Skocz do zawartości
Nerwica.com

Loku

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loku

  1. Kurczę, u mnie jeszcze też nie ma wszystkiego. Ale i tak więcej, niż się spodziewałam. Jestem ogromnie zaskoczona zaufaniem, którym potrafiłam obdarzyć terapeutę. Jestem dość zamkniętą osobą.
  2. MNie sie wydaje..do tego benzo? Przeciez to juz leki uzalezniajace Ja też dostałam benzo od rodzinnego, ale po paru wizytach na pogotowiu dopiero. Bardziej mnie dziwią antydepresanty, żeby stwierdzić depresję to chyba potrzeba więcej niż 15 minut...
  3. MNie sie wydaje..do tego benzo? Przeciez to juz leki uzalezniajace Ja też dostałam benzo od rodzinnego, ale po paru wizytach na pogotowiu dopiero. Bardziej mnie dziwią antydepresanty, żeby stwierdzić depresję to chyba potrzeba więcej niż 15 minut...
  4. Hej, nie wiem czy mogę z tym pytaniem tutaj, ale spróbuję. Moja przyjaciółka przez ogromny stres w pracy i w życiu poszła do lekarza pierwszego kontaktu. Ta po pierwszej i krótkiej wizycie zapisała jej dość mocne antydepresanty plus na noc benzo. Po tych antydepresantach czuje się strasznie źle, odstawiła i czeka na kolejną wizytę. Ale nie wydaje Wam się dziwne że takie leki zapisuje lekarz rodzinny i to od razu? Sama jej doradziłam odstawienie, nie czuję się mądrzejsza niż lekarz ale dziewczyna słabła za kierownicą więc zrobiłam to w trosce o bezpieczeństwo. A jeździć do pracy musi. Kobieta ani słowem nie wspomniała jej o wizycie u psychiatry czy terapii.
  5. Hej, nie wiem czy mogę z tym pytaniem tutaj, ale spróbuję. Moja przyjaciółka przez ogromny stres w pracy i w życiu poszła do lekarza pierwszego kontaktu. Ta po pierwszej i krótkiej wizycie zapisała jej dość mocne antydepresanty plus na noc benzo. Po tych antydepresantach czuje się strasznie źle, odstawiła i czeka na kolejną wizytę. Ale nie wydaje Wam się dziwne że takie leki zapisuje lekarz rodzinny i to od razu? Sama jej doradziłam odstawienie, nie czuję się mądrzejsza niż lekarz ale dziewczyna słabła za kierownicą więc zrobiłam to w trosce o bezpieczeństwo. A jeździć do pracy musi. Kobieta ani słowem nie wspomniała jej o wizycie u psychiatry czy terapii.
  6. Nie, ale pytanie wcale nie jest z kosmosu bo znam ludzi, którzy tak mają. Żyją od, przykładowo, środy do środy, żeby móc się wygadać terapeucie który traktuje wszystkich maszynowo, nie rozwijają się, stoją w miejscu, a wizyta jest jak cotygodniowa konieczność, tak się do niej przyzwyczaili. Dlatego bardzo ważny jest dobry specjalista.
  7. Nie, ale pytanie wcale nie jest z kosmosu bo znam ludzi, którzy tak mają. Żyją od, przykładowo, środy do środy, żeby móc się wygadać terapeucie który traktuje wszystkich maszynowo, nie rozwijają się, stoją w miejscu, a wizyta jest jak cotygodniowa konieczność, tak się do niej przyzwyczaili. Dlatego bardzo ważny jest dobry specjalista.
  8. Loku

    Nagrywanie terapii.

    Dzięki. Tak też myślałam. Naszła mnie taka refleksja, jak bardzo trzeba zaufać tej jednej osobie. Osobie, której praktycznie nie znamy.
  9. Loku

    Nagrywanie terapii.

    No właśnie nie. To jest określony rodzaj terapii i nagrywanie ma służyć pracy w domu przez psychoterapeutę nad przypadkiem i zwiększyć skuteczność "postępowania". Ale teraz mnie trochę zmartwiłaś, to jest dozwolone wrzucanie spraw osobistych pacjentów do pracy doktorskiej??? Bo może któregoś dnia zachce mu się doktoryzować... wiem, muszę sama o to zapytać, ale jeszcze cały tydzień niepokoju.
  10. Loku

    Nagrywanie terapii.

    Chciałabym zapytać Was, czy mieliście kiedykolwiek do czynienia z nagrywaniem podczas terapii? Ja oczywiście mogłam nie wyrazić zgody, ale dla zwiększenia skuteczności terapii, jak mi powiedziano, zgodziłam się. Ale teraz zaczynam myśleć, czy faktycznie dobrze zrobiłam...
  11. Tak naprawdę nie masz ani przyjaciela, ani terapeuty. Chyba, że naprawdę jest Twoją przyjaciółką, ale wtedy dlaczego piszesz o niej jako o Twojej psycholog? Bo ma takie wykształcenie?
  12. Ja już się dzisiaj trochę uspokoiłam. Przytuliłam mojego faceta rano i już wiedziałam, że się mylę, w nocy dużo o tym myślałam. Moje myślenie o psychologu w żadnym momencie nie wkroczyło w fazę fantazji, ani pociągu fizycznego. Co do wybierania tej samej płci, to może faktycznie lepiej. Ale to dla mnie kolejna lekcja, a takich nigdy za wiele. Czas się uczyć, a nie tylko oglądać życie.
  13. Dzięki. Zachciało mi się młodego i przystojnego psychologa, to teraz mam. Zakładam, ze normalne i minie. Najważniejsze, że nad sobą pracuję i są efekty. Trzeba się skupić na najważniejszym.
  14. To zadam Wam jeszcze jedno pytanie, jako bardziej doświadczonym. Wiem, że nie można spotykać się z terapeutą na gruncie prywatnym. Ale jak reagować, jeśli się go gdzieś spotyka (podobny krąg znajomych)? Chciałabym uniknąć znajomości poza terapią i zapewne on też, ale też nie chciałabym być niegrzeczna. Jak to jest z taką rozmową poza gabinetem?
  15. Ja się po prostu łapię na tym, że co chwilę nim myślę. To znaczy wracam do chwil z terapii, więc chyba nie jest tak źle jeśli w tym kontekście. Mam nadzieję, że to jest normalne, że czasami są takie momenty.
  16. Wiem, że bez sensu, ale czasami nasze niepoukładane jeszcze emocje kierują nas tam, gdzie nie trzeba. Ja wiele razy się pomyliłam i zagubiłam, właśnie dlatego między innymi wylądowałam u psychologa. Wcześniej byłam u kobiety i jakoś mi nie podchodziła. Ale pewnie zależy od terapeuty, nie od płci.
  17. No dobra, napiszę to. Co mi tam. Mój psycholog jest płci przeciwnej, czuję się z nim świetnie, mieliście kiedyś obawę że się zauroczycie? (ktoś, przy kim w końcu się czujecie akceptowani, kto Was rozumie, atmosfera itd...) Wiem, że takie zauroczenie by było fałszywe, ale jestem ciekawa czy w ogóle może się zdarzyć?
  18. Ja też się tego boję. Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym ale nawet nie chcę, myślę, że lepiej się skupić na czymś innym. Czuję się za dobrze na terapii i nie chcę, żeby cokolwiek to zepsuło. Bardzo szybko mu zaufałam co jest u mnie bardzo dziwne.
  19. Ja tak zrobiłam na pierwszej wizycie. Wypłakałam się, dostałam chusteczki i szklankę wody, potem było już tylko lepiej. Pierwszy raz był bojowy. -- 24 cze 2012, 16:54 -- Wiem, patrzę na to jak na sukces, to taki żal ale okraszony "lepiej późno niż wcale" :)
  20. Po latach nerwicy, stanach depresyjnych, ciągłej walki ze sobą, z obsesjami i brania Lorafenu zdecydowałam się na psychologa. O wiele za późno. Może po prostu fantastycznie trafiłam, ale jestem zachwycona. Z każdą wizytą czuję się coraz lepiej, uwalniam się powoli. Odstawiam Lorafen i jedyne, co mi przeszkadza to objawy fizyczne. Aż mi się chce płakać i jestem tak zła na siebie "dlaczego dopiero teraz...".
  21. Próbowałam nie roztrząsać. Już było bardzo dobrze. Otworzył się przede mną, powiedział że czuł się winny, że było mu z tym źle, że alkohol... Ale ja nie wytrzymałam. Zrobiłam coś, czego się brzydzę i teraz nie dość, że mam wyrzuty sumienia to jestem wściekła. Przeczytałam wszystkie jego maile... Nigdy w życiu nie zrobiłam nikomu takiego świństwa... Natrafiłam na skasowaną wiadomość (gmail przechowuje w specjalnym folderze), w której pisał jej parę dni później po zdarzeniu że ma jakieś zdjęcia, że jest piękna, że przypomina sobie jak się całowali i dotykali i że to było piękne. Ona mu nie odpowiedziała i do tej pory ze sobą nie mają kontaktu. Czuję się jeszcze bardziej oszukana, czuję się źle, po prostu nie wiem co mam teraz z tym zrobić... Jest mi tak strasznie przykro. Z jednej strony czuł się winny i to było jednorazowe, z drugiej taka wiadomość....?........ Wszystko spikoliłam... a teraz nie potrafię uwierzyć już w żadne jego słowo. -- 17 cze 2012, 20:38 -- Dziękuję za wszystkie rady. Nie stanęłam na wysokości zadania. Zostawił mnie.
  22. Dziękuję za odpowiedź. Tylko jak ja mam sobie z tym teraz poradzić? Jestem smutna, to naturalne, ale kiedy o tym wspominam to on się denerwuje. Tak, jakbym nie miała prawa do rozżalenia. Jestem teraz z tym całkiem sama. Denerwuje mnie brak zrozumienia, targa mną ogromne poczucie niesprawiedliwości, że dla niego nic się nie stało a nie rozumie, że dla mnie tak. Chciałabym, żeby mnie po prostu przytulił i powiedział, że rozumie. To by mi wystarczyło. Ale on przyjmuje postawę obronną, teraz bardzo się ode mnie oddalił. Każdy powrót do tematu to kłótnia. Nie wiem, jak z tego wybrnąć. Chcę, żeby było dobrze.
  23. I Ty mówisz, że nie jesteś silna? Wiesz ile osób Ci tego zazdrości? Dla mnie jesteś wielka. Oby tak dalej. Jestem więcej niż pewna, że będziesz jeszcze bardzo szczęśliwa.
  24. normalnie..byl samotnym facetem po rozpadzie zwiazku.. mogl bzykac kogo chce. Czego oczekiwalas? Ze do klasztoru pojdzie? Po rozstaniu twierdził, że jeszcze mnie kocha. Teraz zaczynam w to wątpić. Nie szukałby przygód tak szybko gdzie indziej. -- 10 cze 2012, 13:32 -- Szczerość nie jest nadrzędną wartością w porównaniu do wszystkiego innego. Czasem nie mówimy naszym partnerom pewnych rzeczy żeby ich nie ranić albo nie martwić. A ja bym chciała takiego związku, w którym mówimy sobie o wszystkim otwarcie. Takiej bliskości totalnej. On twierdzi, że też, ale że ja jeszcze do takiego związku nie dojrzałam.
  25. Ja uciekłam 3500 km bo nie byłam na tyle silna, żeby po prostu walczyć. Uważam, że lepszy rydz niż nic i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Nie skończyłam studiów, zaczynałam od nowa za granicą, było ciężko. Ale bardziej niż wykształcenie cenię sobie zdrowie i życie, studiując byłam na jej utrzymaniu. To jest zresztą najczęstsza wymówka, nie mogę się usamodzielnić bo chcę skończyć studia. Tymczasem najlepsza kariera nie jest warta ani minuty dłużej mieszkania z toksyczną osobą. ZAWSZE można się usamodzielnić, trzeba pamiętać że ZDROWIE jest najważniejsze. Przestałam się kontaktować i z biegiem lat zaczęło się zmieniać. Czasem dzwoniłam na Skype i panowała nad sobą, ale potem znowu zaczęły się jazdy. Bolało mnie, ale mówiłam "tak nie będziemy rozmawiać" i klikałam czerwony przycisk. I znowu cisza z mojej strony, wszystko na moich warunkach. Tak, wychowałam ją. Jak małe dziecko. Bo toksyczna osoba jest jak dziecko i tak trzeba ją traktować.
×