Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

tak ja to wszystko wiem ale nie umiem sobie z tym poradzić, zawsze z pieciu roznych przyczyn wypatrze raka:(((( tymbardziej ze pale, mam czerwone gardlo i chrype od ok mc-a:(( jak ja sie boje :why: za kazdym razem sobie mowie, jak bedzie ok to, to ostatnia choroba jakiej szukam i koniec, albo ostatni raz ide do lekarza... a za kazdym razem jest od nowa:(( a nie rak oka to wezly chlonne, potam jeszcze trzustka i gardło:( mam dosc :why::why: tez czytalam ze ten rak łapie przede wszystkim mężczyzn ok 60 roku życia, którzy palą i piją, ale moja nerwica mi mówi - przecież są wyjątki :105:

 

-- 10 sie 2012, 12:52 --

 

czy iść do laryngologa czy życ w stresie?? mój mąż ma już mnie dość i moich napadów, on już się nawet nie przejmuje jak mu mówie o czymś, może i dobrze, tylko szkoda ze ja nikomu nie wierze, jak kazdy mi mowi ze nic mi nie jest, bo niby skad oni to wiedza???

.. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz to co ja, co z tego, że obok jest napisane, iż może byc to hemoroid i nerwobóle jak ja i tak wiem lepiej niż lekarz. Pogadaj z psychiatrą ja na razie nie mogę brać leków, ale jak tylko małego urodzę i dalej będę szukać raków to zaczynam łykać leki, które i tak juz mam wykupione. I nie szperaj w google, to nic nie daje a nas to i tak nie uspokaja wręcz odrwotnie. Jeśli Ci pomoże laryngolog to odwiedź go, ale obawiam sie że po powrocie znajdzisz coś innego, na co wcześniej nie zwróciłas uwagi ( przynajmniej ja tak mam :why: ). Postaraj sie nie myśleć o chrypie i poczekaj ile wytrzymasz ja już biorę na wstrzymanie i czekam. No i powolutku małymi kroczkami, czasami jest lepiej, czasami gorzej. Mąż już tez ma moich schiz dość, ale tłumaczy sobie, że 8 miesiąc ciąży więc musi mi jakoś pomóc. Ale my wiemy lepiej, że najbliżsi nie sa w stanie nam pomóc. Bo sami nie wiemy czego od nich oczekujemy, jeśli zacznają się przejmować to konamy ze strachu, że biorą na serio naszego raka, a jak nas lekko zbywają to się denerwujemy, że uważają nas za wariatów, którzy są ciężko chorzy i nikt im nie chce pomóc. Tak to już chyba z nerwicą jest. Trzeba z nią żyć wszyscy wiemy, że to trudne. Wczoraj mi psycholog powiedziała, że i tak wszyscy kiedyś umrzemy, a mój kolega onkolog mówi, że życie to choroba śmiertelna. :smile: Może tak należy do wszystkiego podejść, ale trzeba się tego nauczyć. Przede wszysktim nabrać dystansu do swoich dolegliwości !!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak umrzemy, ale ja chce jeszcze pozyc, zalozyc rodzine itp., ryczec mi sie chce jak slysze ze umieraja mlodzi ludzie i dzieci:( znajac mnie pewnie bedzie tak jak mowisz, pojde do laryngologa (oby nic nie wybadal strasznego) i znajde cos nowego. Ale zawsze sie łudze, ze jednak nie znajde i bedzie ok...

a poza tym wszystkim mam jeszcze jedna schize - panicznie boje sie nie tylko raka, ale tez smierci :why::zonk:

 

-- 10 sie 2012, 15:24 --

 

poczekam jak najdluzej choc wiem ze to nie bedzie latwe, perspektywa weekendu jest dla mnie koszmarem, bo wtedy lekarze nie przyjmuja w razie czego... :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeraha każdy z nas chce życ jak najdłużej i musisz pomyśleć, że nic Ci nie jest. Wtedy będziesz mogła zacząć normalnie funkcjonować. I to jest właśnie nerwica ten lęk, ludzie chorzy terminalnie zwykle się nie boją smierci. A nasza nerwica napędzana jest lękiem, pewnie każdy się czegos boi, ale w naszych emocjach dominuje tylko strach. Lęk ogarnia i pochłania nas całkowicie i nie można sie temu poddać. Musisz koniecznie iść do psychiatry nie czekaj bo nie ma na co. To samo nie przechodzi a wsparcie ze strony forumowiczów to zdecydowanie za mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo sami nie wiemy czego od nich oczekujemy, jeśli zacznają się przejmować to konamy ze strachu, że biorą na serio naszego raka, a jak nas lekko zbywają to się denerwujemy, że uważają nas za wariatów, którzy są ciężko chorzy i nikt im nie chce pomóc.

 

świeta racja, tak to niestety wyglada...

 

dzieki Kinga za wsparcie:) nikt nie zrozumie hipochondryka, tak jak drugi hipochondryk :D ja mam jeszcze nadzieje ze jak od pazdziernika zaczne studia to nie bede miala czasu myslec o pierdołach, choc pewnie psychiatra lub psycholog jest nieunikniony :bezradny:

 

ja nie lubie jak mi ktos mowi, ze nic mi nie ma, a nie wie nawet o czym mowie... na szczescie lekarzom jeszcze wierze.. ale trudno wymagac od najblizszych zeby sledzili w internecie nasze objawy i uspakajali nasze lęki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja sie znowu martwie plamką na plecach. Widział ją mój mąż, mama i siostra i wszyscy zgodnie twierdzą ze to zwykły pieprzyk albo jakies przebarwienie. Twierdzą ze to głupstwo. Co prawda byłam u dermatologa ale z nerwów nie powiedziałam jej o tej plamce ( zapomniałam, zakręciłam sie). Ostatnio jak oglądałam swoje zdjęcia ze ślubu to zauważyłam ze ta plamka tam chyba była juz wtedy. A ślub miałam 2 lata temu. Wiec dermatolog pewnie nieraz oglądając moje plecy ją widział. Na ostatniej wizycie jak mnie dermatolog oglądała i spytałam o plecy to ona spojrzała w karte i powiedziała ale przecierz my juz oglądałysmy znamiona na plecach miesiąc temu! Eh w porównaniu do moich pieprzyków na plecach i tego wyciętego ta plamka jest malutka i moze dlatego wczesniej jej nie zauważyłam, albo nie zwracałam na nią uwagi. Jest zresztą w takim miejscu ze ciężko ją obejrzec samemu.

 

Cały czas walcze z nerwicą i lękami ale jest duzo lepiej. Staram sie zapomniec o tej plamce

 

-- 12 sie 2012, 14:02 --

 

aha dodam jeszcze ze plamka jest całkiem płaska i jest koloru blado brązowego

 

-- 12 sie 2012, 14:02 --

 

jest nierównomierna i tak na oko ma jakies 3 moze 4mm. Jest podłużna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na pewnej madrzejszej stronie internetowej pisze:

 

- Na naszej skórze regularnie powstają nowe znamiona różnej wielkości i kształtu. To absolutnie normalne.

- Niepokojące jest natomiast znamię, które się zmienia. Pieprzyk, który zmienia kształt i kolor, to powód do wizyty u dermatologa.

- Pieprzyki jasnobrązowe i brązowe, niezmienne od lat, są normalne. Pieprzyk, który ciemnieje lub jaśnieje, robi się czarny, a nawet niebieskawy, to ostrzegawczy sygnał.

- Pieprzyk o średnicy powyżej 5 mm powinien być przez nas regularnie oglądany. Każda zmiana kształtu lub koloru powinna być niepokojąca.

- Jeśli pieprzyk swędzi, boli i powoduje dyskomfort, jeśli pojawia się wokół niego czerwona obwódka – należy udać się do lekarza.

 

mysle ze z twoja plamka jest wszystko ok :great:

 

-- 12 sie 2012, 17:07 --

 

a ja dalej stersuje sie maim gardłem i krtania :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeraha tylko ja nie jestem pewna tak na 100% czy mam tą plamke od dawna czy pojawiła sie nagle. Na początku jak ją zauważyłam to myslałam ze wczesniej jej nie miałam ale potem jak obejrzałam te zdjęcia sprzed dwóch lat to widac ze dokładnie w tym miejscu mam plamke na plecach i wydaje mi sie ze to moze byc to samo, ale wiadomo ze takie zwykłe zdjecia nie są az tak wyraźne zeby dokładnie obejrzec plamke która ma kilka milimetrów.

Z jednej strony chciałabym zapomniec o sprawie i ewentualnie spojrzec na plamke za 3 miesiące czy jest taka sama. A z drugiej strony niechce zwalac wszystkiego na nerwice zeby potem nie żałowac ze cos zbagatelizowałam i tak jestem między młotem a kowadłem. Z jednej strony chce walczyc z nerwica a z drugiej strony boje sie ze zbagatelizuje cos naprawde groźnego.

W domu jednogłośnie stwierdzili ze to bzdura. Ja zauważyłam tą plamke jakies 2 tyg temu. Jesli miałam ją wczesniej to luz bo byłam u dermatologa kilka razy wiec napewno to widziała a co jesli jednak pojawiła sie niedawno, szybko, nagle?

Z całej siły chciałabym to olac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisze tam, ze jesli nie ma zaczerwienienia, nie swedzi, nie ma podejrzanego koloru to nalezy to olac.

Wiem, bo ja tez walcze z nerwica, olalabym moje gardlo i pewnie gdybym nie byla przewrazliwiona, to nie zwracalabym uwagi na chrypka, na to ze jest czerwone, ze czasem mnie drapie... Hipochondrycy maja przesrane, nie potrafia cieszyc sie chwila i "kochaja" lekarzy...

 

-- 12 sie 2012, 19:00 --

 

mnie juz tez trafia szlak z maja nerwica, ja juz nie mowie w domu jak mi cos jest bo wszyscy tylko przewracaja oczami.. :why: a mi naprawde jest ciezko z moimi lekami :why:

 

-- 12 sie 2012, 19:25 --

 

mam schiza ze mam raka krtani, pomocy :why:

 

-- 12 sie 2012, 19:29 --

 

Dla wszystkich:)

Przychodzi hipochondryk do lekarza i mówi:

- Panie doktorze, żona mnie zdradza, a nie rosną mi rogi.

- Proszę pana, z tymi rogami to tylko takie powiedzenie.

- Uff, a już myślałem, że mam niedobór wapnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja już mialam nadzieję, ze długo się tu nie pojawię :( i jak zwykle hipo mnie dopadła :( teraz czuje skórę, mięsnie pod oczami (trwa od tygodnia, bylam w turcji i wtedy zaczeły sie pierwsze dolegliwosci). i ja mam od razu schizy ze na pewno cos mi neurologicznego jest :( 2 dni łykałam magnez, bez poprawy. znow swiat nie jest piękny :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a moja chrypka raz jest a raz nie... moze to tylko moje urojenia? Jak narazie powstrzymuje sie z pojsciem do laryngologa...

a wy tez macie bardziej czerwone gardlo w okolicach migdalków niz np w ok podniebienia?? ja mam troche bardziej czerwone a nie wiem czy to normalne czy nie? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ja właściwie dopiero od niedawna jestem świadoma swojej hipochondrii. Przez ostatnie dwa lata prawie zamęczyłam psychicznie siebie i swoją rodzinę. Nigdy nie byłam chorowita, nie chodziłam do lekarzy, aż znalazłam sobie guzek w piersi. Po USG i biopsji,lekarz powiedział że to nic groźnego ale mi odbiło. W każdym bólu głowy,ręki czy nogi zaczęłam doszukiwać się ciężkiej choroby (najczęściej raka, mam na tym punkcie fioła). Mam mamę pielęgniarkę więc najpierw wydzwaniałam do niej z opisami dolegliwości. Potem zaczęłam wycieczki po lekarzach. Najpierw dwa lub trzy razy w tygodniu byłam u mojej lekarki rodzinnej, wykłócałam się z nią o skierowania na USG tego i tamtego,na badania krwi itp.Jak miała mnie dość i wygoniła mnie skutecznie, zaczęłam wędrówkę po specjalistach onkolog,neurolog, chirurg,gastrolog,laryngolog, neurolog,pobyt w szpitalu na badaniach. Oczywiście wszystkie wizyty prywatnie więc wydalam na nie majątek. Lekarze ciągle powtarzali mi że jestem zdrowa.W końcu jeden wprost mi powiedział, że powinnam odwiedzić psychiatrę a nie włóczyć się po specjalistach i marnować czas i kasę. Ale się na niego obraziłam!Jak on śmiał tak mi powiedzieć! I jeszcze za wizytę mu płaciłam!

Na jakiś czas przestałam chodzić do lekarzy, czułam się okropnie, nikt mi nie wierzył że boli mnie głowa, mam mdłości,kręci mi się w głowie, bolą mnie oczy, nie mogę spać itd. Któregoś razu tak mnie bolała głowa aż miałam światłowstręt, nie mogłam pójść do pracy.Poszłam do lekarki rodzinnej a ona wypisała mi Neurol,taki łagodniejszy lek na nerwicę,lęki i takie tam. Powiedziała mi, że skoro u tylu lekarzy byłam, i tyle leków już brałam to chyba nie mam nic przeciwko jeszcze jednemu,który mi na 100% może pomóc. No i tak brałam te leki i mi przeszło! Dotarło do mnie że to były nerwy. Jak pozbyłam się guzka w piersi to już całkiem było ok. Jakieś pół roku miałam luz, przestałam się zadręczać,byłam szczęśliwa.

No ale niestety,w lipcu byłam na kontroli i znowu mam guzek w piersi,jutro mam biopsję. To co się teraz ze mną dzieje,jest chyba dwa razy gorsze od tego co było. Śpię po 2-3 godziny w nocy,serce mi wali,niedobrze mi, nie mogę wysiedzieć w kościele bo mi słabo,czuję się jak w klatce (wcześniej tego nie było). Cały czas siedzę w domu,wychodzę tylko do sklepu i to z wielkim trudem. Mam wrażenie, że na dworze czuję się jeszcze bardziej spanikowana niż kiedy jestem w domu. Postanowiłam pójść do psychiatry,oczywiście ten który przyjmuje w mojej miejscowości jest na urlopie:( Czuję, że wariuję.Ciągle sobie wmawiam, że to nic groźnego, że to wytną i będzie ok. ale to nie pomaga, bo właściwie, to może być coś groźnego...

Co ja mam ze sobą zrobić?! Tak się nie da funkcjonować! 1 września wracam do pracy( szkoła) ale chyba nie dam rady z domu wyjść.To wszystko mnie przerasta, nikt mnie nie rozumie ani mama,ani mąż...Krzyczą na mnie, mąż jest wręcz zły na mnie za to zachowanie, ale ja nad tym nie panuję!Chciałabym zachowywać się i myśleć inaczej ale nie potrafię. Czy ktoś może mi podpowiedzieć co robić?

 

Przepraszam, że tyle tu napisałam,i że się użalam ale jeszcze kilka dni chyba ...no sama nie wiem co będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak widzisz wiekszosc z nas ma podobne problemy i podobnie reaguja nasi bliscy, mysle ze psychiatra albo psycholog sa najlepszym wyjsciem. Trudno powiedziec zebys sie nie stresowala wynikami biopsji, bo kazdy by sie stresował, wiem ze to nic nie da, ale trzeba myslec dobrze. Moze zajmij sie czyms przyjemnym, wyjdz ze znajomymi, z mezem i nie mysl o tym o tyle.. znajdz sobie zajecie. Moj maz tez jest na mnie zly za moje choroby - juz mu nie mowie o tym, bo to nie ma sensu.

Bedzie dobrze! Trzymam kciuki :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam zająć się czymś, sprzątałam, prasowałam, czytałam książki ( nie wiedziałam co czytam). Te wszystkie schizy są silniejsze niż ja. Najgorsze jest to, żę obojętnie jaki będzie wynik tej biopsji, to wszystko będzie trwać dalej!

Porzednim razem też tak było, wyniki były ok, ale ja wybłagałam u lekarza żeby to mi wycięli. Czekałam na zabieg 8 miesięcy, przez ten czas mało nie oszalałam. Wmawiałam sobie, że pewnie w laboratorium się pomylili i pewnie mam rak a nikt mnie nie leczy, pewnie mam już guzy w innych częściach ciała i takie tam. Kazałam robić sobie usg i prześwietlenia. To był dla mnie ciężki okres i panicznie boję się że to wraca.

Mężowi już przestałam mówić o mojej chorobie, jak czymś się zdenerwuję bo mnie coś boli czy co, to szukam objawów w necie, i się dołuje bo oczywiście wszystkie do mnie pasują. Mam takie dni kiedy potrafię sobię powiedzieć: To tylko w twojej głowie, nic ci nie jest. Ale tych dni jest bardzo niewiele.

Teraz czeka mnie oczekiwanie na wyniki, to dopiero będzoe kosmos, chyba pójdę do rodzinnej po relanium bo nie dam rady.

 

Jak czytam własny post, to aż się dziewię że takie użalanie się i schizy we mnie siedzą, wcale się nie dziwię,że nikt w domu nie chce mnie słuchać. Sama bym siebie słuchać nie chciała. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorzej jest wpasc w kłąb własnych myśli o czymś. Ja też walcze z moją psychiką - powstrzymuje się od wizyty u lekarza. Jak pytasz o rade dr google to skup sie moze na objawach, których nie masz ( ale badz szczera ze soba). Ja np czytałam ze przy raku krtani boli ucho - i mnie bolało, ale kiedy zaczełam sobie wmawiac ze to moja nerwica i nic mnie nie boli, ucho przestało bolec. Jedyne co mnie martwi to moja chrypka. Jak narazie mam postanowienie zapisac sie na silownie, rzucic palenie i zmienic swoj tryb zycia na zdrowszy. Ktos kiedys napisał na tym forum, ze kazda nerwica wystepuje w nastepstwie jakiegos problemu. Zastanow sie nad tym. Ja znalazłam swój problem - tak mi sie wydaje i bede chciała najpierw sie go pozbyc choc to nie bedzie latwe. Ale trzeba chciec cos zrobic ze soba.

NIKT W LABORATORIUM SIE NIE POMYLIL. Zrób sobie OB i CRP. Przy raku piersi występuja inne fizyczne objawy widoczne gołym okiem, których napewno nie masz.

 

-- 14 sie 2012, 10:36 --

 

Jezeli nie wierzysz sobie ze nic ci nie ma, nie wierzysz znajomym i rodzinie to uwierz komus kto sie na tym zna - lekarzom. Ja jak mi lekarz powie, ze jest OK to jest OK. Napewno jest lepszym diagnosta i specjalista niz google. Lekarze maja niezly pozywek z nas hipochondryków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh dziewczyny wiem jak wam ciężko. Ja sie zastanawiam nad powrotem do terapi ale juz do jakiegos innego psychologa. Narazie jest ok. Jutro szykuje małą imprezke rodzinną i jestem strasznie zaganiana. Wczoraj nawet wyszłam z mężem na rower. Tzn on biegł a ja jechałam na rowerze ( mąz stwierdził ze musi zgubic brzuszek i biega od jakiegos czasu). Fajnie sie potem czułam i usnęłam jak suseł.

Mi oprócz strachu przed chorobami towarzyszy tez ciągły lęk o bliskich. Np boje sie ze cos sie stanie mojemu mężowi, ze wpadnie pod samochód, ze bedzie miał wypadek i go nieprzezyje itp. To jest straszne bo wystarczy ze mąż wraca z pracy i spóźni mu sie pociąg i nieodbiera komórki, ja juz siedze cała we łzach ze napewno stało sie cos strasznego. Za chwilę mąż oddzwania bo nie słyszał telefonu przez hałas na peronie i wtedy czuje ulge. Ale takie nerwy są tak strasznie wyczerpujące ze ja potem jestem ledwo żywa. A ostatnio zauważyłam ze nawet jesli jakas tam stresująca sytuacja sie wyjasni i juz jest wszystko ok mój organizm dalej jest w stresie i ciężko mi z tego wyjsc. Trudno mi to wytłumaczyc. Psychicznie sie niby uspokajam bo cos sie wyjaśniło, ale dalej czuje scisk w żołądku, wali mi serce, pocą sie dłonie, i chodze jakas taka wystraszona, roztrzęsiona. Kiedys tego nie było. Teraz jakas jedna sytuacja potrafi spieprzyc mi cały dzien. A jesli nawet jest dobrze to do głowy przychodzą mi czarne mysli tzn a co by było gdyby.... i tu jakis czarny scenariusz i takie mysli tez powoduja stres.

Oczywiście przerabiałam to wszystko z terapeutką ale jak widac niewiele mi to pomogło.

To wszystko odbija sie praktycznie na każdej dziedzinie mojego życia, takze na moim małżeństwie. Tzn mąż wie o moich problemach i bardzo mnie wspiera, ale nie tak powinno wyglądac małżenstwo, szczególnie młode.

Nie moge znalesc pracy. Pracowałam przez 6 lat w jednej firmie i musiałam odejsc i teraz siedze w domu i mam niestety za duzo czasu na myślenie. Chociarz jak pracowałam tez były schizy i lęki.

Mam tez problem z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i to tez przerabiałam na terapi.

Niewiem czemu taka jestem i skąd te problemy. Terapeuta twierdzi ze doprowadzili do tego w dużej czesci moi rodzice, ich sposób wychowania itd ale moi rodzice są bardzo fajnymi ludzmi i ja jakos nie czuje zeby to była ich wina....eh juz sama niewiem zresztą to i tak jest nieważne bo czasu nie cofne.

Wazne jest to co tu i teraz. A teraz czuje sie po prostu nieszczęśliwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam dzisiaj na tej biopscji, teraz muszę czekać na wynik i wizytę u onkologa do 23.08, jak ja to wytrzymam?!

jeszcze mnie lekarka wykonująca zabieg zdenerwowała, bo na USG lekarz twierdził że to źle nie wygląda, prawdopodobnie włókniak jak ostatnio, a ona jak mi tę biopsję robiła to powiedziała, że ten guzek jest jakiś dziwnie miękki i że włókniaki są twarde. No i pozamiatane, ja już wariuję, bo to co mi lekarz na USG powiedział to było takie moje koło ratunkowe. Jak wpadałam w panikę to starałam się przytaczać jego słowa, że to nie wygląda na raka, no a po dzisiejszym dniu to już koniec! Cały czas ryczę, ręce mi się trzęsą, nie mogę na dzieci patrzeć bo zaraz myślę, że co to one zrobią jak mnie zabraknie. No szok, poprostu tragedia.

Po co ta kobieta się odzywała?? Widziała że się cała trzęse ze strachu to się jeszcze głupio uśmiechała.

 

Na wyniku USG jest BIRDS 3, a to niby tylko możliwość 2% złośliwości zmian, no ale ja oczywiście już jestem w tych 2 %, wiadomo....

W tej chwili to ....to nawet pisać mi ciężko, bo w głowie mam mętlik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmianny miekkie, galaretkowany czesto wskazuja na łagodne zmiany mastopatyczne..

 

-- 14 sie 2012, 21:49 --

 

Ania, ja tez mam czarne wizje, miewam koszmary, w sennikach doszukuje sie czegos i sama siebie napedzam i swoja psychike. To jest straszne :why: Mam tez bardzo niska samoocene, nie wierze w siebie, do wszystkiego mam słomiany zapał, mam mnostwo kompleksow i coraz mi trudniej z tym wszystkim... Teraz jeszcze ta hipochondria, ktora pojawila sie nagle... Nigdy nie mialam z tym problemow. Ale ja panicznie boje raka i smierci :why:

 

-- 14 sie 2012, 21:59 --

 

Rozgladam sie w koło i zazdrosze dziewczynom w moim wieku radosci, tego ze wierza w siebie, ze sa ladne, i znaja swoja wartosc...Ja nie cierpie poznawac ludzi, mam swoich paru przyjaciol i to mi wystarcza... A czemu? Moze to glupie ale mam wrazenie ze jestem gorsza, ze wszyscy na mnie krzywo patrza, mąż nie może tego zrozumiec, ze tak zamykam sie na ludzi, a ja nie umiem i nie potrafie mu powiedziec o co tak naprawde mi chodzi... Jestesmy rok po slubie, a jakos to nie tak... Ja nie potrafie sie z tego cieszyc i to sie tez odbija na nas, moj maz zawsze byl oszczedny w komplementach itp i brakuje mi tego podbudowania, a co najgorsze czasem nachodzi mnie taka mysl - nie mowi ze ladnie wygladam, bo pewnie tak nie jest... :time: A przeciez nie bede go prosic o komplementy, wiem ze jak chce to potrafi.

Dalej mam chrype i nic oprocz niej... :why: I sama juz nie wim co robic :time:

 

PS chyba mam depresje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mi niedawno psycholog postawił diagnozę, iż choruję na hipochondrię, ale nie potrafię się z tym pogodzić. Cokolwiek dzieje się w moim ciele, a ostatnio dużo się dzieje (duszności, problemy z przełykaniem, mrowienia rąk i twarzy oraz szyi) powodują, że wmawiam sobie kolejne choroby, a nie zgadzam się z werdyktem psychologa. Jak wy sobie radzicie? Czy warto zbadać co mam z tym gardłem, pomimo, że juz byłem u 3 laryngologów, czy pogodzić się z moją "chorobą"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jezeli byles u trzech laryngologów to daj sobie spokoj... trzech nic nie zobaczyło to i czwarty tez nie zobaczy, bo nic tam nie masz tylko szkoda twojej kasy i czasu... jak widac - nie radzimy sobie :cry: ja tez mam teraz cos z gardlem i zapieram sie rekami i nogami zeby nie isc, ale pewnie pojde bo zwariuje...i zawsze sie boje ze jednak cos moze tam byc :why: ale mi jeden lekarz wystarcza.

 

-- 14 sie 2012, 22:24 --

 

pewnie wszystkie objawy jakie czujesz to przez twoja nerwice...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, umnie jest lepiej. Juz tak niepanikuje, ale zaczęłam miec problemy ze snem. Cóż przecierz nie moze byc idealnie. Co prawda oglądam swoje pieprzyki i tak naprawde kazdy mnie niepokoi ale staram sie z tym walczyc, zająć sie czyms byle nie myślec o czerniaku. Czasem mi sie to udaje, czasem nie.

Najgorsze jest to ze cały czas towarzyszy mi przekonanie ze jesli sie totalnie wyluzuje i przestane myslec o czerniaku to włąsnie wtedy on zaatakuje. Głupie ale nie moge sie pozbyc tej myśli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×