Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z chłopakiem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam problem z moim chlopakiem tzn nie wiem czy nazwac to problemem ale sie troche niepokoje o nasz zwiazek. Jestem z NIm juz 3 lata i jest mi z NIm dobrze. Przede mna mial jedna dziewczyne z ktora byl 2 lata i ja kochal ale sie rozstali... Pokochal mnie. Niestety nie umie mi okazac uczuc... Nie moge dostrzec ze mu zalezy na mnie ze mnie kocha:( malo tego mi okazuje.. mam wrazenie , ze wszystkie swoje uczucia milosci oddał poprzedniej dziewczynie :( ... NIeraz kiedy jest z kolegami dzwonie kilka razy do niego bo sie marttwie o niego i qwiem,ze go to denerwuje ze wydzwaniam jak glupia nie chce zeby go zrazic do siebie.. wiem ,ze nie powinnam wydzwanic bo faceci tego nie lubia ale nie umiem sie opanowac... Nie wiem co mam robić... dziwnie sie teraz wszystko toczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Dlaczego tak bardzo się o niego martwisz, że wydzwaniasz do niego, gdy jest z kolegami ? Nie wierzysz mu ? Jesteś zazdrosna o to, że mógłby wtedy poznać inną dziewczynę ? Masz podstawy do tego, by sądzić, że wpakuje się w jakieś tarapaty ? Nie czujesz się dość pewnie w związku ?

 

A dlaczego by nie postąpić podobnie, jak on ? Tzn. gdy on spotyka się z kolegami, dlaczego nie miałabyś spotkać się z koleżankami, przyjaciółkami ? Wtedy "nie miałabyś czasu" na rozmyślania: co on tam robi, dlaczego tak długo nie wraca itd. A i on prawdopodobnie doceniłby taką zmianę.

 

Co do okazywania przez niego uczuć, być może po prostu nie wie, że tego oczekujesz (mówisz mu o tym ?). Albo boi się je okazać, by nie spowodować jeszcze częstszego wydzwaniania za nim w czasie spotkań z kolegami ? :roll:

 

Porozmawiajcie szczerze o Waszych oczekiwaniach, potrzebach w związku, o tym "ile" troski to "za dużo", a ile "za mało".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebna tu jest szczera i poważna rozmowa, bo samo zastanawianie i gdybanie do niczego dobrego nie prowadzi, jesteście ze sobą 3lata, więc pora i czas...mój K. też miał problem z okazywaniem uczuć, starałam się to zrozumieć (miał nieciekawe dzieciństwo i to chorubsko) i tym swoim gdybaniem wmówiłam sobie sama, że mnie po prostu nie Kocha, potem dopiero przeprowadziłam wnikliwą rozmowę...głupota ludzka nie zna granic. Teraz to nawet chorobliwa zazdrość mi przeszła :lol: ale jak jest z kolegami to do tej pory rozmowa przez tel. jest "służbowa" :lol: więc nie dzwonię jak nie muszę, faceci w większości tak niestety mają przy kolegach :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mag_da, ciężko mi wczuć się w Twoją rolę, jednak napiszę Ci jak było u mnie po tym, jak rozstałem się z dziewczyną z którą byłem niespełna 4 lata.

Ogólnie z każdą kobietą z jaką byłem po tym rozstaniu było mi źle. Wracając do domu po spotkaniu, czy wstając rano będąc z inną kobietą niż ta z którą byłem wcześniej czułem się źle. Mimo że było mi chwilowo dobrze, to po jakimś czasie czułem się gorzej niż wcześniej. Nie wiem czemu tak się działo nie mniej jednak od tamtej pory nie udało mi się zakochać w żadnej kobiecie którą spotkałem. I nie ukrywałem tego. Dlatego pewnie też 'związki' te nie trwały zbyt długo. Nie wiem kim musiała by być ta dziewczyna którą bym pokochał tak jak moją jedną z pierwszych miłości. Proponuję porozmawiać Ci ze swoim chłopakiem, żeby określił kim Ty dla niego jesteś. Być może oczekujesz od niego tego, czego on nie może Ci dać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mag_da, ciężko mi wczuć się w Twoją rolę, jednak napiszę Ci jak było u mnie po tym, jak rozstałem się z dziewczyną z którą byłem niespełna 4 lata.

Ogólnie z każdą kobietą z jaką byłem po tym rozstaniu było mi źle. Wracając do domu po spotkaniu, czy wstając rano będąc z inną kobietą niż ta z którą byłem wcześniej czułem się źle. Mimo że było mi chwilowo dobrze, to po jakimś czasie czułem się gorzej niż wcześniej. Nie wiem czemu tak się działo nie mniej jednak od tamtej pory nie udało mi się zakochać w żadnej kobiecie którą spotkałem. I nie ukrywałem tego. Dlatego pewnie też 'związki' te nie trwały zbyt długo. Nie wiem kim musiała by być ta dziewczyna którą bym pokochał tak jak moją jedną z pierwszych miłości. Proponuję porozmawiać Ci ze swoim chłopakiem, żeby określił kim Ty dla niego jesteś. Być może oczekujesz od niego tego, czego on nie może Ci dać...

shadow kurde nawet mnie nie strasz :roll: . Sam się boję że ze mną też tak będzie. Co prawda jeszcze nie mam takich doświadczeń jak ty (tzn. chodzi mi o ilość 8) ) Ale czasami to łapią mnie takie dołki pełne właśnie takich myśli :bezradny:

Pozdrawiam

G

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shadow_no, Amon_Rah, nie jestem pewny czy dobrze interpretuję Wasze wpisy. Mianowicie przypuszczam, że każdy z Was przy nowym związku porównuje "nową" partnerkę do "tej jedynej", przy której "nowa" nie prezentuje się "aż tak dobrze". :roll:

Możliwe również, że wspomnienia z bardzo trudnych dla Was momentów w życiu, wiążecie również z "tą jedyną", z którą przechodziliście razem przez te trudne chwile. A to z kolei powoduje, że "nowa" partnerka już na starcie ma mniejsze szanse na "odpowiednie notowania".

Nie lepiej byłoby symbolicznie "pożegnać się" (w myślach "pozwolić im odejść") z tymi szczególnymi dla Was kobietami, wynosząc z przeszłości nadzieję na wspaniały związek, zamiast "żegnać się z nadzieją" na podobnie udany związek w przyszłości ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_Rah, nie twierdzę, że to proste. "Prostsze" natomiast jest pogodzenie się z fałszywą myślą "wszystko co najlepsze w życiu, mam za sobą" :nono:

 

spędziłem z nią 8 lat i była to jedyna prawdziwa i płomienna miłość, jaką w ogóle przeżyłem kiedykolwiek w życiu. Nigdy przedtem ani potem nikogo nie kochałem, nie umiałem.
Otóż to ! Jak po takim związku miałeś pokochać, skoro wszystko mierzyłeś przez pryzmat tego szczególnego związku, przy okazji zamykając się na nowe doznania, doświadczenia ?

Poza tym myślę, że nie tyle "nie umiałeś", co najprawdopodobniej nie angażowałeś się, sparaliżowany obawą o możliwość powtórzenia się zranienia, którego od razu spodziewałeś się na miarę "tamtego" zranienia ! :?

 

teraz jestem wypalony i nie potrafię się już zaangażować, czuję w sobie totalną pustkę, zimno i obojętnośc.
Myślę, że to jest zbudowany przez Ciebie trudny do sforsowania mur obronny, za którym mają "bezpieczne schronienie" zupełnie przeciwne uczucia. :smile:

 

bez (...) tworzenia łańcuchów i klatek.
To są wyłącznie "składniki" związków "toksycznych".

Może to i nadinterpretacja z mojej strony, ale przypuszczam, że te "składniki" były obecne w tym szczególnym dla Ciebie związku. W każdym razie "coś z przeszłości" "wlecze się" za Tobą, skoro takie "składniki" występują.

 

Cz na prawdę warto z powodu kilku lat zamykać się na nowe doświadczenia przez resztę życia ? Nie lepiej uporać się z przeszłością i żyć "do nowa" ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam problem z moim chlopakiem tzn nie wiem czy nazwac to problemem ale sie troche niepokoje o nasz zwiazek. Jestem z NIm juz 3 lata i jest mi z NIm dobrze. Przede mna mial jedna dziewczyne z ktora byl 2 lata i ja kochal ale sie rozstali... Pokochal mnie. Niestety nie umie mi okazac uczuc... Nie moge dostrzec ze mu zalezy na mnie ze mnie kocha:( malo tego mi okazuje.. mam wrazenie , ze wszystkie swoje uczucia milosci oddał poprzedniej dziewczynie :( ...

 

porozmawiaj z Nim o tym koniecznie - nie wkręcaj sobie nic, szczera rozmowa wiele wyjaśni.. tylko na spokojnie, bez scen

 

God's Top 10Gdyby to było takie proste...spędziłem z nią 8 lat i była to jedyna prawdziwa i płomienna miłość, jaką w ogóle przeżyłem kiedykolwiek w życiu. Nigdy przedtem ani potem nikogo nie kochałem, nie umiałem. Chyba cały ładunek uczuć jaki miałem w sobie, oddałem tej jednej jedynej osobie, a teraz jestem wypalony i nie potrafię się już zaangażować, czuję w sobie totalną pustkę, zimno i obojętnośc. Dlatego tak jak pisałem- federacja lub układ- wygodne wyjście dla obu stron, bez zobowiazań i tworzenia łańcuchów i klatek. To wiele upraszcza i zapobiega ewentualnym tragediom uczuciowym i niepotrzebnym dramatom.

 

czuję to samo.. niestety. próbowałam związać się z kimś innym, ale to uświadomiło mi tylko jeszcze bardziej, że nie potrafię się zaangażować i nie chcę być z nikim innym :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W żadnym wypadku. To był wspaniały związek oparty na głębokim wzajemnym zaufaniu. "Składniki" takie pojawiały się w następnych związkach, które próbowałem stworzyć, i to nie z mojej strony ale z tej drugiej. Skutecznie mnie to zniechęciło, bo nienawidzę prób usidlania, kontrolowania, ograniczania wolności i tym podobnych zachowań. Więc póki co na żaden związek nie mam najmniejszej ochoty. Na układ może. Ale tylko na tyle.
Czyli jednak nadinterpretowałem w poprzednim wpisie. Mój błąd, przepraszam. :uklon:

To trochę zmienia postać rzeczy.

Prawdopodobnie tak ogromnie zdruzgotało Cię "tamto" rozstanie, że później przyciągałeś toksyczne partnerki. A doświadczenia z tych toksycznych związków, traktowałeś jak dowody potwierdzające tezę (opartą na błędnych założeniach), jakoby żadna kobieta "nie mogła dorównać" "tej" szczególnej. :roll:

 

Rozpracowywałeś te blokujące Cię mechanizmy na terapii ? Gdyby się to udało, znów mógłbyś stworzyć z kobietą szczęśliwy związek. :great: Czyli warto, prawda ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak własnie jest. To przygnebienie ,frustracja po rozpadzie związku przyciąga do ciebie takie właśnie osoby.

Lepiej nie podejmować żadnych decyzji . Odetchnąć po takim doświadczeniu ,wzmocnić się. Nie wiadomo jak się potoczy nasz los .

Jeśli chodzi o mag-de to myślę ,że w związku potrzeba niezależności i bezpieczeństwa występują w róznych stopniach. Jedni w związku po jakims czasie potrzebują więcej pobyć z innymi ludźmi ,inni czują mocne zaangażowanie i chęć bycia ze sob 24/h .

Ja mam rozdwojenie w sobie: kiedy czuje ,że chce pobyć sama to po chwili czuje ,że powinnam jednak spędzić ten czas z chłopakiem.I zaczynam tęsknić.Ale wiem też ,że powinnam coś zrobić dla siebie, dla rozwoju swojego. Tylko nie wiem czy kieruje się poczuciem winy (chociaz wiem ,ze on to rozumie) ,czy swoim borderlinowym byciem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×