Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem tu nowa więc witam wszystkich :)

Mam dziś fatalny dzień i chętnie wypłakałabym się komuś w rękaw. Może ktoś zechce podzielić się ze mną swoimi smutkami na PW lub GG? W końcu smutek podzielony na dwoje to tylko połowa smutku. Nie obiecuję że pocieszę ale na pewno wysłucham (a przy okazji sama się wyjęczę;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejciu boli mnie strasznie szyja z tyłu, po lewej stronie :( całą noc nie spałam z bólu a teraz siedzę obwiązana szalikiem i nie mogę ruszać głową :shock:. Czy ktoś miał kiedyś taki ból po (nie wiem jak to określić) silnej sytuacji nerwowej, kiedy gwałtowny skok ciśnienia tak jakby "idzie" po kręgosłupie do głowy? ale mnie to kurna boli :(:(

 

Polina ja mialam takie cos!!! Kiedys zdarzalo mi sie dosc czesto, ale juz od dawna nie mialam takiego "ataku". I nigdy tak dlugo mi sie to nie trzymalo. Biedactwo:* Niestety wiem ze nic na to nie pomaga, musi samo przejsc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie znów zaczęło boleć. Każda komórka mojego ciała krzyczy i błaga o pomoc. Zmuszam się do funkcjonowania. Staram się mówić spokojnie choć chce mi się krzyczeć. Tak bardzo chciałabym móc powiedzieć komuś o tym wszystkim - ale nie mam komu. Matka mnie nienawidzi, mąz kocha, ale ile jest w stanie unieść jeden człowiek? Żal mi go. Żal mi siebie. Wiecie, że astma jest chorobą psychosomatyczną? Rozdzierający duszę ból powoduje chorobę, która uaktywnia objawy. I człowiek zażywa lekarstwa , a problem dalej jest. Dlaczego i jak długo jeszcze? Ile jeszcze to wszystko potrwa? Ten stan jest jak egzema -pojawia się , później znika, a później znów się pojawia, żeby dać znać o sobie po kilku miesiącach, latach. Tylko dlaczego to tak boli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dlaczego to tak boli?

Pink, na to pytanie nie ma odpowiedzi. Boli i już. Wiem ,że to niesprawiedliwe, bo większość nie boli i żyją sobie szczęśliwie. Ale kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe? Nie jest! przepraszam, sama jestem dziś w okropnym nastroju i cierpię. Trzymaj się Pink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejem... Polina... Ci którzy, mnie tu znają... jesteście tu? jesteście? czy jest ktoś? ktokolwiek... nadszedł kryzys... próbowałam sie otruć... już nie mogłam... nie mogę nadal... potrzebuję pomocy... pomocy... dzisiaj rano chciałam podciąć sobie żyły, ale pomyślałam o tym forum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już się otrułam. byłam w szpitalu. poczułam, że to koniec. że jeśli przez 17 lat nie wydarzyło się nic dobrego, to już się nie wydarzy. pasmo nieszczęść... chlaństwo ojca, krew w domu, policja, rozwód, problemy z siostrą jej samobójstwo, moja depresja, śmierć ojca, moja depresja, złamana serce i potraktowanie przez chłopaka moich uczuć jak papieru toaletowego, teraz nerwica i depresja, prpblemy w domu, w szkole, ze zdrowiem. ja już nie chcę tu być. już nie mam siły. walczyć z tym czego nienawidzę. żyć w kraju, w którym nie mam perspektyw, brzydzić się siebie. męczyć z samotnością. czuć się nierozumiana. nie... nie... nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W skrocie "syf beznadzieja nuda"...znowu wracam do "kochanego" zoloftu a byłem tak blisko. Nie pije za duzo alkocholu(ja wogle nie piłem) ale teraz to przesadzam to samo jest z papierosami lokomotywa ze mnie. Ostanie 2 tygodnie mnie dobiły...poznałem "ciekawych" kolegów z którymi wychodze z knajpy rano czuje ze sie staczam a hamulce sie zapowietrzyły. Czuje sie samotny i zagubiony mam wszystkiego dosc. brakuje mi sił. Zyciowe baterie mi sie wyczerpały...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hetman,

nie możesz zaczynać dnia od procentów! wogóle, nie możesz tyle pić! no co Ty...

wiem, tez tak miałam. Wiem że mam tendencje, jak już nie moge tego znieść to sięgam po butelke, ale wszyscy wiemy że to syf nad syfem!

Dzieki wiem ze pice to zadne wyjscie...juz nie bede :oops::smile:

Przynajmniej wiem ze nie jestem niewidzalny na tym forum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy powinienem to tu pisać, ale ja gdy kiedyś miałem strasznego doła i nie chciało mi sie już żyć to pomyślałem sobie że samobójstwo, które wydaje sie najlepszą możliwością w depresji, jest w zasadzie pułapką.

Wydaje mi się że jeżeli jest coś lub ktoś po tej drugiej stronie, kto to wszystko stworzył, to napewno nie puścił by nam płazem takiego rozwiązania sprawy i w efekcie kara mogła by być o wiele gorsza niż dotychczasow życie. Może to jest głupota to co pisze, ale jak się nad tym głębiej zastanowić to ryzyko jest nieopłacalne i mnie raczej takie myślenie odwołało od tych myśli. Osóby, które nie wieżą (ja w zasadzie też mam czasem wątpliwości i do kościoła nie chodze:P ) pewnie uznają to za głupotę, ale warto się zastanowić i pspróbować przeżyć to życie jak najlepiej się da, bo wcale nie jest takie długie jak sie wydaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lovefoxxx trzymaj sie!!!

Ja wiem, ja to znam, nadchodzi panika i "juz nie moge!!", ale to tylko taki atak, przejdzie, poczytaj forum, pogadaj z kims, zadzwon na linie pomocy. Przejdzie...wycisz sie....

Nie powiem ci ze zycie bede lepsze jak juz przejdzie, ale bedziesz spokojniejsza...

 

Wiesz co mnie powstrzymuje? To ze probowalam 3 razy, tak porzadnie i i tak sie nie udalo. Teraz boje sie sprobowac kolejny raz bo boje sie ze znow sie nie uda...

 

Sorry moczymordka, juz sie zamykam z tymi samobojstwami;)

 

Dzisiaj mam lepszy dzien, przekazuje Wam troszke swojej sily:*****

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polinko, staram się sobie tłumaczyć, że może być dobrze. że szkoda by było stracić te wieczory, które tak kiedyś lubiłam z książką i malinową herbatą. szkoda by było już nigdy nie ściąć włosów jak idiota (zawsze lubiłam mieć coś dziwnego na głowie). ale ja już nawet nie mam marzeń. już nie chcę mieć kogoś bliskiego, już nie chcę tych książek i tej herbaty. trudno mi uwierzyć w szczęście, w to, że można się cieszyć. wczoraj było u mnie pogotowie, bo wpadłam w taką histerię, że się dusiłam. za cholerę nie mogłam złapać oddechu. ciągle się boję. tak ciężko nie żyć przeszłością, kiedy tak strasznie się tęskni. między mną a moją siostrą było osiem lat różnicy. ja byłam mała, chciałam być taka jak ona, patrzałam w nią jak w obraz. teraz brak mi jej pytań w co ma się ubrać jak szła na imprezę, jak uczesać włosy. brak mi jej długich paznokci, włosów i wiecznego odchudzania. brak mi tego jak przemycała mnie do pubów i uczyła grać w bilard. ja wiem, że ona mnie kochała i chyba chciałabym zaryzykować i być tam gdzie ona. może będzie nam dane być razem? parę dni temu dowiedziałam się, że mój dziadek ma raka. i wiecie co? nawet się nie przejęłam. nic. zero reakcji. nienawidze siebie za to. teraz jadę do lekarza, bo mi wymyślili anoreksję, głupi lekarze, będe wieczorem. (jak nie zabiję się po drodze... ostatnio lubię siedzieć na peronie i zastanawiać się czy rzucić się pod pociąg, który jedzie w stronę Gdyni, czy Gdańska. w efekcie, nie rzuciłam się jeszcze pod żaden.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś straciłam część zaufania osób, na których bardzo mi zależy. Nie dałam się zaprosić na przyjęcie u tych ludzi, bo sparaliżował mnie strach. Strach przed tym, że nie będę wiedziała jak się zachować, co powiedzieć, że cos pójdzie nie tak. Samo wyobrażenie sobie siebie, siędzącej wśród nich powodowało u mnie panikę. Moja odmowa ich zabolała. Z drugiej strony, jakie to przykre, że człowiek tak długo szuka osoby, przed którą mógłby się otworzyć, a później się okazuje, że znajduje, a tą osoba jest szef i szefowa. I siłą rzeczy nie można pewnych rzeczy powiedzieć, choćby nie wiadomo jak dobry był układ. Ten robak w mojej głowie mnie zabije. Stracę przez niego rodzinę, pracę, ostatnich przyjaciół jacy mi zostali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie stracisz jeśli na to nie pozwolisz. Poza tym prawdziwy kumpel by się zasmucił, ale stanem Twojego zdrowia. Na takie rzeczy są sposoby. Sama szukam głęboko w sobie sił i motywacji by sobie z tym poradzić ale wiem, że znajdę.

Ty też.

Nie nakręcaj się i nie pisz czarnych scenariuszy, bo sama podświadomie doprowadzisz do złego obrotu spraw. Zobaczysz, że więcej ciekawości w patrzeniu w przyszłość i nieco więcej wiary a los się obróci na Twoją korzyść.

Tego Ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiś trzech miesięcy (może więcej? Nie wiem po prostu od niedawna zaczęłam się tym przejmować) jestem wciąż smutna. Mogę się uśmiechać, udawać przed innymi, że jest ok. ale co mi po tym jak w środku czuję, że nic tu nie ma sensu. Od jakiegoś czasu zaczęłam obserwować to forum ale ni mogłam się zebrać żeby napisać, nie jestem dobra w opisywaniu co czuję. Ale muszę w końcu komuś się wygadać, b w swoim otoczeniu nie mam komu. Nie mam znajomych, mam tylko jedną przyjaciółkę którą znam już 10 lat ale co to za przyjaciółka którą widuję raz na trzy tygodnie, znalazła sobie chłopaka więc przestałam być interesująca. Ale jej i tak nic nie mówię. Z matką próbowałam rozmawiać ale tylko wrzeszczy. „Jakie ty możesz mieć problemy?! Przestań gadać tak, to tylko dorastanie!” tylko to od niej można usłyszeć. Więc ja też zaczęłam sobie mówić, że to przez dorastanie, że przejdzie.. że to chwilowe. Potem zaczęłam myśleć a może mam depresję? Ale głupio mi się znowu zrobiło bo osoby które mają depresję mają takie prawdziwe problemy, a jakieś durne błahostki. Ale to nie jest prawda. Nie mam znajomych bo nie wiem o czym ja mam rozmawiać z ludźmi, po prostu stoję z kimś i nie wiem o mówić. Zresztą mieszkam na zadupi gdzie nie mogę znaleźć jakiejś bratniej duszy, dla innych jestem po prostu dziwolągiem, szara myszką. Jak słyszę, że ktoś się śmieję nawet z oknem.. to jest strasznie głupie i wstydzę się tego, ale jestem przekonana, że to ze mnie. Bez względu na okoliczności jestem pewna, że to ze mnie. Więc siedzę całymi dniami w domu. Codziennie obiecuję sobie ,że wezmę się w garść, że się zmienię. Ale ja nie potrafię. Jak wczoraj czułam się szczęśliwa, od bardzo dawna nie czułam się taka szczęśliwa… tak dzisiaj jak siedziałam przy komputerze zaczęłam ryczeć. Nie wiem dlaczego, chyba tak po prostu. Miałam tez okres gdy cięłam się żyletką, czułam się trochę lepiej i chciałam zwrócić czyjąś uwagę.. ale to nic nie pomogło więc przestałam. Nie myślę o zabiciu się bo moje ciekawość co do przyszłości jest silniejsza. Wszystko stało się dla mnie obojętne. Na jakieś pytanie odpowiadam „Obojętnie, w sumie nie ma to dla mnie znaczenia”. Codziennie gdy zasypiam wieczorem mam nadzieję, że rano się obudzę i coś się zmieni… ale znowu nastaje ranek i kółko jest to samo. Jeszcze do tego jestem z natury strasznie dobrą osobą, nie przejmuje się tylko sobą ale innymi którzy potem i tak mnie kopią. Zaczęłam nienawidzić ludzi za to jak się zachowują, jak wyrządzają sobie nawzajem krzywdę, jak niszczą przyrodę, strasznie to wszystko przeżywam. Więc biorę swojego kota na kolana i przytulam go mocno wtedy czuję się trochę lepiej, całe szczęście, że nie gryzie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale głupio mi się znowu zrobiło bo osoby które mają depresję mają takie prawdziwe problemy, a jakieś durne błahostki

 

To nieprawda!!! Nie musisz miec jakichs wielkich problemow zeby miec depresje, mysle ze to zalezy tylko od odpornosci psychicznej....Moje problemy tez mi sie wydaja zbut smieszne, a pomimo to...

 

Codziennie gdy zasypiam wieczorem mam nadzieję, że rano się obudzę i coś się zmieni

 

Nie...nie zmieni sie dopoki ty sama nie sprobujesz czego zmienic...samo sie nic nie robi...niestety:(

 

Mysle ze dobija cie nuda i codziennosc, doskonale to rozumiem. Musisz cos z tym zrobic, jesli bedziesz czekac depresja dopadnie cie na calego! Nie pozwol, sprobuj zrobic liste rzeczy ktore sprawiaja ci przyjemnosc i robic je, sprobuj wyjsc bardziej do ludzi. I koniecznie do psychologa na terapie! Mama krzyczy, zrozum ja ze nie moze tego zrozumiec ze dzieci moga miec problemy, w koncu do niej dotrze, daj jej czas.

 

Więc biorę swojego kota na kolana i przytulam go mocno wtedy czuję się trochę lepiej, całe szczęście, że nie gryzie. :)

 

Moja kicia tez jest najlepsiejsza na swiecie na takie humorki tylko ze gryzie czasem;)

Nie czuje sie jakbym napisala cos wielce madrego, ale...prosto z serca: uszy do gory, jakos musi byc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kumpel, przyjaciel.... Po prostu dobry człowiek, i co z tego? Powiedzieć szefowi, że jestem chora? "Niech się pan nie przejmuje, mam depresję, fobię społeczną, zaburzenia obesesyjne, ale tak w ogóle to się staram". I co? Kto chciałby mieć takiego pracownika, nawet gdyby bardzo go lubił? A mnie już coraz bardziej męczy to udawanie i duszenie prawdy w sobie. Dziękuję za ciepłe słowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×