Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

wow dzieki Topa nigdy nie bylam niczyim idolem. po pierwsze to nie doznalam zadnego cudownego uzdrowienia bo jeszcze nie wyszlam calkiem z nerwicy niestety. napisalam tylko ze pozbylam sie najgorszego czyli atakow paniki i poczucia bezsensu zycia i tzw. derealizacji. mysle ze ten okres w ktorym nerwica sie pojawia i daje o sobie znac najintensywniej jest najgorszy i wiele osob mysli ze juz nigdy nie poczuje sie normalnie. ja juz teraz czuje ze jestem soba, potrafie zyc i cieszyc sie zyciem, co nie znaczy ze czasami nie czuje jeszcze napięcia, oslabienia i lękow( chociaz sa one juz male i daje rade je opanowac). ostatnio bylam u pani psycholog(podobno bardzo dobrej, z warszawy, z duzym doswiadczeniem w nerwicach). otóż powiedziala mi ona ze nerwica jest wynikiem sprzecznosci ktore dzieja sie w nas. objawy są różne ale sposob na wyleczenie jeden. powiedziala ze nerwica nie minie tak sobie, nie ma co na to liczyc. jej objawy mowia nam STOP, zatrzymaj sie i zmien cos w swoim zyciu.jezeli nie zmienimy tych sprzecznosci to nie pozbedziemy sie nerwicy. powiedziala tez ze dobrze ze nie biore lekow bo one tylko otumaniaja i usypiaja ale z nerwicy absolutnie NIE LECZA. Topa a w jakim miescie mieszkasz? jak chcesz pogadac na gadu gadu to podaj mi swoj numer.

 

[ Dodano: Nie Lis 19, 2006 2:08 am ]

czesc wam to znowu ja. chcialam podzielic sie z wami swoimi osiagnieciami i dac nadzieje na wyleczenie. od czsu napisania tego postu bylo ok, czasami czulam sie jeszcze zle, silnego ataku nie mialam. ale jest coraz coraz lepiej. zmieniam swoje zycie bo bez zmian sie nikomu z nas nie uda z tego wyjsc i czuje ze powracam do zywych. teraz z dystansu na to patrzac nerwica nie jest takim pieklem jak mi sie wydawalo. to tylko stan umyslu, umyslu ktory jest przeladowany negatywnymi myslami i skrywanymi problemami. pozbadzmy sie ich a zylo nam sie bedzie jeszcze piekniej niz przed pojaiwniem sie nerwicy. NIECH NIKT NIE TRACI WIARY W WYLECZENIE, bo to by byla glupota. wszem i wobec wiadomo ze nerwica jest przejsciowa a JA JESTEM tez tego przykladem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jess myslisz ze stres zwiazany ze studiami mogl przyczynic sie do twojej nerwicy?? ja mialam podobna sytuacje tez skonczylam bardzo ciezkie studia ktore byly ambicja moich rodzicow i tez sie strasznie na nich meczylam. jak na zlosc teraz gdy juz je skonczylam i powinnam wreszcie zaczac zyc jak czlowiek dopadlo mnie to cholerstwo i znowu marnuje zycie zamiast sie nim cieszyc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Moje refleksje na temat walki z nerwicą sa takie.Dwa lata temu zaczeły sie u mnie pierwsze ataki lęku,rok temu zaczeły sie rozne objawy somatyczne ,wszystkie jakie moga sie pojawic,sami wiecie jakie,istny koszmar.Wiekszosc ostrych objawow znikneła po 3 miesiacach,po wlasnych poszukiwaniach ich zrodeł,było troche lepiej,ale nie dobrze,myslalem ze z tego wychodze ,ale jednak problem tkwił dalej we mnie ,zaczałem psychoterapie,no i sie zaczeło totalna rozwałka,siegnałem dna emocjonalnego ,myslalem tylko o samobojstwie cały czas,jakis miesiac,najgorszy okres w moim zyciu,terapia trwa juz 3 miesiac i jest troche lepiej.Moim zdaniem w wyjsciu z choroby ,jest uswiadomienie sobie zrodła konfliktu wewnetrznego,ktory mogł nastapic wiele lat temu,bez tego nic sie nie da zrobic,bedziecie krązyc w koło bez konca,czesto na poczatku juz sami mozecie sobie cos uswiadomic,ale terapia,najlepiej indywidulna w ciezszych przypadkach pomorze wam dotrzec do prawdziwego zrodła ,moze ich byc czasem kilka,terapeuta przedstawi wam je z roznej strony.Po prostu słuchajcie samych siebie,intuicja czesto wskaze wam zrodło problemu,ale mysle ze terapia jest niezbedna dla rozwiazania naszych problemow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, bardzo ważne jest to, że to napisałeś.

 

Ważne zarówno dla Was jak i dla nas. Bo zawsze warto szukać i zawsze warto walczyć. A jeżeli nie widzimy sensu - jest to choroba i trzeba - mimo wszystko, choćby to miało być na przekór wszystkiemu - się przełamać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Ewa125!

Wygórowane ambicje moje i moich rodziców przyczyniły się do tego, że w tej chwili czuję się fatalnie. U osób z nerwicą natręctw występuje "syndrom perfekcjonizmu". Jeżeli nie zrobią czegoś idealnie patrz tak jak mają w głowie za idealnie, to wtedy często mają atak nerwicy. Ja skończyłam studia, ale moim zdaniem zrobiłam za dużo błędów w pracy końcowej (mimo, że dostałam cztery z pracy dyplomowej a z obrony pięć, średnią miałam 4,5). Tak byłam przekonana o swojej nieudolności, że do tej pory nie jestem w stanie podjąć pracy, bo ciągle mi się wydaje, że będę robić jakieś błędy, gafy. Wiem, że to chore, a u podstaw mojego zachowania leży perfekcjonizm i brak wiary w siebie. Przez te wielkie oczekiwania wobec siebie samej doprowadziły do ponownego ujawnienia się nerwicy. Koniec studiów to trudny okres, gdzie musisz sobie poradzić z nowymi całkiem innymi wyzwaniami, stąd pojawiające się nerwice. Większość moich znajomych przeżywało jakieś załamania z końcem studiów lub przeżywa. Ewa125! Wydaje mi się, że ludzie z nerwicą są hiperwrażliwi, dlatego "trochę" im trudniej... Spróbuj znaleść jakiś nowy cel w życiu nie patrząc na zdanie rodziców. Od razu po studiach trudno znaleść coś na miarę własnych ambicji, tym bardziej z nerwicą, ale jestem pewna, że coś trzeba zacząć robić i to jak najszybciej. Ja czekałam za długo, zresztą nadal nie mam pracy...

Trzymaj się i nie daj się nikomu ;)!

Jess

 

[ Dodano: Pon Lis 20, 2006 11:32 am ]

Cześć Ewa125!

Wygórowane ambicje moje i moich rodziców przyczyniły się do tego, że w tej chwili czuję się fatalnie. U osób z nerwicą natręctw występuje "syndrom perfekcjonizmu". Jeżeli nie zrobią czegoś idealnie patrz tak jak mają w głowie za idealnie, to wtedy często mają atak nerwicy. Ja skończyłam studia, ale moim zdaniem zrobiłam za dużo błędów w pracy końcowej (mimo, że dostałam cztery z pracy dyplomowej a z obrony pięć, średnią miałam 4,5). Tak byłam przekonana o swojej nieudolności, że do tej pory nie jestem w stanie podjąć pracy, bo ciągle mi się wydaje, że będę robić jakieś błędy, gafy. Wiem, że to chore, a u podstaw mojego zachowania leży perfekcjonizm i brak wiary w siebie. Przez te wielkie oczekiwania wobec siebie samej doprowadziły do ponownego ujawnienia się nerwicy. Koniec studiów to trudny okres, gdzie musisz sobie poradzić z nowymi całkiem innymi wyzwaniami, stąd pojawiające się nerwice. Większość moich znajomych przeżywało jakieś załamania z końcem studiów lub przeżywa. Ewa125! Wydaje mi się, że ludzie z nerwicą są hiperwrażliwi, dlatego "trochę" im trudniej... Spróbuj znaleść jakiś nowy cel w życiu nie patrząc na zdanie rodziców. Od razu po studiach trudno znaleść coś na miarę własnych ambicji, tym bardziej z nerwicą, ale jestem pewna, że coś trzeba zacząć robić i to jak najszybciej. Ja czekałam za długo, zresztą nadal nie mam pracy...

Trzymaj się i nie daj się nikomu ;)!

Jess

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, że końcówka studiów to ciężki okres. Teraz myślę, że trzeba mieć jakieś punkty zaczepienia w "świecie zawodowym" już pod koniec studiów, żeby to przejście wraz z zakończiem studiów nie było tak "szokujace". Nawet kosztem "wypieszczenia" dyplomu czy średnią niższą o parę setnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jess dzieki za slowa zrozumienia. przynajmniej wiem ze nie ejstem sama i powoli dochodze coraz glębiej do podstaw nerwicy. myslicie ze moze tez byc tak ze organizm sie spręża w sytuacji gdy jest to konieczne np. w moim przypadku aby przetrwac studia a potem jak cel jest osiagniety to wychodzi z niego wszystko co sie kumulowalo. dlatego nie dopadla mnie nerwica wczesniej tylko tuz po skonczeniu studiow...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....nawet najbardzej kretynska praca POMAGA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

.....robcie to, na co macie ochote!!!!!!!!!!!!!!

 

zgadzam się w 100%. problem tylko w tym jak wytrzymać, jak chociażby pójść, wysiedzieć w tej pracy, szkole skoro odczuwa się strach nawet przed wyjściem, a w pracy/szkole cały czas towarzyszy cała paleta nerwicowych objawów?????

hania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie chorowałam długo. Nawrót nerwicy miałam w pierwszej połowie października, po 3 letniej przerwie, ale agorafobia to było coś nowego. Objawiała mi się głównie tym, że ledwo wychodziłam z domu zaczynało mnie mdlić i panicznie się bałam, że zwymiotuję między ludźmi. Poza tym oczywiście ataki lęku itp. Oczywiście przestałam wychodzić wtedy, kiedy nie musiałam, nie spotykałam się ze znajomymi poza domem, jeździłam tylko na zajęcia, a nawet głupie wyjście do sklepu 5 min drogi ode mnie sprawiało mi trudności.

I w niedzielę powiedziałam: dość. Mam to w nosie. Będę wychodzić, nawet jak mam się źle czuć, nie dam się chorobie. Poza tym pomyślałam sobie: nawet jeśli zwymiotuję, to co? jestem tylko człowiekiem, mam prawo być chora, zartuć się czy coś. Wiadomo, że dla osób, które to zobaczą, nie będzie to miłe, ale przecież nic się nie stanie! I od niedzieli mdłości ustąpiły.

Czytałam temat "jak zwalczyć nerwicę?" - jak czuję, że coś zaczyna się dziać powtarzam sobie "spokojnie, nic sie nie dzieje, nic ci się nie stanie" i jakoś skutkuje. Nie miałam żadnych "odlotów" od niedzieli. A ciągle przebywam wśród ludzi - wygrałam swoją walkę... W sobotę wybieram się w końcu na miasto - rzucam się na głęboką wodę - jadę do Arkadii. I wiem, że będzie dobrze. Nie dam się.

Tylko windą jeszcze boję się jeździć, zawsze może się popsuć, ale mimo tego wsiadam, przez te 4 piętra czuję się niepewnie, ale nie będę się nad sobą litować...

 

Życzę Wam powodzenia w Waszej walce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gusia jesli bedziesz myslec nie uda mi sie to ci sie nie uda!!!Wszystko zalezy od ciebie. Fizjologia jest bezposrednio zwiazana z psychika-to juz troche niechcianej biologii ale chce sie wytlumaczyc:)-wiec wszyscy ci cudotworcy czy czarownicy Voodoo dzialaja wlasnie oddzialowujac na psychike!Pomysl sobie gdyby nagle jaki czarownik podszedl do ciebie i powiedzial za 3 godziny umrzesz.Jesli wierzylabys w takie rzeczy to prawdopodobnie nie wytrzymalabys tego psychicznie i twoje serce by wysiadlo pod wplywem wydzielania zbytniej ilosci adrenaliny.

DLATEGO tak wazna jest wiara w siebie!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieuzasadniony,widzisz to nie do końca jest tak ze mną że ja nie wierzę.Wierzę i wiem że z tego wyjdę,ale.....no własnie to ale...

Kazda porażka mnie załamuje,dzisiaj np,tak bardzo chcvialam wyjsc i poważnie,nie myślałam o lęku,totalna bestroska...i co?

Nawet 30 metrów nie uszłam---dramat--nie czułam własnego ciała,nie widzialam ludzi w okół mnie,a w głowie nie powiem co sie robiło.

Ta przekleta agorafobia mnie wykańcza.

Jak mam więc wierzyc w siebie,jak nie funkcjonuję jak "normalny człowiek"? :cry:

Wierzę w siebie gdy jest dobrze,ale takie sytuacje jak dzisiejsza niestety kładą mnie na ziemię.

Uczę się w siebie wierzyc,cały czas to robię....ale chyba niebardzo mi wychodzi.

Dzięki nieuzasadniony że napisałeś mi tych kilka ciepłych słów,dziś są mi wyjatkowo bardzo potrzebne.

Dziękuję.

Pozdrawiam gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D Gusia mam na to radę ; nie zastanawiaj sie co było i co sie stało jak ostatnio wyszłaś i nie wracaj do tego pod żadnym pozorem.Nie roztrząsaj tego , zapomnij o tym i zajmij sie czymś innym. Po prostu idż dalej do przodu , a jak cie dopada agorafobia jak juz jesteś gdzieś to zatrzymaj się zacznij spokojnie oddychać i pomyśl o czymś innym, zacznij nawet gwizdać, na początku jest trudno , ale za każdym razem lepiej potem będziesz sie z tego juz tylko śmiała. Ja tak miałam jak już nic nie dawało rady to myslałam niech się dzieje co chce najwyżej zemdleje i szłam dalej i o dziwo nic mi sie nie działo! Nie załamuj sie ani na chwilę , dasz radę najgorsze są początki ale to daje siłę ! I uwierz że można tak !! Po za tym to tylko twoje myśli i ty musisz je zmienić!! Trzymaj się!! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki śliczne Moniko za wsparcie :P

Tak,tak właśnie próbuje robic jak radzisz,nie gwiżdżę ale sobie śpiewam ;) ,ale to kochana nie sa początki niestety---to trwa juz 2,5 roku.Fakt,było lepiej,a teraz znowu wraca,ale ja myślę że może dlatego iż ostatnio przez trzy tygodnie nie wychyliłam nosa z domu.Teraz sobie obiecałam żę każdy dzień---mały spacer.Nawet dziś poszłam w to samo miejsce co wczoraj i o dziwo było lepiej.Jestem strasznie zadowolona :P

Dziekuję.

Pozdrawiam gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podoba mi sie ze jest coraz wiecej osob ktore mysla pozytywnie to jest wlasnie to chociaz myslimy inaczej to starajmy wypowiadac sie pozytywnie a smi sobie poradzimy wygramy walke z NERWICAMI chyba dobrze mysle i ze nikogo nie urazilam od dzisiaj co rano bede mowila dam radę życie jest zbyt piękne aby je ZMARNOWAC przez głupia chorobe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

y_ennefer, ja też mam podobnie jak Ty. Też nie długo choruję, ale mam nadzieje, że szybko z tego wyjdę :-) Też mam lęki przed wyjściem z domu, ale postanowiłam, że to nie może zawładnąć całym moim życiem. Dopóki to trwa tak krótko ( nie jak u niektórych całymi latami) to mam większą szansę, bo nie wdrążyłam się w to tak bardzo. W pewnym momencie maiałam tego seredcznie dosyć!!! Zawzięłam się w sobie i wychodzę gdzie się da: na spacer, na zakupy, do kościoła, nawet na dyskotekę i piwko ze znajomymi. Pomyśl sobie DOSYć TEGO!!! TO MOJę żYCIE I JA BęDę DECYDOWAć O TYM CO SIę DZIEJE! A jak mnie dopada to sobie myślę " to tylko myśli, tylko myśli, przecież jestem zdrowa i nic mi nie jest, nie dam się pokonać.... !!!! " Nie będzie dobrze odrazu, ale musimy być cierpliwe :-) z czasem to na pewno minie. Mój psychoterapełta poradził mi żebym zaprzestał terapii bo mogę sama z tego wyjść dzieki samouleczeniu :-) tylko potrzeba czasu i wiary :-) pomału małymi kroczkami :-)

Teraz to już nie jesteś sama :-) ja też dopirto zaczęłąm toczyć tą walkę :-)

PORADZIMY SOBIE!!!! :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę się pochwalić - byłam dziś w Arkadii (dla tych z poza Warszawy - bardzo duże centrum handlowe). Było strasznie dużo ludzi, nigdy jeszcze tyle tam nie widziałam. I byłam 2 godziny, trochę nieswojo się czułam przez jakiś czas ale dałam radę :)

 

Iwona, mnie też się wydaję, że dużo można zrobić pozytywnie się nastawiając. Mnie to pomogło.

 

Trzymam za Was kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×