Skocz do zawartości
Nerwica.com

'Wyjście' z nałogu nikotyny


Gość Paweł23

Rekomendowane odpowiedzi

Swego czasu miałem straszne problemy z zerwaniem z nałogowym jedzeniem słodyczy. W końcu doszedłem do wniosku, że to kwestia tego że tak naprawdę lubiłem je jeść.

W związku z tym zacząłem pracować nad nienawiścią do słodyczy i nałóg zniknął z dnia na dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu miałem straszne problemy z zerwaniem z nałogowym jedzeniem słodyczy. W końcu doszedłem do wniosku, że to kwestia tego że tak naprawdę lubiłem je jeść.

W związku z tym zacząłem pracować nad nienawiścią do słodyczy i nałóg zniknął z dnia na dzień.

 

Czasami nałogowe jedzenie słodyczy jest spowodowane brakiem makro- i mikroelementów, np.: magnezu. Ja nie miałam żadnych nałogów tytoniowo-alkoholowo-słodyczowych, w ciągu 1,5 roku przytyłam 25kg tylko dlatego, że brakowało mi odpowiednich wartości odżywczych. Kiedy się je uzupełnia chęć na słodycze mija (przynajmniej w moim wypadku), ale jeśli ktoś zastosował słodycze jako zamiennik innego uzależnienia, to jednak tylko silna wola może pomóc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem pieprzonym palaczem papierosów. Zabawna sytuacja, polskie prawo ściga za niewielką ilość Amfetaminy, czy marihuany, bo niby narkotyki są szkodliwe, a przecież nikotyna z medycznego punktu widzenia to też narkotyk, jest trująca i bardzo uzależnia- jedyne czego nie robi to nie wywoluje haju i nie ryje bani- ale dla zdrowia jest tak samo szkodliwa jak narkotyki i alkochol. Generalnie na raka płuc wywołanego paleniem tytoniu umiera mnustwo ludzi, więc chipokryzją jest dla mnie delegalizacja marihuany któej nie palę już 3 miechy- a nie było łatwo. Teraz kolej na papierosy. Tylko gorzej jak wejdę w alkocholizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo chodzi pewnie własnie o to rycie bani ..... nie upośledza cie umysłowo ani ruchowo wiec jest dozwolone.

Ja akurta jestem za uwolnieniem maryśki byle by mozna było kupić taką bez dodatków chemicznych które sa szkodliwe i bardzo uzależniają a "nasi kochani" dealerzy uwielbiaja moczyć w tym gównie kazdy listek ....bo wiadomo uzalezniony klient to raczej stały klient.

Uważam też że inne dragi - powinny byc nadal zabronione. Ale jakby uwolnili maryśke to sam bym sobie wyjarał skręcika na łonie natury w ładna pogodę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Allah, oto właśnie chodzi, całkowita naturka, z umiarem nikomu nie zaszkodzi, a przynajmniej nie wszystkim.

 

Myślę że jak by zrobić sondarz, to więcej zgonów jest od palenia nałogowego papierosów, nisz od marihuany. Ja ogólnie nie jestem za zabranianiem urzywek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo narkotyk, to każda substancja psychoaktywna, wpływająca na stan świadomości. A nikotyna nie wpływa na stan świadomości, więc nie jest substancją psychoaktywną, czyli nie jest narkotykiem. Proste.

 

Ale racja, palenie tytoniu jest cholernie uzależniające i strasznie rujnujące zdrowie. Mimo wszystko, ja palę i rzucać nie zamierzam (póki co).

 

Co do marihuany, to myślę, że w Polsce problemem jest nieświadomość i zamknięcie społeczeństwa, ale także warunki kulturowe. U nas alkoholizm jest tradycją. Pili królowie, pili rycerze, pili szlachcice, pili, piją i będą pić wszyscy Polacy. A maria to coś dla nas nieznanego, coś innego, egzotycznego o czym większość społeczeństwa nie ma zielonego pojęcia i dlatego się tego boi. Chociaż alkohol, jak wiadomo, jest znacznie bardziej szkodliwy dla organizmu.

 

Myślę, że dopóki w Polsce jest tyle "ciemnoty", to i będą w naszym państwie takie absurdy, jak 3letni wyrok więzienia za posiadanie kilku gramów marihuany na własny użytek. Co jest dla mnie paradoksem, to niejednokrotnie za gwałt dostaje się mniejszą karę niż za posiadanie paru "gietów", kiedy szkodliwość społeczna tego pierwszego wykroczenia jest ogromna, a tego drugiego praktycznie zerowa... Jakie państwo, takie prawo i społeczeństwo.

 

I sorry za mały offtop :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arsis, jednak myślę że nikotyna to też narkotyk, bo moze haju po tym nie masz, ale w jakimś stopniu stymuluje twój organizm no i uzależnia nie mniej niz alkochol czy narkotyki.

 

Bo narkotyk, to każda substancja psychoaktywna, wpływająca na stan świadomości

nie dokońca tak jest. Amfetamina nie zmiena twojego stanu świadomosci, tak jak Grzyby, lsd, czy marihuana.

 

Nawet kawa i herbata moze mieś właściwosci narkotyczne, tylko stopień uzależnienia jest nikły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harpagan83: Myślę, że nie ma jednoznacznej definicji narkotyku. Jak dla mnie, nikotyna to nie na narkotyk, bo nie działa w żaden sposób na ośrodkowy układ nerwowy, nie zmienia stanu świadomości, nie działa stymulująco ani w żaden inny, charakterystyczny dla narkotyków sposób.

 

Amfetamina może nie zmienia stanu świadomości w taki sposób jak podane przez Ciebie przykłady, ale działa stymulująco na układ nerwowy i siłą rzeczy stan świadomości jest nieco zmieniony.

 

Jasne, że może, bo zawierają kofeinę, która ma takie właściwości. Tyle, że nie jest ona szkodliwa i raczej jest w śladowych ilościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to pochwalic pochwalić ..... nie wiem ile paliłaś wczesniej ale jak nie ciagnie Cię i nie masz syndromu odstawiennego to peanie Twój organizm nie przesiąkł jeszcze tak bardzo nikotyną. No ale trzymam kciuki ... każdy kolejny dzień zbliża nas do sukcesu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy jestem uzalezniony od nikotyny, bo w pracy nawet nie mysle o zapaleniu. kiedy jednak juz wyjde z roboty to pierwsza czynnosc to zapalenie fajka. Podobnie jest rano, musze zapalic w drodze do pracy, czasami zdarza sie dwa, jeden po drugim. to chyba kwestia jakichs chorych nawyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja palilem dobre 2 lata po paczke mocnych dziennie i nagle przestalem...

po prostu mi sie odechcialo, casem sobie jednego zapale, jak jestem w towarzystwie, ale nie chce mi sie juz palic.

kurde, myslalem ze sie bede meczyl jakos, jakies katusze terapie, a tu po prostu mi sie odechcialo no... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nadal mnie ciągnie... ostatnio jak byłam zdenerwowana wypaliłam pół paczki na raz... ale koleżanka kazała mi wyrzucić resztę.. takoż zrobiłam, jednak nadal nieraz ciągnie.... a nie zamierzam się chować po kątach przed facetem (nie lubi palenia)..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×