Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy wierzysz w wyleczenie?


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też w to wierzę, w całkowite pogodzenie się ze sobą, odnalezienie siebie i znalezienie sobie decent place uder the bloody sun :) I ta wiara trzyma mnie przy życiu każdego grey day -> a ponoć "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć" i tak ku przeznaczenie którym są zdrowe i szczęśliwe dni na tym globie for us all. Amen ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę i ta wiara mnie chyba jeszcze trzyma przy życiu. Czasami mam chwile zwątpienia, wiem że nie będzie łatwo i przedemną jeszcze bardzo długa droga, dużo męczarni ale wierzę że w końcu któregoś dnia mój stan zacznie się poprawiać, aż w końcu zacznę tak naprawdę żyć. Bo to co jest od kilku lat to wegetacja, bezsensowne czekanie na ???? cud ??

Nie popełniajcie tego błędu co ja, nie traćcie czasu , bierzcie się za siebie jak tylko możecie!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do wszystkich nerwicowców. Czy wierzycie w całkowite wyleczenie? Takie gdzie po nerwicy nie będzie �ladów, żadnych objawów, nawrotów, itp. a wasze życie będzie wyglšdało tak jak przed chorobš? W jaki sposób zamierzacie się wyleczyć? Ja wierzę w wyleczenie ale czasem, zwykle po kolejnym ataku my�lę że tylko cud może mnie uratować...

 

Ja wierzę i ogólnie wiem, że tak jest. Przychodzi na to czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Myślę,że można się wyleczyć się na jakiś czas.Bo(to jest moje zdanie)uważam,że z depresją jest tak jak z chorobą alkoholową-można się wyleczyć ale alkoholikiem jest się do końca życia.Podobnie jest z depresją -czujemy się wyleczeni a ona nagle spada na nas w najmniej oczekiwanym momencie.

Wiem coś o tym bo leczę się na nią od młodości a jestem już prawdziwą babcią.Wielokrotnie myślałam,że już po chorobie a tu znowu powrót "tak wokoło Wojtek".Jednak nawet kiedy jest dobrze zawsze mam smutek w duszy.Nie odstępuje mnie na krok.Mówię sobie jaki piękny jest świat,tylko czemu jest mi smutno,nawet wtedy gdy się śmieję.Przeszłam leczenie farmakologiczne,terapię psychologiczną i jest poprawa bo nie mam myśli samobójczych ale wszechobecny smutek zostanie już ze mną do końca.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam , że z nerwicy rzeczywiście można się wyleczyć w 100 % , ale co do siebie to ja mam wątpliwości gdyż nie mogę brać leków a przed terapią mam opór i narazie jestem na etapie jego przełamywania. Badania pokazują, że odpowiednia terapia a szczególnie intensywna daje bardzo dobre efekty , ale nie jest to gwarancja na całkowite wyleczenie i nie u wszystkich tzn.nie każdy kto się jej podda wyleczy się z nerwicy.Leki natomiast nerwicy nie leczą tylko likwidują objawy i przez to ułatwiają normalne funkcjonowanie. Tak więc tylko dobra psychoterapia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Jestem nowa na forum. Przeczytałam ten temat i sma się zastanawiam czy wierzę, że będę zdrowa. Nerwicę mam krótko bo od maja tego roku, wtedy miałam pierwszy atak. Byłam u psychiatry i jak wydawało mi się po kilku spotkaniach było lepiej, ale teraz juz sama nie wiem. Objawy nie są tak silne jak wcześniej, ale są. A co gorsza zaczynam wątpić w to, że będzie normalnie. Najgorsze jest to, że tak naprawde nie mam z kim porozmawiać, komu opowiedzieć o lęku. Brałam pramolan i afobam. Pierwszy mi pomagał, ale go odstawiłam bo miałam operację. Powoli zaczynam mieć tego wszystkiego dość. Z jednej strony chcę się wyleczyć, chcę byż zdrowa z drugiej mam dość ciągłego strachu i braku zrozumienia ze strony innych. Nadzieja zawsze jest, tylko niestety u mnie coraz mniejsza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!!!

Tak naprawdę depresja jest w nas i dobrze jej u nas.Jesteśmy ludżmi wrażliwymi i dlatego my na nią chorujemy.Ktoś,komu obojętna jest ludzka czy zwierząt krzywda uważa,że depresja jest chorobą ludzi,którzy się nudzą i dlatego wymyślili "jakąś depresję".Myślę,że każdy z Was spotkał w swoim życiu osobę o takim toku myślenia.

Dlatego apeluję do wszystkich "smutasów": nie szukajcie zrozumienia u ignorantów bo szkoda Waszego cennego czasu.Wiem o tym bo jestem już chyba weteranką w leczeniu z depresji(30 lat mam depresję a 10 lat się leczę).Jeszcze jedna rada : naprawdę nikt nie musi wiedzieć na co chorujecie,jeśli się dowiedzą-w ich oczach będziecie psychiczni.Przeszłam przez to.Jestem całym sercem z Wami wszystkimi i mimo wszystko pozdrawiam słonecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

również nie choruje zbyt dlugo na nerwice jakies 7 miesiecy temu mialam pierwszy atak ale teraz gdy tak pomysle to zyłam z nią od bardzo dawna,biore leki bylo fajnie lekow nie mam wrucilo wszystko do normy ale od jakiegos tygodnia opuscily mnie sily nie chce mi sie nic masakra...chce mi sie ryczec,nie wieze by to minelo...to jest chyba jak choroba nie uleczalna wyniszcza po cichu organizm...przepraszam za byc moze chaotyczne pisanie ale mam jakis metlik w glowie...pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę w wyleczenie, ale zawsze gdy poczuję się gorzej moja wiara podupada. Jeśli chodzi o to czy będzie tak jak przed choroba nawet po całkowitym wyleczeniu, myślę że nie bo czuję że bardzo sie zmieniłam. Raczej nie będzie już tak jak kiedyś, ale wiem że będzie jeszcze całkiem dobrze i nie na chwile ale na długo lub na zawsze. Pozdrawiam wszystkich wierzących! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja powoli zaczynam w to wątpić:( wiem zę tak nie można, ale to mnie strasznie męczy, na dodatek chodze do różnych lekarzy a kady mówi: "no hmm, ja szczerze to nie wiem jak pani pomóc" :( ja nie wiem, oni nie wiedzą, a nerwica sobie działa:/ masakra... dziś jest zły dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy macie wrażenie, że przez nerwicę straciliście coś, dni z życia, które mogły być szczęśliwe i których nikt juz Wam nigdy nie odda? Ja mam bardzo silne takie uczucie, momentami czuję, że nienawidzę wszystkich ludzi, którzy są zadowoleni z siebie i z życia, którzy nawet nie śnili, że można przechodzić przez to, co ja przeszłam. Mam tylko 19 (!) lat, choruje od 16 roku zycia, więc mam straszne wrażenie, że tracę młodośc na łażenie po psychiatrach, terapeutach itepe. Młodośc powinna być radością, czymś przyjemnym... a tymczasem tego nie ma. Mam poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, a jak jest u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młodośc powinna być radością, czymś przyjemnym... a tymczasem tego nie ma. Mam poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, a jak jest u Was?

 

Takie poczucie krzywdy towarzyszyło mi przez cały czas, myślałam sobie: dlaczego właśnie ja? Dlaczego to się dzieje mnie? Ale w końcu (prawie) się tego pozbyłam. Po tym, jak kolejny raz wszystko mi się w życiu rypło doszłam do tego, że jestem odpowiedzialna za każdą sytuację, która mi się przydarza, bo sama ją tworzę. A tworzę ją po to, żeby się czegoś nauczyć. Depresja, nerwica, wszelkie traumy i cierpienie właśnie po to są. I już nie czuję się ofiarą. I nawet chyba wierzę w wyleczenie.

Salix, nie martw się, że tracisz najlepsze lata. Pewnie, młodość powinna być radością, ale u mnie np było tak, że musiałam dojrzeć, żeby zacząć odczuwać tą radość. Mam 29 lat i nie chciałabym mieć znów 19, bo teraz czuję się dużo szczęśliwsza. Uszy do góry, wszystko przed Tobą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, wierzę , wierzę!!! To jest do wyleczenia! Kazdy z nas chyba, jak jest gorzej, zaczyna w to wątpić. Ale zawsze potem przychodzą lepsze dni! A takie fazy, kiedy się coś dzieje, są najlepszą okazją do szukania przyczyn natręctw.

Przekonałam się na własnej skórze:)

Sama ostatnio czuję się gorzej, wróciłam do leków, chociaż dawki biorę minimalne, jak to powiedział mój lekarz: niemowlęce:) Robię tak zawsze, bo nie chce się męczyć. To mi pozwala normalnie , dobrze funkcjonować w gorszym czasie. A cała sytuację i tak zawsze analizuję na terapii. Na tym to polega. Jak pojawiają się objawy, to znaczy, że coś się w nas dzieje, coś z naszymi uczuciami. Trzeba się temu przyjrzeć, odkryć przyczynę i powoli, powoli pozbywać sie nerwicy:))

 

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyzdrowienie jest moim największym marzeniem.Bardzo się staram,robie wszystko co moge zrobić.Efekty są bardzo mizerne,albo wogóle ich nie ma.Jestem przekonana,że nie da się wyzdrowieć.Przeciez nagle nie zapomnę o tym wszytskim co mnie spotkało,o wszystkich lękach i fobiach.Może nauczę się jakoś z tym żyć,ale napewno nie zapomnę,choć tak bardzo bym chciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×