Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bliscy sprawcą mojej depresji...


Gość ina.

Rekomendowane odpowiedzi

Boże.. jak o dobrze, że nie jesteście małżenstwem!!! Werciu - jak widać, nic nie dzieje sie bez przyczyny!! Pakuj się i wyjezdzaj!!! Gdziekolwiek - przyjaciół, rodziny...

Wszystko się ułoży! Nie można żyć w ciągłym strachu! Pomyśl o swojej córeczce która chce mieć normalne życie, Twoją miłość a tymczasem sama doprowadzisz sie do obłędu a ona..? Werciu - ja wiem, że to prostu pisać/mówić gdy samemu sie nie przezyło, że decyzja jest bardzo trudna... ale to jest rozwiazanie które w przyszłosci zaowocuje Twoimi BARDZO DOBRYMI kontaktami z córką i być może lepszym zwiazkiem! Nie czekaj aż znow uderzy, zedenrwuje się, zacznie wyzywać... a co bedzie jak w taki sposób potraktuje TWoja córkę?? Trzymaj się i podejmij jedną z najwazniejszych decyzji w waszym zyciu! - Twoja córka w jakimkolwiek nie jest wieku, również to przezywa... Zdaje sobie sprawe, ze do tego mężczyzny mozesz jeszcze coś czuć... ale pomyśl o sobie! Zasłużyłaś na życie pełne szczęścia i miłości!

 

3maj się.

Mam nadzieje, że podejmiesz DOBRĄ DECYZJE!

 

PS: zawsze można pomyśleć o jakimś leczeniu Twojego partnera bo to co mowi do Ciebie a potem nagle sie zmienia to nie jest "normalne"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mam ciężki dzień, nic mi się nie chce...Zero zapału do czegokolwiek, a przecież muszę opiekować się synkiem...A to wszytsko przez kolejną sprzeczkę z mężem o jego rodziców....Ale może zacznę od początku...

Jestem młodą żoną i matką. Moje problemy zaczęły się od kiedy zamieszkaliśmy po ślubie z rodzicami mojego męża, owszem broniłam się przed tym, ale jakoś wyszło że nie było innej perspektywy i tak zostało. Poza tym przekonali mnie tym że jak się urodzi dzidzia to pomoc mi się przyda i może faktycznie na początku tak było, ale potem było tylko gorzej i gorzej...

Teraz mieszkamy już na swoim sami, ale ja ciągle reaguję na swoich teściów jak na najgorszego wroga. Ręce mi się trzęsą i wogóle jestem strzępkiem nerwów, mój mąż tego nie rozumie i próbuje mnie zmusić żebym ich odwiedzała i wogóle, ale ja nie umiem i wiem że narazie nie dam rady i stąd kłótnie między nami.

Może wyjaśnię czemu tak reaguje na swoich teściów: od momentu keidy nasz synek przyszedł na świat zaczęło się moje małe piekiełko. Teściowa oczywiście zawsze lepiej widziała co dziecku dać jeść, to nic że maluch potem miał kolkę i płakał, ciągłe palenie papierosów w domu i na nic moje rozmowy że to szkodzi małemu, teść który lubi wypić ciągle po pijaku przychodził do nas do pokoju i z lubieżnym błyskiem w oku przyglądał się jak karmię małego. Denerwowało mnie to ale mój mąż nie widział problemu i pomimo moich próśb nic z tym nie robił. Tak samo było z tym kiedy mój teść po pijaku chciał brać małego na ręce, początkowo teściowa mu nie pozwalała, ale jak mały trochę podrósł to juz mu zaczęli pozwalać i nie wspomnę ile sytuacji było takich że serce do gardła mi podchodziło gdy widziałam jak się z nim zataczał, ale ja nie mialam nic do powiedzenia a reszta przymykała na to oko. Ciągłe ich gadania nad głową co powinnam a co nie, ile można takie coś wytrzymać? Moje granice cierpliwości się skończyły i nikt tego nie rozumiał i nawet nie chciał zrozumieć. Moża ja jestem przewrażliwiona ale mogłabym wymienić jeszcze tysiąc sytuacji które po prostu nawet jak o tym teraz piszę podnoszą mi ciśnienie i doprowadzają do łez i do tego że teraz jestem taka bezsilna. Czuję że jak dalej tak będzie to ja wpadnę w depresję i moje małżeństwo się rozpadnie. Mieszkamy już sami i niby te sytuację się skończyły, była jedna ale po prostu wywaliłam teścia za drzwi i powiedziałam że po pijaku nie chcę go widzieć w naszym domu. Jednak moje nerwy się nie skończyły, bo kiedy widzę że przyjeżdżają to wszystko wraca od nowa, moje nerwy, a teraz jeszcze te kłótnie z mężem o to żebym tam jeździła, a ja po prostu nie czuję się jeszcze na siłach.

Poradźcie co mam zrobić, czy powinnam iść do jakiegoś lekarza i z nim o tym porozmawiać czy może to ja przesadzam z moją oceną sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jeżeli jeszcze wcześniejsze słowa Cię nie przekonały to dodam jeszcze swój argument. Jestem na terapi pogłębionej, gdzie są własnie osoby takie jak Twoja córka, które w dziecinstwie były ofiarami lub świadkami przemocy. Ciężko jest żyć z takimi wspomnieniami, odnaleźć się w życiu, założyć zdrową rodzine.

Zrób to dla niej.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi sie abys przesadzala z sytuacja..Dobrze ja ocenilas...Dla twojego meza te osoby sa najblizsza rodzina a dla Ciebie wcale mogliby nie istniec i to wlasnie jest jak najbardziej zrozumiale :!: Twoj malozonek powinien Cie zrozumiec :!: Na poczatek moze jakas mala zacheta do rozmowy,na spokojnie,poprostu delikatna perswazja tak aby chociaz staral sie zrozumiec :idea: W takim wypadku wizyta u lekarza jak najbardziej by sie przydala najlepiej gdyby toowarzyszyl Ci maz...Moze konsultacja z lekarzem sprawilaby ze "zalapalby" o co chodzi.Co do tesciow to mozna tylko wspolczuc... :( Jezeli nie podejmiesz zadnych krokow atmosfera bedzie tylko sie pogarszac :(

Trzymam Kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asiczka2,ja myślę,że w niczym nie przesadzasz,a mąż powinien przestać udawać,że nic nie widzi i nie zmuszać cię do kontaktów z teściami.Wyszłaś za niego,a nie za jego rodzinę i uświadom mu to.Nie jesteś wcale chora,tylko wykończona tymi ekscesami.

Ja miałam podobną sytuację i niestety podobnych teściów.Na szczęście nie musiałam z nimi mieszkać,ale mieszkaliśmy zbyt blisko.Stąd i tak teściową(histeryczkę)miałam na głowie non stop.A teść traktował mnie po prostu po prostacku i wulgarnie(pijackie podrywy).Mąż oczywiście nic nie widział nic nie słyszał.Najwygodniej.W końcu nie wytrzymałam i na spokojnie,ale konkretnie powiedziałam mu dobitnie,że nie zgadzam się na takie traktowanie przez obcych ludzi.Rozumiem,że dla niego są bliscy,ale nie dla mnie.Że nie będę tolerować ich postępowania wobec mnie i niech sobie wybije z głowy,że będę ich odwiedzać lub przyjmować.Do tego powiedziałam to samo teściom.Wszyscy więc mieliśmy jasną sytuację.I skończyło się raz a dobrze.Teraz jak się sporadycznie spotkamy,to teściowie zachowują się zupełnie inaczej.Uważają co mówią i co robią.Mnie się udało,próbuj i ty.Na pewno za wszelką cenę porozmawiaj i unikaj spotkań.W końcu wszyscy się przyzwyczają do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asiczka2 zgadzam się z przedmówczyniami. Nie możesz pozwolić na takie sytuacje. Rozumiem Cię doskonale - kiedyś miałam podobnie. Niestety (dziś już stety) moje małżeństwo z różnych przyczyn nie przetrwało. Jestem szczęśliwa, że obecnie mój kontakt z "teściami" ogranicza się do zwykłego "dzień dobry" na ulicy.

Teściów wypada szanować, ale to nie oznacza że mają prawo ingerować w Wasze życie. Nie akceptuj tego, co wg Ciebie jest sprzeczne z Twoimi zasadami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj EwkaEwka.jak ja bylam na terapii to tez byly tam osoby z takimi przypadkami jak moj,byla zarowno kobieta ktora trwala w takim zwiazku jak i mloda dziewczyna ktora wychowala sie w takim domu.3 razy probowala popelnic samobojstwo i z kazda taka klotnia robila samookaleczenia.dlatego boje sie o corke,ma prawie 7 lat,duzo rozumie.

wczoraj przeprowadzilam rozmowe z moim facetem,mowilam ze do konca miesiaca sie wyprowadze,wtedy byly prosby jego placz,a potem ze jak odejde to sie zabije bo nie bedzie mial dla kogo zyc.

juz nie mam sily na nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za zrozumienie i za odpowiedź, bo sytuacja faktycznie jest nie łatwa i nie przyjemna. Z jednej strony rozumiem męża bo w końcu to jego najbliższa rodzina, ale prawda jest taka że i on nie ma z nimi łatwego życia. Pracuje u swojego ojca i w sumie jest tak że czasami mam wrażenie że oni są bardziej przeciwko nam nim z nami, ale on tego nie widzi i dlatego dziwi mnie że tak murem za nimi stoi, a powinien przecież za mną w końcu to ja jestem jego żoną. Jest oczywiście jeszcze kwestia dziecka, która jest znacznie cięższa, bo w końcu oni są jego dziadkami, ale jak dla mnie mój syn mógłby wogóle ich nie mieć, może jestem egoistką ale uważam że lepiej dla niego by tak było. Zresztą mój teść wiele razy udowodnił to że dobrym dziadkiem to on jest tylko na gazie, bo wtedy sie wnuczkiem interesuje, ale jak przychodzi co do czego to jak mały płakał bo był głodny to dziadek nie rozumiał że trzeba z dzieckiem wrócić do domu tylko ważniejsze było to że on musi dopić piwko i wypalić papieroska, na nic prośby i tłumaczenia, a po wszystkim jeszcze mi powiedział że po co z nimi pojechałam ( w gruncie rzeczy to on sie z nami wybral a nie ja z nim!!!!!) Najgorsze jest to że mieszkam w stronach mojego męża i do rodziców i wszystkich moich znajomych mam daleko (jakieś 100 km) a jestem osobą która potrzebuje kontaktów ze znajomymi bo inaczej usycham jak roslina bez wody. Tu niestety nie mogę liczyć na nikogo, nawet na swojego męża.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama odwiedzając teściow robi tak:wpada do nich wyłącznie z mężem(automatycznie ich uwaga przechodzi częściowo na syna), dość często, ale na krótko.20-30 min. tak że zdązy sie zdenerwować ich głupimi uwagami,ale jeszcze nie na tyle żeby wybuchnąć.Popyta co tam słychać i ..dłuuuga do domu, zeby odpocząc psychicznie.Moze , jeśli już musisz,a jest mozliwe-po prostu częsciej a krótko?pol godziny kazdy wytrzyma, anie bedzie pretensji ze nie odwiedzasz, ze sie obrazasz itp..Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę tu w Tobie problemu. To nie Ty przesadzasz i nie wyolbrzymiasz.

Chciałam powiedzieć, że rozumiem Cię i na Twoim miejscu nie chciełabym widzieć teściów. A co do męża to nie rozumiem jego postawy.

On ma Cię wspierać i chronić nawetr przed ałasnym ojcem.

Trudno miporadzić co możesz sama zdziałać, polecałabym wizytę w jednej z poradni rodzinnych czy u psychologa, który coś podpowie.

Nie jesteś chora, tylko żyjesz w chorej sytuacji, środowisku.

Życzę by wszystko się ułożyło.

Cierpliwości i jeszcze trochę siły.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że to nie jest proste, bo gdyby było, wyprowadziłabyś się.

Jednak dla mnie sprawa jest oczywisa.

Każda chwila dłużej u boku tego człowieka to kolejna krzywda Twoja i Twojej córeczki.

Wierzę, że jeśli się chce i jest się zdeterminowanym, tyo da się wszystko poukładać. Na pewno dasz sobie radę tylko nie narażaj dziecka na takie spektakle. Pomyśl jaki będzie miała wzór rodziny, co to pozostawi w jej psychice.

Brak mi słów, bo nie chcę być zbyt agresywna, ale mam ochcotę prosić Cię, byś odeszła od niego.

Jego grośby, potem płacz i chęć samobójstwa, to zwykły szantaż i sceny jak z filmu. Tylko to nie jest film, wszystko dzieje się na prawdę i można zbyt wiele stracić.

Polskie prawo wiele pozostawia do życzenia, ale znajdą się miejsca gdzie Ci pomogą.

Może zacznij od zgłoszenia tego w opiece społecznej, sprowokuj by go przebadali i najlepiej gdzieś zamknęli. Nie możesz pozwolić by się nad Wami znęcał. Jak nie to policja. Ale myślę, ze ważne byś poinformowała kogoś z pewnych instytucji o jego samobójczych grośbach. Wtedy masz czyste sumienie. Możesz spokojnie odejść bez obaw, ze coś sobie zrobi.

Życzę duuużo siły i wytrwałości. Chroń siebie i dziecko, ono nie jest niczemu winne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama odwiedzając teściow robi tak:wpada do nich wyłącznie z mężem(automatycznie ich uwaga przechodzi częściowo na syna), dość często, ale na krótko.20-30 min. tak że zdązy sie zdenerwować ich głupimi uwagami,ale jeszcze nie na tyle żeby wybuchnąć.Popyta co tam słychać i ..dłuuuga do domu, zeby odpocząc psychicznie.Moze , jeśli już musisz,a jest mozliwe-po prostu częsciej a krótko?pol godziny kazdy wytrzyma, anie bedzie pretensji ze nie odwiedzasz, ze sie obrazasz itp..Pozdrawiam.

 

Hehe,to też dobry sposób :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pięłkny pasztecie łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ktoś kto nie był w takiej sytuacji chyba mnie nie zrozumie ( bez urazy ). Ta sprawa jest jeszcze zbyt świeża żebym mogła tak na spokojnie jechać do niech i bez żadnego szwanku dla mojej psychiki wyjechać. Najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko na rok i wróciła i wtedy z perspektywy czasu popatrzyła na to wszystko i może by się wygoiło, zupełnie inaczej jest kiedy ja w tym wszystkim tkwię i cały czas się truję...

pozdrawiam i dziękuję za rady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod slowami innych- to nie ma sensu, on na Ciebie nie zasluguje a wspólna przyszlość wróży samo zlo. Masz córeczkę, znajdziesz kogoś wartościowego kto będzie Cię szanowal, teraz najlepiej z nim skończ. Trzymaj się cieplo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalia-czerwona piszesz, że Twój lekarz zasugerował Ci wyprowadzkę. Zaskoczyło mnie to, tym bardziej, że jesteś jeszcze niepełnoletnia i lekarza na pewno o tym wie. Tylko nie liczy się z tym. Czy pytałaś go co przez to rozumie? A nie zaproponował Ci terapii rodzinnej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia-czerwona chcesz miec spokoj :?: to dawaj zamieniamy sie :D ja mieszkam samotnie w domu i ta cisza mnie dobija... :? nie matrw sie ja tez znielubilam wlasna matke...dzis jest wlasciwie dzien matki a ja wyslalam jej wierszyki smsem z ktorych wynikalo ze sie raduje..w myslach prosilam zeby udlawila sie tymi bzdurami zawartymi w smsie.... :? przez gardlo nie przeszlo by mi slowo kocham cie gdybym miala powiedziec je rodzicom... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja także nienawidze swojej matki.... także stara się być moją przyaciółką i także mówi mi że próbuje sobie wmówić moją "Chorobę" tj. depresje i kilka innych ( z każdej po trochu) jak chcesz możemy sie wymnieć poglądami... napisz na gg 10183499 powiem ci co ja o tym mysle....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co mam powiedziec, chyba zaczne od - nienawidzilam wlasnej matki! doslownie! dlaczego? bo zawsze byla na nie! doslownie wobec wszystkiego! i tez sie przez nia sprobowalam zabic.. zignorowala to. nawrzeszczala tylko i powiedziala ze powinnam jeszcze przez lep dostac za to co chcialam zrobic... po ukonczeniu lo dostalam sie na studia za granica. i uwierz mi - ona byla ostatnia osoba ktora sie o tym dowiedziala... bo balam sie ze tym razem tez powie nie! ona nie chciala slyszec nawet o tym ze chce studiowac w Poznaniu... bo to tak daleko od Torunia... a co dopiero Anglia...

wyjechalam, odpoczelam, pobylam sama z soba... teraz jej dziekuje bo znalazlam w niej oparcie. one tez musza zrozumiec a to niestety zajmuje czasu i wymaga wiele od obydwu stron...

teraz wspiera mnie jak tylko moze. sama proponuje abym poszla do lekarza.

moze twoja mama powinna pojsc do twojego lekarza i pogadac z nim? ale to naprawde wiele zalezy od tej drugiej strony... nie od Ciebie. od twojej mamy. sama musi zrozumiec ze potrzebujesz jej wsparcia a nie wiekszego dobijania... bo to nijak nie pomaga, a prowadzi do jeszcze gorszych sytuacji...

pozdrawiam cieplo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj.. też to znam.. ja jednak nie powiem, ze nienawidze matki.. kocham ją skrycie, choć czasem o tym zapominam. zaraz po psychiatrze, zaczęła się na mnie 'znęcać' nieświadomie może.. Zaczęła się na mnie drzeć. Nienawidze jak ktoś na mnie podnosi głos.. Krzyk mnie przeraża.. a ona tak strasznie krzyczy.. nie potrafię jej wybaczyc jednego.. kiedy dowiedziała się że się tne codziennie wparowała do mojego pokoju i całą mnie rozebrała na siłę, żeby sprawdzić. Po co..? nie wiem.. Szarpała mnie i takie inne.. tak krzyczała na mnie.. Zarzucała mi, ze musi mieć taką córkę jak ja.. ciągle to pytanie zadawała "po kim ty to masz, bo ja nie znam nikogo w rodzinie który by robił takie rzeczy" Zabrała mi pokój, komórke komputer zabroniła spotkań ze znajomymi.Traktowała mnie z pretensją, że ma taką córkę jak ja. To było straszne. Nie chciałam do domu wracać...

Pozdrawiam,

Kinga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalko ja jednak pomyślałabym nad pobytem w szpitalu, chocby w wakacje. Odpoczniesz od matki, może wtenczas coś zrozumie. Jakoś trzeba przeciąć tę toksyczną pępowinę. Raz chce być Twoją przyjaciółką, lecz staje się niespostrzeżenie wrogiem. Jest różnica pomiędzy matką a mamą...

Rozmawiałaś z nią o tym co naprawdę czujesz i oczekujesz od niej, czego pragniesz i co jest dla Ciebie najważniejsze? W sumie został Ci jeszcze rok, ale to tak bardzo długo. Jedno jest pewne, dobrze zrobi rozłąka na jakiś czas...zaraz zaczną się wakacje, pomyśl nad tym jak najlepiej rozplanować ten czas, co zmienić. Wierzę, że się uda. Trzymam kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalia, ja uważam ze to jest tak , jeśli matka Cie kocha to musi sie wydarzyc cos naprawde złego aby doceniła ze Cie ma, moze sproboj znalesc sobie motywacje dzieki której bedziesz miała chęć do życia , pamietaj samobójstwo to nie rozwiązanie, pomysl o tym ze juz niedługo się wyprowadzisz i Twoje życie odwróci się o 180 stopni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×