a żeby iść do specjalisty musiałabym powiedzieć o tym mamie, czego się boję, bo nie chce jej męczyć i tak ma ciężkie życie. Ehh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uuu to przyznam, że nieciekawie. Ja powiem Ci jedno - ja czekałam kilka lat na to, by zwrócić się o pomoc. Właśnie w 18-ste urodziny zaczęłam szukać pomocy. Może wytrzymasz. Jeśli nie... To pogadaj z matką. Tu chodzi o Twoje dobro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to chodzi, martwię się o przyszłość, druga liceum przede mną, trzeba się wziąć za naukę, a ja nawet nie wiem, co chcę robić, jak chcę żyć. Zobaczę, może jak się rok szkolny zacznie już "normalny" tryb życia jako takiego szkolnego, to coś się zmieni, mam nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już było tak dobrze... Nie spodziewałam się tego kryzysu. Ale to tak właśnie jest. :x

 

-- 29 sie 2012, 11:37 --

 

New-Tenuis, droga do ulgi.

 

-- 29 sie 2012, 11:37 --

 

droga do szczęścia

 

-- 29 sie 2012, 11:38 --

 

chwilowego, ale jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×