Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Kalebx3, zgadza się, najczęściej brałem połówkę, zdarzało się też i całą. Mi również disulfiram bardzo pomógł, mianowicie przetrwać chwile kiedy strasznie chciało się pić i kiedy bez niego nie dałbym rady i się nachlał. A tak udało się przeczekać i po jakimś czasie to mijało. Denerwuje mnie podejście niektórych ludzi, w tym lekarzy, dla których "to nie jest żadne leczenie, to tylko straszak i nic nie daje". Jak dla mnie bzdura, daje bardzo wiele, może i nie faktyczne leczenie ale człowiek nie pije i to jest najważniejsze. A zaszyłem się bo raz i drugi pozwoliłem sobie odstawić. Poza tym żona kazała :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się czuję dobrze po Anticolu. Jestem jakaś spokojniejsza. Zaczęłam brać od całej tabletki, ale dostałam wysypki na ciele. Teraz biorę połówkę i jest ok :) Jak dla mnie ten lek też jest dobry. Podtrzymuje abstynencję. A ja już się raz złamałam po 3 tygodniach trzeźwości, więc teraz się nie dam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, może masz rację że trzeźwienie to trudniejszy i ważniejszy proces, ale nie do końca rozumiem co to znaczy. Ja cieszę się że nie piję i stopniowo co raz mniej myślę o alkoholu i odzwyczajam się od odruchu myślenia i sięgania po niego. A na terapii próbuję zmienić coś, usunąć przyczyny tego że sięgałęm po alkohol - zero poczucia własnej wartości, nieśmiałość, lęk itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo nie picie to nie wszystko... Abstynencja to jedno, a trzeźwienie to drugie ...

Są osoby, które nie piją po 5-10-15 lat, ale tylko nie piją ...

 

Nie picie, abstynencja to znacznie łatwiejszy proces, niż trzeźwienie, trzeźwienie umysłu, świadomości ...

 

 

Właśnie takie teksty zniechęciły mnie do terapii , za wszelką cenę próbowano odebrać mi radość z mojej abstynencji posługując się sloganami i wmawiając ,że życie każdego z nas toczy się według oklepanych schematów. Według niektórych z nich dawno powinienem już wrócić do picia, a według pozostałych na 100% do picia wrócę w najbliższym czasie. Niestety ( dla autorów tych teorii) GÓWNO prawda ! Tak być nie będzie ( jak mawia Ferdek) . Wystarczy spojrzeć na TEN wątek sprzed roku , jak przepowiadano mi, że bez terapii nie dam rady , że mając alkohol w domu na 100% zacznę pić itd. itp. Trzeźwość to przede wszystkim stan umysłu, świadomość tego czego się chce od życia, umiejętność wyciągania wniosków i przewidywania konsekwencji picia a nie unikanie sklepów z alkoholem i kompletne wyzbycie się życia towarzyskiego. Punktem kulminacyjnym było to jak terapeutka powiedziała mi ,że mam nie iść do swojej jedynej kuzynki na wesele jeśli będzie tam alkohol lub też, teraz UWAGA !!!....powiedzieć jej ,że ma zrobić wesele bez alkoholu , wtedy zrozumiałem , że nic tam po mnie, spakowałem ciuchy i pojechałem do domu i na tym zakończyłem temat terapii w moim życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Punktem kulminacyjnym było to jak terapeutka powiedziała mi ,że mam nie iść do swojej jedynej kuzynki na wesele jeśli będzie tam alkohol lub też, teraz UWAGA !!!....powiedzieć jej ,że ma zrobić wesele bez alkoholu , wtedy zrozumiałem

Michał , nawiedzona ta pani mocno była.

To jedna z tych , która za picie alkoholu zamykała by w więzieniu.

- Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

Terapeutka od siedmiu boleści...ta , której się w główce powinęło ,i zamiast zmieniać myślenie ludzi ,zabrała się za reformacje świata . Nędza!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał

 

Ha..ha..skąd ja to znam. Też takie teksty słyszałam zero alkoholu w domu, omijać bary i imprezy zakrapiane itp. Najlepiej to chodzić kanałami. Parodia totalna. Ja jak wyszłam z detoksu poprosiłam ciotke o prace za barem ciotka mi poszła na ręke i zaczełam lać różny alkohol. Stwierdziłam że albo się z tym zmierze i naucze żyć albo będe leżała nawalona pod barem.Mineło 9 lat i nadal nie pije chodze wszędzie gdzie tylko zechce. Nawet jak są moje urodziny to kupuje alkohol częstuje gości a sama pije sok. Po tylu latach już się nauczyłam wszystkiego. Niepozwole by jedna butelka rządziła moim życiem i tyle. Niepowiem nie było lekko na początku ale się zaparłam i tyle. Teraz z tego co czytam alkoholicy dostają jakieś tabletki jak ja rzucałam picie czegoś takiego nie było. Ale kibicuje każdemu kto z tym nałogiem walczy. A terapeutka jest idealna taka która sama była alkoholiczką, każda inna to książkowa oczytana nie ma pojęcia o czym gada. Jeśli jej powiesz że z czymś się nie zgadzasz to ci powie że cyganisz bo w ich durnych książkach pisze inaczej. Kiedy na terapi 20 razy mówiłam że jestem alkoholiczką to mi terapeutka powiedziała że niby to mówie a tak naprawde w to nie wierze. K...a oszaleć można było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majcyk30 ,

wiesz ja przeszedłem 4 stacjonarne 6-7 tygodniowe Odwyki ( i kilka pomniejszych ukierunkowanych na jakieś konkretne zagadnienie) i wszystkie JE sobie chwalę.Potem setki Mitingów AA. Nie oceniam , ani -broń Boże- nie potępiam Twojej drogi do Trzeżwości. Moja jednak jest inna. I tak samo skuteczna , choć po drodze miałem wpadki . Na dziś 8 lat i 65 dni bez kropli ścierwa w płynie. Ja niepozwolił bym sobie trzymać alkoholu w domu (do dziś nie trzymam - po co się narażać).Kolesie z którymi piłem dalej są w moim życiu ,ale ciągną przykład ze mnie i wciąż próbują( jednemu się udało wyjść z nałogu).

Napisałaś coś takiego:

" Niepozwole by jedna butelka rządziła moim życiem i tyle"

No wiesz , w moim żuciu jednak to butelka zwyciężyła , dlatego trzymam sie od niej z daleka ,jak najdalej , nie kuszę losu. Jadę na PROGRAMIE 10 KROKÓW AA i tak trzeżwieję. Zdaję sobie sprawę ,że o trzężwość trzeba walczyć każdego dnia ,czy ma się jeden dzień abstynencji , czy ma się 10 lat abstynencji ,a we wszystkim POKORA ,jako lekarstwo na pychę i samozadowolenie. Poza tym uważam,że ważne u nas alkoholików jest życie w zgodzie z własnym sumieniem , bo głębokie konflikty moralne i szczególnie przeciągające się, mogą nas wciągnąć nas w wir wielkiego upadku i picia ,dla ulgi.

To może tyle.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości i pokory .

Paweł alkoholik .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

N Michał 1972, ale co dokładnie ma wspólnego moja wypowiedź z Twoim doświadczeniem, nie bardzo widzę podobieństwo w tym co ja napisałem.

 

Jak nigdzie nie napisałem, że ktoś nie poradzi sobie bez terapii, czy też prędzej czy później zacznie pić, nic takiego w mojej wypowiedzi miejsca nie miało.

Ja tylko zwróciłem uwagę na fakt iż nie picie - abstynencja to jedno, a trzeźwienie to drugie ... dwie zupełnie różne rzeczy.

 

A trzeźwieć oczywiście, że można bez terapii czy pomocy psychoterapeuty, nie mówię nie.

 

-- 01 lut 2013, 18:01 --

 

Nie wiem, może masz rację że trzeźwienie to trudniejszy i ważniejszy proces, ale nie do końca rozumiem co to znaczy. Ja cieszę się że nie piję i stopniowo co raz mniej myślę o alkoholu i odzwyczajam się od odruchu myślenia i sięgania po niego. A na terapii próbuję zmienić coś, usunąć przyczyny tego że sięgałęm po alkohol - zero poczucia własnej wartości, nieśmiałość, lęk itd.

 

Trzeźwienie, to zmiana swojego myślenia, postrzegania alkoholu, nawyków czy też schematów, to praca nad swoim umysłem, nad sobą.

Z jakiegoś powodu ludzie stają się uzależnieni, nie bo taki mieli kaprys ... alkohol postrzegają jako lekarstwo itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3

 

Wiesz ja też byłam na odwyku stacjonarnym ale raz. Tam pierwszy raz wchłonełam wiedze na temat alkoholizmu, potem był detoks 2-tygodnie to tam było spoko. Ja pisze o terapeutach z przychodni, u nas do przychodni wtedy dużo ludzi chodziło aby uzyskać pomoć z mopsu i terapie traktowali jako przymus. Kiedy im opowiadałam o swoim piciu i życiu to się z tego nabijali a jak była przerwa to mi mówili żebym dała sobie spokuj z takim otwieraniem się bo ich to nie obchodzi. Terapeuci widzieli co jest grane ale udawali że nie widzą, czytali formułki do znudzenia. Po terapi większa połowa grupy szła na piwo a ja czułam się jak zbity pies. Dlatego poszłam do tego baru pracować i spróbować swoich sił. Ja do życia z alkoholem uczyłam się stopniowo nie przyszło mi to odrazu i nie było to łatwe ale się nauczyłam i jakoś daje rady. Moja rodzina odmawiała mi aby alkohol przy mnie pić ale to ja chciałam aby był powiedziałam że musze zaakceptować fakt iż alkohol będzie towarzyszył mi przez całe życie i musze nauczyć się z nim żyć a nie cały czas uciekać. Wiesz mój kuzyn pół roku temu za moją namową poszedł na odwyk 6-tygodni. Jego mama ma bar to mu terapeutka powiedziała że dobrze by było aby go sprzedała by go nie kusiło i zajeła się handlem w innym kierunku dla dobra syna. Dla mnie to śmieszne. Nie odradzam ludziom terapi bo jak już wyżej wspomniałam iż mam znajomych którzy dzięki terapi żyją w trzeżwości. Może miałam pecha niewiem. Nie jestem pewna że nigdy nie zapije. Dziś nie pije a jutro ..niewiem. Fajnie że się trzymasz również życze powodzenia.

Dozobaczenia w trzeżwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jego mama ma bar to mu terapeutka powiedziała że dobrze by było aby go sprzedała by go nie kusiło i zajeła się handlem w innym kierunku dla dobra syna.

Następna nawiedzona pani terapeutka. Śmieszna i mocno odrealniona. Ja akurat miałem to szczęście nie spotkać na swej drodze tego typu terapeutów- przygłupów.

W przeciwieństwie do Ciebie Majcyk 30 , Ci z którymi się leczyłem , byli w zdecydowanej większości żądni uzdrowienia z tej choroby. A że się wielu nie udało potem ,,,to już inna historia. Mi też mówiono na pierwszym odwyku ,że jak wyjdę to zapiję . Gówno prawda , nie trafili " jasnowidze" posrani.

Chciałem być trzeżwy , nie dlatego ,że trzeżwość była dla mnie odkrytą jakąś wartością ( miałem dopiero 4 miechy abstynencji). Chciałem po prostu żyć. bez delirek , padaczek alkoholowych ,ciągów i tego typu porąbanych syfów zafundowanych przez wypijany alkohol. Tego pragnąłem ,a bałem się śmierci ,gdyż jasno zdawałem sobie sprawę ,że ta "zabawa" za którymś razem może skończyć się na cmentarzu, niestety.

Dopiero potem z czasem przyszła wiedza na temat choroby , profity płynące z niepicia ,dobro z tym związane itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3

 

Dokładnie tak jak ty miałam. Miałam dość objawów abstynęcyjnych a świat po trzeżwemu był na początku nudny i bez sensu.

Bez alkoholu nie umiałąm się odnależć ale cieszyło mnie to iż objawy abstynęcyjne znikneły. Też pomału się rozkręcałam. I wiem że to nie jest proste. Tyle czasu pijesz a tu nagle ogarnij wszystko po trzeżwemu.

Moich znajomych połowy już niema alkohol ich zabił, część dalej pije a mała garstka została w trzeżwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×