Skocz do zawartości
Nerwica.com

ofiara gwaltu


Rekomendowane odpowiedzi

Bellatrix, już od ponad miesiąca jestem na etapie jak to nazwała terapeutka przeżywania tego na nowo, bo bez tego nie można wyzdrowiec. Nie mogę powiedzieć czy jest dobrze czy nie bo to wszystko boli opowiadanie o tym ale mam nadzieje że jak już przez to przebrnę to wszystko będzie lepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko w moim życiu zaczeło się układać, zaczęłam się śmiać na nowo, terapia sprawiała mi coraz mnie bólu, zaczełam na nowo żyć.

aż do wczoraj. gdy wracałam z zajęc spotkałam GO minał mnie na ulicy jak by nigdy nic uśmiechnął się szyderczo i powiedzial pamiętasz mnie bo ja Ciebie tak, i chętnie bym powtórzył naszą wspólną noc:(

na nowo zawaliło się moje życie, życie które przez tyle czasu prubowałam poskladać w jedną całość, i w końcu zaczeło mi to wychodzić aż nagle w sekunde się wszystko zawaliło nie wiem co zrobić. już niemam siły na nowo tego przechodzić, dkładać małych kawałeczków mojego życia skoro to i tak nie ma sendu gdyż nawet gdy już prawie mi się udało wystarczył chcila by zniszczyć miesiące bólu, łez, i strasznego cierpienia przez jakie przechodziłam żeby zacząć zyć na nowo:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, już myślałam że sobie z tym poradziłam, nie myślałam o tym często, uśmiechałam się, potrafiłam spojrzeć na siebie w lustrze bez obrzydzenia do samej siebie. jednak tak na prawde wcale sobie z tym nie poradziłam bo wystarczyło jedno spotkanie żrby wszystko wróciło.

jak myślisz można całkowicie sobie z tym poradzić, nie tak na chwile tylko już na zawsze pozbyć się tego wszystkiego z siebie, żeby jego widok nie powodował nowej dawki bólu??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, ostatnio zaczełam sobie lepiej radzić na terapi nie powiem że nie sprawia mi to bólu bo sprawia ale daję sobie z tym jakoś radę, za każdym razem nawet gdy już nie mogę nie chcę o tym mówić to chociaż próbuje i mam nadzieje że za niedługo przez to przebrnę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak powinien byc obecny-niestety w PL to chyba nie praktykuja

 

poza tym jest ciezko jak nie ma swiadka gwatlu i sa tylko dowody poszlakowe. w takich sprawach przestepca zwykle sie wywinie, a kobieta ma traume na cale zycie, bo to z niej robia dziwke, zamiast uznac, ze zostala skrzywdzona. prawo jest po str mezczyzn. sledztwo i rozprawa sa b trudne do przejscia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem kolejna.

póltora roku temu, w listopadzie, zdarzyło mi się RAZ wracać samej, po ciemku, późnym wieczorem, po imprezie... zawsze uważałam, zawsze rozumiałam, że świat nie jest dobry, zdarzyło się to naprawdę raz - kazałam znajomym zostać na imprezie, powiedziałam, że wystarczy jeśli odprowadzą mnie na autobus, który zatrzymuje się 30 metrów od mojego mieszkania... W centrum, centrum dużego miasta, koło największej ulicy i kina. Wysiadłam z autobusu i wiedziałam, że coś się stanie, ale stwierdziłam, że jestem przewrażliwiona, że mam kawałek i że nie będę się ośmieszać... Poszłam specjalnie trochę naokoło - na pasy, bo stwierdziłam, że jeśli ktoś za mną pójdzie w tą samą stronę oznaczy to, że nie będzie szedł w moją ulicę - poszedł idealnie za mną. Zaczepił mnie na ulicy, pytał o drogę, chciał pożyczyć telefon (udawałam, że przez niego rozmawiam, a chciał bym się rozłączyła)...Twardo rozmawiałam i nie poszłam dalej puki nie skręcił w inną stronę. Byłam dwa metry od klatki kiedy usłyszałam "jeszcze jedno pytanie"...

Od razu w sumie po tym trafiłam na policję, ten człowiek został skazany i jest w więzeniu. Byłam na wszystkich rozprawach i dałam w tym wszystkim radę... Byłam raz u psychiatry, gdzie pierwszy raz przyznałam się przed kimś że nie jestem taka twarda...Dostałam skierowanie do psychologa i strasznie się zacięłam, bo nie umiałam z nim rozmawiać...Przerwałam to. Po miesiącu czy dwóch zaczełam dziwnie reagować, nawet będąc w domu, kiedy robiło się ciemno, było mi nie dobrze, miałam torsje, czułam irracjonalny strach, bałam się panicznie klatek schodowych, nigdy nie otwierałam drzwi kiedy ktoś dzwonił (udawałam, że nie nie ma)... Przerwałam studia, wyniosłam się z tego miasta, w lato troche pracowałam... W tym roku zamieszkałam w innym mieście, rozpoczęłam inny kierunek, zamieszkałam w akademiku, a nie mieszkaniu (ten plus że NIGDY nie jestem tam sama, ciągle ktoś jest, są portierzy, nigdy nie wracam sama z zajęć, kiedy wracam z domu, to zawsze ktoś po mnie wychodzi na dworzec)...

Problemem jest to, że w każdej normalnej sytuacji (z obcymi ludźmi) odbieram straszne sygnały stresujące... Boje się, gdy ktoś w sklepie wkłada rękę do kieszeni (nóż), boję się windy w której ktoś jest, nie zniosę kogoś idącego za mną na ulicy (staje i czekam aż przejdzie), nie usiąde w pustym przedziale w pociągu (do tego stopnia że w ogóle do pociągu nie wsiąde jeśli nie ma "bezpiecznych osób" - kobiet, dzieci, starszych ludzi)... Takie sytuacje zdarzają się codziennie i są strasznie męczące...

Po ciemku rozpoczyna się już jazda bez trzymanki - jeśli już muszę wyjść z domu (zawsze z kimś) to robi mi się niedobrze, zwracam uwagę na każdy szelest, idącą 500 metrów dalej osobę, każde auto, w głowie odgrywam jakieś dziwne "scenariusze"... Najbardziej w tym wszystkim boję się swoich reakcji i swojego strachu... Niż rzeczy realnych... Każde moje świadome myślenie o tym kończy się wielką chandrą, płaczem i histerią... Mówić mogę - jakbym opowiadała o kimś innym, ale nie radzę sobie z przypominaniem tego, wolę od tego uciec. Na codzień nie myślę, nie rozmawiam o tym, śmieję się i dobrze bawie... Odtrącam wszystkie złe emocje które mogłyby mi przypomnieć O TYM - taki sposób na nic nie czucie... Zajęłam się pasją, studiami, znajomymi - mieszkanie w kilka osób w pokoju sprawia, ze tak naprawdę nie mam kiedy się rozklejać - na szczęście...

 

Dodatkowo problem związkowy - jeszcze w tamtym mieście rozstałam się z moim chłopakiem po tym wszystkim... Musiałam sama dojść do siebie, chciałam rzucić wszystko co było tam, wyjechać i zacząć od nowa... Później spotykałam się z kimś - jest dobrze, do momentu bycia przyjaciółmi, a później... Nie wiem czy poradziłabym sobie teraz z bliskością, o intymności nie mówiąc... A zaczyna mi kogoś w życiu brakować...A z drugiej strony to przeraża...Taki pancerz działa w dwie strony... I może powinnam go zrzucić, tylko zastanawiam się, czy bez niego dałabym radę w ogóle wyjść z łożka, z domu...

 

to kiedyś mija?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mariewagge, witaj.Koniecznie musisz udać się na terapię do psychologa.Pytasz czy to kiedyś mija-odp. tak,przynajmniej po części choć zawsze pozostanie bolesnym wspomnieniem,ale nie będzie miało wpływu na Twoje życie,ale tylko dzięki żmudnej,ciężkiej,często wieloletniej pracy na terapii.

Pozdrawiam

Kasia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, można powiedzieć, że dobrze wkońcu zaczęlam się uśmiechać i zrozumiałam, że to nie moja wina i, że nie powinnam ja czuć się winna tylko on. I teraz jest mi z tym łatwie, nadal to pamiętam, czasami płacze ale już jest dużo lepiej niż na początku:)

a u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, wiem dobrze jak to jest stanąc w miejscu. gdy nie da się z siebie wydobyć zadnego słowa, kilka razy już tak miałam i ruszenie zajmowało mi strasznie dużo czasu, ale z doświadczenia wiem, że jest to równie bolesne przeżycie jak cały ten gwalt i równie ciężko jest przez to brzebrnąć. ale gdy się naprawdę chce to można sobie z tym poradzić, zajmie to dużo czasu ale jest możliwe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mariewagge, Hej i jak radzisz sobie jakoś? Poszłaś na terapi?

 

nie zdecydowalam sie na razie na terapie - studia, weekendy w domu - nie mam kiedy. Tak na prawde jeszcze z miesiac temu wyjście na terapie wiązało by sie z wyjściem po ciemku - a dla mnie to jest nie do przeskoczenia.

ale próbuje sobie radzić sama - przejście po ciemku z pokoju do pokoju, wyjście ze znajomymi na piwo (na takiej zasadzie, że ktoś mnie z knajpy odbiera - może to śmieszne, ale kilka tygodnii temu nie dałabym z taka sytuacja rady, bo co jeśli "komuś sie rozładuje telefon, nie będziemy sie mogli zgadać"... Problemy może nie są rozwiązane, ale zagłuszone...i jest troche lepiej.

 

Sfere związkowo-facetową pomijam, bo na razie przynajmniej dla mnie nie istanieje, może tak jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko wróciło.Myślałam,że jak to w końcu wypowiem na głos i "podzielę" się swoimi sekretami to będę to miała za sobą.Te wszystkie obrazy i myśli wróciły.Od jakiegoś czasu nie dają żyć.Dręczą w dzień i w nocy.Być może to że Ci którzy mnie "skrzywdzili" znowu pojawili się w moim otoczeniu.Wydawało mi się ,że jestem silniejsza,że już się pogodziłam.Niestety to wszystko nadal bardzo głęboko we mnie tkwi.

Czy to się kiedyś skończy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi wczoraj też pewna sytuacja ''rozpruła ranę''. Pomyślałam ''znowu''.

Nie chcę wcale znowu. Może jest to sprawdzenie jakie jest teraz moje podejście do tego.

I doszłam do wniosku, że nie ma co dyskutować z tymi ''lękami'' tylko zamknąć sprawę.

Moja psychika nie ma od tak wbudowanej asertywności. Tego trzeba się uczyć.

Wiem, że takim osobom trzeba jednak mówić decydowanie ''nie''.

Oni patrzą jak reagujesz. Mają pewien obraz który się nie zmienia. Tz oni nie zmieniają.

Ludzie wolą żyć uprzedzeniami bo wtedy mają jakąś władzę na osobą.

- Bo ty kiedyś coś tam. Oczywiście jedno wydarzenie przesądza jaka jestem. Bzdura!

Lepiej jest nie zmieniać zdania bo wtedy wyjdzie że samemu jest się bardziej nieteges.

Ważna aby przed innymi nie chodzić wciąż z ''pochyloną głową'' jakby trzeba było ''kłaniać się''.

Są panowie i żebracy. Cóż upadla człowieka. Nie jego status społeczny ale drugi człowiek.

 

-- 19 maja 2012, 12:59 --

 

Kiedyś śnił mi się taki sen.

Był mężczyzna i kobieta. Leżeli sobie na plecach jakby wygrzewali się w słońcu. Kobieta miała ''białe majtki''.

Później mężczyzna znikną. Pojawiło się wokół kobiety kilku mężczyzn.

Krew. Scena gwałtu.

Na końcu kobieta wstaje. Zostaje tylko jeden mężczyzna i mówi: -Czemu mnie zabiłaś.

Czyli jednak kobieta ma na tyle siły aby stanąć i powiedzieć ''nie''.

Więcej nie będziesz mnie nachodził w snach, w uczuciach itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :(

Wiele razy wchodziłam a forum i próbowałam napisać, jakoś zacząć ale zawsze brakowało mi odwago, nie byłam w stanie.

Miesiąc temu zostałam zgwałcona, nikomu o tym nie powiedziałam, nie weim co robić, myślałam, że zapomnę, zacznę żyć normalnie, że to wszystko minie. Jednak się pomyliłam i to bardzo, to nie mija jest tylko gorzej, nie potrafię spojrzeć w lustro, wyjść z domu nie oglądając się co kaałwek za siebie, nie płacząc każdej nocy do poduszki, bo dy zamykam oczy widzę jego twarz. wstydzę się o tym powiedzieć, naweet jest mi straszny wstyd tutaj o tym pisać, czasami miewam takie dni że jestem w stanie przeleżeć cały dzień w łóżku płacząc.

NIe wiem co mam zrobić, jak żyć normalnie. Kiedyś myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w telewizji, że mnie to nigdy nie spotka, myliłam się.

Proszę jeśli kogoś z Was też to spotkało, ale sobie jakoś poradziliście, to mi pomóżcie :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam na forum.

 

Jest tu temat od tego ofiara-gwaltu-t20208.html.

 

Po pierwsze - zgłoszenie sprawy na policji,to nie łatwe,ale takie skurwysyństwo nie może ujść na sucho,bardzo ci współczuję.

Po drugie - psycholog, bo samej ciężko ci będzie się z tego pozbierać....

Pozdrawiam, i naprawdę współczuję krzywdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo że nie łatwo ci będzie o tym mówić, mogę się tylko domyślać jakie męczarnie psychiczne przeszłaś...

Ale nie trzymaj tego w sobie,bo cie to zniszczy,opowiadanie o tym będzie boleć, ale niestety, będzie to potrzebne.

Powodzenia, i trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, chcialabym to zrobić powiedzieć ale nie wyobrażam sobie, że będę musiała opowiadać o tym obcym ludzią:(

będą się na mnie gapić, nawet chłopakowi nie powiedziałam bo nie potrafie, od tamtej pory nie spojrzałam mu w oczy ciągle się klócimy.

TO WSZYSTKO MOJA WINA, nie mogę przestać o tym myśleć, obwiniać się:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09, To twoje błędne myślenie, NIE chciałaś tego,nie szukaj powodu by sztucznie się obwinić, i zadręczać,bo wiadomo że to nie twoja wina, skurwiel powinien za to zawisnąć,ty na to nie zasłużyłaś, ani w żaden sposób nie była to twoja wina.

Wiem że ciężko ci będzie o tym mówić...

ale to jest rzecz,no czegoś takiego nie da się trzymać w sobie, w końcu naprawdę może cie zadręczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stark, od miesiąca próbuje powiedzieć o tym chłopakowi wiem że by to zrozumiał, ale nie potrafie, jak zaczynam mówić to w pewnym momencie sie zacinam nie chce mi to przejśc przez gardło, chociaż tak bardzo chcę to wyrzucić z siebie. A jeśli chodzi o policje to nie wyobrażam sobie tego że to zgłaszam, przynajmniej nie na razie. Nawet nie weim jak bym miała to zrobić, iść na komende i powiedzieć; przepraszam ale zostałam zgwałcona. chyba bym się zapadła pod ziemię ze wstydu, bo tak strasznie się tego wstydzę. Najgorsze jest to że nie potrafię wymówić słowa gwałt, zzgwałcił, poprostu nie chce mi przejść przez gardło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09, Mimo to,potrafiłaś to napisać tutaj...

Rozumiem,że ciężko o tym mówić, ale widzisz jak się czujesz trzymając to w sobie,tu przez sieć możemy cię oczywiście wspierać,pocieszać i rozmawiać z tobą,ale to nie rozwiąże problemu...

I tu niema się czego wstydzić,nie chciałaś tego, to po prostu się stało,nie możesz się o to obwiniać :( .

Daj sobie pomóc...proszę,spróbuj się przełamać i powiedzieć mu o tym,inaczej się zdewastujesz...

Chciałbym pomóc jakoś bardziej,ale nie pomogę wiele więcej,możemy służyć dobrym słowem,i wsparciem, ale to niewiele da na dłuższą metę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09, nie masz obowiązku zgłaszania na policję.Nie masz również obowiązku mówienia chłopakowi.To wszystko zależy od Ciebie i tego na ile dasz radę.Zrób to co czujesz.Przeszłaś koszmar,teraz Ty jesteś najważniejsza i Twoje uczucia.Poszukaj pomocy w interwencji kryzysowej,jakiegoś psychologa,gdzieś gdzie byś mogła się dostać szybciej,nawet prywatnie jeśli masz jakieś pieniądze,tu liczy się czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×