Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mieć siebie-najcenniejszy dar


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem innego zdania...

 

owszem wracamy do pszeszlosci ale nie jako jej ofiary, tylko po to aby sie jej przyjrzec i zrozumiec..

 

Terazniejszosc zmieniasz niesamowicie juz w momencie jak siebie akceptujesz, takim jakim jestes dzis teraz ...zmienia sie twoje nastawienie do siebie, do ludzi i do otoczenia...Dopiero jak jestesmy dzis teraz wystarczajaco stabilni i mamy dosc sily mozemy wrocic do przszlosci aby jej stawic czola i z nia sie pogodzic....obojetnie z jakimi pretensjami, obojetnie do kogo bedziemy wraca nie bedziemy mogli sie pogodzic. Wracanie do przeszlosci oznacza jej zaakceptowanie i zrozumienie ze obojetnie co sie stalo nie musi to miec az tak wielkiego wplywu na nasz terazniejszosc i przyszlosc..na to mamy tylko sami wplyw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angsthasse trzymam kciuki zeby Twój syn szybko doszedł do zdrowia i radził sobie dobrze z tą styuacją. Wszystkiego dobrego wam życze.

budzo sam widzisz jakie extrema budzi w nas powiedzenie sobie kocham Cię. Hehe ktoś napisał, że chciało mu się i płakać i śmiać. Bo może to z pozoru wydawać się śmieszne, ale w rzeczywistości to podstawa szczęśliwego życia. Swoją drogą to bardzo ciekawe zjawisko. Jesteś maksymalnie zawstydzony i zażenowany, bo Ci głupio przed samym sobą. Jakbyś był sobie obcy. A przecież nie ma innej tak bliskiej osoby na świecie dla Ciebie jak Ty sam, chyba nie zaprzeczysz ;) Fajnie, że się na to zdobyłeś i idź dalej w tym kierunku.

Nie da się opisać różnicy jak się żyje nie kochając lub kochając siebie. To życie lub Życie. Gorąco Wam polecam to drugie. Kiedyś winiłam się za niepowodzenia, czułam się niepewnie wśród ludzi, a nawet sama ze sobą- to było najgorsze. Pokochałam siebie i wtedy zaczęłam siebie zupełnie inaczej traktować. Podam przykład z ostatnich dni. Miałam mase różnego typu problemów, ok 2 miesiące to trwało i przybijało mnie bardzo, miałam dosyć wszytskiego a musiałam iść dalej, obowiązki codzienne wzywały. Udało mi się super poradzić z tym wszystkim i zakończyć tą sytuacją z uśmiechem na twarzy i podniesioną głową a nie z depresją. Czemu? Siedziałam parę dni temu sama w kuchni, piłam herbate i sama do siebie powiedziałam: dziękuję ci za to, że jesteś moją przyjaciółką, że mnie wspierasz zawsze, pomagasz mi i że jesteś dla mnie taka dobra. Na co pomyślałam sobie: zawsze już taka będę, to się nie zmieni. Rzeczywiście każdego dnia kiedy dochodziły kolejne kłody pod nogi, kiedy zdawało się, że nie mam siły i źle skończę to w kółko mówiłam sobie dasz radę, wierzę w Ciebie, jesteś silna i wszystko pokonasz. Efekt był zadowalający. Widzicie, że bardzo ważne jest to jak podchodzimy do samych siebie. Bo to tylko nasz świadomy wybór. Możemy siebie kochać lub krzywdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje Ashley najważniejsze to pokochać siebie.Dzięki takiej postawie wobec siebie każdy człowiek może pokonać każdy lęk,zmierzyć się z każdym problemem.

W ogóle dziękuje Ci Ashley za to,że przekonałaś mnie kiedyś do takiego sposobu myślenia(przekonałaś to może złe słowo ale...pomogłaś mi wejść na właściwą drogę)

Od kilku dni znowu zaczynam się odbijać od dna,zaczynam wychodzić do ludzi...ogólnie czuje się lepiej i oby tak zostało jak najdłużej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli wszystko zaczyna sie w naszych myslach? Pomimo zlego sampoczucia mozemy siebie sami pocieszac? Ze to minie,ze to chwilowe? Tak?

Dobra mysl przyciaga dobra i dobre sytuacje? A zle mysli utwierdzaja nas w swej niemocy i przyciagaja zle wydarzenia?

Czytalam Secret we wakcje Rhondy Byrne. Wtedy jeszcze nie wiedzialam,ze zachoruje i popadne w zaburzenia depresyjno-lekowe. Ksiazka chyba mnie sfrustrowala, za duzo sobie naobiecywalam uwierzylam w to wszystko.Moze nieumiejetnie chciaalam wykorzystac swoj potencjal? Sama nie wiem.Chyba nie umiem czekac, jestem niecierpliwa.Chcialabym wszystko juz i teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli wszystko zaczyna sie w naszych myslach? Pomimo zlego sampoczucia mozemy siebie sami pocieszac? Ze to minie,ze to chwilowe? Tak?

Monika Dokladnie tak to wyglada. Jak myslimy tak sie czujemy, bo potrafimy czuc tylko dzieki naszym mysla. Jesli np. bedziesz w myslach sobie mowic ze sie nie lubisz, ze nie jestes idealna, ze napewno cos ci nie wyjdzie. To tak samo bedzie cie odbieralo otoczenie, i podswiadomie bedziesz tak dzialac aby potwierdzic swoje mysli.

 

Dobra mysl przyciaga dobra i dobre sytuacje? A zle mysli utwierdzaja nas w swej niemocy i przyciagaja zle wydarzenia?

 

Jesli bedziesz mowic sobie ze cos jest zbyt trudne i ty nie dasz rady, to tez dokladnie sie tak stanie. No i bedziesz miala swoje potwierdzenie mysli, no bo mialas racje, nie wyszlo ci. Wiara w siebie i zaufanie swoim umiejetnoscia jest bardzo wazna. Gdy uwierzysz w siebie, stwierdzisz ze twoj potencjal jest ogromny, ze mozesz osiagnac cele ktore wydawaly ci sie do tej pory nieosiagalne

 

A jesli chodzi o niecierpliwosc, to raczej cecha wszystkich chorych na NL , uwierz jesli ta choroba nas czegos nauczy to na 100% cierpliwosci, wolniejszego zycie. Zatrzymania sie w biegu.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akceptuj i kochaj swoją psychikę, bez względu na to jaka jest. Nie jest zła, jest chora. Zmieniaj ją.Cierpliwością i zrozumieniem osiągniesz więcej niż buntem.

Psychika nie może być zła.

Poprawiłabym to zdanie : Psychika po prostu jest.

 

"Czemu ja ? Zabierzcie to zycie ode mnie ,chce inne. "

Myślę ze w akceptacji siebie ważnym czynnikiem są rodzice, opiekuni.

Jeśli akceptowali nas takimi ,jacy jesteśmy to nie mielibyśmy teraz problemów ze sobą. Dzieci uczy się posłuszeństwa, kar ,zasad ale nie miłości. Wybaczcie może pisze głupio ,ale jestem zmęczona..

Pisze ogólnie ,to też może zależeć od genetyki ,czy innych czynników.

Kochanie siebie kojarzy sie od razu z narcyzmem przynajmniej mi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akceptacja ,dla mnie to czysta abstrakcja .Chociaż w pracy czuje sie akceptowana w jakims stopniu i w gronie znajomych kiedy widzę ich raz do roku..

Akceptować siebie ,hm...

ashley od jak dawna "walczysz z chorobą? Chce wiedzieć ile czasu zajmuje ludziom dojście do siebie ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja Droga, wyjście z bagna zajęło mi kilka lat. Ale miałam dość zawiłe i liczne problemy. Ale pewnie można wyjść z tego znacznie szybciej. Im szybciej uświadomisz sobie co jest Twoim problemem im szybciej weźmiesz się za rozwiązanie tym lepiej. Sama walka jak już uświadomiłam sobie pewne rzeczy trwała krócej. Ale niestety to proces który wymaga cierpliwości. Ale nie martw się, bo efekty długotrwałej pracy mogą być zachwycające ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Ci za odpowiedź ^^ Wiadomo każdy jest inny ale chciałam się dowiedzieć jak jest u Ciebie. Czy to forum pomaga ci w pewien sposób. Moja była psycholożka mówiła ,żebym tu nie wchodziła że lepiej będzie jak sie zapisze na forum rysunkowe niz to ,bo wtedy się nakrecam problemami innych i siedze w bagnie. Ale to między innymi dzieki temu forum zrozumiałam że warto szukac pomocy niż upijać się czy zjadać uspokajacze.

Mój znajomy wyszedł z tego. Najpierw my wszyscy (kilka osób) za namową znajomej ,poszliśmy na terapie grupową. Mi się nie spodobało ale oni tam zostali. I po paru wizytach ,miesiacach chodzenia tam .Po zrozumieniu samemu o co w tym chodzi ,jaki jest jego problem zaczał zmieniać swoje zycie. Pomimo tego ,że psycholog wcale nie twierdziła że jest zdrowy..

Nie wiem czemu to piszę ale chce się jakoś pocieszyć w Was ,że warto ,że jest jakaś szansa ,a sposobów jest wiele. Jestem na plastycznych studiach i odkryłam w malowaniu coś niesamowitego. Malowaniu duszą ,niekoniecznie zadane rzeczy,niekoniecznie ładne .

N ie twierdze ,że mam siebie ,że siebie lubie ale chyba jest lepiej. Lepiej niz rok temu kiedy chciałam zniknać ,wtopić się w łóżko. I czasem odczuwam siebie, swoje ciało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio miałam wyjazd taki... Mialam okazje zaprezentowac sie z dobrej lub zlej strony. Nerwy wszystko ulozyly po swojemu. Postanowilam pozwolic sobie byc przypałowym człowiekiem :). A co? Mam swoje zdanie... Czasami lubie zrobic na przekor swojemu wewnetrznemu poganiaczowi. Tylko wlasnie... Siedze teraz w domu, a mysle, ze lepiej by bylo zrewidowac te poglady w sytuacjach gdy trzeba sie zetknac z ludzmi. No zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak np. rano wstac i spojzec w lustro i zamiast myslec o boze jak ja wygladam, wstac spojzec w lustro i pomyslec , milo cie widziec jestes jeszcze zaspana ale ciesze sie ze cie widze.

Strsznie sympatyczne zdanie! Będe sobie mówić podobnie: jesteś zaspana, masz worki pod oczami, ale jak się uśmiechasz, to wyglądasz całkiem fajnie, więc się uśmiechnij kochanie, to chyba właśnie jest akceptacja :mrgreen:

 

Postanowilam pozwolic sobie byc przypałowym człowiekiem :)
Wydaje mi się, że ja pozwalam sobie na coś podobnego :) Bo nie mam wyboru w niektórych sytuacjach :) po prostu muszę się zgodzić na to jaka jestem. A może czasami to tylko ode mnie zależy czy coś widzę jako przypałowe. Bo parzcież czasem każdy zrobi z siebie debila :mrgreen: i chyba nie ma co się tym tak przejmować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

N ie twierdze ,że mam siebie ,że siebie lubie ale chyba jest lepiej. Lepiej niz rok temu kiedy chciałam zniknać ,wtopić się w łóżko. I czasem odczuwam siebie, swoje ciało.

 

Dobrze to słyszeć, bardzo dobrze;) To teraz czekam aż za jakiś czas napiszesz, że jest jeszcze lepiej;)

 

 

Co do pozwolenia sobie na bycie przypałowym - ważna rzecz, to samo jeśli chodzi o kontakty z ludźmi - mega ważna umiejętność, którą musimy szlifować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje ashley ^^

Czasem kiedy jestem załamana i płacze to słyszę w sobie taki pocieszający głos i jakbym sama siebie przytulała .Takie ciepło od siebie.

I łapie się na tym kiedy się znowu załamuje nad dany problem to powiedziałam sobie Stop,nie chce żeby to ciągle wracało ,tak wyglądało.

Też tak macie? Czujecie w sobie twardą w miarę osobę i jednocześnie zagubione dziecko ,które potrzebuje opieki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jest. Ja czuje, że jestem twarda, że mam w d..... pewne rzeczy, że jestem pewna siebie, silna itd. Ale pewne rzeczy są w mojej psychice, pewne urazy, które sprawiają, że to co myślę świadomie idzie w maliny i czuję w sobie małe dziecko zagubione, płaczące, bojące się i ja muszę się nim zająć bo się nie uspokoi. Dobrze, że jestem twarda bo inaczej bym nie zapanowała nad tym:/ To jest masakra prawdziwa czasem. Męka. Dzisiaj też zaczęło mnie ścinać z nóg na skutek pewnego wydarzenia, ale oczywiście ustałam na nich;P Czasem jak uruchamia się we mnie przeszłość mam ochotę powiedzieć Boże litości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to jest tragicznie dołujące, jak człowiek nie może być sobą, bo COŚ(wiadomo co) go ogranicza. Mnie ta myśl rujnuje na maxa.

 

Taaaa... niestety.... wyalienowanie od społeczeństwa zrujnowało mnie na maxa, ale teraz dzieki lekom staram się podnieść i wrócić do życia. Chociaż z tego co widze nie zawsze mi to wychodzi... eh... ale sie staram!!! Podobno trzeba zachowac dystans do ludzi i nie mozna popadac w druga skrajnosc bo mozna sie niezle sparzyc. No ale jakos trzeba zyc. I w miare swoich mozliwosci otwierac sie na innych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W życiu zawsze znajdzie się coś co nas będzie ograniczać. Najważniejsze by żyć według siebie a nie podanych schematów oraz móc decydować za siebie.

Przed chwilą miaam rozmowę z matką na temat pracy. Tzn kończy mi się a ona chce żebym sobie to przedłuzyła .Ja czuje że chce odpoczac ,odetchnać. Od roku ,matury tylko pracuje ciągle i zero odpoczynku. To est dobre ale wiecie jak to jest jak się non stop pracuje -to męczy. I chce odpoczać ,zając się sobą i potem pracować ,przenieść się do innego miasta ,a ona załozyla sobie z góry inną wizję mojej przyszłości i nie rozumie ,tego chociaz mowi ,że rozumie, ze JA potrzebuje odpocząć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×