Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja wśród bliskich....


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo sie boje zostawic go samego. Ten moj lek jest niewyobrazalnie wielki. Jednak na sile zatrzymac nie moglam bo wiem, ze czulby sie gorzej gdybym upierala sie i nie liczyla z jego potrzebami. Potrzebuje tej samotnosci wiec dalam mu ja. Za pierwszym razem pomoglo. W kontakcie jestesmy i mysle, ze czuje moje zainteresowanie i moja obecnosc czaly czas. Daje mu to odczuc, ze jestem i moze na mnie liczyc. Najwazniejsze by z tego wyszedl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najwazniejsze by z tego wyszedl.
jesteś niesamowitą osobą,
Daje mu to odczuć, ze jestem i może na mnie liczyc.
i tolerancyjna. Odwagi i wytrwałości Ci życzę. Przy takim wsparciu , z czasem zacznie działać w dwie strony spokój, bezpieczeństwo ;) Pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Senna_mgiełka i wszyscy Ci, którzy interesujecie się losem waszych partnerów lub osób bliskich - nie można dać większego dowodu Waszych uczuć, niż to jak zabiegacie o dobro Waszych partnerów.

Gdybym miała takiego partnera jak Wy dawno byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi.

Zazdroszczę.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wszystkim, jestem tutaj nowa...pisze poniewaz chce Was prosic o rade...po krotce opisze sytuacje...mam kolege z ktorym bylam kiedys,bylismy bardzo krotko ze soba. On mnie zostawil poniewaz stwierdzil,ze nie potrafi zaufac,ze tkwi w bunkrze. Przycyzna tego jest to, ze pare lat temu byl z pewna dziewczyna,ktora bardzo go skrzywidzila rpzez to zatrzymal sie w tamtym punkcie i z nikim nie byl,ciagle o tym mysli....i o tym co jemu zrobila...pozniej mnie poznal i na chwile zpaomnial o niej i o tym wszystkim...ale niestety nie na dlugo. Pozniej coraz bardziej sie ode mnie oddalam...wyjechal do swojego miasta...gdzie czuje sie lepiej...ostatnio zaczal do mnie pisac co slychac itp...ale w smsach zawsze pisal,ze jest jemu zle...ze ma mysli samobojcze...nigdy o tym nie rozmawialismy...a kiedy chce drazyc temat, on rezygnuje z niego...nie wiem co mam o tym myslec...chce jemu pomoc bardzo!jednoczesnie musze powiedziec,ze nadal cos do niego czuje mimo iz minelo prawie rok czasu i nie potrafie o nim zapomniec, bo jest dobrym czlowikiem i bardzo zaluje, ze zostal keidys tak skrzywdzony...zastanaiwam sie czemu akurat mi pisze o tym, ze jest jemu zle...czy to moze oznaczac, ze potrzebuje zebym jemu pomogla?nie chce zeby poczul, ze jestem nachalna....ja tlyko chce jemu pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać jest bardzo zagubiony i potrzebuje pomocy, ale nie ma się do kogo zwrócić, ale szkoda, że nie bierze pod uwagę Twoje uczucia. No, chyba że nie wie co do niego czujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i błąd. Rozumie, że go kochasz, ale zastanów się dokąd to prowadzi? Jak wile jesteś w stanie zrezygnować z siebie żeby go zadowolić? Myślisz, że jak będziesz koło niego skakać, to on odwzajemni Twoje uczucie? Nie Kochanie. Szanuj siebie i jego też. Pogadaj z nim w cztery oczy o tym wszystkim. I zapewnij go, że może na Ciebie liczyć w walce z tym, co go dręczy, ale musisz wyjaśnić, jak go masz traktować bo będziesz sobie robić niepotrzebne nadzieję i w rezultacie sama wpadniesz w depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i w rezultacie sama wpadniesz w depresję.

 

Popieram....też dwa lata temu poznałam cudownego chłopaka...i tez go kiedyś dziewczyna porzuciła - jego wielka miłość, planował się z nią ożenić - myślał, że soię uporał z tym uczuciem do niej, jednak wyszło inaczej...on cierpiał, odsunął się....i w rezultacie ja cierpiałam. I tez pisywał do mnie co jakiś czas na gg, jak mu źle i, że nie chce mi robić nadziei.

 

Tak, chyba tak naprawdę od tego incydentu popadłam w chorobę, dlatego koralka, tak jak radzi Ci bethi powinnaś z nim porozmawiać. Powodzenia! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje, za Wasze odpowiedzi...bo czasami czlowiek sam nie wie co ma robic, a inni moga go naprowadzic wlasciwie...osoba ktora stoi obok mysli trzezwo:)tak wiec dziekuje;)zdam Wam sprawozdanie, bo prawdopodobnie sie z nim spotkac za tydzien, boje sie tego spotkania. Ja jestem bardzo wrazliwa...i wiem, ze po tym spotkaniu nie ebde mogla spac i jesc rpzez kilka dni i bede marzyc by stad uciec gdzies daleko...zajac sie czyms by nie myslec o nim...przepraszam, ze tak zanudzam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koralka Nie zanudzasz :)

Milo, że do nas wpadłaś!...powinnaś dzielić się tym co myślisz - wtedy jest lżej. I Cię rozumie, tez jestem nadwrażliwa - ja po "naszym" ostatnim spotkaniu nie wychodziłam tydzień z łóżka...będzie dobrze!...jak masz możliwość się z nim wcześniej spotkać, to uczyń to...czekanie powoduje większy stres...albo zrób mu niespodziankę i go odwiedź z czymś słodkim własnej roboty :) w celu sprawdzenia jak sie czuje...i wtedy...możesz mu to wszystko powiedzieć co czujesz do niego...ja bym była zachwycona!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj Gwiazdorek nie byl jeszcze u lekarza od momentu nawrotu ponad tydzien temu (8-9 dni) :( lekarz prowadzacy na urlopie i wraca za tydzien :( a w innych poradniach trzeba zapisac sie i czekac w kolejce... :( Wiem, ze stal sie agresywny bo mam kontakt z jego mama a takze z nim. To chyba nie najlepiej, ze tyle czeka na wizyte :( czy jego stan moze sie jeszcze pogorszyc do czasu powrotu lekarza z urlopu? Bardzo sie o niego boje i kazdy dzien bez niego to koszmar :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oglądam serial pt: Na Wspólnej", jedna z jego bohaterek, straciła dwójkę dzieci w wypadku samochodowym, rozwiodła się z mężem, wróciła do rodziców. Była załamana, depresja totalna, teraz czuję się lepiej, bardzo wspierają ją najbliżsi.

Pomyślałam, że chciałabym mieć wokół siebie osoby, które pomagają, tj. nie tylko starają się zrozumieć, ale też działają.

W różny sposób, ktoś pomaga znaleźć pracę, pod pretekstem wyciąga do fryzjera, siostra tej bohaterki z serialu zabiera ją do klubu, by się rozerwała .

Gdy myślę, o sobie, to ja najczęściej, mimo depresji, chwil załamań, staram, się odgadywać czego mogą potrzebować inni, szczegónie psychicznie.

Może ktoś ucieszyłby się z tego, czy z tamtego.

Nie zrozumcie mnie opatrznie, nie chciałabym otrzymywać"coś za coś", ale fajnie byłoby czasem, gdyby ktoś spróbował odgadnąć moje życzenia, spytał czego mi trzeba.

To tak niewiele i zarazem ogromnie dużo.

Cóż większość ludzi nie rozumie "depresantów".

Jak jest z Waszymi bliskimi, czy próbują Was zrozumieć podejmując konkretne działania?

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm,czasami nie zauważamy tego,że ktoś próbuje.Ja w depresji pragnęłam jedynie świętego spokoju i żadnych prób wyciągnięcia mnie gdziekolwiek przez kogokolwiek :( Taka specyfika choroby.Ale wspomaganie przez najbliższych na pewno ma szansę zadziałać.Przecież są różne etapy w depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie życie nauczyło pewnej ostrożności w stosunku do ludzi. Niestety nie można od nich za dużo oczekiwać. Znaczna większość żyje swoimi problemami i radościami. Na szczęście zdarzają się wyjątki, nie za często ale jednak.

 

A wracając do depresji - myślę, że sam nie wiedziałbym jak pomóc osobie chorującej (mimo, że sam nią jestem!). Niedawno zacząłem mówić o swoim problemie, ale widzę, że nawet jeśli ktoś chce mi pomóc to jednak nie bardzo potrafi np. kumpel wyciąga mnie na piwo, podczas gdy wie, że po lekach nie powinienem pić :smile:

 

Myślę, że warto również nieraz samemu poprosić o pomoc. Wiem, że to niełatwe, ale czasem konieczne. Uczy również pewnej pokory, przynajmniej mnie :smile:

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy jego stan moze sie jeszcze pogorszyc do czasu powrotu lekarza z urlopu?

 

Senna mgiełko, jego irytuje na pewno to, co się z nim dzieje i że jest taki bezradny. Sytuacja w naszej służbie zdrowia na pewno nie polepszy jego samopoczucia. Myślę, że w tej sytuacji powinnaś dać mu jak najwięcej poczucia bezpieczeństwa. Jesteście daleko od siebie, ale macie kontakt: mów mu, pisz, że bez względu co się stanie będziesz go kochać i będziesz z nim. Rozumiesz co mam na myśli. Nie pisz jednak, że czkasz bo to może go jeszcze bardziej poirytować, bo on na pewno o tym wie i niecierpliwi się tak bardzo właśnie dlatego.

 

 

Pomyślałam, że chciałabym mieć wokół siebie osoby, które pomagają, tj. nie tylko starają się zrozumieć, ale też działają.

Carla, gdyby wszyscy mieli takie podejście, byłoby nam łatwiej :D

 

Nie zrozumcie mnie opatrznie, nie chciałabym otrzymywać"coś za coś", ale fajnie byłoby czasem, gdyby ktoś spróbował odgadnąć moje życzenia, spytał czego mi trzeba.

Bardzo dobrze rozumie, co masz na myśli. Właśnie tego potrzebuję najbardziej od bliskich, niestety oni ograniczyli się już tylko do pytania czy byłam u lekarza, czy wzięłam leki itp. Nawet nie pytają jak się czuję. Kiedyś było inaczej. Jestem im za to wdzięczna i dlatego nie mam odwagi powiedzieć im tego, że bardzo boli, że zaprzestali pomocy czynnej. Staram się więc radzić sobie sama, ale z miernym skutkiem.

 

Niedawno zacząłem mówić o swoim problemie, ale widzę, że nawet jeśli ktoś chce mi pomóc to jednak nie bardzo potrafi np. kumpel wyciąga mnie na piwo, podczas gdy wie, że po lekach nie powinienem pić Smile

 

Myślę, że warto również nieraz samemu poprosić o pomoc. Wiem, że to niełatwe, ale czasem konieczne. Uczy również pewnej pokory, przynajmniej mnie

Lord Jim, o chorobie trzeba rozmawiać. Masz wspaniałego kolegę. Nie obawiaj się mu mówić, że leki z alkoholem się nie miesza. On ma prawo nie pamiętać ale widać, że się bardzo stara. Zawsze można wypić sok :D Masz rację, co do proszenia o pomoc. Mój facet non stop powtarza, że skąd może wiedzieć czego mi potrzeba skoro o tym nie mówię. Owszem, to trudne, ale w moim przypadku to inna historia. Niestety mam uprzedzenie do proszenia go o pomoc, bo on wiele mi obiecywał, i na tym poprzestał. Ale są inni, których mogę poprosić i wiem, że nie skończy się na gadaniu :D Dziękuję, że mi o tym przypomniałeś :D

 

Koralka, Kochanie, a co u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

 

Ponieważ jestem tu nowy chciałbym opisać moje sprawy...

Otóż mój partner (jestem gejem-dla jasności) ma depresję.Obawiam się,że jest ona uwarunkowana genetycznie ponieważ jego mama też ma tę chorobę a i ojciec nie ma zdrowej psychiki.Znamy się od niedawna ale wiem,że chcę z nim być pomimo jego depresji.W Styczniu tego roku zakończył się mój dwuletni związek ze schizofrenikiem.Mój były wybrał ostatecznie służbę Bogu zamiast mnie a ja nie będę kłócić się ze Stwórcą o faceta!

Wracając do obecnego-teraz w Maju dopadł go kolejny dołek.On już 7 razy był w szpitalu psychiatrycznym i powiedział,że ósmy nie pójdzie chociaż płacze codzienne wiele godzin,niby bez powodu...Chodzi do psychiatry ale leki mało co pomagają jemu.

Myślę,że bardziej cierpi jego dusza,niż umysł.On ma 22 lata,ja mam 30.

On jeszcze nie powiedział zwłaszcza mamie,że jest gejem (tata wie i nie widzi w tym większego problemu) a kocha mnie i cierpi z tego powodu,bo nie wie jak zareaguje jego mama.

 

Mieszkamy oddzielnie w innych miastach-on z rodzicami.Jest bardzo zżyty z rodziną.Nie chce ze mną teraz rozmawiać przez telefon a o spotkaniu nie ma mowy na razie,jednak poczekam.

Zdaję sobie sprawę w jaki związek wchodzę i z kim ale jeśli wytrzymałem 2 lata ze schizofrenikiem (on też miał depresję) to i z obecnym postaram ułożyć sobie życie.Jestem spod znaku Skorpiona a on lubi takie ciężkie przypadki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój partner najwyraźniej jeszcze nie zaakceptował swojej orientacji. Wcale mu się nie dziwię, bo żyjemy wśród ludzi ograniczonych pod tym względem - że tak delikatnie to nazwę. Poza tym jest młody i jak sam piszesz zżyty z rodziną. Chyba potrzebuje wsparcia i czasu aby poukładać sobie wszystko w głowie i w życiu. W Twoje intencje nie wątpię. Cóż chyba pozostaje Ci czekać i po prostu być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×