Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mieć siebie-najcenniejszy dar


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Mówie jej ,że chce odpoczac i że mam dośc takiego gonienia za kasą. Ona chce żeby ich (rodziców )jakoś odciążyć pieniężnie ,żebym sobie zarobiła na swoje potrzeby, ciuchy itd. Tylko że ona sama chyba nie odpoczywa więc argument ,że chce odpocząć na rzecz pieniedzy przegrywa.

To i tak sprawa jasna jest dla mnie ,zwłaszcza że mi nie przedłuzą pracy bo czasem tak się nie da....

Z nią jest tak ,że w głowie sobie ułozy plan dla mojego życia i potem się dziwi gdy słyszy "w ostatniej chwili" że moje plany są inne =='

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko jest się przeciwstawić rodzicom. Pamiętam jak szedłem na studia i matka chciała, żebym koniecznie poszedł na dzienne, ponieważ nie ma kasy żeby mi zaocznie płacić. Na kierunek dziennego budownictwa się nie dostałem, a za nic na inny nie chciałem iść, bo po 1 chciałem iść na coś z przyszłością a po 2 na jakiś kierunek ścisły z poziomem w miarę dobrym. Wtedy miałem giełdę w domu do momentu dopóki to nie dotarło do matki, że inny tryb życia też jest możliwy i wcale to nie oznacza klęski. Pamiętam też, że w okresie bardzo dużych objawów NN zacząłem ciężką pracę w firmie produkcyjnej (praca na maszynie... smary oleje itd... ) Tak jak już wcześniej wspomniałem na uczę się zaocznie. W efekcie tego wszystkiego już miałem bardzo ciężko i lewo sobie dawałem radę. Na szczęście nerwicę prawie wyleczyłem i na podstawie długiego czasu obserwacji swojego życia doszedłem do wniosku, że coś jest nie tak. Otóż to, że jestem za bardzo przemęczony, bo nie jestem w stanie pogodzić pracy(czasem nawet do 12 godzin dziennie), studiów, siłowni, i co najważniejsze przyjemności takie jak spotkania z dziewczyną czy ze znajomymi stawały się jak obowiązki, bo zabiegany cały czas nawet chwile spotkań musiałem planować, bo po spotkaniu, miałem już jakieś inne obowiązki. Teraz dużo się uczę, chcę mieć dobrą średnią i przenieść się na dzienne i znowu mam przesrane przez to w domu... chociaż w sumie mniej niż na początku, ale myślę, że to wynika z wielu rzeczy. Lęku rodzica o to co będzie, naturalnego lęku przed nieznanym i dodatkowo jego ciężką reakcją na tą zmianę. Niestety na ogół można im to przetłumaczyć, ale kosztem naszych nerwów nieraz i przez okres tygodni. Dlatego ja proponuję albo robić swoje i starać się wytłumaczyć rodzicowi, że nie będzie źle, a może nawet i lepiej :D Albo jak ktoś już planuje powoli wyprowadzkę, to ją przyśpieszyć ;D W każdym bądź razie praca to nie obowiązek i skoro ta praca jest nie bardzo płatna, to może faktycznie dać sobie spokój na jakiś czas.

 

Tak może na koniec powiem, że najlepiej układać sobie wszystkie obowiązki, przyjemności itd... tak, aby jak najwięcej korzyści osiągać z życia takimi codziennymi obowiązkami (praca, nauka, wychowywanie dzieci) przy jak najlepszym korzystaniu z uroków życia, bo nawet zwykły szary człowiek bez swoich powodów do szczęścia, wpadający w rutynę życia i zmęczenie jest poprostu nieszczęsliwy. I to wtedy wcale nie jest choroba choroba psychiczna, tylko normalna reakcja psychiki i większość by tak miała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam akurat fajnie pod tym kątem, bo moi rodzice są bardzo wyrozumiali. Oczywiście motywują mnie i chcą jak najlepiej, ale często słyszę teksty w stylu: jak nie zrobisz my ciebie zawsze będziemy wspierać, szanujemy twoje zdanie jakie by nie było itd. To bardzo miłe, taka ostoja. Nie czujesz się źle jak masz podjąć jakąś życiową decyzję, bo wiesz, że z ich strony będzie akceptacja. Warto z rodzicami walczyć o dobre relacje w tej kwestii to dużo ułatwia. Pozdro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałam relacji z rodzicami. Brat zawsze był na 1 miejscu ,to on sie słuchał ,był syneczkiem mamusi ..

i teraz gdy mieszkam z nimi sama to zwykłe rozmowy są dla mnie nie na miejscu ,czymś dziwnym i od razu wpadam w jakies furie.

I planuje przeprowadzke ,chociaz moj chłopak mieszkac bedzie i studiowac nadal w moim miescie .Czuje ,ze chce od rodzicow sie uwolnic ,kosztem milosci troche i to boli ,takie rozerwanie .I czuje strach ,czy mi sie uda przeprowadzic itd. Matka zaklada z gory co dla mnie najlepsze i chociaz i zrozumiala ,jak powiedzialam ze nie chce sie przenosic (tj . od roku znowu na 1 rok ) na dzienne i zamierzam byc na zaocznych. Troche odpoczac przed tym.

To jest tak: nie ingeruja w moj wybor studiow ,moglam decydowac o tym sama, ale czuje jak mnie matka stara sie uniezalezniac od zawsze. A ja potrzebuje niezaleznosci ,zawsze bylam samodzielna i staralam sobie radzic jakos albo przynajmniej zeby tak wygladalo.

Ona jest strasznie przeczulona i przezywa wszystko ,natomiast ojciec straszny jest nerwus i nawet nie wiem jakie jest jego zdanie na ten temat. nie rozmawia sie u mnie w domu .

Zylam w swoim świecie ,zamknieta jako male dziecko a rodzice mysleli ze ja tak chce. No i czuje do tej pory ,ze chca mnie przytrzymac przy sobie ,zebym byla nieszczesliwa i zgnila . Chociaz chyba mnie jakos chca wspierac albo siebie wspierac ,zebym im przez studia tyle kasy nie ubywala (chociaz za raty place ze swoich ,na razie..)

Ciężko pogodzić prace ,nauke i rozrywke .

W klasie maturalnej robiłam sobie karteczki; cele na dzisiejszy dzien itd. i udalo mi sie przez to dobrze zdac mature (co nie dało mi byc na dziennym ze wzgledu na wybor studiow) Nie wybralam nudnego kierunku ,na ktory moglam sie dostac przez mature ,tylko na to co (mam nadzieje) mi sie oplaci ,na duszy jak i ciele..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JCiężko pogodzić prace ,nauke i rozrywke.

 

Ajajaj, wiem coś o tym. Przede mną stoi napój energetyczny z Biedronki, stosik karteczek ze słówkami oraz paczka chipsów i tak ciężko mi się zabrać do tych karteczek - dwie pozostałe rzeczy już otwarte oczywiście, ale przecież mówię sobie że nie mogę pójść spać, bo jestem już tak blisko celu! Nie po to tłumaczyłam to wszystko żeby teraz nie powtórzyć chociaż ze dwa razy.

 

Najgorsze że boję się własnych planów i marzeń i idę w nie jak w dym, opornie, chociaż wiem, że to tylko mój strach i kiedy uda mi się go pokonać będę mogła się cieszyć. Wczoraj byłam na koncercie jazzowym z kumplem z rodzaju takich przy których można się wypłakać. Bo jednak ciężko być takim fajterem cały czas :( i trzeba wiedzieć przy kim można sobie pozwolić na łzy.

 

No ale dzisiaj znowu do działania! Trzeba jednak jakoś wszystko godzić, bo wszystko jest człowiekowi potrzebne, nie wyobrażam sobie nie iść czasem się rozerwać, stres chyba by mnie dawno pochłonął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetny tytuł wątku. Mieć siebie jest dużo cenniejsze, niż mieć kogoś. Właściwie mieć kogoś, a nie mieć siebie jest bezwartościowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło czasem nawet bez powodu poczytać wasze posty, i się jakoś wewnętrznie uspokoić.

 

Ja mimo iż się nie izoluje, mam grupke znajomych, lepszych i gorszych, to i tak często czuje się samotny. Nie wiem może brak mi dziewczyny czy prawdziwego przyjaciela. Do tego jeszcze ta kompletna obojętność rodziców. Oni mają swoje plany, ja swoje. Staram się rozmawiac z nimi jak najmniej, nie wiem czemu, rozmowa z nimi nigdy żadnych korzyści mi nie przyniosła. Kurde, mam masę problemów, chcę je rozwiązać, nie mówie, że wszystkie odrazu, ale stopniono, ale kurna brak mi jakiegoś mentora, doradcy, przyjaciela. Niby dałem wniosek do poradni psychologiczno-pedagogicznej, ale wątpie, by mieli mi tam pomóc. Zobaczymy, jeszcze tydzien czekania aż zadzwonią ;p

 

Zabawne, że ludzie myślą, że jestem szczęśliwym pociesznym chłopcem ;p Gdy nas koleżance powiedziałem coś o moich problemach (no, za bardzo sie nie zwierzalem, sumienie nie pozwala) to wielkie oczy i powiedziała, że o nigdy by o mnie tak nie pomyślała. Dopracowałem kamuflaż do perfekcji czy jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam takie osoby ,które maskują się pod dziwnym tajemniczym kamuflarzem . I jeśli ktoś tak mówi to wiadomo ,że reszta nie będzie dociekac o co takiej osobie chodzi. Sami sobie tworzymy barykady. Fajnie ,że chcecie ,szukacie pomocy u psychologów. Czasem potrzeba również rozmowa z przyjacielem . Związek powinien się opierać na dojrzałości a nie myśleniu o tym ,że dzięki tej osobie sobie pomożemy ,podobno..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu przyszła mi do głowy taka myśl, że już od kilku ładnych miesięcy nie cieszyłam się tak często, jak ostatnio :). Mam wrażenie, że moja twarz znowu jest twarzą a nie maską, że znowu jestem sobą, znowu mam kontakt z pozytywniejszą stroną siebie. Mam tylko nadzieję, że do zimy uda mi się coś zmienić w moim życiu żeby już nigdy nie spaść nigdy nie marzyć o śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymam za Ciebie kciuki ,żeby było tak jak piszesz :)

Wczoraj było zarąbiście ,odżyłam powiedziałam stop ,teraz będzie inaczej. A dzisiaj smutek i wiele myśli. To chyba od siedzenia w domu ,niby zajmuje się rzeczami ale te myśli negatywne ciągle są. I ostatnio zaczęłam odczuwać aurę pokojów .W moim wyczuwam straszny smutek tylko nie wiem jak się go stamtąd pozbyć ,u kogoś innego czuje osaczenie i niemoc bycia sobą. Masakra. to chyba od tego ,ze zaczęłam palić kadzidła i czuje jak wstąpiłam trochę w ten nienamacalny świat ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

 

Z tą aurą pokoi w mieszkaniu jest coś na rzeczy. Ja bardzo nie lubiłam swojego pokoju w moim starym mieszkaniu. Miałam złe wspomnienia z tym miejscem w domu, tyle godzin tam przepłakałam albo siedziałam sama. W ogóle nie lubiłam naszego starego mieszkania, bo kojarzyło mi się z rozwodem rodziców. Teraz mieszkam gdzie indziej, mój pokój wygląda zupełnie inaczej. Mam żółte ściany :) Dużo czerwonego. Jest lepiej! Pewnie zostawiamy jakąś część swojej energii w miejscach gdzie dłużej przebywamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

 

Z tą aurą pokoi w mieszkaniu jest coś na rzeczy. Ja bardzo nie lubiłam swojego pokoju w moim starym mieszkaniu. Miałam złe wspomnienia z tym miejscem w domu, tyle godzin tam przepłakałam albo siedziałam sama. W ogóle nie lubiłam naszego starego mieszkania, bo kojarzyło mi się z rozwodem rodziców. Teraz mieszkam gdzie indziej, mój pokój wygląda zupełnie inaczej. Mam żółte ściany :) Dużo czerwonego. Jest lepiej! Pewnie zostawiamy jakąś część swojej energii w miejscach gdzie dłużej przebywamy.

Święta racja :)

A Adrano- dziękuje Ci za te słowa ,podbudowały mnie :)

Po przemeblowaniu może się wiele zmienić w pokoju, ta inna aura ,często na lepszą. Widziałam to ostatnio 2 razy. W moim niewiele mogę zwojować bo jest mały ale zmiana jednej małej szafki go nawet odmieniła ..

Na tym forum mam tak ,że jak narzekać na siebie to z całego serca ale jeśli ktoś jest przybity to nie dołować się razem z nim.

Moje podejście jest różne ale dzisiaj znowu jakieś lepsze. Wystarczy głupia jazda rowerem a człowiek staje się silniejszy ,czuję ,że wracam do siebie ,tzn. że słucham siebie i się czuje.

Pozbyłam się z pokoju pewnych starych bibelotów i też poczułam jakąś ulgę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po przemeblowaniu może się wiele zmienić w pokoju, ta inna aura ,często na lepszą.

 

Zgadzam się z Tobą, też mam podobne doświadczenia - nawet niewielkie przemeblowanie, czy lekkie zmiany wystroju w swoim pokoju (szczególnie w tym, w którym się śpi) wychodzą na dobre. To bardzo ważne przy naszych nerwicowych problemach - mi bardzo pomogło mieć własną miłą i przytulną "bezpieczną przystań", takie prawdziwe moje miejsce do którego wracam po całym dniu, żeby wypocząć i naładować baterie.

 

Moje podejście jest różne ale dzisiaj znowu jakieś lepsze. Wystarczy głupia jazda rowerem a człowiek staje się silniejszy ,czuję ,że wracam do siebie ,tzn. że słucham siebie i się czuje.

 

Zgadzam się z Tobą w 100% - mi jazda na rowerze bardzo pomogła w nerwicy lękowej, także przy przełamywaniu kolejnych barier i odległości do domu. Z początku bałam się wyjść do sklepu oddalonego nawet o kilkaset metrów, ale starałam się nad sobą pracować mocno i wreszcie przypomniałam sobie o stojącym w garażu rowerze. Odrobinka pedałowania i już byłam znacznie dalej od domu, niż przez parę ostatnich miesięcy. A najważniejsze dla mnie było to, że wszystko miałam pod kontrolą i w każdej chwili mogłam wrócić. Za każdym razem starałam się pojechać gdzieś dalej i jeszcze dalej... Zmęczenie fizyczne i kolejne kilometry tylko dodają pewności siebie i poczucia większej wartości, którego nigdy za wiele! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

louven czy na początku nie miałaś dobrego panowania nad kierownicą? Moj chlopak gdy od paru lat przerwy pojechal ze mna rowerem to sie nerwował trochę i widziałam ,że nie skupiał sie na jeździe i mogłoby się źle skończyć dla kogoś.

Jazda rowerem , pływanie ,bieganie to wszystko takie prymitywne zdawałoby się ale to właśnie jest podstawą szczęścia ,nie jakieś wielkie , "jutrzejsze" zdobywanie Mont Everest..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jazda rowerem , pływanie ,bieganie to wszystko takie prymitywne zdawałoby się ale to właśnie jest podstawą szczęścia ,nie jakieś wielkie , "jutrzejsze" zdobywanie Mont Everest..

 

 

Yes! :mrgreen:

 

A tak a propos tematu - jestem szczęśliwa ale nie bardzo się łapie w tym co się ze mną dzieje. Mam wrażenie jakby ktoś wyjął mnie z wielkiej lodówki na ciepłe słoneczko i teraz powoli znowu muszę się uczyć być szczęśliwym człowiekiem. Jestem jeszcze sztywna i niepewna w tym wszystkim... Nie wiem kim jestem i potykam się, ale idę w dobrym kierunku. Trudne początki normalności :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najcenniejszy dar, to mieć Boga, nie siebie.

 

Co za patałachy wam to wmawiają?

 

Bóg chce waszej przyjaźni – mówił papież. – I gdy pewnego razu nawiążecie przyjaźń z Bogiem, wszystko w waszym życiu zacznie się zmieniać. Gdy poznacie Go lepiej, zauważycie, że chcecie odzwierciedlać coś z Jego nieskończonej dobroci w swoim własnym życiu. Zacznie was pociągać praktykowanie cnót. Zaczniecie dostrzegać chciwość i samolubstwo oraz wszelkie inne grzechy, jakimi one rzeczywiście są, niszczycielskie i niebezpieczne tendencje, powodujące głębokie cierpienia i wyrządzające wielkie szkody i zechcecie sami unikać wpadania w te pułapki. Zaczniecie odczuwać współczucie dla ludzi przeżywających trudności oraz zapragniecie uczynić coś, aby im pomóc. Zechcecie udać się z pomocą ubogim i głodnym, zechcecie pocieszać smutnych, być dobrymi i wielkodusznymi. I pewnego razu sprawy te zaczynają mieć dla was znaczenie a wy wkraczacie na drogę do stania się świętymi – dodał.

 

http://www.fronda.pl/news/czytaj/badzcie_swietymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najcenniejszy dar, to mieć Boga, nie siebie.

 

Chyba nie rozumiesz co to znaczy "mieć siebie". Nie wiem czy wiesz co to znaczy odzyskać swoje uczucia i swoją dawną osobowość po długiej depresji. Boga i tak nie można "mieć" ;). Wyobraź sobie, że nikt nam tego nie wmawia, do niektórych wniosków dochodzimy sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odzyskać siebie duzo mi mowi ,tzn. Wyobrazam to sobie tak ,ze jest sie wtedy osoba ,która mówi to co myśli i robi to co myśli a to jest największa wolność, nie daje się emocjom ani wpływom innych i dlatego ma szanse na dobre relacje z wszystkimi a Bóg mu towarzyszy w tym. Nie można mieć Boga ,to tak jakby się było liściem i mówiło że ma się całe drzewo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×