Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Nie próbowałyśmy niczego innego, tylko zoloft. Ataku panicznego strachu ostatnio nie ma często, raz na jakiś czas, choć zdarzają się okresy, że codziennie. W tej chwili w zasadzie tylko jak zasypia, pyta się czy nie zwymiotuje, i przed zaśnięciem przychodzi jeszcze z dwa razy do mnie, aby się upewnić. Gdy nocuje poza domem, dzwoni. Poprawa jest ogromna, bo był okres, że bała się wychodzić z domu, w szkole bez przerwy płakała. Nie mogła spać, bo bała się, że jak zaśnie to przestanie oddychać, albo że na zewnątrz domu coś się stanie, albo, że jak pomyśli o kimś źle, to ten ktoś umrze. Na przykład na plastyce, mieli kiedyś zadanie namalować swoje marzenie,a ona namalowała jabłoń, na której rosną jabłka bez skórek, bo uwielbia jabłka :-( Teraz doszłyśmy do takiego etapu, że je już wszystko, czasami muszę jej tylko obrać pomidora, ale zdarza się, że je ze skórką. Wiem, że jest to choróbsko z którym zmagać się będzie do końca życia i, że na pewno będzie nieraz miała ciężkie okresy. Widzę , że bardzo pomaga jej, gdy tłumaczę, że każdy ma jakąś dolegliwość, jeden do końca życia będzie miał problemy z migreną, jakiejś tam koleżance leci wciąż krew z nosa, mnie na przykład często boli żołądek i muszę wciąż uważać na to co jem.... i mam wrażenie, że lepiej jej jest i lepiej znosi te ataki, gdy próbuje je zaakceptować, że tak już po prostu ma...

Cieszę się bardzo , że trafiłam na wasze forum. Gdy czytam wasze posty tutaj i widzę, że macie chłopaków, pracę, podnosi mnie to bardzo na duchu :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thcynka mam dokładnie tak samo... Poczuję się lepiej, przytyję parę kilo i zacznie się kolejna zmora... że jestem tłusta, nieatrakcyjna, że mnie facet zostawi... Piersi również nie mam. Ale nic na to nie poradzę, trudno.

 

lemonkaU2 z tym da się żyć. Miałam kilku chłopaków w swoim życiu i ci którzy wiedzieli, akceptowali moje dziwactwo. Problem z pracą pojawia się wtedy, gdy jest wybitnie stresująca, wtedy pojawiają się ataki.

 

Ja się boję wymiotów. Nieważne gdzie, po prostu panicznie boję się tej czynności. Nie przechodzę traumy jak widzę na jakiejś komedii rzygających aktorów, czy jakieś głupie filmiki, na których piją litry mleka, żeby się porzygać. Nie bawi mnie to szczególnie, tylko brzydzi, to fakt ale nie boję się, że z ekranu to "przejdzie" na mnie. O wiele nieprzyjemniejsze jest dla mnie wymiotowanie w mojej obecności. Dostaję ataku paniki, zamykam oczy, zatykam uszy, uciekam od tej osoby.

I tak to wygląda u mnie... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, da się z tym żyć. Ja w wieku 12 lat miałam okropne ataki paniki i poradziłam sobie z nimi, chociaż dopadały mnie codziennie po 3-4 razy. Przez 2 lata nie miałam ani jednego, wróciły dopiero teraz, bo miałam dużo stresu. Na pewno pomogły mi wtedy dobrze dobrane leki, więc myślę, że jeśli będzie bardzo ciężko to mogłybyście spróbować z jakimś innym. Ja teraz biorę Zoloft jako lek antydepresyjny, ale chyba będę go odstawiać, bo mi też nie opowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny powiedzcie mi jakie antydepresanty pomogły wam w walce z fobią i lękami? Pisząc antydepresanty mam oczywiście na myśli ich przeznaczenie w celu niwelowania lęków, a nie depresji.

 

Dwa lata temu brałam Parogen i zdziałał cuda. Teraz biorę Trittico i rozbił (dosłownie!!) moją psychikę w drobne szczępy :( Czuję się znacznie gorzej niż przed ich braniem. Nawet nie wiedziałam, że anty mogą tak zaszkodzić. Teraz i tak nie mam wyjścia i muszę coś brać, bo stan jest tak zły, że chyba już gorzej być nie może. Mam okropne lęki, mdłości połączone z bólem głowy, dreszczami, stanem podgorączkowym. I wieczory to wcielone zło... jak dopada mnie to wszystko, to wpadam w tak duże przerażenie, że mam wrażenie nadchodzącej śmierci, swojej oczywiście...

 

Słyszałam, że Sulpiryd jest dobry. Ja go nie brałam, ale w wtorek idę do mojej pani doktor, która dzięki Bogu wraca po dłuuuugim urlopie do pracy i myślała, żeby zasugerować jej jakiś lek, bo ten co teraz biorę na stówę odstawię. Wiem, że każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, ale nie mam nic do stracenie sugerując coś mojej lekarce. I tak to trochę jak rosyjska ruletka, albo trafi albo nie... A czas działa niestety na moją niekorzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lajka - Sulpiryd biorę cały czas i czuje się po nim super, ale np Psychotropka go nie tolerowała - to kwestia osobnicza.

Jeśli chodzi o psychotropy mogę polecić Ci substancję o nazwie Escitalopram, zapytaj lekarza. Jak poczytasz i pogadasz z lekarzami to jeden z leków z najmniejszą liczbą efektów ubocznych i bardzo dobrze tolerowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi najbardziej pomaga hydroksyzyna.

 

Byłam u psychiatry. Kilka tygodni temu robili mi badania i wreszcie usłyszałam diagnozę - zespół Aspergera. Uff, myślałam, że będzie gorzej :smile: Jeszcze w przyszłym tygodniu spróbuję zapytać o tą schizofrenię, bo niepewność mnie dobija :roll: Powinnam być spokojniejsza, nieważne co usłyszę. Może wreszcie będę miała mniej ataków :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja natomiast mam już tak przeraźliwe bóle od stanu zapalnego jelit, że poszłam i na swoje życzenie się wyrzygałam z pomocą niezawodnej szczoteczki do zębów. No i nie było tak strasznie. Dlatego podpisuję się pod emetofobią, bo najbardziej przeraża mnie kompromitacja związana z wymiotowaniem publicznie. Ale może jakby tak z raz na tydzień porzygać... Przywyknę czy zacznę bać się jeszcze bardziej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, gratulacje za odwagę! Mój wczorajszy dzień też był paskudny. Chyba czymś się zatrułam, ale oczywiście nikt mi nie wierzy bo "to na pewno nerwy". Tak źle się czułam, że już nawet nie bałam się zwymiotowania, bo stwierdziłam, że i tak tego nie pokonam. Wszystko cofało się do gardła... I wiecie co? Jest różnica między mdłościami pochodzenia prawdziwego, a nerwowego. Jednak z tej konkluzji nie wynika nic pocieszającego czy postępowego w walce z fobią. Ja niestety nie miałam na tyle odwagi co Keji, , żeby sprowokować wymiotowanie, choć też już byłam wykończona tym co się ze mną działo...

 

-- 01 wrz 2012, 11:28 --

 

Keji, wydaje mi się, że do samej czynności jaką jest wymiotowanie to na pewno przyzwyczaiłabyś się, ale nie sądzę aby to wpłyneło na zmniejszenie lęku przez kompromitacją w publicznym miejscu. Aczkolwiek, może warto spróbować? Sama nie wiem :bezradny:

A korzystałaś kiedyś z technik obniżających lęk? Ja mam taką książkę z różnymi technikami i nawet mi pomogła, choć najbardziej pomagają leki, smutne ale prawdziwe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba czymś się zatrułam, ale oczywiście nikt mi nie wierzy bo "to na pewno nerwy". Tak źle się czułam, że już nawet nie bałam się zwymiotowania, bo stwierdziłam, że i tak tego nie pokonam.

Jak ja to kocham, te rozkminy "To naprawdę, czy psycha?". Ja natomiast czuję się jakbym miała ciężkie zapalenie jelit, z bólu zwijam i jeszcze cholera wie, czy to przypadkiem nie psychogenne- jaka psychika jest głupia, boziu :mrgreen::mrgreen:

 

Techniki obniżające lęk...jestem taką ekstremistką w podchodzeniu do leczenia, że ciężko mi w coś takiego uwierzyć, bo wolę od razu walić ciężkim kalibrem, albo wcale. Tak, jestem dziwna ;)

 

No. To od jutra rzyganko na całego <3 Trzeci września, tak tak tak tak!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś się dzieje, nie wiem co, więc panikuję jak głupia. Dostałam dzisiaj w pracy mega skurczy brzucha, było mi niedobrze, byłam pewna, że będę rzygać, ale nie... Siedziałam w toalecie zwinięta w kłębek, aż przyszła po mnie koleżanka, chciała nawet pogotowie wezwać. Pojechałam do domu i teraz idę na zwolnienie na kilka dni. Brzuch mnie dalej pobolewa i słabo mi.

 

Ktoś wie co mi jest? :why::why::why:

 

Poza tym, że jestem paranoiczką, ech... ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ann_bijoch, a dzisiaj jak się czujesz?

 

Dzisiaj rano dopadł mnie okropny atak. Miałam mdłości i bolał mnie żołądek... Przed lekcjami poleciałam do swojej "opiekunki". Trochę ze mną porozmawiała, ale przyszedł do niej pacjent i musiałam iść do szkoły. Nie wiem jak udało mi się nie uciec z sali... Sądziłam, że na przerwie będę musiała biec do pani ordynator i błagać o zwolnienie z zajęć, ale na szczęście jakoś się opanowałam :-|

 

Nie wiem dlaczego, ale ostatnio nie mam apetytu. Znowu prawie nic nie jem :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×