Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia


take

Rekomendowane odpowiedzi

Po przeczytaniu tego dość długiego tekstu: http://www.fronda.pl/a/kobieto-pozostan-dziewica-to-lepsze-niz-bycie-zona,67821.html nabrałem dodatkowej siły do zostania w celibacie i czystości do śmierci i optymizmu w tej kwestii. Dla tak zaburzonej osoby jak ja nie widzę innej drogi niż bezżenność i czystość z nią związana. Może kiedyś będę mieć pracę i prawo jazdy, ale na męża i rodzica i tak się nie nadaję. Jak dotąd celibat niestety bywał dla mnie wyraźnie "bolesny" wewnętrznie, wolałbym, aby taki nie był, bo to wiąże się z nieprzyjemnością i walką z pokusami. Chciałbym patrzeć na każdą kobietę niczym na Dziewicę Maryję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie problemy w sferze religijnej, że strach byłoby pozwolić mi na to, abym miał żonę czy dziecko lub dzieci. Szczególnie rażące jest moje nieprzystosowanie do wychowywania potomstwa. Mam problemy z "wychowaniem" samego siebie, więc co dopiero byłoby, jeśli miałbym wychowywać kogoś innego? Poszukiwać pracy - w tej sferze potrzebuję taryfy ulgowej, ktoś taki jak ja na "rynku" pracy nie ma zbytnich szans, jeśli chcę pracować, to bez orzeczenia o jakimś wyższym stopniu niepełnosprawności byłoby trudno. Swoją kondycję mógłbym określić jako jakiś rodzaj upośledzenia umysłowego (ale nie niepełnosprawności intelektualnej), i to nie w lekkim stopniu. Takie osoby są na tyle niepełnosprawne, że nie powinny mieć sympatii, współmałżonków, dzieci, własnych rodzin. Trzeba je chronić przed rozpustą, podobnie jak innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problemy religijne i myśli, że osoba taka jak ja w ogóle nie może popełnić grzechu ciężkiego ze względu na upośledzenie. Moje emocje niekiedy pragnęły małżeństwa, ale "wyższa sfera" widzi mnie tylko w celibacie, bo mam antytalent do wykonywania nadrzędnego celu małżeństwa - wychowywania potomstwa, a na dodatek celibat i dziewictwo są wyższe od małżeństwa (o MOIM celibacie myślę odwrotnie - jako o czymś niższym niż powołanie do małżeństwa, celibat kapłanów czy zakonników jest wyższy od małżeństwa, pewne rodzaje świeckiego celibatu też, ale celibat żyjącej w takiej wygodzie jak ja nie wygląda na coś większego od małżeństwa, jeżeli ktoś taki ma taryfę ulgową w sprawach religijnych i moralnych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę żyć w celibacie do końca życia. Chcę się pozbyć uciążliwości pociągu płciowego. Trudno jest mi zaakceptować wydalanie kału przez kobiety i zapach tegoż kału. Jak defekuje kotek, to łatwiej to zaakceptować. Ale kobieta, która jest osobą? Defekacja mężczyzny nie wzbudza takich "wątpliwości" w mojej psychice, jak defekacja mężczyzny. Trudno jest zaakceptować to, że niewiasty wydalają przez odbyt kał, mający... niezbyt przyjemny zapach i niezbyt przyjemny wygląd. Odgłosy defekacji też bywają krępujące.

 

Młodzi mężczyźni defekują, dwuletnie koty defekują, ale dlaczego trudno jet zaakceptować mojej naturze defekację u dwudziestoletnich kobiet? Myślę, że popęd seksualny przeszkadza mi w zaakceptowaniu tego. Chcę się pozbyć popędu seksualnego. Kobiety też siadają na deskach klozetowych i następnie mają luźniej w jelitach, bo obrzydliwości z nich zostają usuwane na zewnątrz ciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowa takie jak: "d***", "g****", "s***", "p********" (wulgaryzmy związane z odbytem czy wydalaniem przez niego) mogą sprzyjać moim zboczeniom i nieczystym myślom. Można stwierdzić, że: "kobiety defekują, ale nie "s****"", "kobiety mają odbyt i pośladki, ale nie mają "d***"". Co by było, gdyby ładna kobieta poszła do łazienki obok mnie i słychać byłoby, jak wydala kał oraz po tym, jak wyszłaby, przez dość długi czas czuć byłoby woń jej stolca? Nie chciałbym mieć nieczystych myśli czy wrażeń z tego powodu. Normalnie taka sytuacja w ogóle nie powinna wywoływać podniecenia.

 

Nie podoba mi się to, że moją naturę podniecają czynności fizjologiczne kobiet i dziewcząt. Przez to zboczenie trudniej jest mi zaakceptować ich występowanie. Wstydliwe czynności fizjologiczne są czymś, co jest brzydkie. To coś szpetnego. W związku z tym wierzę, że nie istniałoby, gdyby nie było grzechu. Defekacja jest jakby "chorobą". Po defekacji kobieta nierzadko może czuć ulgę, z powodu defekacji ma też luźniej w jelitach, w jej organizmie nie ma już tego, co niepotrzebne, bo nieczystości zostały wydalone z wnętrza ciała.

 

To wydalenie nieczystości, obrzydliwości z wnętrza ciała mojej mentalności skojarzyło się z czymś duchowym - z usunięciem grzechów z duszy, z wydaleniem tego, co ją kala. Z tym, że możliwe jest usunięcie tego, co obrzydliwe, z duszy, z tym, że możliwe jest przebaczenie i rozgrzeszenie. Z tym, że usunięcie obrzydliwości z wnętrza duchowego jest możliwe. Usunięcie to może być czymś wstydliwym, zaś sam grzech jest czymś nieprzyjemnym. Przyznanie się do winy może być zawstydzające, zaś sam grzech jest wstrętny. Mentalność widzi pewną analogię między defekacją, w wyniku której wnętrzności człowieka zostają oczyszczone z kału, a oczyszczeniem wnętrza duchowego z grzechu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim zboczeniu nie pośladki i odbyt same w sobie były podniecające, a ich zapach czy zapach tego, co wydobywa się z niego... Nie są to zapachy przyjemne. Ale to właśnie z nimi w mojej naturze najbardziej została skojarzona przyjemność seksualna. Czymś chorym jest fakt, że w ogóle coś takiego jest w stanie podniecić seksualnie. U mnie na dodatek wiązało się to z preferencjami zaburzonymi. Potworność. Chcę się tego pozbyć. Może ulga towarzysząca oddaniu kału miała jakiś wpływ na ukształtowanie się mojego zboczenia? Może natura chciałaby tej związanej z defekacją ulgi także dla osób płci przeciwnej??? Może zapach kału skojarzył się z tą ulgą? Mam głupią potrzebę słuchania defekacji ładnych kobiet i wąchania ich stolców. Widzieć pośladków, odbytu czy innych intymnych części ciała nie chcę, bo to i u zwykłych ludzi ma podtekst seksualny. Niestety. Ale dźwięk defekacji czy zapach kału nie powinien być czymś seksualnym w ogóle. Aseksualność jest dobra. Wolność od pokus nieczystych jest dobra. Wolność od grzechów nieczystych jest dobra. Wolność od "seksu" jest dobra. Może to jakieś natręctwo? Powstałe na bazie mojej perwersji? Nie chcę, aby cokolwiek mnie podniecało seksualnie. Dlaczego ludzie płci żeńskiej bywają tacy ładni MIMO tego, że defekują? Przecież defekacja jest obrzydliwa. Stolec jest obrzydliwy. Zapach stolca jest obrzydliwy. "Bardzo absurdalnie" wygląda fakt, że tak piękne stworzenie, jak młoda kobieta, wydala kał. Paradoks. Takie ładne stworzenie, a coś tak brzydkiego oddawane jest przez nie, usuwane z jego wnętrzności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popęd seksualny jawi mi się jako "cuchnący stolec". Na swoje zboczenia oczywiście nie pozwalam, chcę je doszczętnie wytępić, chcę ich całkowitego zaniku, podobnie chciałbym pozbyć się pociągu płciowego w ogóle. Libido to coś, z czym przyszło mi się "użerać". Nie nadaje się do tego, abym się ożenił czy założył rodzinę. Nie mam do tego odpowiedniego "charakteru", z samym sobą nie radzę sobie najlepiej :( Co dopiero z żoną i potomstwem. Dziewictwo, czystość bezmałżeńska są wyższe od małżeństwa, do którego się nie nadaję. Odrzucam przyjemność seksualną w ogóle. Nie chcę mieć popędu płciowego, nie chcę mieć pokus nieczystych. Wolałbym nie tylko nie mieć żadnego grzechu nieczystego, ale i nigdy nie zawrzeć związku małżeńskiego, nigdy nie spłodzić potomstwa.

 

Żyjąc w czystości celibatu, szczególnie wynosi się godność małżeństwa. Nie chcę, aby do celibatu motywował mnie (tylko) strach przed karą za grzechy, ale aby był on z łaski, w łasce i dla łaski, aby dawał wieczną chwałę w Niebie i był chwalebny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszelka seksualna przyjemność jawi mi się jako coś nikczemnego i śmiertelnie kuszącego. Nie zgadzam się na żadne "zachowania seksualne". "Seks" to owoc grzechu pierworodnego. Nie każde współżycie małżeńskie to "seks". Ten świat "idolizuje" "seks" i płynącą z niego zmysłową przyjemność ewidentnie. Ze względów religijnych jestem "antyseksualistą" - nie akceptuję "seksu" w ogóle, zwłaszcza u siebie. "Śmierć "seksowi""!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie słucham filmu z odgłosami biegunkowej defekacji (trwającego ok. 3 minuty i 18 sekund) (nie ma zdjęć, na szczęście, jest napis 3 Minute 15 Second Sound Effect of The Number Two, na filmie niepochylony) i filmu z odgłosami muchy (3 minuty). Na filmie z odgłosami defekacji jest dość sporo odgłosów wydalania gazów z jelit.

 

Chcę tak zrobić, żeby te odgłosy nie kojarzyły mi się w ogóle z tą niepożądaną przyjemnością libidalną. Nie chcę mieć z powodu tych dźwięków nieczystych wyobrażeń. A co, jeśli żona wtedy, gdybym był w domu, usiadłaby na toalecie i jej stan zdrowia sprawiałby, że w moim pokoju słychać byłoby takie dźwięki, jak na tym filmie? Nie chcę, aby taka sytuacja stanowiła dla mnie bodziec seksualny! Nie chcę postrzegać gazów jelitowych, kału, wydalania tych substancji, części ciała związanych z tymi substancjami jako coś seksualnego.

 

Dźwięki muchy (to jej ciągłe bzyczenie, charakterystyczne) mi też mogą bardzo się kojarzyć ze zgnilizną, ze stolcem, z rozkładem, z obmierzłościami z ciała, z toaletą. Przy stolcu lubią gromadzić się muchy.

 

Normalnie takie bodźce nie powinny wywoływać pokus nieczystych. Nie chcę się narażać na pokusy, chcę także być wolny od zboczonych skłonności. Mojej naturze bezżenność w ogóle się nie podoba, może się jawić jej jako rodzaj nudnego bezrobocia! Mam chęć konsumowania małżeństwa tylko z intencją poczęcia świętego potomstwa, które na wieki będzie w Królestwie Niebieskim, na wieki zbawione. Myślę, żeby żony także po ślubie kościelnym nie całować nawet w policzek czy czoło, nie obejmować jej, nie spać z nią w jednym łóżku nawet - wręcz w ogóle jej nie dotykać. Może przez bezżenność mam więcej pokus seksualnych w pewnym sensie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli potomstwo ma być potępione na wieki, to niech się w ogóle nie poczyna!!! Mam "radykalne" poglądy. Nie chcę niczyjego potępienia. Nie chcę zła. Jeżeli miałbym potomstwo, to przede wszystkim chciałbym tego, aby poszło do Nieba na wieki, najlepiej bez Czyśćca. Wydaje mi się, że ludzie nie myślą za bardzo o szczęściu wiecznym, zwłaszcza szczęściu wiecznym innych osób. Nie chciałbym też, aby moje dziecko czy dzieci były ciężarem dla innych. Boję się, że przy moich genach dzieci byłyby upośledzone bez względu na to, z kim spłodziłbym potomstwo. Celibat może być dla mnie czymś bardzo frustrującym. "Chciałbym" skonsumować małżeństwo z intencją poczęcia potomstwa, które na wieki będzie w Królestwie Bożym. Nie miałem nawet kandydatki na żonę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej nie mieć potomstwa w ogóle, niż mieć takie, które będzie potępione na wieki!!! Lepiej nie mieć żony wcale, niż mieć nieszczęśliwe małżeństwo!

 

Nie chciałbym też, aby moje dziecko czy dzieci były ciężarem dla innych. Boję się, że przy moich genach dzieci byłyby upośledzone bez względu na to, z kim spłodziłbym potomstwo.

 

Czytałem o osobach z całościowym zaburzeniem rozwoju czy chorobą psychiczną, które założyły rodzinę.

 

Akt prokreacyjny małżonków JAKO TAKI jest piękny i został pomyślany przez Stwórcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świadom jestem, że niektórzy szemrają: co jeśli, pytają, wszyscy ludzie powstrzymają się od kontaktów płciowych, w jaki sposób ludzkość będzie nadal istnieć? Oby tylko zrobili to z myślą o innych w sercach, w dobrej wierze, wierząc w Boga i bez udawania, a znacznie szybciej wypełni się Miasto Boże i nastanie koniec świata.
Autor: Augustyn z Hippony, Nicene and Post-Nicene Fathers: First Series, Volume III St. Augustine: On the Holy Trinity, Doctrinal Treatises, Moral Treatises

Jeżeli mam być poza małżeństwem, to z intencją podobnej do tej, co została wymieniona powyżej - dla chwały Bożej przez zbawienie wieczne duszy swojej i innych, dla upiększenia stworzenia cnotą czystości... Dla dobra wspólnego też. Zastanawia mnie, jak wyglądałaby prokreacja, gdyby nie było grzechu Adama i Ewy. Nie byłoby pożądliwości, wierzę, że nie byłoby też przyjemności seksualnej. Możliwe nawet, że sam akt małżeński, akt prokreacyjny, nie wiązałby się ze złączeniem części ciała charakterystycznych dla płci!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take. Gdyby nie było grzechu pierworodnego nie byłoby także śmierci. Liczba ludności rosłaby w postępie geometrycznym. Czy rosnąca gęstość zaludnienia nie wymusiłaby kolonizacji kosmosu? I co w wypadku zgrzeszenia, któregoś z potomków pierwszej pary ludzi? Grzechem objęci byliby tylko i wyłącznie potomkowie winowajców, a pozostali dalej cieszyliby się stanem pierwotnego szczęścia?

 

Jednak bardziej interesująca jest kwestia o znacznie większym ciężarze gatunkowym, o znacznym stopniu skomplikowania, a w który spór wciągnięci byli najwybitniejsi teologowie. Czy w przypadku braku grzechu pierwszych rodziców Jezus Chrystus przyszedłby na świat w ludzkim ciele i umarł za grzechy ludzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że Wcielenie z Dziewicy byłoby (mi jawi się Ono jako "główny" "element" stworzenia), ale nie byłoby grzechu, więc nie byłoby potrzeby Odkupienia. Gdyby nie było grzechu, to nie byłoby pożądliwości. Wierzę, że każde złączenie się małżonków przynosiłoby poczęcie i nie byłoby przyjemności seksualnej i pociągu płciowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie akceptuję pociągu płciowego i przyjemności seksualnych. Nie chcę makijażu, obcisłych ubrań, nieskromnych strojów. Gdyby nie istniał grzech, to nie istniałaby pożądliwość, nie byłoby "chuci". Nie byłoby rozwodów, cudzołóstw, gwałtów, nieuporządkowanej prokreacji... Nie chcę atrakcyjności seksualnej w ogóle.

Małżeństwo, rodzicielstwo jawi mi się jako coś większego niż ta forma celibatu, której doświadczam. Moja rezygnacja z małżeństwa może też mieć na celu głównie ograniczenie i unikanie pokus cielesnych, nie oddanie się posłudze duchownego czy osoby konsekrowanej.

Mogę myśleć o małżeństwie bez żadnych pocałunków, bez przytulania, głaskania, spania razem.

Do wychowywania potomstwa ktoś taki jak ja się nie nadaje. Na duchownego czy osobę konsekrowaną tym bardziej się nie nadaję.

Nie uważam braku bycia w związku za coś złego, wręcz przeciwnie. To dobrze, jeśli ktoś gardzi posiadaniem sympatii. Trzeba powiedzieć "NIE" pokusom nieczystym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Puszczanie bąków to w sumie w małżeństwie norma, a baby tak walą ze bania mała :P. Ale trudna przed tobą droga. Moja rada jest taka, abyś dozował wybrance te informację, bo zdecydowanie nie każdy cię dobrze zrozumie.
:lol: dopiero po slubie kobiety zaczynaja wydalac, przedtem żywia sie poranna rosa i słońcem, jak kwiatki na łące :lol:

O Dzizas, posikałam sie ze śmiechu /mam nadzieje, ze ta informacja nie podnieci jakiegos dewianta :zonk:

 

Ja też :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przeczytałam całego (i nie zamierzam, bo to 35 stron), ale takie wątki utwierdzają mnie jedynie w tym, jak religia potrafi namącić w głowie. I tutaj szukałabym przyczyny, bo pewnie od dzieciaka byłeś wychowywany w religijnej atmosferze - czyli w chorym postrzeganiu seksualności.

Nie, autorze, małżeństwo nie jest czymś "świętym" a ludzie nie chodzą ze sobą do łóżka jedynie w celu spłodzenia potomka, wręcz przeciwnie - częściej chodzą ze sobą do łóżka bo chcą, bez celu spłodzenia potomka (inaczej prawie wszyscy mieliby po 10-20 dzieci).

Nie, autorze, kobiety nie są niewinnymi (w Twoim rozumieniu), aseksualnymi istotami, normalna, zdrowa w sferze seksualnej kobieta chce się podobać własnemu mężowi i samej sobie. W tym celu np. robi makijaż i ubiera coś innego niż workowate spódnice do kostek.

Co do tego, że ludzie powinni uważać i myśleć o tym, kiedy idą do łóżka i mieć poczucie odpowiedzialności - owszem, mają. Po to istnieje antykoncepcja.

Zapłodnienie i pociąg seksualny to fizjologia człowieka, nic więcej. Z fizjologią nie wygrasz, tak samo jak z tym, że każdy człowiek (no, chyba że ma problemy zdrowotne, również niezbyt "urocze") chodzi do kibelka.

A powiedz mi - jak się zapatrujesz na innych ludzi którzy robią takie "brzydkie" rzeczy (mówię o seksie)? Przecież wszyscy na około to robią. Nawet ci wierzący, których spotykasz w kościele. Zobacz, pewnie nawet pani z różańcem koło 70tki oddawała się wraz z małżonkiem "uciechom cielesnym", myślisz, że szła do łóżka tylko i wyłącznie w celu spłodzenia dzieci?

 

Wybacz, ale to nie jest normalne. Normalnemu mężczyźnie Maryja jawi się jako zupełnie nieatrakcyjna opatulona w zbędne materiały ikona z obrazów, a nie jako najbardziej kobieca istota.

 

Reynevan, to nie ma nic wspólnego z romantyczną miłością. Wizja romantycznej miłości zwykle zakłada również "nieczyste współżycie" :D

 

Jak ładny kotek defekuje, to to gorzej do niego pasuje, bo sierściuszek ma takie milutkie z wyglądu ciało, wydaje miłe odgłosy...

I jeszcze rzyga na kilometr :why: Kobieta też rzyga, jak ma grypę jelitową na przykład. I wyobraź sobie, oczekuje pomocy od męża. I co byś zrobił? :bezradny:

 

Matko, co ja czytam..... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta też rzyga, jak ma grypę jelitową na przykład. I wyobraź sobie, oczekuje pomocy od męża. I co byś zrobił?

Przykra jest taka sytuacja. Nie chciałbym mieć z tego powodu jakichś zboczonych uczuć. Chciałbym, aby nie cierpiała, aby jej przeszło. Współczułbym jej, jakoś miło bym się odezwał, porozmawiał o pomocy w tej nieprzyjemnej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta też rzyga, jak ma grypę jelitową na przykład. I wyobraź sobie, oczekuje pomocy od męża. I co byś zrobił?

Przykra jest taka sytuacja. Nie chciałbym mieć z tego powodu jakichś zboczonych uczuć. Chciałbym, aby nie cierpiała, aby jej przeszło. Współczułbym jej, jakoś miło bym się odezwał, porozmawiał o pomocy w tej nieprzyjemnej sytuacji.

 

Chlopie, jak ktos ma grype jelitowa, to nie rozmowy potrzebuje.

Jakby moj maz chcial rozmawiac o mojej grypie jelitowej to bym go chyba zabila smiechem.

Rozmowa to akurat ostatnia rzecz choremu na jelitowke potrzebna :D zasadniczo ciezko sie rozmawia majac glowe nad kiblem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie akceptuję "seksu". Nie chcę nikogo gorszyć. Dziś miałem głupi sen o Aspijce i kale. Znowu we śnie pojawiają się problematyczne treści. Na jawie łatwiej jest pokonywać pokusy.

 

Niebawem mam wizytę u seksuologa. Jedną już miałem około trzy miesiące temu.

 

Na wypisie z oddziału dziennego poza F21, F42.2 i F84.5 mam F65.8 - inne zaburzenia preferencji seksualnych.

 

Celibat (bezżenność) potrafi być dla mnie bardzo niemiły. W ostatnim czasie pokusy nieczyste (na jawie) są raczej mniejsze, może to przez zażywanie olanzapiny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aspijki ciągle wydalają tlenek węgla(IV) przez nos bądź usta. Po prostu oddychają. Inne niż Aspijki osoby płci żeńskiej też to czynią, mężczyźni czy kotki też to czynią. Ponoć człowiek w ciągu doby emituje aż kilkaset gramów dwutlenku węgla. To o wiele więcej niż masa gazów jelitowych wydalanych w ciągu doby przez przeciętnego człowieka. Dwutlenek węgla jest wydalany przez cały czas, oddychanie trwa ciągle, w przeciwieństwie do wydalania gazów jelitowych.

 

Aspijki mają płuca, oskrzela, hemoglobinę, język, zęby, wargi, nos, oczy. Inne kobiety też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Celibat w moim przypadku może jawić się jako coś dołującego, przygnębiającego. Może on dla mnie oznaczać pewną formę "bezrobocia", być dla mnie "demotywatorem". Żona "niepodobna do mnie" raczej mnie nie interesuje. Nie chciałbym, żeby dzieci były chore czy aby stanowiły ciężar dla społeczeństwa, ale nawet bardziej nie chciałbym tego, aby były potępione na wieki. Nie chciałbym, aby moje potomstwo kiedykolwiek popełniło grzech śmiertelny.

 

Bezżenność może na mnie wpływać gorzej niż to się wydaje. Pomimo "twardego" celibatu uważam swoje życie doczesne za bardzo szczęśliwe, bo nie mam poważnej choroby fizycznej, nie żyję w kraju dotkniętym wojną czy w nędzy. "Zastanawiające" może być to, jak tylu ludzi na świecie wytrzymuje do małżeństwa. Nie interesuje mnie mieszkanie samotne, ale wolałbym celibat do końca życia niż małżeństwo z niepasującą mi żoną czy nieszczęśliwe małżeństwo (np. wskutek grzechu śmiertelnego).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×