Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chrupek

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Chrupek

  1. Miro, w zyciu nie slyszalam takiego idiotyzmu, ze wyczuwalne jelito oznacza guza na 100%! Macanie dolu brzucha to jedno z podstawowych badan lekarskich i cos tam musi byc wyczuwalne. Z reszta nie wyobrazam sobie czlowieka z brzuchem jak deska. To sie po prostu kupy nie trzyma. Na mojej ostatniej wizycie gastrolog brzuch mi obmacywal i od razu pyta czy nerwus jestem bo czuje, ze mam ponapinane jelita. Z reszta ja sama czasami jak mam bole brzucha/wzdecia to potrafie namacac taka twardsza kulke, ktora mozna troche rozmasowac a potem czuc, ze cos tam sie przesuwa. Po czesci zgadzam sie z Georgem. Ja osobiscie uwazam, ze wiekszosc hipochondrykow troche sie nad soba rozczula z tym "nie moge sie powstrzymac". Co to znaczy?????? Nie ma kontroli nad tym co robia rece??? No bez przesady. A jesli rzeczywiscie jest juz tak skrajnie jak u najprawdziwszego alkoholika z alkoholem, to ja bym na serio i powaznie rozwazyla odciecie internetowego lacza. Malo tego, ze w internecie najwiecej jest o najciezszych chorobach to jeszcze od cholery jest totalnie smieciowych informacji. Czapla, czy pamietasz kiedy w biezacym cyklu mialas sluz plodny? Bo moze wcale Ci sie miesiaczka nie spoznia a tylko spoznila sie owulacja. Nie ma czegos takiego jak 100%owa regularnosc cykli. Nawet najbardziej zegarkowy organizm ma prawo do 1-2 cykli w roku o nietypowej dlugosci. Przestan szukac diagnozy w internecie bo widze, ze znajdujesz same gupie gupoty.
  2. Hej Koldra, zareczam Ci, ze tekst o kamyczku ma prawo zadzialac tylko raz :-) Za jakis czas w piersi bedzie wyraznie odczuwany wlasnie kamyczek. Hipochondrykowi tylko podpowiedz co ma byc a to wlasnie dokladnie bedzie :-) Kwestia czasu. Cos dawno Macka nie bylo. Jak czytasz to daj znac jak terapia idzie. W sumie to mam nadzieje, ze tak dobrze, ze nawet tu juz nie zagladasz. Pozdrawiam Was wszystkich forumowicze. Dobrze wiedziec, ze jeszcze ktos tak ma. Ja tez ostatnio ledwo wyrabiam ze swoimi wkretkami.
  3. Karolcia, jesli chodzi o wyniki to ja wiem tyle co jeraha. Ja uwazam, ze to bardzo dobrze, ze bliscy nie chca z nami rozmawiac o naszych lekach. Gdyby chcieli byloby tylko gorzej bo to sie nakreca. A poza tym dla normalnego czlowieka opcje sa 2: albo choroba jest urojona i nie ma co na to zwracac uwagi albo jest prawdziwa i jest to powod do zmartwienia. W pierwszym przypadku slusznie a drugiego przeciez nie chcemy (co to, to nie!!!!!!). Zastanowcie sie dobrze, bardzo dobrze czy aby na pewno chcecie zeby bliska osoba autentycznie uwierzyla w Wasza wyimaginowana chorobe. Zapewniam Was, ze nie. Moj maz nigdy w zyciu nie zrozumie takich nieracjonalnych mysli i zachowan jak u hipochondryka. Jak sobie wkrecalam raka zoladka to sie autentycznie przestraszyl, ze moge go miec. I wtedy wlasnie osiagnelam szczyt mojego leku. Moja choroba stala sie przez to 10 razy bardziej realna. I jeszcze na dokladke musialam sie martwic o meza (ze sie o mnie martwi). Moj maz sobie nieswiadomie zalatwil zwolnienie od wszelkiego mojego trucia o objawach. Otoz na moje mdlosci i bole w piersiach powiedzial "tata tez tak mial" (rok wczesniej zmarl na raka zoladka). To byl moj gwozdz do trumny. To bylo tak straszne, ze nie umiem tego opisac. Od tamtej pory swoje objawy zachowuje dla siebie. Jest jeszcze kilka innych powodow, ale nie chce sie znowu rozpisywac.
  4. Karolcia, spokojnie, pomalu. Na razie to (z tego co zrozumialam z Twojego wpisu) masz podejrzenie gruczolaka na szyji. O raku nie ma mowy poki co. Istnienie wezlow na szyji czy pod pachami jest norma. Nic wielkiego Ci nie bedzie. Nawet jesli masz tego gruczolaka to na pewno jest on 100% wyleczalny (jak to nowotwor lagodny). Jesli o mnie chodzi to tym wpisem tylko potwierdzilas, ze masz nerwice hipochondryczna. Byc moze cos tam jeszcze tez ze zdrowiem nie tak. Ludzi 100%owo zdrowych nie ma, sa najwyzej nieprzebadani wiec jak sie szuka to sie znajdzie. Ja np. mam autentyczna toksoplazmoze oczna (i tym tez sie moja hipo karmi). A dni to rzeczywiscie masz policzone. Ja szacuje na jakies 21900 (czyli 60 lat).
  5. 19_latku, ja juz tutaj wysmarowalam wypasnego posta z pomyslami jak bliscy moga pomoc hipochondrykowi (9 lipca 2012, strona 629 tego watku). Obawiam sie, ze na tym etapie pomoc wiele nie mozecie dopoki mama sama nie zrozumie, ze to sa leki nerwicowe. Troche jak z alkoholikiem - pomoc moze sobie wylacznie sam i to pod warunkiem, ze dotrze do niego, ze jest alkoholikiem. Dopoki sie tego wypiera, nic nie zdzialacie. Po pierwsze moim zdaniem mama najpierw powinna sie zdiagnozowac u psychiatry. To jest pierwszy krok. Bo na razie to ona uwaza, ze jest autentycznie chora a Wy podejrzewacie, ze to wkretki (z tego co piszesz). Jezeli macie racje to ja na ten moment ucinalabym krotko wszystkie narzekania i rozmowy o zdrowiu na zasadzie "mysle, ze jestes zdrowa a Twoje objawy sa wylacznie wegetatywne, mozesz liczyc na moje wsparcie w zmaganiach z nerwica" (ale nie z wyimaginowana choroba). W zadnym wypadku nie dac sie wciagnac w niekonczace sie dywagacje co jej moze byc, co kto jej powiedzial, co slyszala o takim przypadku w poczekalni u fryzjerki, co przeczytala, etc. To tylko napedza hipochondrie. Poza tym starac sie zyc normalnie. Jesli mama kategorycznie twierdzi, ze to na 100% realne choroby to obawiam sie, ze nie ma sposobu zeby ja przekonac, ze jest inaczej. Po prostu musi uplynac iles czasu, iles objawow, iles dni, w ktorych miala zostac zabrana przez pogotowie na intensywna terapie, ilus lekarzy, ktorzy pomimo tytulow i wysokich honorariow to nic nie wiedzace konowaly, etc. zanim sama sie dopatrzy, ze po prostu w tej materii sama sobie nie moze wierzyc.
  6. Anka, mam dokladnie to samo. Boje sie, ze jak sie przestane bac to wlasnie sie okaze, ze mialam prawdziwy powod do strachu. Z jednej strony ciagle sobie powtarzam "popatrz, juz umieralas na A, B, C, D i tak do Z i sie okazalo, ze to wszystko byly urojenia" i wtedy zaraz mi ten perfidny glosik podpowiada, "no wlasnie, wtedy sie balas a sie okazalo, ze nic a jak sie nie boisz to jest juz inny scenariusz, co nie?" To jest kolejna szczwana sztuczka hipochondrii. Dziala na tej samej zasadzie co argumentacja, ze watpliwosci co do istnienia czegos (najczesciej tutaj wystepuje jakas prawda religijna) sa wlasnie dowodem na istnienie tegoz (ostatnio sie natnelam w sieci na takie kuriozum). No jakby sie nie krecil dupa z tylu tak zwana :-) Psychologiczne perpetuum mobile panie. A zastanawialas sie kiedys, ze skoro juz tak wierzyc w tego typu dyrdymaly (ze jak sie nie boisz to tym bardziej jest powod byc moze) to dlaczego nie wierzyc w teorie krakania (nie mysl/mow o czyms bo sobie wykraczesz)????????? Obie maja w sobie tyle samo prawdziwosci, ale z ta druga jakze by milej bylo zyc! Serdecznie Ci polecam "Mozesz uzdrowic swoje zycie" Louise Hay. Czytalas juz? Mi ta ksiazka swojego czasu dala bardzo pozytywnego kopa. Do dzisiaj sie z nia przepraszam, jak mnie leki przycisna.
  7. jeraha, dowcip bombeczka :-)))))))))) Anka, obiecalas nie robic wiecej rozkladow gramatycznych swoich spotkan z dermatologami. Z czerniakiem koniec. Obiecalas.
  8. Dibi, ja na tym forum przedrukowalam sporo madrosci z dobrej ksiazki o nerwicy zdrowotnej. Jak Ci sie chce to poszperaj. Moim zdaniem jesli czegos z tym nie zrobisz to Twoje dni bez objawow sa juz policzone. Tukaszwili, zgadzam sie z Toba. Probowalam z reszta niejednokrotnie forsowac tutaj podobne poglady, ba! nawet kiedys stworzylam cala liste powodow, dla ktorych z hipochondria nie warto chodzic po lekarzach, ale to tutaj raczej niepopularny pomysl... (Dodam dla wyjasnienia, ze chodzi mi o osoby ze zdiagnozowana nerwica na punkcie zdrowia/hipochondria.)
  9. Jesli chodzi o krwawienia dziasel to polecam umowic sie do dentysty na profesjonalne szorowanie zebow z piaskowaniem. Nie wiem ile lat krwawily mi dziasla. Przy kazdym myciu plulam krwista piana. Przy kazdym myciu, przez lata. Od kiedy mialam piaskowanie jak reka odjal a to juz jest kilka lat.
  10. Moja diagnoza to jest taka, ze to tylko i wylacznie schiza. Pomoc to Ci za bardzo nie moge bo to Ty musisz jakos wykombinowac jak przestac o tym myslec. Z tego co piszesz jestes pod opieka lekarza a takze psychologa i obaj uwazaja, ze nie potrzebna Ci zadna dodatkowa diagnostyka. Moim zdaniem to przesadza sprawe. A te Twoje analizy lekarskich zalecen (ze zle zbadal, ze nie potraktowal powaznie) to typowa hipochondryczna reakcja. Wypisz, wymaluj. -- 27 lip 2012, 21:36 -- A odpowiedz na moje poprzednie pytanie jest "nie", prawda? Tak tez myslalam.
  11. Kinga, czy ten bol w jakikolwiek sposob (poza natretnymi myslami) rzutuje na Twoja zdolnosc do normalnego funkcjonowania?
  12. Anka, :-D Macko, mysle, ze z takiego stresu masz prawo czuc sie gorzej przez jakis czas. Dobrze, ze Cie George troszke do porzadku przywolal. Pamietaj co obiecales!
  13. Anka, a gdzie dokladnie jedziesz? Na dlugo? Nie widze powodu zebys do 7go miala sobie w ogole glowe zaprzatac pieprzykami. A po 7dmym to juz bedziesz musiala dac spokoj bo obiecalas. Ja bym jeszcze tylko chciala uscislic, ze do tego chwalebnego cyrografu nalezaloby dodac gwiazdke i dopisac malym druczkiem, ze zrzekasz sie takze prawa do robienia temu dermatologowi, do ktorego sie wybierasz, psychoanalizy po wizycie (ze cos przed Toba albo ukrywa, albo Cie olewa, albo studia kupil na bazarze, albo krzywo spojrzal, albo sie noc wczesniej nie wyspal i wszelkie inne opcje). Chyba zgodzimy sie co do tego, ze jest to rozsadna propozycja. (Bo potem jak Cie kolejne schizy zaczna nachodzic to rozsadek pojdzie na boczne tory.) Dermatolog powie, ze nie ma nic podejrzanego to jest to definitywny koniec czerniaka w Twoim zyciu! Macko, powiedz cos wiecej o wizycie u psychologa, oczywiscie tylko to, co chcesz i mozesz. Moze pani doktor podrzucila Ci pomysl na jakis fajny triczek, albo jakas zlota mysl, ktora dala Ci duzo do myslenia? Ja zawsze szukam inspiracji na nowe metody radzenia sobie z glupotkami bo stare sie "zuzywaja" (z czasem traca na mocy). A ja mam kolejna chorobe na topie :-( Takze kazdy strzep rady mile widziany :-) Mam nadzieje, ze ta pani doktor Ci przypasuje. Trzymam kciuki.
  14. Anka, wynik to wiadomo bylo, ze taki bedzie. Baw sie dobrze na urlopie i odpoczywaj! Przede wszystkim od zmartwien i lekow. A jak wrocisz z naladowanymi bateriami to nam sie pochwalisz jak super bylo na wakacjach i jaki masz plan dzialania zeby wiecej nie przechodzic przez to, co ostatnio. Macko, popieram decyzje zeby poczekac na wizyte u lekarza. Gdybys dostal wynik do reki to najpewniej skonczyloby sie na googlowaniu kazdego parametru i tragizowaniu, ze cos tam jest w dolnej/gornej normie zamiast dokladnie po srodku. No i kciuki za jutrzejsza wizyte u pani psycholog!
  15. Anka, moja rada nie byla malzenska a raczej byla moja propozycja jak moglabys odciagnac swoje mysli od czerniaka. Widac wyraznie, ze chodzenie po dermatologach, wycinanie znamion i "cierpienie i placz w pustym domu" chyba nie przynosza oczekiwanych rezultatow. Nie zlosc sie na mnie jesli napisalam Ci kilka gorzkich slow, jesli sobie dopowiedzialam to i owo to bardzo Cie przepraszam, nie chcialam Cie urazic i glupio mi jesli mimo to tak sie stalo. Ja mysle, ze do odebrania tego wyniku histopatologicznego nic absolutnie nie odgoni Twoich lekow, ale to juz jutro czy tam pojutrze. Po prostu dotrwaj. Ale jak wynik bedzie dobry, to juz teraz obmysl sobie i obiecaj jakis plan dzialania na przyszlosc, ktorego bezwzglednie bedziesz sie trzymac. Bo z tego co piszesz (i mowie tylko na tej podstawie dla jasnosci) to moim zdaniem Ty sie z tym czerniakiem rozpedzasz. Jeszcze nie zamknelas tematu jednego znamienia a juz masz drugie na topie. Ja na Twoim miejscu postanowilabym, ze jesli ten wynik wyjdzie ok to absolutny koniec z chodzeniem do dermatologow i pokazywaniem im kolejnych "czerniakow" (moze bym sobie pozwolila o tym wspomniec przy okazji jak bede u rodzinnego). Jesli ta wersja dla Ciebie jest niewykonalna, to sobie swoja uloz (ze np. pojdziesz z tym nowym pieprzykiem do dermatologa, ale JEDNEGO, wybierz sobie kogos, kogo decyzja bedzie dla Ciebie wiazaca i jak nie kaze wycinac to dasz spokoj). Czy jakos jeszcze inaczej sobie ustal. Wazne zeby robic cos konstruktywnego zamiast coraz bardziej sie zapetlac.
  16. Ja jak zwkle z apelem zeby jednak sprobowac wyjsc z siebie i stanac obok. I popatrzec na siebie z zewnatrz. Anka, super, popieram decyzje o terapii. Zachecam Cie tez zebys szukala sposobu, ktory dziala na Ciebie. Sluszalas o Louise Hey? Mi bardzo pomagaja jej ksiazki. Mam tez duzo plikow audio z muzyka, z afirmacjami. Jak sie budze w srodku nocy i pozeraja mnie leki wlaczam sobie audioksiazke na ipodzie i zmuszam sie do sluchania w skupieniu (nie musi byc terapeutyczna, jakakolwiek). Zrozum wreszcie, ze Twoim problemem nie jest czerniak a nerwica hipochondryczna. Walczac z czerniakim nigdy nie poczujesz sie lepiej bo nie z tym walczysz co Cie niszczy. Szukaj, eksperymentuj, w sieci sa tony pomyslow. I zamiast pisac z nutka pretensji, ze maz Cie nie przytula, dziekuj mu na kolanach, ze do tej pory przytulal i to znosil. Ja mam ojca hipochondryka i wiem co przez niego przezywa moja mama. To nie fair!!!! Czy to naprawde tak trudno postawic sie na cudzym miejscu? Wyobraz sobie, ze Twoj maz boi sie, ze go porwia kosmici. Z tego tytulu codziennie zamecza Cie pytaniami czy nie widzialas/slyszalas/czulas czegos "dziwnego". Bo on przez sen w nocy czul jak go ufoludek smyra po piecie. Wyobraz sobie, ze on tylko ciagle panikuje, placze. Ze on mowi to wszystko absolutnie powaznie, ze autentycznie umiera ze strachu. Nie wazne ile razy mu tlumaczylas, ze to glupoty. "Nie no, dzisiaj w drodze do pracy to juz na pewno mnie uprowadza! Czytalem w necie, ze najwiecej porwan na polkuli polnocnej jest wlasnie w drugiej polowie lipca. Zegnaj, wyjdz za maz ponownie." I tak non-stop. Non-stop przez tygodnie, miesiace i lata (chyba mowilas, ze Ty juz 2 latka za pan brat z pania hipo). Raczej przestan zatruwac zycie swojemu mezowi. Nie wystawiaj go na proby, ktore sa ponad ludzka moc. Czy nie przekonalas sie jeszcze, ze jego pocieszenia uspokojaja Cie moze w 15% i to na godzine lub dwie a potem to samo? Po co ciagle wlazisz na te same grabie a potem sie dziwisz, ze masz kolejnego guza? Zamiast opowiadac mu o meandrach Twoich pieprzykow, moze lepiej przygotuj niespodziankowa kolacje przy swiecach. Zamiast czytac o czerniaku, wyszperaj jakis fajny przepis na oszalamiajace danie.
  17. Macko, to trzymam kciuki zeby Ci ta pani psycholog przypadla do pacjenckiego gustu i skutecznie umiala pomoc (ale nastaw sie, ze 90% wysilku musisz dac sam z siebie). Anka, jeszcze tylko te kilka dni i bedziesz fruwac ze szczescia.
  18. Macko, zupelnie nie rozumiem Twojego podejscia. Nie obraz sie, ale ja Cie zaczynam czuc trollem. Po prostu dla mnie sie to kupy nie trzyma. Od kiedy ja tu jestem (czyli ladnych kilka tygodni) przeczytalam kilkadziesiat Twoich wpisow, ktore sa parafraza jeden drugiego. Wkolo macieju piszesz to samo. Do znu-dze-nia. I wyziera z Twoich postow lek. Niby teoretycznie wydaje mi sie prawdziwy. A potem piszesz, ze "sie zastanowisz" nad psychologiem???????? Nad czym tu sie zastanawiac????????? Ja tego wlasnie nie rozumiem. Mnie jak hipo sponiewierala to sluchalam kazdej rady i szukalam pomocy wszedzie. Jakby mi kto powiedzial, ze stanie na glowie mi pomoze to bym stala. Robilam rzeczy dla mnie nieslychane. Jestem ateistka/agnostyczka, racjonalistka, naukowcem, ale sluchalam nagran dr Wayne'a Dyer'a - kazal mi gadac do mojego wlasnego brzucha, to gadalam. I to najczulej jak potrafilam wliczajac glaskanie (zeby sie moj zoladek uspokoil i dal mi wytchnienie). Wizyty u psychiatry wrecz nie moglam sie doczekac. Chcesz sobie pomoc czy nie?????? To jest dla Ciebie pytanie. "jak te badanie krwi wyjdzie ok to się zastanowie " - to ja Ci mowie, juz sie zastanawiaj. A raczej nie ma sie nad czym zastanawiac. To jest Twoj wybor czy chcesz siedziec z rekami pod tylkiem i czekac az samo Ci przejdzie (to moze byc za miesiac, za 10 lat albo i nigdy), czy chcesz chociaz sprobowac sobie pomoc. Mnie osobiscie wkurza jak ktos tylko tak siedzi i jeczy "ojakmizleojakmizle" a nic, totalnie nic nie robi zeby jakos problem rozwiazac. Jakkolwiek. Mozesz mi powiedziec, ze z tym psychologiem to ciezko bo mieszkasz w jakiejs malej miescince i nie ma takowego w przychodni, albo jest i slynie z tego, ze jeszcze nikomu nie pomogl, powiedz, ze nie masz kasy na prywatna wizyte, no nie wiem, ale nie, ze nie pojde bo nie chce. Z reszta, chociaz to teoretycznie najlepszy pomysl, wcale nie musisz chciec isc do psychologa, moze chcesz sobie pomoc w inny sposob, znalezc swoj wlasny lek na hipo. Ja to tez rozumiem. Sa tysiace ksiazek na temat zaburzen nerwicowych, tysiace podrecznikow do samodzielnego stosowania w domu, mnostwo technik psychologicznych opisano, sa mp3 relaksacyjne, nastawiajace pozytywnie do swiata. Jest w czym wybierac. Szukaj czegos co podziala na Ciebie. Albo powiedz jasno, ze poki co to po prostu fajnie tak Ci sie pobac, pouzalac nad soba, moze fajnie, ze ktos nad Toba skacze i sie martwi...??? Nie znam przeciez Twojej sytuacji. A moze to kwestia Twojego bardzo mlodego wieku? (Bo jesli dobrze kojarze jestes swiezo po 20stce.) Moze jeszcze zycie nie zdazylo Cie nauczyc, ze jak sam swoich spraw nie wezmiesz w swoje rece to nikt tego za Ciebie nie zrobi. Szczegolnie w takim problemie jak hipo, ktory siedzi w glowie. Cuda sie zdarzaja moim zdaniem za rzadko zeby na nich opierac swoj plan na zycie. A tak ogolnie to mam pytanie do wszystkich. Pewnie Wam jest wiadome, ze generalnie wsrod psychologow/psychiatrow jest zgoda co do tego, ze nerwica jest odpowiedzia organizmu na stres, ucieczka od niego. Ktos tu niedawno to napisal, ze w mysli o chorobach uciekamy przed swoim prawdziwym problemem. Uslyszalam to i od psychologa, i od psychiatry. Zeby nie myslec o tym swoim problemie myslimy sobie o smiertelnych chorobach i w ten niby sposob podswiadomie "rozwiazujemy" ten podstawowy problem. Wiecie co u Was jest tym glownym problemem??? Ja akurat wiem dokladnie.Moja pierwsza reakcja na te teorie bylo (i w zasadzie ciagle jest) niedowierzanie, jakos mi sie zdawalo, ze sie ta teoria kupy nie trzyma no bo jak to?, to tak moje glupie cialo walczy z problemem A? Ze mi jeszcze dowala B i C??????? I jak to niby ma byc lepiej? Ale fakt jest taki, ze rzeczywiscie w ataku leku przed tu wpisac swoja "chorobe" o problemie A juz sie nie mysli. I jest jeszcze ta chwila absolutnego blogostanu kiedy bezgraniczne szczescie czlowieka zalewa wysoka fala kiedy to po wielomiesiecznym nasileniu hipki odbiera sie prawidlowy wynik, dowod na to, ze nie mamy wkrecanej choroby (to na dniach przed Wami - Anka i Macko). Wtedy zdarzalo mi sie byc totalnie szczesliwa pomimo tego, ze moj glowny problem mial sie swietnie, ale po prostu nie mial znaczenia. Bylam szczesliwa po prostu, ze nie mam HIV, ze nie mam raka. Szkoda tylko, ze to niestety jest zazwyczaj tylko mala przerwa w dostawie hipochondrii :-( Pytam bo teoretycznie z tego by wynikalo, ze zeby wyjsc na dobre z hipochondrii nalezaloby znalezc ten podstawowy problem A i sie z nim rozprawic. Jesli to wybitnie stresujaca praca to zmienic, jesli to toksyczny zwiazek to odejsc... Tylko pewnie wiekszosc tych problemow wcale nie jest prosta do usuniecia (moj nie jest). I wtedy pozostaje nam chyba nauczyc sie z nim zyc tak, zeby nie wywolywal nerwicy. I to tez nie jest proste :-(
  19. Denial, bardzo dobre pytanie. Mam nadzieje, ze to bedzie dla Ciebie dobra odpowiedz (podaje luzne tlumaczenia za "Overcoming Health Anxiety" Roba Willsona i Davida Veale). 1. Poznaj wroga - dowiedz sie najwiecej jak mozesz o tym zaburzeniu (polecam jakas dobra ksiazke napisana przez psychologa/psychiatre/terapeute). Pamietaj, ze hipochondryk moze sie zachowywac totalnie nieracjonalnie. To nie znaczy, ze zwariowal(a). To nie znaczy takze, ze hipochondryk jest zlym czlowiekiem lub, ze ma te swoje odpaly zeby Cie wnerwic. Ty, jako osoba bliska, szczegolnie partner, masz prawo wyznaczyc pewne granice (dotyczace np. tego, ile czasu hipochondryk moze spedzac czytajac strony internetowe o zdrowiu, a raczej o chorobach hyhy). Pamietaj, ze z hipochondrii nie mozna sie szybko i latwo wyleczyc. To bedzie wymagalo czasu, wysilku, poswiecenia i odpowiedniej pomocy. Kazdy jest inny, kazdy ma swoje tempo. Unikaj porownan hipochondryka z innymi osobami z zaburzeniami zachowan (a szczegolnie bez takowych). 2. Nie szukaj winnego. Hipochondria nie jest wina hipochondryka ani bliskich jemu/jej osob. 3. Zachecaj do szukania pomocy. Pomoc to oczywiscie psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci. Jest takze mozliwosc leczenia farmakologicznego. Wspieraj swojego hipochondryka w jego wyborze. Mozesz pomoc tej osobie zdefiniowac problem, mozesz byc towarzyszem do cwiczen w terapii behawioralno-poznawczej. Dopinguj w kontynuacji leczenia kiedy pojawia sie dolek. Chwal postepy, chocby najmniejsze. 4. Nie bierz udzialu w hipochondrii. Nie modyfikuj swojego stylu zycia pod dyktando lękow hipochondryka. Nie pozwol zeby hipochondria stopowala Wasze wspolne zycie. Tak, to jest komplikacja, ale staraj sie, i dopinguj hipochondryka do tego, zeby zyc tak normalnie jak sie da. Nie bierz udzialu w gromadzeniu i archiwizaji stosow wynikow badan. Nie oferuj, ze zaplacisz za prywatne konsultacje lub udzielisz na ten cel pozyczki. Nie pocieszaj "nic ci nie jest, jestes zdrowy/zdrowa" (na pewno latwiej powiedziec niz zrobic, ale sa alternatywy i beda podane za chwile). Nie przejmuj odpowiedzielnosci za hipochondryka (no chyba, ze to Twoje dziecko, to w jakims stopniu mozna). Nie tlumacz nieodpowiedzialnych zachowan (np. hipochondryk spoznil sie do pracy bo musial przeczytac tysieczna strone o bialaczce). Jesli jest to nieuniknione to ustal z hipochondrykiem jakies ramy czasowe do kiedy bedzie "po staremu". Powiedz wyrazne "nie" jesli pojawiaja sie nowe hipochondryczne wybryki (np. do tej pory hipochondryk meczyl tylko Ciebie a teraz zaczyna i wydzwaniac po znajomych zeby mu/jej mowili, ze na pewno jest zdrowy/zdrowa). Jesli do tej pory brales udzial w hipochondrii hipochondryka (tez szukales informacji o chorobach, macales wezly, jezdziles po lekarzach, wypytywales znajomych o specjalistow, dopytywales sie o objawy urojonych chorob, etc.) znajdz sposob aby to zmienic. Jesli hipochondryk zdecydowal sie na terapie mozecie pojsc na jedna z sesji wspolnie i razem z terapeuta omowic jak ma wygladac Twoje wsparcie. Jesli nie udalo sie rozpoczac terapii to wynegocjuj jakis plan odwyku od hipochondrycznych zachowan (a dokladniej reassurance seeking, checking safety, avoidance behaviour - nie umiem ladnie przetlumaczyc). Powiedz jasno, ze zmieniasz swoje podejscie zeby POMOC a nie za kare. Cwicz odmiawianie pocieszania i upewniania hipochondryka, ze nic mu nie jest. Wytlumacz hipochondrykowi, ze pocieszanie i zapewnianie tak naprawde szkodzi a nie pomaga. (O matko duzo tego, bede sie streszczac) 5. Badz przewodnikiem i kibicem. To jest Wasz wspolny problem. Doceniaj postepy, wykaz entuzjazm, okaz zrozumienie. 6. Zadbaj o siebie. Nie rezygnuj ze swoich planow, ze swojego hobby. Jesli tego potrzebujesz powiedz, ze musisz miec "wakacje", ale nie zapomnij dodac, ze to nie znaczy, ze dales sobie spokoj z "wariatem". Jesli to mozliwe znajdz dla siebie zastepstwo na te "wakacje". To normalne, ze czasami czujesz sie winny, smutny badz zly w zwiazku z zaburzeniem bliskiej Ci osoby. 7. Zdaj sobie sprawe, i tlumacz hipochondrykowi, ze lęk, ktory odczuwa jest naturalnym objawem w tym zaburzeniu. Tak naprawde sam lęk hipochondrykowi nie zrobi zadnej krzywdy (choc jest cholernie przykry). Hipochondryk ma prawo do odczuwania swoich emocji. 8. Badz przygotowany na kryzysy w terapii, to normalne, ze wychodzac z hipochondrii robi sie dwa kroki w przod i jeden w tyl. 9. Nie wysmiewaj zachowan hipochondryka, ale zachowaj poczucie humoru, szczegolnie jesli hipochondryk sam sobie zdaje sprawe jak komicznie sie czasami zachowuje (Macko, Twoj tekst, ze wizualnie zapodales aktorowi badanko wezlow obojczykowych na pauzie, rozwalil mnie na lopatki :-)) 10. Komunikacja to podstawa. 11. Nie daj sie przekonac, ze hipochondria nie wplywa na Wasze normalne zycie i, ze to jest normalne, ze nie jedziecie na wakacje tylko dlatego, ze hipochondryk musi byc blisko szpitala (tak dla przykladu). 12. Zamiast powtarzac milionowy raz "to na pewno nie rak" wymysl jakis sposob zeby odciagnac uwage hipochondryka. Zaproponuj wspolne wyjscie, wspolny projekt, moze jakies nowe hobby? Nalezy jeszcze dodac, ze jako osoba trzecia raczej sam cudow nie zdzialasz. Najwiecej zalezy od samego chorego. To on/ona musi chcec z tego wyjsc i to on/ona musi odwalic ogrom pracy nad soba. Niemniej jednak jesli ma sie wsparcie nie tylko terapeuty, ale i bliskiej osoby to na pewno jest latwiej. -- 09 lip 2012, 00:34 -- I jeszcze kilka slow ode mnie osobiscie. Ja rozumiem, ze Twoja bliska osoba raczej unika lekarzy chociaz non-stop panicznie boi sie jakis chorob. Do pewnego momentu hipochondryk niejako musi latac po lekarzach bo jak inaczej sie zdiagnozowac? Hipochondria to czucie sie chorym POMIMO dobrych wynikow badan, pomimo zapewnien lekarzy. Warto tez wybrac sie do psychiatry zeby upewnic sie z czym mamy do czynienia (czy to na pewno nerwica hipochondryczna). Pomoc jest bardzo trudno. Hipochondryk marzy zeby mu zagwarantowac, ze jest zdrowy. To jest oczywiste niewykonalne wiec najblizej do tego jest wyprowadzenia tysiaca wywodow, ze nic mu nie jest (najlepiej z tysiacem badan, tysiacem ekspertyz lekarskich, z cytowaniem literatury medycznej a i dobry horoskop i tarot by nie zaszkodzily). Ale, z tego co mowia specjalisci, to jest tak naprawde jak klin dla alkoholika. Daje chwilowa ulge, ale na dluzsza mete napedza hipochondrie. (Dlatego ja nigdy na tym forum nie pisze o swoich objawach, nie wycyganiam zapewnien o zdrowiu i nie zapewniam innych na zasadzie "to na pewno nie to", a przynajmniej staram sie.) Moim zdaniem jedyna konstruktywna pomoc to tlumaczenie, ze odczuwany lęk jest nieracjonalny (ale bez tych medycznych wywodow i ekspertyz) i, ze jest normalny w tym zaburzeniu bo jest. Jedyny ratunek to odciagnac mysli, zajac sie czyms innym (oczywiscie hipochondryk Ci powie, ze absolutnie jest to niewykonalne i czasami jest). Jesli hipochondria konkretnie wgryzla sie w zycie bliskiej Ci osoby to najlepszym pomyslem jest przekonanie do poszukania fachowej pomocy. Zaszkodzic? Zaszkodzic chyba najbardziej mozesz jak sie dasz w ciagnac w ten kolowrot.
  20. Denial, bardzo dobre pytanie. Mam nadzieje, ze to bedzie dla Ciebie dobra odpowiedz (podaje luzne tlumaczenia za "Overcoming Health Anxiety" Roba Willsona i Davida Veale). 1. Poznaj wroga - dowiedz sie najwiecej jak mozesz o tym zaburzeniu (polecam jakas dobra ksiazke napisana przez psychologa/psychiatre/terapeute). Pamietaj, ze hipochondryk moze sie zachowywac totalnie nieracjonalnie. To nie znaczy, ze zwariowal(a). To nie znaczy takze, ze hipochondryk jest zlym czlowiekiem lub, ze ma te swoje odpaly zeby Cie wnerwic. Ty, jako osoba bliska, szczegolnie partner, masz prawo wyznaczyc pewne granice (dotyczace np. tego, ile czasu hipochondryk moze spedzac czytajac strony internetowe o zdrowiu, a raczej o chorobach hyhy). Pamietaj, ze z hipochondrii nie mozna sie szybko i latwo wyleczyc. To bedzie wymagalo czasu, wysilku, poswiecenia i odpowiedniej pomocy. Kazdy jest inny, kazdy ma swoje tempo. Unikaj porownan hipochondryka z innymi osobami z zaburzeniami zachowan (a szczegolnie bez takowych). 2. Nie szukaj winnego. Hipochondria nie jest wina hipochondryka ani bliskich jemu/jej osob. 3. Zachecaj do szukania pomocy. Pomoc to oczywiscie psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci. Jest takze mozliwosc leczenia farmakologicznego. Wspieraj swojego hipochondryka w jego wyborze. Mozesz pomoc tej osobie zdefiniowac problem, mozesz byc towarzyszem do cwiczen w terapii behawioralno-poznawczej. Dopinguj w kontynuacji leczenia kiedy pojawia sie dolek. Chwal postepy, chocby najmniejsze. 4. Nie bierz udzialu w hipochondrii. Nie modyfikuj swojego stylu zycia pod dyktando lękow hipochondryka. Nie pozwol zeby hipochondria stopowala Wasze wspolne zycie. Tak, to jest komplikacja, ale staraj sie, i dopinguj hipochondryka do tego, zeby zyc tak normalnie jak sie da. Nie bierz udzialu w gromadzeniu i archiwizaji stosow wynikow badan. Nie oferuj, ze zaplacisz za prywatne konsultacje lub udzielisz na ten cel pozyczki. Nie pocieszaj "nic ci nie jest, jestes zdrowy/zdrowa" (na pewno latwiej powiedziec niz zrobic, ale sa alternatywy i beda podane za chwile). Nie przejmuj odpowiedzielnosci za hipochondryka (no chyba, ze to Twoje dziecko, to w jakims stopniu mozna). Nie tlumacz nieodpowiedzialnych zachowan (np. hipochondryk spoznil sie do pracy bo musial przeczytac tysieczna strone o bialaczce). Jesli jest to nieuniknione to ustal z hipochondrykiem jakies ramy czasowe do kiedy bedzie "po staremu". Powiedz wyrazne "nie" jesli pojawiaja sie nowe hipochondryczne wybryki (np. do tej pory hipochondryk meczyl tylko Ciebie a teraz zaczyna i wydzwaniac po znajomych zeby mu/jej mowili, ze na pewno jest zdrowy/zdrowa). Jesli do tej pory brales udzial w hipochondrii hipochondryka (tez szukales informacji o chorobach, macales wezly, jezdziles po lekarzach, wypytywales znajomych o specjalistow, dopytywales sie o objawy urojonych chorob, etc.) znajdz sposob aby to zmienic. Jesli hipochondryk zdecydowal sie na terapie mozecie pojsc na jedna z sesji wspolnie i razem z terapeuta omowic jak ma wygladac Twoje wsparcie. Jesli nie udalo sie rozpoczac terapii to wynegocjuj jakis plan odwyku od hipochondrycznych zachowan (a dokladniej reassurance seeking, checking safety, avoidance behaviour - nie umiem ladnie przetlumaczyc). Powiedz jasno, ze zmieniasz swoje podejscie zeby POMOC a nie za kare. Cwicz odmiawianie pocieszania i upewniania hipochondryka, ze nic mu nie jest. Wytlumacz hipochondrykowi, ze pocieszanie i zapewnianie tak naprawde szkodzi a nie pomaga. (O matko duzo tego, bede sie streszczac) 5. Badz przewodnikiem i kibicem. To jest Wasz wspolny problem. Doceniaj postepy, wykaz entuzjazm, okaz zrozumienie. 6. Zadbaj o siebie. Nie rezygnuj ze swoich planow, ze swojego hobby. Jesli tego potrzebujesz powiedz, ze musisz miec "wakacje", ale nie zapomnij dodac, ze to nie znaczy, ze dales sobie spokoj z "wariatem". Jesli to mozliwe znajdz dla siebie zastepstwo na te "wakacje". To normalne, ze czasami czujesz sie winny, smutny badz zly w zwiazku z zaburzeniem bliskiej Ci osoby. 7. Zdaj sobie sprawe, i tlumacz hipochondrykowi, ze lęk, ktory odczuwa jest naturalnym objawem w tym zaburzeniu. Tak naprawde sam lęk hipochondrykowi nie zrobi zadnej krzywdy (choc jest cholernie przykry). Hipochondryk ma prawo do odczuwania swoich emocji. 8. Badz przygotowany na kryzysy w terapii, to normalne, ze wychodzac z hipochondrii robi sie dwa kroki w przod i jeden w tyl. 9. Nie wysmiewaj zachowan hipochondryka, ale zachowaj poczucie humoru, szczegolnie jesli hipochondryk sam sobie zdaje sprawe jak komicznie sie czasami zachowuje (Macko, Twoj tekst, ze wizualnie zapodales aktorowi badanko wezlow obojczykowych na pauzie, rozwalil mnie na lopatki :-)) 10. Komunikacja to podstawa. 11. Nie daj sie przekonac, ze hipochondria nie wplywa na Wasze normalne zycie i, ze to jest normalne, ze nie jedziecie na wakacje tylko dlatego, ze hipochondryk musi byc blisko szpitala (tak dla przykladu). 12. Zamiast powtarzac milionowy raz "to na pewno nie rak" wymysl jakis sposob zeby odciagnac uwage hipochondryka. Zaproponuj wspolne wyjscie, wspolny projekt, moze jakies nowe hobby? Nalezy jeszcze dodac, ze jako osoba trzecia raczej sam cudow nie zdzialasz. Najwiecej zalezy od samego chorego. To on/ona musi chcec z tego wyjsc i to on/ona musi odwalic ogrom pracy nad soba. Niemniej jednak jesli ma sie wsparcie nie tylko terapeuty, ale i bliskiej osoby to na pewno jest latwiej. -- 09 lip 2012, 00:34 -- I jeszcze kilka slow ode mnie osobiscie. Ja rozumiem, ze Twoja bliska osoba raczej unika lekarzy chociaz non-stop panicznie boi sie jakis chorob. Do pewnego momentu hipochondryk niejako musi latac po lekarzach bo jak inaczej sie zdiagnozowac? Hipochondria to czucie sie chorym POMIMO dobrych wynikow badan, pomimo zapewnien lekarzy. Warto tez wybrac sie do psychiatry zeby upewnic sie z czym mamy do czynienia (czy to na pewno nerwica hipochondryczna). Pomoc jest bardzo trudno. Hipochondryk marzy zeby mu zagwarantowac, ze jest zdrowy. To jest oczywiste niewykonalne wiec najblizej do tego jest wyprowadzenia tysiaca wywodow, ze nic mu nie jest (najlepiej z tysiacem badan, tysiacem ekspertyz lekarskich, z cytowaniem literatury medycznej a i dobry horoskop i tarot by nie zaszkodzily). Ale, z tego co mowia specjalisci, to jest tak naprawde jak klin dla alkoholika. Daje chwilowa ulge, ale na dluzsza mete napedza hipochondrie. (Dlatego ja nigdy na tym forum nie pisze o swoich objawach, nie wycyganiam zapewnien o zdrowiu i nie zapewniam innych na zasadzie "to na pewno nie to", a przynajmniej staram sie.) Moim zdaniem jedyna konstruktywna pomoc to tlumaczenie, ze odczuwany lęk jest nieracjonalny (ale bez tych medycznych wywodow i ekspertyz) i, ze jest normalny w tym zaburzeniu bo jest. Jedyny ratunek to odciagnac mysli, zajac sie czyms innym (oczywiscie hipochondryk Ci powie, ze absolutnie jest to niewykonalne i czasami jest). Jesli hipochondria konkretnie wgryzla sie w zycie bliskiej Ci osoby to najlepszym pomyslem jest przekonanie do poszukania fachowej pomocy. Zaszkodzic? Zaszkodzic chyba najbardziej mozesz jak sie dasz w ciagnac w ten kolowrot.
  21. http://kwejk.pl/obrazek/1292265/co-mi-jest.html Lacze zyczenia pieknego weekendu :-)
  22. Tak Anka, to moze byc znak zebys wskoczyla w mala czarna i wyszla gdzies z mezem :-) Oj wiem jak to jest z tymi "znakami". Wsiadam do pociagu, ktos siedzi zaraz przy wejsciu i czyta gazete. Zza ogromnej plachty papieru nawet nikogo nie widac. A na tej gazecie po zewnetrznej stronie wielgachny napis CANCER. I wiele innych znakow bylo. Tylko raka nie bylo :-)
  23. Anka, jesli masz PCO i chcesz zajsc w ciaze to Twoj lekarz powinien chyba stymulowac jajeczkowanie. Ale skoro trafilas na takiego, ktoremu ufasz to najwazniejsze. O leczeniu nieplodnosci nie bede sie rozpisywac bo to nie to forum. W kazdym razie wszystkie Twoje problemy sa mi bliskie. Z brakiem pracy, z dostepem do leczenia i nie tylko...
×