Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

arhol, najgorsze jest to, że w sumie mam kumpli, a nawet wydaje mi się, że inni pomimo moich ułomności mnie akceptują. Problem jest we mnie, w moim popieprzonym postrzeganiu siebie. Czasami myślę, że wszystko się wyprostuje a czasem trafia mnie tak jak teraz... Kurcze spędziłem fajnie dzień, pół dnia mnie w chacie nie było...

Co do związków to chyba się do nich nie nadaję jednak... Przynajmniej nie teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, Hmm, skoro masz kumpli, to co za problem? Szczerze mówiąc, nie wiem czy mnie ktokolwiek zaakceptuje/zrozumie, zbytnim dziwakiem jestem jak na swój wiek, i ogólnie...

To mi chyba pisane jest.

 

Ale jeżeli cię przyjaciele akceptują, i masz ich, to naprawdę... powinno być ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kazdy z nas tu jest zdiagnozowanym:)dziwakiem....

....wiec....chyba nie jest żle...no nie dajcie sie tym humorom posepnym...juz?ide spac chlopcy dobrej nocy....:)....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza jest ta samotność,ta o czwartej nad ranem ,kiedy zaczyna już świtać ,ale jeszcze jest noc.Wyrwana se snu ,niedopasowana do poduszki ,w najczarniejszym kolorze świata,pełna lęków , majaków co straszą nowym cięższym dniem i nie dają o sobie zapomnieć żadnym sposobem.

To ta samotność dla której z każdą chwilą coraz bardziej umiera nadzieja ,a lęk .. ,a lęk pożera wszystko,a Ty bezsilny motasz sie jak ryba wyjęta z wody ,bezsilna i skazana na bezdech. Taka samotność jest najgorsza ...o 4 nad ranem wszechludzka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ubrania w sklepach mi się nie podobają.

O dokładnie. Kupuję z przymusu, jak już część rzeczy z szafy się nie nadaje.

Ale tatuaże jeszcze toleruję, tylko małe, z jakimś znaczeniem, a nie wielki ptak na pół pleców :roll:

 

-- 01 mar 2012, 15:37 --

 

Ja też mam problem z kontaktami wśród znajomych,

często czuje swoją inność, nawet wśród rodziny, a co

tu mówić o znajomych...

 

ale samotność jest okropna i wykańczająca, zwłaszcza jak się jest wrażliwcem...

 

Rodzice są zupełnie mi obcy, z dalszą częścią rodziny utrzymuję słaby kontakt. Jeżdżę do nich raz na rok i przez ten jeden dzień muszę udawać jak to pięknie układa mi się w życiu, szczególnie w kontaktach z rodzicami, no i rówieśnikami :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, Pesymizm, brak jakiejś radości w życiu, poczucie niedopasowania, choć tu nie wiem, od przerwania szkoły średniej nie mam kontaktów z rówieśnikami... to chyba ludzi zniechęca...

Dziś koleżanka w robocie pytała się mnie czy lubię samotność... wygląda na 1 rzut oka że tak - ale w rzeczywistości, ten stan powoli doprowadza mnie do ku***cy,męczy, zabija powoli od środka.

Dodatkowo to co powyżej... ja chciałbym poznać odpowiednich ludzi, ale nie wiem czy w ogóle mnie da się polubić czy zaakceptować O_o, mam coraz większe wrażenie że nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arhol, też tak mam i pewnie stąd ten mój wczorajszy humor wieczorny... Spotykam w sumie fajne osoby, często bardzo wartościowe i inteligentne, lubię spotykać się z nowymi ludźmi... Ale mam wrażenie niedopasowania, chyba podobnie do Ciebie... Piszesz o odpowiednich ludziach a tak naprawdę problemem jest gościu, którego widzisz w lustrze... Bo wszędzie możesz czuć się niefajnie...

Zawsze tak miałem, że paliłem za sobą mosty i nie utrzymuję kontaktu z ludźmi ze szkoły podstawowej, szkoły średniej i studiów... Ograniczyłem się tylko do kumpli z najbliższego otoczenia, a ta liczba też się już wykrusza, bo niektórych osób nie widziałem od miesięcy... Teraz staram się poznawać nowe osoby ale cały czas mam jakieś głupie myśli na swój temat - jakbym był z innej planety...

 

-- 01 mar 2012, 18:46 --

 

nextMatii, Daje, naprawdę wszyscy jesteście tu świetni... ale chyba trochę brakuje mi kontaktu twarzą w twarz...

Tego nic nie zastąpi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SadSlav, Chociaż poznajesz ludzi ;). Ja nie wiem, czy jestem już aż takim pesymistą, czy po prostu mnie nie da się lubić.... tzn, na "1 wrażenie", zazwyczaj ludzie mnie lubią... ale to też zależy, dopiero po bliższym poznaniu zapewne jest coś ze mną nie tak... Od zawsze jakoś nie miałem śmiałości zagadać do kogokolwiek niepoznanego... od jakiegoś roku i paru miesięcy, nie wyszedłem do ludzi, nie poznałem nikogo nowego... Raz że sam od siebie mam tak że, chyba ciężko komuś się ze mną zaprzyjaźnić, a 2 rzecz, to chyba zapominam co to przyjaźń...

a wróć, chyba nigdy nie dane było mi jej poznać.

Nie nadaję się chyba do kontaktów międzyludzkich, prędzej ktoś zarozumiały i wredny, znajdzie innych którzy są tacy sami...

Dobroć,itp, to niestety przeżytek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można być samemu, a nie byc samotnym ...

Mozna tez być samotnym w towarzystwie.... a ja najgorzej czułam sie właśnie wśrod "normalnych" ludzi ... nigdy nie skumają o co mi biega. Jakbym mówiła w obcym języku albo stała za szybą i cos krzyczała. Tylko ze nikt tego nie słyszy ani mnie nie widzi.. :roll: to juz wole spotkania z Wami na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można być samemu, a nie byc samotnym ...

Mozna tez być samotnym w towarzystwie.... a ja najgorzej czułam sie właśnie wśrod "normalnych" ludzi ... nigdy nie skumają o co mi biega. Jakbym mówiła w obcym języku albo stała za szybą i cos krzyczała. Tylko ze nikt tego nie słyszy ani mnie nie widzi.. :roll: to juz wole spotkania z Wami na forum.

Czuje to samo, nawet w domu, gdy mowie jak sie czuje, to tak jakby szło to z wiatrem. A w towarzystwie robi sie dobra mine do zlej gry, jesli sie wogole gdzies wychodzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można być samemu, a nie byc samotnym ...

Mozna tez być samotnym w towarzystwie.... a ja najgorzej czułam sie właśnie wśrod "normalnych" ludzi ... nigdy nie skumają o co mi biega. Jakbym mówiła w obcym języku albo stała za szybą i cos krzyczała. Tylko ze nikt tego nie słyszy ani mnie nie widzi.. :roll: to juz wole spotkania z Wami na forum.

Czuje to samo, nawet w domu, gdy mowie jak sie czuje, to tak jakby szło to z wiatrem. A w towarzystwie robi sie dobra mine do zlej gry, jesli sie wogole gdzies wychodzi..

+1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

, Nie nadaję się chyba do kontaktów międzyludzkich, prędzej ktoś zarozumiały i wredny, znajdzie innych którzy są tacy sami...

Dobroć,itp, to niestety przeżytek.

ojoj na kilometr widać że popadasz w niską samoocenę........

dlaczego sądzisz że nie nadajesz się do kontaktów międzyludzkich ? przecież tu na forum też rozmawiasz z ludzmi z tą różnicą że niektórzy z nas przeżywają podobne problemy do Twoich i dlatego dostajesz więcej zrozumienia.

Ja też tak kiedyś myślałam, że nigdzie nie pasuję do żadnego towarzystwa ale od kiedy ( po długim oresie szukania) zlazłam

pracę, staram się nie uciekać od ludzi i koleżanek z pracy.

Zresztą w mojej sytuacji nie można chować sie przed ludzmi bo pracuję w sklepie więc mam bezpośredni kontakt z klientami.

Uwierz że i mnie było bardzo ciężko na początku poczuć się akceptowaną w grupie, byłam cicha,ciągle smutna ale po okresie próbnym gdy dostałam umowę na kolejne pól roku, pomyślałam sobie : "chyba jednak nadaje się do tej pracy skoro dostałam kolejna umowę ?"

Od jakiś 3 miesięcy staram się bywać na organizowanych przez kumpele z pracy imprezach aby bardziej się z nimi zintegrować.

 

DOBROĆ TO PRZEŻYTEK ????? - tu akurat mam odmienne zdanie, zawsze pomagałam ludziom i wiem że jeżeli ja będę tego potrzebować to mogę na kilka osób liczyć.

Ale masz prawo mieć swoje zdanie, poprostu napisałeś co myślisz a że nie są to pozytywne myśli to już trudno.

Mam nadzieję że kiedyś będzie lepiej.................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beti19, Nieprecyzyjnie się wyraziłem, mam na myśli "głębsze" kontakty międzyludzkie,przyjaźń,miłość, znajomość parę lat.

Co do dobroci, ja mam wrażenie, że jest to niedoceniane, też staram się pomagać ludziom, ale wątpię czy kogoś to obchodzi ;). To nie tak że mówię aby stać się kimś wrednym,prostakiem,itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arhol, zapewne jest doceniane przez osobę, która doświadcza od Ciebie jakiegokolwiek zrozumienia czy chęci pomocy, tylko nie każdy potrafi to okazać.

A jeżeli chodzi o "głebsze kontakty" to pewnie i na nie przyjdzie kiedys czas..............

Domyślam się co czujesz gdy mówisz o braku bliższej znajomości.

Ja przez chorobę straciłam bliską osobę, z którą przeżyłam 13 lat a od niedawna tak sobie myślę że być może to uczucie było zbyt słabe aby przetrwać kryzys.................... a to już mój drugi nieudany związek.......

 

Teraz próbuję walczyć o siebie dla moich dzieci.

Ale wieczorem gdy kładę się spać, brak mi go i pozostaje mi tylko przytulanie do poduszki.

Często bywa ciężko.......... ale przecież muszę walczyć o siebie bo mam dla kogo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można być samemu, a nie byc samotnym ...

Mozna tez być samotnym w towarzystwie.... a ja najgorzej czułam sie właśnie wśrod "normalnych" ludzi ... nigdy nie skumają o co mi biega. Jakbym mówiła w obcym języku albo stała za szybą i cos krzyczała. Tylko ze nikt tego nie słyszy ani mnie nie widzi.. :roll: to juz wole spotkania z Wami na forum.

Czuje to samo, nawet w domu, gdy mowie jak sie czuje, to tak jakby szło to z wiatrem. A w towarzystwie robi sie dobra mine do zlej gry, jesli sie wogole gdzies wychodzi..

+1

 

Mam identycznie i w domu i wśród znajomych o ile też kiedykowliek wyjde a robie to rzadko, bardzo rzadko :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beti19, Masz dla kogo walczyć...

A ja? Dla rodziny, która nie wiem czy by wykazała zrozumienie,albo chociaż tolerancje? Wątpię czy by ich to obchodziło,(nie znaczy że nie mam wsparcia w rodzinie) - ale wątpię, mają swoje problemy, nie mam po co marnować ich czasu....

 

Dla siebie? po co?

 

Jedyne co mnie trzyma, to, to że nie chce by oni cierpieli, i strach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×