Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ishtaar

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ishtaar

  1. Ishtaar

    dusze.

    W religii chrześcijańskiej to się nazywa charyzmatem i nosi miano bilokacji, nie wiem jak podchodzą do tego typu podróży inne religie, bądź ateiści.
  2. niemądry, ale skoro terapia pomaga, to dlaczego ludzie mieliby z tego nie wychodzić? Masz rację, że kiedyś się nad tym nie rozczulano, ludzie byli silniejsi emocjonalnie, ale życie też było znacznie mniej stresogenne :) Martwiono się o to żeby plony wzeszły, żeby krowa się ocieliła, albo żeby parobcy nie umierali tak szybko... czasy się zmieniają a ludzie się muszą do nich dostosowywać.
  3. Ishtaar

    Pytanie o DDD

    Dzięki za odpowiedź majstero, trochę mnie uspokoiłeś :) w sumie poza tym słomianym zapałem to nic mi nie przeszkadza, a z tym można żyć, jak ma się odpowiednią motywację kłamać się oduczyłam sama, bo mnie osobiście to już męczyło... więc jakichś tam większych problemów ze sobą nie mam... życzę wszystkim z DDD i DDA, żeby potrafili pokonać swoje słabości. Pozdrawiam serdecznie.
  4. Ishtaar

    dusze.

    victoria26, z całym szacunkiem dla Twoich przemyśleń, ale co z ludźmi niewierzącymi w Boga, jest ich coraz więcej... a jeszcze więcej jest ludzi, którzy właśnie Boga obwiniają za śmierć ukochanej osoby? Skąd wiem, że tak jest? Najlepszy na to dowód znajdziesz w cmentarnych epitafiach. Takim ludziom nie jest łatwo pomyśleć o tym, że śmierć to powrót do domu ze szkoły, owszem fajna alegoria, ale dla osób głęboko wierzących. Myślę, że nawet ci głęboko wierzący mają duży problem ze zrozumieniem zjawiska umierania. A przecież też jest im potrzebna żałoba. Co więcej, jeśli chodzi o uwalnianie duszy zmarłego... z takich ciekawostek antropologicznych mogę przedstawić pewne rytuały, które odprawiała rodzina zmarłego, by dusza mogła jak najswobodniej opuścić domostwo. Co prawda lekki uśmiech drwiny może zagościć na ustach niektórych osób, ale w to wierzyli jeszcze nasi dziadkowie, a dziś praktykowane to jest na wiejskich terenach Litwy, Białorusi itp. Kiedy ktoś umierał, zatrzymywano wszystkie zegarki, bo czas do pogrzebu był niejako momentem zawieszenia miedzy tym co doczesne a tym co wieczne. Zasłaniano ciemnymi materiałami wszelkie lustra, zwierciadła, by dusza zmarłego się w nich nie przeglądała i nie została uwięziona. Nogi zmarłego przewiązywano czerwonym sznurkiem, by nie pozwolić duszy wrócić. Zasłaniano okna, by dusza nie mogła zaglądać w nie. Zapalano świece, zapraszano profesjonalne płaczki pogrzebowe, aby swoim lamentem odstraszały duszę. Ustawiano trumnę tak, aby nogi skierowane były w kierunku drzwi, by dusza mogła spokojnie opuścić dom. Tych zabobonów wiejskich było jeszcze cała masa, w zależności od regionu, w którym zmarła osoba. Wszystkie te czynności miały pomóc nie tyle duszy zmarłego, co żywym, to był moment od którego zaczynali żałobę, i żegnali się ze zmarłym, miało to im pomóc w pogodzeniu się ze stratą i na tym polegać ma proces żałoby. Współcześnie społeczności zachodu negują żałobę, uważając ją za obnoszenie się ze swoim bólem, więc ludzie, których dotyka śmierć najbliższych muszą skrywać swoje prawdziwe uczucia, swój żal i ból. Jeśliby nie musieli tego robić, nie byłoby tych jak to nazwała ładnie linka sanktuariów domowych na cześć osoby zmarłej.
  5. Ishtaar

    Pytanie o DDD

    Witam :) Tak naprawdę to znalazłam to forum, bo szukałam informacji o DDA, jak żyć z takim człowiekiem, bo akurat chyba to dręczy mojego męża. Jednak przeglądając temat http://www.nerwica.com/jak-rozpozna-czy-masz-syndrom-dda-lub-ddd-t24028.html z niepokojem zauważyłam u siebie cechy, które przypisuje się osobom z DDD. Nadmierny krytycyzm wobec siebie tłumaczyłam byciem wymagającą, słomiany zapał tłumaczyłam lenistwem, domyślanie się jak powinno się zachować uważałam za ponadprzeciętnie rozwiniętą intuicję. Prawie wszystkie symptomy DDD zaobserwowałam u siebie, prócz ciągłego uznania dla własnej osoby, wolę siedzieć gdzieś w kącie niezauważana Kilka dni się biłam z myślami czy napisać posta, czy aby sobie czegoś nie wmawiam, czy nie uruchamiam niepotrzebnie swojej bujnej wyobraźni. Wszystko byłoby wytłumaczalne, gdybym pochodziła z rodziny mającej problem z alkoholem, lub żyjącej w ubóstwie, może w bogactwa nie opływałam, ale jeść zawsze było co, spać było gdzie, sucho, ciepło, bezpiecznie, czyli to co powinno być w normalnym domu. I tu pytanie do bardziej zorientowanych w tematyce DDA/DDD: czy dysfunkcja rodziny może być spowodowana przewlekłą chorobą jednego z rodziców? Nadmienię tu, że choroba a raczej zespół chorób nie uniemożliwiała w miarę normalnego funkcjonowania rodzica, jedynie jest na rencie chorobowej i ma całkowity zakaz pracy, mimo to porusza się samodzielnie, zrobi przy sobie wszystko, nie potrzebuje opieki 24/dobę. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam :)
  6. Ishtaar

    dusze.

    Tak, to zdecydowanie antropologia kulturowa jeśli chodzi o konsumpcjonizm i jego przynależność do Ameryki, to spojrzenie socjologa prof. Baumana, ja je tylko przytaczam a że moja praca dotyczyła i antropologii i socjologii, więc powstało cuś takiego Wydaje mi się mimo wszystko, że przez homogenizację kultury, również i u nas można zaobserwować wpływ amerykański, z pewnością jest bardziej widoczny w dużych miastach niż w tych mniejszych (ja właśnie z takiego pochodzę). Przykładem tego typu zachowań może być na przykład szukanie pracy: jeśli przyjdą na rozmowę kwalifikacyjną jedna piękna lecz nie koniecznie z doświadczeniem lub odpowiednimi kwalifikacjami a druga z doświadczeniem ale nie koniecznie urodziwa, to jeśli szefem jest osobnik płci męskiej wybierze tą ładniejszą z nadzieją na to, że będzie kumata i nie będzie swoją aparycją odstraszać potencjalnych klientów ;P niestety kult urody i powierzchowności przyszedł do nas z zachodu >.
  7. Ishtaar

    dusze.

    Zaintrygował mnie temat, więc się odezwę ;P W tym roku pisałam pracę licencjacką pośrednio dotyczącą śmierci. Jeśli chodzi o pytania: dlaczego boimy się śmierci, to odpowiedź jest całkiem oczywista. Wszystko zaczęło się pod koniec XIX wieku, kiedy rozkwit przemysłu doprowadził do tego, że ludzie zaczęli mieć więcej wolnego czasu, nie musieli harować po -naście godzin na dobę, a medycyna zaczęła radzić sobie z chorobami, które wcześniej uznawano za śmiertelne czy niewyleczalne. Po pewnym czasie przestrzeń życiowa ludzi została podzielona na sektory, w innych miejscach się bawiono, w innych miejscach pracowano, w innych miejscach umierano, a dawniej wszystko działo się pod jednym dachem. Ludzie odzwyczaili się od widoku umierającego człowieka, uznając ten proces za nieczysty, za temat tabu. Zamykali chorych w szpitalach zamiast opiekować się nimi w domu, a kiedy członek rodziny umierał, to ciałem zajmowały się firmy do tego przeznaczone - tak dzieje się do dziś, ale dziś to nikogo już nie dziwi, dziś to jest norma. Dodatkowym czynnikiem, który sprawia, że myśl o śmierci nas paraliżuje jest nie tyle ból, bo ten można środkami farmakologicznymi załagodzić, ale brzydota towarzysząca śmierci. Starość nie jest postrzegana jako zjawisko piękne, a nie oszukujmy się żyjemy wczasach, gdzie dobry wygląd niezależnie od wieku jest bardzo ważny. Operacje plastyczne, diety, zabiegi kosmetyczne, a jak się czegoś nie da poprawić, zawsze można zrobić zdjęcie i photoshop' em dosztukować ;] Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na śmierć? Żyjemy z dnia na dzień oddając się błogiej konsumpcji dóbr, nie zastanawiając się co przyniesie następny dzień, aż pewnego dnia po prostu już tego następnego dnia nie ma. Zaczynacie się oburzać, kiedy mowa jest o duszach, a przecież już sam Platon teorię duszy skonstruował, co prawda później św. Augustyn ją dopasował do religii chrześcijańskiej, ale samo pojęcie duszy jest świeckie i nie oznacza to, że Platon miał nierówno pod sufitem. To co się dzieje później po śmierci jest ściśle przypisane do konkretnej religii: jeśli jesteś chrześcijaninem to wierzysz w duszę nieśmiertelną, jeśli buddystą wierzysz w reinkarnację, jeśli ateistą nie wierzysz w nic i uważasz, że po śmierci nie ma niczego, także nie ma najmniejszego sensu sprzeczać się, co jest bardziej prawdziwe. Jedyną prawdą dotyczącą śmierci jest to, że umrzemy wszyscy a nasze ciało ulegnie rozkładowi :)
  8. Czasami nałogowe jedzenie słodyczy jest spowodowane brakiem makro- i mikroelementów, np.: magnezu. Ja nie miałam żadnych nałogów tytoniowo-alkoholowo-słodyczowych, w ciągu 1,5 roku przytyłam 25kg tylko dlatego, że brakowało mi odpowiednich wartości odżywczych. Kiedy się je uzupełnia chęć na słodycze mija (przynajmniej w moim wypadku), ale jeśli ktoś zastosował słodycze jako zamiennik innego uzależnienia, to jednak tylko silna wola może pomóc
  9. Hej :) Specjalnie założyłam konto na forum, żeby móc Ci odpisać ;P Sprawa z Twoją dziewczyną nie jest łatwa, wiem to, bo sama miałam czy też nadal mam podobny problem. Nie wiem jak te mechanizmy uzależniające działają, ale ciężko je zahamować, a przynajmniej w pojedynkę czy też bez pomocy doraźnej jest to tytaniczna praca. Z chorego związku wyciągnął mnie mój mąż, i choć wydarzenia te zakończyły się 3 lata temu (a toksyczny związek również mniej więcej tyle trwał), to jednak ja po 6 latach wiąż łapię się na myślach o byłym facecie. Niby jestem szczęśliwa, mam wspaniałą rodzinę, skończyłam jakoś tam studia, kupiliśmy z mężem mieszkanie, powoli je urządzamy, a ja opiekuję się chorym ojcem, to mimo natłoku zajęć gdzieś te natrętne i chore myśli drążą mój umysł. Najważniejsze jest to, tak jak przedmówca (przedmówczyni) napisał(a), należałoby zerwać definitywnie kontakt, pozbyć się wszelkich pamiątek, jeśli to możliwe zmienić numer telefonu. Ja miałam o tyle łatwiej, że mieszkam 350 km od byłego faceta i nie musiałam się z nim "przypadkowo" widywać na mieście, nie mieliśmy wspólnych znajomych, jednak zauważ że wciąż mam ten problem. Co mi pomogło wrócić do jako takiej równowagi? Na pewno wsparcie ze strony męża. Jeśli w przypadku Twojej dziewczyn miało miejsce wykorzystywanie seksualne, to z pewnością ulży jej, kiedy powiesz, że nie będziesz naciskał na odbycie stosunku, że będziecie się kochać, wtedy kiedy ona będzie miała na to ochotę, żeby nie czuła przymusu do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Pewnie dla Ciebie będzie to wielka przeprawa i próba dla waszego związku, no ale jeśli Ci będzie zależało, to jest szansa :) Musiałam pousuwać wszelkie konta na portalach społecznościowych, żeby nie mieć dostępu do jego profili. On na szczęście zmienił hasło do naszego wspólnego konta mailowego, więc siłą rzeczy nie miałam tam dostępu. Trzeba podjąć radykalne środki w odcinaniu się od przeszłości. Przy tym fajnie by było jakbyście mieli wspólne lub zbliżone do siebie zainteresowania, żeby było coś, co was łączy, żebyście mieli zawsze o czym pogadać, a w razie kłótni żeby był pretekst, od którego można zacząć się godzić. Najlepiej jakby miała intensywny dzień, żeby te myśli, jeśli sprawa jest dość świeża, nie wracały jak bumerang. Pewnie wskazana też by było spotkanie z psychologiem, jednak ja z niego nie skorzystałam i być może dlatego jeszcze się to za mną snuje jak cień, choć już rzadziej, ale zawsze. Będę trzymała za was kciuki, zwłaszcza za Ciebie, bo widzę, że szukasz pomocy a nie się odwracasz od problemu. 3majcie się dzielnie. Pozdrawiam.
×