Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Zapomnieć czy oderwać się od rzeczywistości?

Niezupełnie, nie raz z ! ciekawości w bardziej przykrych momentach jeździłem nożem po ręce, ale wydawało mi się to swoistym idiotyzmem i nie wiem jak może to sprawiać przyjemność, czy pozwalać zapomnieć.

Każdy odczuwa inaczej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po raz kolejny czytam ten wątek i po raz kolejny nie rozumiem co Was pcha do cięcia?

Czy to potrzeba bólu, bycie na krawędzi - że jak nikt mnie nie znajdzie to się przekręcę, czy może próba samobójstwa?

To ostatnie chyba odpada biorąc pod uwagę Wasze posty.

Ja miałem kiedyś fazę za ból - tylko objawiała się tym że jak coś było nie tak/czułem potrzebę bólu kułem sobie twarz i miałem kolejnego kolczyka - w szczycie miałem ich przeszło 20 :-), ale to chyba inny rodzaj fazy.

Inną fazą w momentach silnego stresu była, nie wiem czy to potrzeba wyżycia się czy też zaznania bólu ale wybierałem się w najgorsze dzielnice miast w których mieszkałem i nie zaczepiałem, ale miałem niepohamowaną ochotę żeby ktoś mnie zaczepił, chciał się bić - cokolwiek byle tylko się wyżyć.

Jak na złość jak mam ochotę to nikt nie burzy - po kilku godzinach łażenia jakoś tę agresję rozchodziłem i wracałem do domu.

 

Jak to jest z Wami - co Was do tego pcha?

Potrzeba bólu - może warto by się na jakiś boks czy inne cuda zapisać?

Opuchlizna z twarzy schodzi szybciej niż sznyty...

Czy też może po prostu łatwiej jest wziąć żyletkę niż wybrać się gdzieś i coś porobić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hhig, nie wiem jak u innych, ale ja to po prostu uwielbiam. Lubię się ciąć, lubię miażdżyć sobie rękę, otumaniać. Lubię to, bo wiem, że wyrządzam sobie tym krzywdę, bo wiem, że siebie niszczę. Chcę siebie zniszczyć, więc samookaleczenia są idealnym wyjściem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

powrót w wielkim stylu.. wczorajszy napad agresji, histerii pchnął mnie do zadania bólu... Udo poszło pod nóż a paznokcie w ramię wbiłam sobie aż do krwi. Mam moralnego "kaca" bo nie robiłam tego od ok 2 lat i sądziłam, że nie zrobię już nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raz w życiu pocięłam się. A najgorsze jest to, że znowu mam ochote. Zawsze uważałam, że mnie to nigdy dotyczyć nie będzie... a tu jednak

 

-- 24 sie 2012, 21:41 --

 

nie wiem co się ze mną dzieje od jakiegoś czasu. Cały czas robię dobrą minę...

ulżyło troche

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aranjani, To w niczym nie pomoże...

 

Co do samookaleczeń...mimo że uważam to za głupotę, w głowie stworzyłem ponury układ....jednorazowy.

Wszak nie chodzi o to, by tak do końca zdewastować sobie ciało...

ale też tak by było widać porażkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aranjani, Człowiek różnie reaguje na różne sytuacje,raczej nigdy nie poznamy siebie..

Mam nadzieję że nie przechodzą ci przez głowę głupie pomysły jak ciężkie okaleczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, nie nie... wbrew pozorom kocham życie. Tylko po prostu czasami sobie z nim nie radze. I najgorsze jest to, że właśnie w takich chwilach ostatnio właśnie przychodzą mi myśli o tnięciu sie. A nigdy tak nie było. Ale nie zeby umrzec. Nigdy, ja mimo wszystko staram sie zachowac chociaz resztki optymizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aranjani, Nie mówiłem by zabijać się... bardziej miałem na myśli szerokie rozcięcia twarzy,nóg,wydłubanie/rozcięcie oka...

To nie zabija, ale uszkadza w jakimś tam stopniu..

Ale to dobrze że nie myślisz, najlepiej w ogóle wywal to z głowy,te myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja caly czas próbuje normalnie funkcjonować. Nie tylko żalic sie, ale i zatanczyc na dziennych wronach... oderwać się po prostu od tych złych myśli

 

-- 25 sie 2012, 01:19 --

 

Stark, nie nie... w moim przypadku to tylko niegroźne cięcia.... i mam nadzieję, że ostatnie.

Dziękuje za troskę. Dużo to dla mnie znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aranjani, fajne jest to, że napisałaś że potrafisz oderwać się od swoich złych myśli, właściwie nie czytam dokładnie tego forum, bo przyszedłem tu jakoś przedwczoraj z pewnym problemem, więc nie wiem dokładnie co Ci doskwiera, ale jeśli chodzi o to co napisałaś tutaj -bardzo fajnie by było jakbyś znalazła inny sposób na ulżenie sobie, nawet jeśli to jest sporadyczne, nawet jeśli to są myśli, nie dopuszczaj ich do siebie, postaraj się nie brać tego nawet pod możliwość. Ja wiem, że to jest wszystko takie niby oczywiste i jakby to było proste do zrealizowania to nie było by tego co teraz piszę i tego co Ty napisałaś, ale po prostu... Im więcej jest takich działań, a nawet im więcej jest takich myśli, tym bardziej to wchodzi w umysł i tym się bardziej to wszystko nasila. I tak w kółko. Dlatego fajnie bardzo by było jakbyś jakoś to dusiła w zarodku, jakby zamiast tej myśli była inna, że można taką ulge uzyskać inaczej niż akurat w ten sposób. I napisałaś jeszcze coś takiego, że sobie nie radzisz czasem w życiu, ale nie ma w tym nic złego tak naprawde, absolutnie. Nie ma żadnego powodu tak naprawdę żebyś czuła się źle z tego powodu. Źle w taki sposób. Oczywiście ja rozumiem, że możesz odczuwać swoje potknięcia czy porażki (jak zwał tak zwał) bardzo dotkliwie, ale zastanów się czy naprawdę jest powód żeby czuć się tak źle zeby się w pewien sposób kaleczyć? Nie oceniam tutaj czy jest czy nie jest, bo nie mam pojęcia, nie oceniam Cie w żaden sposób, chce Ci zaoferować tylko pewną rzecz do przemyślenia. Zastanów się czy jest powód by się by czuć się tak jak się czujesz i by myśli prowadziły do kaleczeń gdy odnosisz jakieś niepowodzenie. Zastanów się, tak naprawde - musi Ci się potknąć noga żeby udało Ci się gdzieś dojść, jeśli chodzi o cokolwiek, czy to jest miłość czy to jest pasja czy to jest cokolwiek, w pewnym momencie potknie Ci sie noga i teraz - możesz zrozumieć dlaczego tak się stało, wyciągnąć wnioski i iść dalej i robić tak żeby było lepiej. Czasami potknięć jest sporo, wiadomo, ale nie ma w tym nic dziwnego. Ja potykam się codziennie, hehe :P I teraz twoje emocje mogą nie przyjąć tego łatwo, że możesz działać w ten sposób, wnioski i idziesz dalej, bo możesz za każdym razem czuć się tak samo, mieć jakieś gorsze myśli, mimo, że będziesz wiedziała, że jakby nie powinnaś. Ciężko jest się przestawić z gorszych emocji na lepsze. Postaraj się do każdego wydarzenia, tego złego, pakować te dobre emocje, nawet jakby to miało być ciężkie, doceniać to, że udało Ci się wyciągnąć dobre wnioski i iść dalej, doceniać siebie, nawet się cieszyć z tego co Cię spotkało, że mogłaś się czegoś nauczyć. To na początku może być ciężkie, zależy, nie znam Ciebie i nie wiem dokładnie jak to z Toba jest, ale jeśli będziesz konsekwenta w tym co robisz, to z każdym dniem będzie lepiej i łatwiej będzie Ci przychodziło docenianie tego co się dzieje wokół Ciebie i nie traktowanie "nieradzenia" sobie w ten sposób, że będzie Cie to skłaniało do autoagresji. Tak samo jeśli byś ciążyła wokół myśli tych z kaleczeniem się, to mogłoby być takich wydarzeń coraz więcej i tych myśli również. I w sumie poradzenie sobie z swoimi emocjami i potknięciami w ten sposób rozwiązałoby też problem z ulżeniem sobie, bo tak naprawde przestałby wtedy istnieć. I uśmiechaj się duuużo, to zawsze pomaga ^^

To wszystko ; )

Nie wiem czy post jest adekwatny do twojej sytuacji i problemów, dlatego może potraktuj go jako po prostu rzeczy do przemyślenia, myślę, że tak będzie najlepiej ; >

 

Na koniec tylko powiem, że jeśli ton tego postu jest zbyt natarczywy to przepraszam, a jeśli jakakolwiek rzecz którą tutaj napisałem Ci pomoże w jakikolwiek sposób to się bardzo cieszę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to niby nowe środowisko, ale ludzie ci sami. I to na dodatek taka niezła mieszanka :bezradny: Bardzo, bardzo chciałabym wyjechać do innej szkoły, bo ostatnio nawet rodzice nie zostawiają na mnie suchej nitki. Był spokój przez jakiś czas, a teraz znów jest to samo :? Próbuję o tym nie myśleć, jednak albo wszystko mi się kojarzy, albo się zawieszam i o tym myślę :bezradny: Najgorsze jest to, że noc w noc to nawiedza i wtedy na serio się nakręcam :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×