Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chrupek

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Chrupek

  1. Miro, w zyciu nie slyszalam takiego idiotyzmu, ze wyczuwalne jelito oznacza guza na 100%! Macanie dolu brzucha to jedno z podstawowych badan lekarskich i cos tam musi byc wyczuwalne. Z reszta nie wyobrazam sobie czlowieka z brzuchem jak deska. To sie po prostu kupy nie trzyma. Na mojej ostatniej wizycie gastrolog brzuch mi obmacywal i od razu pyta czy nerwus jestem bo czuje, ze mam ponapinane jelita. Z reszta ja sama czasami jak mam bole brzucha/wzdecia to potrafie namacac taka twardsza kulke, ktora mozna troche rozmasowac a potem czuc, ze cos tam sie przesuwa. Po czesci zgadzam sie z Georgem. Ja osobiscie uwazam, ze wiekszosc hipochondrykow troche sie nad soba rozczula z tym "nie moge sie powstrzymac". Co to znaczy?????? Nie ma kontroli nad tym co robia rece??? No bez przesady. A jesli rzeczywiscie jest juz tak skrajnie jak u najprawdziwszego alkoholika z alkoholem, to ja bym na serio i powaznie rozwazyla odciecie internetowego lacza. Malo tego, ze w internecie najwiecej jest o najciezszych chorobach to jeszcze od cholery jest totalnie smieciowych informacji. Czapla, czy pamietasz kiedy w biezacym cyklu mialas sluz plodny? Bo moze wcale Ci sie miesiaczka nie spoznia a tylko spoznila sie owulacja. Nie ma czegos takiego jak 100%owa regularnosc cykli. Nawet najbardziej zegarkowy organizm ma prawo do 1-2 cykli w roku o nietypowej dlugosci. Przestan szukac diagnozy w internecie bo widze, ze znajdujesz same gupie gupoty.
  2. Hej Koldra, zareczam Ci, ze tekst o kamyczku ma prawo zadzialac tylko raz :-) Za jakis czas w piersi bedzie wyraznie odczuwany wlasnie kamyczek. Hipochondrykowi tylko podpowiedz co ma byc a to wlasnie dokladnie bedzie :-) Kwestia czasu. Cos dawno Macka nie bylo. Jak czytasz to daj znac jak terapia idzie. W sumie to mam nadzieje, ze tak dobrze, ze nawet tu juz nie zagladasz. Pozdrawiam Was wszystkich forumowicze. Dobrze wiedziec, ze jeszcze ktos tak ma. Ja tez ostatnio ledwo wyrabiam ze swoimi wkretkami.
  3. Karolcia, jesli chodzi o wyniki to ja wiem tyle co jeraha. Ja uwazam, ze to bardzo dobrze, ze bliscy nie chca z nami rozmawiac o naszych lekach. Gdyby chcieli byloby tylko gorzej bo to sie nakreca. A poza tym dla normalnego czlowieka opcje sa 2: albo choroba jest urojona i nie ma co na to zwracac uwagi albo jest prawdziwa i jest to powod do zmartwienia. W pierwszym przypadku slusznie a drugiego przeciez nie chcemy (co to, to nie!!!!!!). Zastanowcie sie dobrze, bardzo dobrze czy aby na pewno chcecie zeby bliska osoba autentycznie uwierzyla w Wasza wyimaginowana chorobe. Zapewniam Was, ze nie. Moj maz nigdy w zyciu nie zrozumie takich nieracjonalnych mysli i zachowan jak u hipochondryka. Jak sobie wkrecalam raka zoladka to sie autentycznie przestraszyl, ze moge go miec. I wtedy wlasnie osiagnelam szczyt mojego leku. Moja choroba stala sie przez to 10 razy bardziej realna. I jeszcze na dokladke musialam sie martwic o meza (ze sie o mnie martwi). Moj maz sobie nieswiadomie zalatwil zwolnienie od wszelkiego mojego trucia o objawach. Otoz na moje mdlosci i bole w piersiach powiedzial "tata tez tak mial" (rok wczesniej zmarl na raka zoladka). To byl moj gwozdz do trumny. To bylo tak straszne, ze nie umiem tego opisac. Od tamtej pory swoje objawy zachowuje dla siebie. Jest jeszcze kilka innych powodow, ale nie chce sie znowu rozpisywac.
  4. Karolcia, spokojnie, pomalu. Na razie to (z tego co zrozumialam z Twojego wpisu) masz podejrzenie gruczolaka na szyji. O raku nie ma mowy poki co. Istnienie wezlow na szyji czy pod pachami jest norma. Nic wielkiego Ci nie bedzie. Nawet jesli masz tego gruczolaka to na pewno jest on 100% wyleczalny (jak to nowotwor lagodny). Jesli o mnie chodzi to tym wpisem tylko potwierdzilas, ze masz nerwice hipochondryczna. Byc moze cos tam jeszcze tez ze zdrowiem nie tak. Ludzi 100%owo zdrowych nie ma, sa najwyzej nieprzebadani wiec jak sie szuka to sie znajdzie. Ja np. mam autentyczna toksoplazmoze oczna (i tym tez sie moja hipo karmi). A dni to rzeczywiscie masz policzone. Ja szacuje na jakies 21900 (czyli 60 lat).
  5. 19_latku, ja juz tutaj wysmarowalam wypasnego posta z pomyslami jak bliscy moga pomoc hipochondrykowi (9 lipca 2012, strona 629 tego watku). Obawiam sie, ze na tym etapie pomoc wiele nie mozecie dopoki mama sama nie zrozumie, ze to sa leki nerwicowe. Troche jak z alkoholikiem - pomoc moze sobie wylacznie sam i to pod warunkiem, ze dotrze do niego, ze jest alkoholikiem. Dopoki sie tego wypiera, nic nie zdzialacie. Po pierwsze moim zdaniem mama najpierw powinna sie zdiagnozowac u psychiatry. To jest pierwszy krok. Bo na razie to ona uwaza, ze jest autentycznie chora a Wy podejrzewacie, ze to wkretki (z tego co piszesz). Jezeli macie racje to ja na ten moment ucinalabym krotko wszystkie narzekania i rozmowy o zdrowiu na zasadzie "mysle, ze jestes zdrowa a Twoje objawy sa wylacznie wegetatywne, mozesz liczyc na moje wsparcie w zmaganiach z nerwica" (ale nie z wyimaginowana choroba). W zadnym wypadku nie dac sie wciagnac w niekonczace sie dywagacje co jej moze byc, co kto jej powiedzial, co slyszala o takim przypadku w poczekalni u fryzjerki, co przeczytala, etc. To tylko napedza hipochondrie. Poza tym starac sie zyc normalnie. Jesli mama kategorycznie twierdzi, ze to na 100% realne choroby to obawiam sie, ze nie ma sposobu zeby ja przekonac, ze jest inaczej. Po prostu musi uplynac iles czasu, iles objawow, iles dni, w ktorych miala zostac zabrana przez pogotowie na intensywna terapie, ilus lekarzy, ktorzy pomimo tytulow i wysokich honorariow to nic nie wiedzace konowaly, etc. zanim sama sie dopatrzy, ze po prostu w tej materii sama sobie nie moze wierzyc.
  6. Anka, mam dokladnie to samo. Boje sie, ze jak sie przestane bac to wlasnie sie okaze, ze mialam prawdziwy powod do strachu. Z jednej strony ciagle sobie powtarzam "popatrz, juz umieralas na A, B, C, D i tak do Z i sie okazalo, ze to wszystko byly urojenia" i wtedy zaraz mi ten perfidny glosik podpowiada, "no wlasnie, wtedy sie balas a sie okazalo, ze nic a jak sie nie boisz to jest juz inny scenariusz, co nie?" To jest kolejna szczwana sztuczka hipochondrii. Dziala na tej samej zasadzie co argumentacja, ze watpliwosci co do istnienia czegos (najczesciej tutaj wystepuje jakas prawda religijna) sa wlasnie dowodem na istnienie tegoz (ostatnio sie natnelam w sieci na takie kuriozum). No jakby sie nie krecil dupa z tylu tak zwana :-) Psychologiczne perpetuum mobile panie. A zastanawialas sie kiedys, ze skoro juz tak wierzyc w tego typu dyrdymaly (ze jak sie nie boisz to tym bardziej jest powod byc moze) to dlaczego nie wierzyc w teorie krakania (nie mysl/mow o czyms bo sobie wykraczesz)????????? Obie maja w sobie tyle samo prawdziwosci, ale z ta druga jakze by milej bylo zyc! Serdecznie Ci polecam "Mozesz uzdrowic swoje zycie" Louise Hay. Czytalas juz? Mi ta ksiazka swojego czasu dala bardzo pozytywnego kopa. Do dzisiaj sie z nia przepraszam, jak mnie leki przycisna.
  7. jeraha, dowcip bombeczka :-)))))))))) Anka, obiecalas nie robic wiecej rozkladow gramatycznych swoich spotkan z dermatologami. Z czerniakiem koniec. Obiecalas.
  8. Dibi, ja na tym forum przedrukowalam sporo madrosci z dobrej ksiazki o nerwicy zdrowotnej. Jak Ci sie chce to poszperaj. Moim zdaniem jesli czegos z tym nie zrobisz to Twoje dni bez objawow sa juz policzone. Tukaszwili, zgadzam sie z Toba. Probowalam z reszta niejednokrotnie forsowac tutaj podobne poglady, ba! nawet kiedys stworzylam cala liste powodow, dla ktorych z hipochondria nie warto chodzic po lekarzach, ale to tutaj raczej niepopularny pomysl... (Dodam dla wyjasnienia, ze chodzi mi o osoby ze zdiagnozowana nerwica na punkcie zdrowia/hipochondria.)
  9. Jesli chodzi o krwawienia dziasel to polecam umowic sie do dentysty na profesjonalne szorowanie zebow z piaskowaniem. Nie wiem ile lat krwawily mi dziasla. Przy kazdym myciu plulam krwista piana. Przy kazdym myciu, przez lata. Od kiedy mialam piaskowanie jak reka odjal a to juz jest kilka lat.
  10. Moja diagnoza to jest taka, ze to tylko i wylacznie schiza. Pomoc to Ci za bardzo nie moge bo to Ty musisz jakos wykombinowac jak przestac o tym myslec. Z tego co piszesz jestes pod opieka lekarza a takze psychologa i obaj uwazaja, ze nie potrzebna Ci zadna dodatkowa diagnostyka. Moim zdaniem to przesadza sprawe. A te Twoje analizy lekarskich zalecen (ze zle zbadal, ze nie potraktowal powaznie) to typowa hipochondryczna reakcja. Wypisz, wymaluj. -- 27 lip 2012, 21:36 -- A odpowiedz na moje poprzednie pytanie jest "nie", prawda? Tak tez myslalam.
  11. Kinga, czy ten bol w jakikolwiek sposob (poza natretnymi myslami) rzutuje na Twoja zdolnosc do normalnego funkcjonowania?
  12. Anka, :-D Macko, mysle, ze z takiego stresu masz prawo czuc sie gorzej przez jakis czas. Dobrze, ze Cie George troszke do porzadku przywolal. Pamietaj co obiecales!
  13. Anka, a gdzie dokladnie jedziesz? Na dlugo? Nie widze powodu zebys do 7go miala sobie w ogole glowe zaprzatac pieprzykami. A po 7dmym to juz bedziesz musiala dac spokoj bo obiecalas. Ja bym jeszcze tylko chciala uscislic, ze do tego chwalebnego cyrografu nalezaloby dodac gwiazdke i dopisac malym druczkiem, ze zrzekasz sie takze prawa do robienia temu dermatologowi, do ktorego sie wybierasz, psychoanalizy po wizycie (ze cos przed Toba albo ukrywa, albo Cie olewa, albo studia kupil na bazarze, albo krzywo spojrzal, albo sie noc wczesniej nie wyspal i wszelkie inne opcje). Chyba zgodzimy sie co do tego, ze jest to rozsadna propozycja. (Bo potem jak Cie kolejne schizy zaczna nachodzic to rozsadek pojdzie na boczne tory.) Dermatolog powie, ze nie ma nic podejrzanego to jest to definitywny koniec czerniaka w Twoim zyciu! Macko, powiedz cos wiecej o wizycie u psychologa, oczywiscie tylko to, co chcesz i mozesz. Moze pani doktor podrzucila Ci pomysl na jakis fajny triczek, albo jakas zlota mysl, ktora dala Ci duzo do myslenia? Ja zawsze szukam inspiracji na nowe metody radzenia sobie z glupotkami bo stare sie "zuzywaja" (z czasem traca na mocy). A ja mam kolejna chorobe na topie :-( Takze kazdy strzep rady mile widziany :-) Mam nadzieje, ze ta pani doktor Ci przypasuje. Trzymam kciuki.
  14. Anka, wynik to wiadomo bylo, ze taki bedzie. Baw sie dobrze na urlopie i odpoczywaj! Przede wszystkim od zmartwien i lekow. A jak wrocisz z naladowanymi bateriami to nam sie pochwalisz jak super bylo na wakacjach i jaki masz plan dzialania zeby wiecej nie przechodzic przez to, co ostatnio. Macko, popieram decyzje zeby poczekac na wizyte u lekarza. Gdybys dostal wynik do reki to najpewniej skonczyloby sie na googlowaniu kazdego parametru i tragizowaniu, ze cos tam jest w dolnej/gornej normie zamiast dokladnie po srodku. No i kciuki za jutrzejsza wizyte u pani psycholog!
  15. Anka, moja rada nie byla malzenska a raczej byla moja propozycja jak moglabys odciagnac swoje mysli od czerniaka. Widac wyraznie, ze chodzenie po dermatologach, wycinanie znamion i "cierpienie i placz w pustym domu" chyba nie przynosza oczekiwanych rezultatow. Nie zlosc sie na mnie jesli napisalam Ci kilka gorzkich slow, jesli sobie dopowiedzialam to i owo to bardzo Cie przepraszam, nie chcialam Cie urazic i glupio mi jesli mimo to tak sie stalo. Ja mysle, ze do odebrania tego wyniku histopatologicznego nic absolutnie nie odgoni Twoich lekow, ale to juz jutro czy tam pojutrze. Po prostu dotrwaj. Ale jak wynik bedzie dobry, to juz teraz obmysl sobie i obiecaj jakis plan dzialania na przyszlosc, ktorego bezwzglednie bedziesz sie trzymac. Bo z tego co piszesz (i mowie tylko na tej podstawie dla jasnosci) to moim zdaniem Ty sie z tym czerniakiem rozpedzasz. Jeszcze nie zamknelas tematu jednego znamienia a juz masz drugie na topie. Ja na Twoim miejscu postanowilabym, ze jesli ten wynik wyjdzie ok to absolutny koniec z chodzeniem do dermatologow i pokazywaniem im kolejnych "czerniakow" (moze bym sobie pozwolila o tym wspomniec przy okazji jak bede u rodzinnego). Jesli ta wersja dla Ciebie jest niewykonalna, to sobie swoja uloz (ze np. pojdziesz z tym nowym pieprzykiem do dermatologa, ale JEDNEGO, wybierz sobie kogos, kogo decyzja bedzie dla Ciebie wiazaca i jak nie kaze wycinac to dasz spokoj). Czy jakos jeszcze inaczej sobie ustal. Wazne zeby robic cos konstruktywnego zamiast coraz bardziej sie zapetlac.
×