Skocz do zawartości
Nerwica.com

OMEN1695

Użytkownik
  • Postów

    469
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia OMEN1695

  1. Witam. Od 10 miesięcy jestem(byłem...?) w związku z pewną dziewczyną. Zanim zostaliśmy parą znaliśmy się troszkę czasu, chodziliśmy do jednej klasy w LO. Jestem introwertykiem, trudno jest mi się otworzyć przed innymi ludźmi. Ona sprawiła, że się otworzyłem, zaczęliśmy rozmawiać, nabraliśmy zaufania wobec siebie. Po jakimś czasie zostaliśmy parą. Na początku było (tylko dla kogo) pięknie. Traktowałem ją jak księżniczkę, okazywałem ogrom uczucia (ona nie dowierzała, miała traumę z poprzedniego związku). Wiem, ze ona kocha mnie. Ja kocham ją, ale nie potrafię już tak okazywać jej uczucia jak wcześniej. Od początku potrafiła mi strzelić za "kocham Cię", pozwalała sobie na wiele ("święte prawo kobiety"). Po pewnym czasie zacząłem się od niej oddalać. Zauważyła to, trochę się zmieniła, ale jej zachowanie wciąż daje wiele do życzenia. Wszystkiego mi zabrania, nie mogę spotkać się z przyjacielem bo "On Ci szkodzi i zabiera czas który mógłbyś poświecić mnie", zabrania mi ćwiczyć na siłowni bo "ludzie staja się agresywni, staja się potworami; ja nie chce przytulać szafy/skały". Uważa, że powinienem jej poświęcać cały swój czas i olać rodzinę bo "teraz masz mnie, powinnam być dla Ciebie najważniejsza". Nie dociera do niej, ze mam swoje obowiązki w domu (18 lat, nie trudno się domyślić, ze nadal jestem na utrzymaniu rodziców). Nie dociera do niej, że muszę poświęcać czas na naukę (jesteśmy w klasie maturalnej; sama zabrania mi się odzywać kiedy ona sie uczy, ale gdy ja chce coś ogarnąć to wyrywa mi zeszyt/książkę i uważa, że teraz powinienem poświęcić jej uwagę). Zrobiła ze mnie potwora przed znajomymi bo pokazała im jak się zachowuje kiedy doprowadzi mnie do skrajnej złości (wyzwiska, bicie, zakazy... kazdy by się denerwował). Nie robie jej niczego złego gdy się wścieknę, po prostu zmieniam ton, unikam jej (ona wtedy robi z siebie niewiniątko, zaczyna płakać i "on mnie krzywdzi"). Nie mam czasu dla siebie, nie mam prawa iść 2 razy w tygodniu na siłkę bo to zrobi ze mnie potwora i ona nie chce na starość kaleki. Nie docieraja do niej tłumaczenia, prośby. Robi wszystko tak by potem zwalić winę na mnie. Próbuje uzależnić mnie od siebie, i dostaje furii bo ja na to nie pozwalam. Jesteśmy sobie wierni, jednak ona wciąż robi wyrzuty o koleżanki (o sam fakt, że siedzę z nimi w ławce), a od kąd z nia jestem nawet nie patrze na inne. Gdy nie mogę poświęcić jej czasu bo mam obowiązki w domu i brak możliwości przyjazdu (dzieli nas 40km) szantażuje mnie, że popełni samobójstwo (autoagresja była/jest obecna w jej życiu). Znajomi mówią bym od niej odszedł, rozum podpowiada to samo, ale jestem do niej przywiązany, wiem ze mogę na nią liczyć kiedy potrzebuje pomocy. Jednak jej ograniczenia, zakazy, wyrzuty, pretensje, wyzwiska, przemoc odpychają mnie od niej. Wiem, ze powiecie, ze jako młody czlowiek mam przed sobą jeszcze wiele lat życia i wiele szans na milość, ale jestem przywiązany do tej jednej i nie potrafię od tak odejść... Wiele razy się kłóciliśmy, ale zawsze jakos udawało się to naprawić, ale sam juz nie wiem czy chce dalej to naprawiać.... ("gówniarze nie wiedzą co to miłość a zachowuja się jakby nie wiadomo ile przeżyli").
  2. Bądź pochwalony dobry Człowieku :)
  3. matuleńko, ja się ponoć odchudzam i też powinnam ja się nie odchudzam :) Ja przybieram teraz na masie :)
  4. hmm, a ja jestem abstynent... wszyscy się bawią, a ja poszedłem poćwiczyć, potem zjadłem odpowiednią kolację, a teraz siedzę i myślę... ehh introwertyczny sylwek
  5. nawet nie za pare dni... starczy pare minut jak towarzystwo się rozsiądzie
  6. Witam :) Wszystkiego Naj w Nowym Roku :)
  7. Witam bo baardzo długiej przerwie ;]
  8. Babcia powtarza, że lepsza stara bida niż nowa
×