Skocz do zawartości
Nerwica.com

g83

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez g83

  1. Witam. Z nerwicą borykam się już od ponad półtora roku ale w ostatnich kilku miesiącach pojawił się dla mnie kolejny powód do "nakręcania się". Mianowicie objawy są częstsze i nasilają się kiedy nie prześpię odpowiedniej ilości godzin na dobę. Pamiętam, że kiedy nie byłem jeszcze nerwicowcem to zdarzało się, że zarywałem na studiach po 2-3 nocki z rzędu śpiąc może 10-15 z 72 godzin. Owszem, był człowiek zmęczony ale normalnie funkcjonował. Jestem osobą mało aktywną fizycznie, pracuję umysłowo (głównie popołudniami) i przyzwyczaiłem swój organizm do spania standardowo 10 a czasem i 12 godzin na dobę. I tutaj pojawia się problem. Od kilku miesięcy jeżeli nie prześpię standardowych 10 godzin na dobę to po przebudzeniu od razu pojawiają się lęki i niepokój. Przez pół dnia boję się, że w pracy dostanę napadu paniki (co już się zdarzało wielokrotnie) no i nie muszę dodawać, że poprzez to "nakręcanie się" sam te ataki wywołuję. Czy ktoś z Was przechodził przez to samo? Jak sobie z tym poradzić?
  2. Witam. 1,5 roku temu zdiagnozowano u mnie zaburzenia nerwicowe. Początkowo były to jedynie stany lękowe z napadami paniki (którym towarzyszyły duszności, przyspieszona akcja serca, uczucie omdlenia, "gubienie" oddechu) natomiast z czasem pojawiły się także objawy nerwicy wegetatywnej (kołatanie serca, biegunki, cierpnięcie lewej ręki). Teraz jest lepiej i gorzej. Ataki paniki udaje się w miarę kontrolować, objawy nerwicy wegetatywnej nie pojawiają się często. Z drugiej strony niestety, przyszła też nerwica natręctw (kilkukrotne sprawdzanie mieszkania przed wyjściem z domu, zbieranie niedopałków z ulicy, poprawianie/układanie/dbanie o symetrię itd). Cały czas leczę się farmakologicznie natomiast na psychoterapię przestałem uczęszczać 9 miesięcy temu kiedy to chwilowo nie było żadnych objawów a Pan psychoterapeuta powiedział, że nie może dla mnie nic więcej zrobić. Doraźnie wykonuję ćwiczenia Jacobsona. Zaakceptowałem już fakt, że jestem dotknięty tą chorobą i uzbroiłem się w cierpliwość potrzebną do leczenia. Niestety jest jeszcze jeden istotny problem. A mianowicie moja partnerka. Jesteśmy ze sobą od 8 miesięcy (po ok 4 przyznałem się do nerwicy). Partnerka twierdzi, że rozumie moje dolegliwości ale ja śmiem twierdzić, że kompletnie mnie nie rozumie. - kiedy źle się poczuję to patrzy na mnie z nieufnością co ja, niestety, odbieram jako podejrzenia, że symuluję; - kiedy mówię, że potrzebuję snu (objawy nasilają się kiedy mój organizm nie otrzyma swojej standardowej dawki snu, ok. 9-10h na dobę) to słyszę, że "zbytnio rozczulam się nad sobą" i że "sobie wkręcam". Kiedy odpowiadam, że nerwica polega właśnie na "wkręcaniu sobie" to w odpowiedzi słyszę, że "mam się wziąć w garść" co powoduje, że czuję się jak mięczak. - na sugestie z mojej strony, że po lekach boję się jeździć autem słyszę, że to bujdy i że po prostu boję się jeździć. W pewnym momencie postanowiłem jej powiedzieć, że jeżeli mnie nie rozumie to powinniśmy się rozstać i powinna sobie poszukać kogoś zdrowego. Z mojej rady nie skorzystała ale nic się nie zmieniło i dalej mnie nie rozumie. Chciałbym prosić o rady dotyczące tego jak wytłumaczyć partnerce co to jest nerwica i jak się czuje człowiek nią dotknięty.
×