Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak sprawić by partnerka zrozumiała przez co przechodzę?


g83

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. 1,5 roku temu zdiagnozowano u mnie zaburzenia nerwicowe. Początkowo były to jedynie stany lękowe z napadami paniki (którym towarzyszyły duszności, przyspieszona akcja serca, uczucie omdlenia, "gubienie" oddechu) natomiast z czasem pojawiły się także objawy nerwicy wegetatywnej (kołatanie serca, biegunki, cierpnięcie lewej ręki).

 

Teraz jest lepiej i gorzej. Ataki paniki udaje się w miarę kontrolować, objawy nerwicy wegetatywnej nie pojawiają się często. Z drugiej strony niestety, przyszła też nerwica natręctw (kilkukrotne sprawdzanie mieszkania przed wyjściem z domu, zbieranie niedopałków z ulicy, poprawianie/układanie/dbanie o symetrię itd). Cały czas leczę się farmakologicznie natomiast na psychoterapię przestałem uczęszczać 9 miesięcy temu kiedy to chwilowo nie było żadnych objawów a Pan psychoterapeuta powiedział, że nie może dla mnie nic więcej zrobić. Doraźnie wykonuję ćwiczenia Jacobsona.

 

Zaakceptowałem już fakt, że jestem dotknięty tą chorobą i uzbroiłem się w cierpliwość potrzebną do leczenia. Niestety jest jeszcze jeden istotny problem. A mianowicie moja partnerka. Jesteśmy ze sobą od 8 miesięcy (po ok 4 przyznałem się do nerwicy). Partnerka twierdzi, że rozumie moje dolegliwości ale ja śmiem twierdzić, że kompletnie mnie nie rozumie.

 

- kiedy źle się poczuję to patrzy na mnie z nieufnością co ja, niestety, odbieram jako podejrzenia, że symuluję;

- kiedy mówię, że potrzebuję snu (objawy nasilają się kiedy mój organizm nie otrzyma swojej standardowej dawki snu, ok. 9-10h na dobę) to słyszę, że "zbytnio rozczulam się nad sobą" i że "sobie wkręcam". Kiedy odpowiadam, że nerwica polega właśnie na "wkręcaniu sobie" to w odpowiedzi słyszę, że "mam się wziąć w garść" co powoduje, że czuję się jak mięczak.

- na sugestie z mojej strony, że po lekach boję się jeździć autem słyszę, że to bujdy i że po prostu boję się jeździć.

 

W pewnym momencie postanowiłem jej powiedzieć, że jeżeli mnie nie rozumie to powinniśmy się rozstać i powinna sobie poszukać kogoś zdrowego. Z mojej rady nie skorzystała ale nic się nie zmieniło i dalej mnie nie rozumie. Chciałbym prosić o rady dotyczące tego jak wytłumaczyć partnerce co to jest nerwica i jak się czuje człowiek nią dotknięty.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Mysle ze Twoja partnerka potrzebuje czasu aby oswoic sie z Twoim stanem niewiem czy to mozliwe ale ja z moim mezem razem bylam u mojej psychiatry i w ten sposob zrozumial przyczyne tych wszystkim moich zaburzen i objawow jesli masz taka mozliwosc sprobuj umowic sie na wizyte u Twojego psychiatry i zabierz ja ze soba moze w ten sposob cos do niej dotrze a jesli nie to powiedz jej zeby sama sie w garsc wziela bo wyrozumiala to ona niezbyt jest a powierzchowna na pewno i w takim przypadku nigdy sie nie dogadacie.Bradzo Ci wspolczuje :( wiem co przezywasz ale najwazniejsze miec w kims wsparcie kto wyrozumiale rozmawia o problemach i lekach i jest w jakims stopniu zainteresowany Toba jesli jestescie w zwiazku inaczej jest to zwiazek toksyczny.Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

g83, myślę że osobom zdrowym jest trudno zrozumieć nasze zaburzenia... bo one są "od czapy" i absurdalne - czego się bać skoro nie ma się czego bać - ona powinna o tym sporo poczytać, może też to forum, albo ty powiedzieć jej jak się wtedy czujesz - dziewczyny chyba mają w sobie sporo empatii więc może zrozumie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- kiedy mówię, że potrzebuję snu (objawy nasilają się kiedy mój organizm nie otrzyma swojej standardowej dawki snu, ok. 9-10h na dobę) to słyszę, że "zbytnio rozczulam się nad sobą" i że "sobie wkręcam". Kiedy odpowiadam, że nerwica polega właśnie na "wkręcaniu sobie" to w odpowiedzi słyszę, że "mam się wziąć w garść" co powoduje, że czuję się jak mięczak.

- na sugestie z mojej strony, że po lekach boję się jeździć autem słyszę, że to bujdy i że po prostu boję się jeździć.

Myślę, że pora zmieńić dziewczynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe ja uważam że masz po prostu nieczułą dziewczynę ;)

Skoro ty jej mówisz że źle się czujesz i musisz odpocząć (ja też tak mam a propo muszę i koniec bo się przewrócę) a ona do ciebie że bujasz. Przepraszam, że się śmieję :)

Ale wracając do pytania jak sprawić by zrozumiała

To tak na zdrowy rozum, to ona powinna o tym pomyśleć, powiedziałeś jej że jesteś chory i na co. Powinna chcieć poszukać o tym informacji i ci pomóc a nie uprzykrzać chorobę.

Ale skoro już ty się za to wziąłeś to proponuje podsunąć jej odpowiednią lekturę lub zaproponować wizytę u psychologa;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, ja sie wlasnie wczoraj rozstalam z partnerem, z ktorym bylam juz zareczona. Ktos zdrowy nie zrozumie NIGDY takich jak my bo przeciez czego sie bac? Zaluje, ze tez na to choruje ale chce walczyc, a partner, ktory daje "zlote wskazowki" nic nie wiedzac i nie chcac zrozumiec tej choroby, jeszcze bardziej ja przez to poglebia. Na terapii tez slyszalam, ze glowna przyczyna choroby moze byc wlasnie zatrzymanie partnera, niby przez to chorujemy zeby sie nami opiekowac. Ate to sprwa do glebszego przeanalizowania.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sie nie zgodze, jestem ze zdrowym partenerem juz troche czasu i jak mowie, ze nie wejde tam czy siam, i to i owo, to rozumie i nie robi z tego problemu. Ja tez z wielu rzeczy nie robie problemu, uwazam ze nie trzeba drugiej osoby terroryzowac, jak nie chce to nie bede zmuszac :) Kwestia dogadania sie i kompromisu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem identyczną sytuację co założyciel tematu. Moja dziewczyna zostawiła mnie po 5 i pół roku. Wytrzymała ze mną 2 i pół miesiąca - byłem w identycznym stanie co g83, . Niestety u mnie nerwica "kładzie" każdy związek :-|

 

""zdrowy chorego nie rozumie".mysle ze trzeba rozmawiac i tlumaczyc partnerce jak sie czujesz i czego moze sie spodziewac.

ps. moj zwiazek przez chorobe sie rozpadl "bo nigdzie mnie nie zabierasz" :(" - miałem identycznie, gadanie typu "nie mam z Tobą życia, wogóle nie uprawiamy sexu". Jak poszedłem do psychiatryka to ona tego nie dźwignęła chyba... Eeeech! Życie to kur*a!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zawsze tak jest. ja mam zdrowego chłopaka, jesteśmy razem 3,5 roku. od początku wie o mojej nerwicy. i widział mnie już w takich sytuacjach..i to przy nim się czuję najbezpieczniej. wie kiedy może się odezwać kiedy nie, wystarczy czasem spojrzenie moje żeby wiedział że on ma przejąć sytuację, skądś mnie wyprowadzić, wytłumaczyć ludziom. polegam na nim w 100% . oczywiście że nie rozumie tego tak jak osoba chora. ale potrafi być oparciem. akceptuje to, mimo że nie rozumie i stara się robić tak żebym ja miała jak najlepiej, w ciągu tych lat już się nauczył co kiedy trzeba.

jakby miał do mnie instrukcję obsługi :mrgreen:

 

-- 30 maja 2011, 17:44 --

 

i wiecie co? wiem że właśnie to nasz cholernie zbliżyło i dzięki temu się tak rozumiemy..i jak z tego wyjdę to nie straszne będą nam "zwyczajne" problemy. każdy jest inny. trzeba znaleźć odpowiedniego. i najlepiej nie ukrywać że się ma problemy, żeby potem nie było niespodzianki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaprowadzić go razem na terapie lub wspólną wizyte do psychologa

ale.... moze zdarzyć sie tak , że partner(ka) po prostu nie zrozumie , gdyż ze względów światopoglądowo- przeżyciowych ta co my przechodzimy dla innych jest absurdalne\lub śmieszne

ba zauważcie , że nawet dla nas takie to jest czasami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

jestm nowa na tym czacie. szukalam jakiego forum poniewaz nie potrafie sobie poradzic z nerwica...u mojego chlopaka. Przejrzalam sporo forum i uwazam ze jedna jak i druga strona jest troche egoistyczna w swoim postrzeganiu zycia itp. Osoby ktore cierpia na nerwice oczekuja zrozumienia ich problemy. Zarzycaja ze nic nie wiemy choc wiele z nas wiele godzin przesiadzialo w internecie wyszukujac informacji na ten temat. Ktos tu powiedzial "chory zdrowego nie zroumie" napewno nie w 100 procentach ale sie staraja jak moga. Choc czasem brakuje nam juz sil i czujemy ze sie wypalamy, to kochamy i walczymy razem z wami. To nie jest tylko wasz problem!!! Jesli jestescie w zwiazku dotyczy to obydwie strony.

My poprostu bysmy chcieli czuc ta milosc, wsparcie , o ktore czasem mega trudno - dajecie czasem do zrozumienia ze chyba jednak nas nie KOCHACIE....

Jesli chodzi o moj problem to nie wiem co mam poczac szukam juz jakieegos dobrego psychoterapeuty bo leki nie dzialaja. Powiem tylko tyle ze bierze (ok 6 lat) xetonar 1,5 tabletki , doraźnie hydroxizinium i ziolówki. Z tego co ja wiem nie powinno sie tych pierwszych laczyc... Jesli sie myle to poprawcie mnie. A co najgorsze to jeszcze pije przynajmniej 2 razy w tygodniu vodke bo go to relaksuje...Niechce mnie sluchac, uwaza ze ja sie nie znam i przesadzam... Od poltora miesiaca to juz wogole jest masakra , wyglada to tak ze wraca z pracy i gra do nocy dzien w dzien , uwaza ze rozmawiac to w sumie nie ma o czym. O swoich problemach nie mam mowic bo sie denerwuje.... wiec praktycznie nie rozmawiamy ze soba, nigdzie razem nie wychodzimy i ja czasem "uciekam" z domu bo moje rozrzalenie i brak mozliwosci pomocy mu mnie dobija... :why:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, przykro mi to pisac, ale to wyglada na agonie tego zwiazku. Kiedy mój sie rozpadal, symptomy byly identyczne, spotykalismy sie w domu po czym kazdy szedl do swojego swoich zajec i nie rozmawialismy juz o zadnych problemach...Odwrotne jest tylko to, ze to ja bralem leki i mialem depresje. Reszta wszystko sie zgadza, wodke tez pilem, bo mnie relaksowala w takiej przytlaczajacej atmosferze. Na sile nie ma sensu niczego trzymac. Jak mój kolejny zwiazek sie rozlecial po roku, to postanowilem juz nie próbowac wiecej, p****dole to. I tak juz 3 lata jestem sam. Taaaaa, czasem brakuje kogos, do kogo mozna sie przytulic, ale trudno...zawsze mozna kupic pluszowego hipopotama.

Odejdz sama, zaoszczedzisz sobie gorszacych scen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tasza wiem co czujesz.

Mi jest bardzo przykro w słabszych momentach słyszeć, że go nie rozumiem. Bo rozumieć i przeżywać to dwie różne rzeczy. Rozumiem jakieś konkretne zachowanie, ale trudno mi z tym funkcjonować. Na przykład to, że sama śpię od pół roku. Mam dość słuchania, że nie rozumiem jak mu ciężko i że robię z siebie ofiarę, kiedy zdarza mi się raz na dwa miesiące poprosić o trochę czułości albo w chwilach załamania poskarżyć się. To jest koniec w takich momentach, raz się złamiesz i to, co w imię miłości wytrzymywałaś wcześniej przestaje się liczyć. Lądujesz po drugiej stronie, po stornie "innych", którzy nie rozumieją.

Ja mam powoli dość, bo nie jestem robotem.

I chciałabym, żeby ktoś zrozumiał mnie.

Nie oceniajcie nas tak surowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno mi z tym funkcjonować. Na przykład to, że sama śpię od pół roku

 

Ja 23 lata śpię sam i nie mam z tym problemu ;) (wybacz ten mały nieśmieszny żarcik;p)

 

Nie oceniajcie nas tak surowo.

Wy też nas tak nie oceniajcie...

 

Porozmawiajcie ze sobą porządnie,wyjaśnijcie sobie spokojnie co Wam leży na wątrobie,jak to nie da żadnego rezultatu - to wtedy rozstanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno mi z tym funkcjonować. Na przykład to, że sama śpię od pół roku

 

Ja 23 lata śpię sam i nie mam z tym problemu ;) (wybacz ten mały nieśmieszny żarcik;p)

 

Nie oceniajcie nas tak surowo.

Wy też nas tak nie oceniajcie...

 

Porozmawiajcie ze sobą porządnie,wyjaśnijcie sobie spokojnie co Wam leży na wątrobie,jak to nie da żadnego rezultatu - to wtedy rozstanie.

 

Wybaczam żarcik :) Bardzo długo spałam sama, ale dużo trudniejsze jest spanie samemu kiedy ukochana osoba jest w pokoju obok, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że trudniejsze niż w przypadku bycia tzw. singlem (brzydkie słowo, ale jestem zmęczona po pracy).

 

Nikogo nie oceniam surowo, po prostu czasami nie mam sił. Wyjaśniamy sobie wszystko, jest dobrze, aż do następnego puszczenia nerwów... Ja miałam i mam problem z nerwicą (mój chłopak ma depresję). Więc to nie jest tak do końca, że nie rozumiem. A on mi wtedy mówił, że sobie wkręcam. Z psychologicznego punktu widzenia porażka, ale on doskonale wiedział co mówi, lata terapii, nerwic, napadów paniki, do tego depresja. I mi to pomagało. Bo z ust osoby o takim bagażu "wkręcasz sobie" brzmiało tok niewiarygodnie groteskowo, że sam problem w moich oczach się zmniejszał. Dzisiaj już nie biorę leków, a moje prawie wyzdrowienie (tylko raz na miesiąc atak) to piękna lista broni, które sama wypracowałam.

 

Może dlatego jestem taka słaba. I tak źle znoszę emocjonalną samotność. Bo mnie to strasznie dużo energii kosztowało i jakaś wypruta jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja dziewczyna zostawiła mnie po 3 latach ... nie wytrzymała ze mną ... A przecież to nie moja wina, ja chciałem rozmawiać i wszystko ... Nie moja wina, że mam ten syf ... Ona mówiła, że wymyślam, że powinienem się czymś zająć ... heh ... Sam nie wiem jak na to patrzeć ...

 

Powiedziała, że powinienem przestać się martwić, albo ze mną zerwie... Powiedziałem, że nie umiem przestać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×