Skocz do zawartości
Nerwica.com

senna_mgiełka

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez senna_mgiełka

  1. Moj Gwiazdorek nie byl jeszcze u lekarza od momentu nawrotu ponad tydzien temu (8-9 dni) lekarz prowadzacy na urlopie i wraca za tydzien a w innych poradniach trzeba zapisac sie i czekac w kolejce... Wiem, ze stal sie agresywny bo mam kontakt z jego mama a takze z nim. To chyba nie najlepiej, ze tyle czeka na wizyte czy jego stan moze sie jeszcze pogorszyc do czasu powrotu lekarza z urlopu? Bardzo sie o niego boje i kazdy dzien bez niego to koszmar .
  2. Bardzo sie boje zostawic go samego. Ten moj lek jest niewyobrazalnie wielki. Jednak na sile zatrzymac nie moglam bo wiem, ze czulby sie gorzej gdybym upierala sie i nie liczyla z jego potrzebami. Potrzebuje tej samotnosci wiec dalam mu ja. Za pierwszym razem pomoglo. W kontakcie jestesmy i mysle, ze czuje moje zainteresowanie i moja obecnosc czaly czas. Daje mu to odczuc, ze jestem i moze na mnie liczyc. Najwazniejsze by z tego wyszedl.
  3. Czego sie boje? Boje sie kazdej nadchodzacej minuty, boje sie jutra bo nie wiem co z nim sie dzieje. Kiedys robilam wszystko i zylam z mysla o nim a teraz...? Pustka...budze sie i wiem, ze z pracy nie wroci do mnie, zasypiam i wiem, ze nie zobaczymy sie. Jedna nieskladnie napisana wiadomosc smsem na dzien, ze nie jest nic lepiej wcale mnie nie pociesza. Dopadla mnie nerwica, biore Pakstin 20 i Neurol 0,25 cos nie pomaga. Chyba zaliczam totalnego dola.
  4. Nie wiwem dlaczego ale nie widze ostatnich 4 postow, w tym wlasnego . Wczoraj pozwolilam odejsc mojemu chlopakowi. Uszanowalam jego decyzje i pozwolilam by powalczyl sam. Strasznie mi ciezko. Moj dzisiejszy ranek stracil sens. 5 minut bylo ok po przebudzeniu a potem i teraz trudno wytrzymac. Strasznie sie boje
  5. I pozegnalam moje kochanie . Chcialo odejsc i przetwac ten okres w samotnosci wiec uszanowalam jego decyzje. Czy wroci...nie wiem... Nie wiem co moze sie wydarzyc przez ten czas... boje sie, jest mi zle
  6. Ciezko bedzie mi przetrwac ten okres. Bylabym silna gdyby byl, gdyby pozwolil sobie pomoc. Nie wiem ile ta "naprawa" potrwa. Teraz jest mi tak zle, ze tez stronie od ludzi bo On sam nie daje mi nadziei na szybko powrot do zdrowia. Mowi nawet o 2 miesiacach...dla mnie to jak koniec wszystkiego . Zle to odbieram emocjonalnie ale staram sie nic a nic nie pokazywac po sobie by dodatkowo go nie ranic moim bolem. Mowi, ze wie, ze mnie rani i cierpi z tego powodu ale inaczej nie da rady dojsc do siebie. Boli mnie ta rozlaka. Sama biore persen w podwujnych dawkach by sie trzymac. Dziekuje za wyjasnienia i rady, sa pokrzepiajace i dajace nadzieje na poprawe.
  7. Od rana nie moglam wmusic w niego nic z tresciwego jedzenia. Jedynie co wciana to princesse lub prince polo. Raczej nie namowie go by zostal. Chce wrocic do matki na ten okres bo twierdzi, ze to mu pomoze. Tam chce to przeczekac. Jesli to dla niego dobre bedzie nie moge nic chyba juz zrobic. Nie chce go zostawiac w takich chwilach i chcialabym towarzyszyc mu i wspierac. Daliscie mi wiele rad za co serdecznie dziekuje. Wiem, ze mnie kocha i wiem co robic i jak postepowac by nie byc ciezarem dla niego. Ale chyba jednak dla jego dobra musze uszanowac jego decyzje choc strasznie trudno mi sie z tym pogodzic. Martwie sie tez czy teraz u mamy odzyska spokuj. Jestem w stanie mu zapewnic wiele rzeczy jednak odtraca teraz mnie i moja pomoc i to strasznie boli . Zalamka.
  8. Z lekami jest tak: lekarz przepisal te ktore bral od kilku miesiecy a w aptece nie mieli tego leku wiec dostal zamiennik. Niby to samo ale inne tabletki. Je ale bardzo malo. Kawe odstawilam a jesli chce robie inke (kawa zbozowa). Chyba troszke sie z nim cackalam...zmienimy to. Pali papierosy i ma swoje hobby. Pracuje i wraca poddenerwowany w oczach obled...denerwuje go obecnosc ludzi i nawet minutowa rozmowa. Nie wiem czy w tym wypadku wyciagac go gdzies bo gdzie by sie czlowiek nie ruszyl tam tlumy ze wzgledu na pogode. Gubi sie i ma niekontrolowane odruchy. A ze spaniem przez prace roznie bywa...postaram sie dopilnowac by spal wiecej. To, ze kocham takim jakim jest daje mu do zrozumienia codziennie a teraz tym bardziej i czesciej mu to powtarzam.
  9. yoyo dzieki. Problem w tym, ze kobiety nigdy do konca nie zrozumia mezczyzn. Chce byc sam wiec zostawilam go w pokoju samego ale czuwam w drugim pokoju. Do lekarza nie chce isc bo jego prowadzacy jest na urlopie i zastepstwo ma jakas kobieta-lekarz. Ile ta walka moze potrwac? Dzien, dawa, tydzien?
  10. Dziekuje vegge za expresowa odpowiedz. Wlasnie tego sie obawiam, ze moga dopasc go mysli samobojcze. Ma dla kogo zyc ale obawiam sie, ze choroba daje mu sie zbyt mocno we znaki. Wie i leczy sie na depresje bo chce z tego wyjsc a jednak obawiam sie chwil gdzie moze siegnac przyslowiowego "dna". Boje sie, ze nie bedzie mial tyle sil by sie wygrzebac z tego dna. Czy dobrze zrobie jesli bede towarzyszyc mu u lekarza? Ten zamiennik leku nie jest tak skuteczny jak lek przepisany przez lekarza. Chyba, ze lek okazal sie slabszy albo atak silniejszy.
  11. Witam wszystkich i prosze o pomoc. Mam chlopaka, ktorego bardzo kocham. Jest chory na depresje. Wlasnie teraz przezywa kryzys a ja po raz pierwszy spotykam sie z tym. Poradzcie co mam robic, jak zapewnic mu najlepsze warunki by przetrwal ten okres. Leczy sie od kilku miesiecy. To pierwszy nawrot choroby od rozpoczecia leczenia. Mieszkamy razem. Niestety chce odejsc by zaszyc sie w samotnosci i dosc do siebie choc mowi, ze kocha nie radzi sobie teraz. Czy bedzie to dobre rozwiazanie dla niego? Czy moze zostac sam? Nie wiem co robic, jestem zdesperowana. Tak bardzo chce mu pomoc i nie zostawiac go w trudnych chwilach. I jeszcze jedno pytanie. Czy zamiennik leku ktory przepisal lekarz jest tak samo skuteczny jak ten ktory bral dotychczas? Poradzcie, prosze.
  12. Witam wszystkich i prosze o pomoc. Mam chlopaka, ktorego bardzo kocham. Jest chory na depresje. Wlasnie teraz przezywa kryzys a ja po raz pierwszy spotykam sie z tym. Poradzcie co mam robic, jak zapewnic mu najlepsze warunki by przetrwal ten okres. Leczy sie od kilku miesiecy. To pierwszy nawrot choroby od rozpoczecia leczenia. Mieszkamy razem. Niestety chce odejsc by zaszyc sie w samotnosci i dosc do siebie choc mowi, ze kocha nie radzi sobie teraz. Czy bedzie to dobre rozwiazanie dla niego? Czy moze zostac sam? Nie wiem co robic, jestem zdesperowana. Tak bardzo chce mu pomoc i nie zostawiac go w trudnych chwilach. I jeszcze jedno pytanie. Czy zamiennik leku ktory przepisal lekarz jest tak samo skuteczny jak ten ktory bral dotychczas? Poradzcie, prosze. Przepraszam, za kolejny post. Bardzo mi zalezy na Waszej pomocy.
×