Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Pozdrawiam

Jestem osoba która za wszelką cenę chciała wyleczyc sie samemu, teraz po wielu latach zbierania i praktykowania zebranych informacij wiem ze ludzie tacy jak ja, tacy jak WY potrafią docenic zycie lepiej niż ktokolwiek inny.Czas robi swoje im dłużej rosciagamy się w bólu tym ciezej uwierzyć w poprawe, a jednak jakaś cząstka nas zawsze nam mówi DASZ RADĘ.

Zyczę wszystkim jasnej przyszłości.Jasnego umysłu. :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z toba pomoc najlepiej mozemy sobie sami ale ja juz mialam dosc i jestem na lekach chodze tez na terapie a to dlatego ze 5 lat temu sama z tego wyszlam(tak mi sie wydawalo) a teraz wrocilo z taka sila ze juz nie poradzilam sobie sama

zycze powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w 95 procentach.

 

Zaczlo sie nagle powalila mnie ot tak (moze po smierci ojca), generalnie zawsze bylem nerwusem (tak mi sie wydaje). Wybralem sie do lekarza w asyscie 2ch osob, bo niestety nie potrafilem utrzymac pionu (pewnie agrofobia - karuzela). No i zaczal sie 1 etap kuracji: jakis lek co po 3ch tygpdniach mial sie aktywowac (z grupy IMAO) nie zadzialal. No wiec zmienilem psychiatre nastepnego tygodnia, przyszedl czas na ZOLOFT (mady by Pfizer) i ... po 1 tabletce tydzien chodzilem do tylu (przerwa w zyciorysie i 100 zl poszlo psu w d...e)

 

Szybko wybralem sie do nastepnego psychiatry. Dostalem Doxepin no i zaczal dzialac, na poczatku wlacza sie sen ale po jakis 3 dniach, tygodniach wcale sie go nie czuje+-. Po jakis 6 miesiacach odstawilem go z tej przyczyny ze akurat byla niedziela i nie mal kto mi go gdzie wypisac (pierd.. NFZ:P), nawet w szpitalu Mr. Lekarz dyzurny nie chcial, bo mu dobrze szlo granie w cywilizacje i sie spieszył)...

 

...no i zostalem bez protektora umyslu i ciala - doxepiny. I tu sie zaczela gonitwa mysli, co sie stanie, serce, glowa, oddech, zawal i inne trgo typu mysli (kto mial lub ma nerwice wie o co biega, a zakladam ze 99 procent forumowiczów:P)

 

No i zaczelo sie bez tabsow zycie z dnia na dzien, brzuch tanczyl sambe, niestety piekielna, mysli sie gonily i bylo niemilo. Zastosowalem wiec Audio trening Turnera. No i sceptycznie podchodzac do sprawy okazal sie skuteczny...pozniej 2 razy dziennie czasem 3 i umysl sie nagle zaczal oczyszczac z tego calego syfu aka nerwicy. Trening taki daje niezlego powera. Sluchalem go moze jakies 2 lata, oczywiscie pozniej raz w tygodniu, czasem ot tak dla relaksu. No i w sumie pomoglo.

 

Podam moze somatyczne objawy (moze ktos sie uspokoji i pomysli ze nie tylko "ja mam tak przeje....e:P)

 

- szybki puls (czesto mierzony wlasnorecznie, sprawdalem czy zyje, czy moze nie wali za szybko, czy jest ok) <- prawie nigdy nie bylo ok

- duchotki, klucia serca, zatykanie zatok

- czucie pulsu na calym ciele, w stopach najbardziej jak sie stoi, no i uczucie miekkich nog,

- mroczki, srebrne falki w oczkach, puchniecie czola (ot ciekawe)

- wszystko co sobie wymarzysz:P

 

Przez caly swoj czas kuracji, gdy juz powstalem po doxepinie, jak tylko cos glupiego sie dzialo w myslach staralem sie blokowac to moim szyderczym podejsciem do zycia mowiac ...taaa poszukujesz sensu zajrzyj se do d...y. Nie wiem czy komus to pomoze ale jak chociaz 1 osobie to juz jest jakis sens.

 

Walczac z nerwica warto poszezyc swoja wiedze o wrogu. Wtedy latwiej jest reagowac na bodzce lęko-nerwico tworcze i co z czasem pozwoli blokowac figle naszego umyslu.

 

Na zakonczenie tych moich wypocin, chcialem powiedziec ze warto probowac stawiac najpierw male kroczki, raz w tyl raz w przod, az do sukcesu, a przede wszystkim nie poddawac sie po atakach lekowych, tylko natychmiast wstac i dalej robic swoje czyli walczyc o normalnosc

 

Aha nawet w nerwicy mozna nie tracic humoru i pogody ducha, chodz czasem bylo bardzo ciezko...i chcialo sie to wszystko jeb..ć.... ale nie nie to za łatwe.

 

ps. o pozostalych 5% opowiem jak znajde czas

 

joe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawde Ci gratuluje Joe Twojego postu Twojej skutecznej walki z tym diabelstwem :D

Podoba mi sie bardzo Twoje ''logo'' zyciowe , chyba je sobie od Ciebie pozycze :D

 

Naprawde chyle czola przed Toba :D

i zarazaj nas caly czyas swoimi pozytywnymi postami .

Mam nadzieje, ze wyleczony zostaniesz z nami :) , ale juz bez tej zolzy nerwicy :twisted: , i bedziesz nas podtrzymywal na duchu ;)

 

sciskam mocno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

długo się wachałem, by napisać cokolwiek w tym oto subforum. nie byłem pewny, bałem się, że zabyt szybko się cieszę, a choroba wróci tak szybko jak się pojawiła. nie pokonałem nerwicy, myślę, że ona zawsze będzie mi towarzyszyć, jednak od dłuższego czasu traktuję mój epizod chorobowy jako bardzo złe wspomnienie. nie mam lęków, praktycznie zero objawów somatycznych, zacząłem normalnie funkcjonować. Najlepiej z całego roku zaliczyłem sesję, wychodzę z domu jak za dawnych czasów już bez lęku, moje życie towarzyskie odżyło. najbardziej jednak cieszę się, że dałem radę depresji, która była następstwem nerwicy... było naprawdę źle ze mną. styczeń-luty-marzec tego roku to istny koszmar. nie wychodziłem przez 3 tygodnie z domu, mało brakowało a zawaliłbym studia. Objawy somatyczne ( w moim przypadku kłopoty z oddychaniem i zawroty głowy) praktycznie zniknęły, czasami tylko łapię się na kontrolowaniu swojego oddechu jednak nie tak natrętnie jak niegdyś. jest dobrze :) Jakiś czas temu odstawiłem leki i jest naprawdę ok. Najbardziej skuteczna była jednak psychoterapia, która pozwoliła mi popatrzeć na swoje życie z całkiem innej perspektywy. Uświadomiłem, że moje lęki są tak irracjonalne jak pogląd, że bociany przynoszą dzieci... Już nie wmawiam sobie chorób, choć przechodziłem wszystkie możliwe nowotwory, zawały co drugi dzień albo moją najgorszą zmorę - stwardnienie rozsiane. Teraz śmieję się z tego wszystkiego... Czasami bardzo głośno... Najważniejsze co chciałem Wam przekazać to fakt byście nie tracili nadziei. Wtrwałość i cierpliwość też się przydadzą, nic nie przychodzi od zaraz. Nie polegajcie również jedynie na lekach, zaleczycie objawy, ale leki nie poukładają Wam w głowie pewnych rzeczy, które da Wam psychoterapia. Jeśli macie wiele objawów somatycznych - róbcie badania, będziecie czuli się pewniej. Mnie to przynajmniej pomogło. Ponadto ważne jest również stosowanie afirmacji, może nie jakichś złożonych, nudnych i długich. Wystarczy codziennie wieczorem albo rano całkiem się wyluzować i zamiast wmawiac sobie kolejne dolegliwości, starajcie sobie uzmysłowić, że tak naprawdę jesteście zdrowi. Uprawiajcie sport w miarę możliwości, znajdzcie sobie jakąś pasję, wszystko co pozwoli Wam zapomnieć o chorobie. Czas na chorobę zostawcie tylko na seanse psychoterapeutyczne. Wiem, że łatwo mówić, ale uwierzcie mi, że mnie się udało. Najważniejsze to nie zniechęcać się. Pozdrawiam wszystkich i głowa do góry! Nie jesteście sami, wierzę, że dacie radę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotruś bardzo się cieszę, że jest dobrze :) Wychodzi na to, że velafax jest naprawdę dobrym lekiem, pomógł Tobie, pomógł mi i pewnie jeszcze niejednej osobie pomoże. Psychoterapia też jest bardzo ważna, ja będę chodzić jeszcze do końca roku. Już jest ze mną super, a pewnie będzie jeszcze lepiej. Trzymaj się, oby tak dalej i gratuluje świetnego zaliczenia sesji ;) Buziaki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Chcialam sie tylko pochwalic, ze pomimo dlugiej i uciazliwej walki z choroba, od wielu tygodni, u mojego meza nie wystepuja juz zadne leki ani zadne natrectwa, tudziez inne dolegliwosci z nerwica zwiazane.

 

Od dawna nie bierze tez zadnych lekow. Psycholog zadecydowal o rzadszej czastotliwosci spotkan, raz na 2 czasami 3 tygodnie, i te spotkania sa raczej konsultacjami jak poprawic swoje funkcjonowanie, swoj rozwoj a nie bezposrednio zwiazane z nerwica.

 

Oczywiscie dla mnie to ogromna radosc i wielka ulga. Jestem juz pewna, ze nerwica zniknela, blizny po niej jednak pewnie na zawsze zostana. Dzieki niej jednak oboje nauczylismy sie dbac o siebie, wiec jest to ogromny kapital na przyszlosc.

Zycze wszystkim, zeby doswiadczyli takiej ulgi i to naprawde jest przyklad na to, ze z tego mozna sie wyleczyc, chociaz droga jest stroma i trzeba wiele z siebie dac.

 

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Virgi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję! Ja dopiero się wybieram do psychiatry, ale mam nerwicę natręctw sądzę że jest ona następstwem nerwicy wegetatywnej na którą zachorowałem dzięki stresowi szkolnemu...fajnie jest czytać o tych którzy wyszli z bagna...to jakby czytanie o tych co zdobyli jakiś trudny do zdobycia ale całkiem realny szczyt..mimo że jestem na samym dole w drodze na szczyt to gratuluję sukcesu no i tego że tacy jak ty dają nadzieję innym że warto się nie poddawać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cieszę się, że lepiej się czujesz joe,

martwi mnie jednak dlaczego tak przeklinasz

bardzo tego nie lubię

a czasem mam "złe myśli" z takimi słowami i wtedy strasznie jestem smutny:(

pomyśl, takie słowa są brzydkie i szpecą język, nie warto ich wypowiadać bo są po prostu do kitu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani , nareszcie po kilkunasty latach mialam wakacje na miare moich marzeń. Chodziłam juz bez męża tylko z córką na spacery nad morze, do sklepu czy na lody. Nadrabiałam stracone z nią 14 lat, gdy nerwica nie pozwoliła mi wyjść z nia za bramę domu.Skończyły sie bóle głowy,arytmia, strach i panika że za chwile zemdleje i nie dam sobie rady. Naprawde warto sie leczyć i nareszcie brać od życia to co najlepsze. Pozdrawiam wszystkich co w najtrudniejszych dla mnie chwilach mnie wspierali i tych co dopiero walke zaczynaja. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super!

Gratuluję przełomowego sukcesu

 

Ja też tak mam że boję się samemu wychodzić dalej niż do pobliskiego sklepu a ostatnio musiałem sam jechać do przychodni taksówką...dla mnie to był mały koszmar ale się udało...i nawet bez stresowo..ale z lekkim lękiem żeby mi się nie pojawiły natrętne myśli które mnię męczą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×