Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

 

Wróciłem z terapii, było miło.

Dostałem od pani podpowiedź, że na terapii też mogę wyjść do toalety, i wyszedłem. Zrozumiałem, że można, tylko się boję troszkę jeszcze, ale może przejdzie.

 

Pani chce mnie oddać innemu terapeucie, podpowiada, że dobrze by było gdyby był to mężczyzna, gdy dostanę coś dobrego, opiekę od mężczyzny to może się zmieni mój obraz ich.

Ja się boję, nie umiem wytrzymać kontaktu z mężczyzną, boję się ich...

 

Jak sądzicie czy w takim stanie warto podjąć terapię z mężczyzną czy lepiej z kobietą ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, To,że pocięlaś się wywołało u mnie uczucie strachu, lęku , przykrości, niezrozumienia. Napewno zajęłabym się Tobą na tyle, na ile bym mogla. Nie powiedziałabym : cześc, muszę lecieć, nie uciekłabym. Starałabym się opanować, nie powiedziałabym odpier.dol się. Pomogłabym, to napewno. Buziaka bym napewno nie dała, starałabym się rozmawiać z Tobą. Raczej moim narzędziem byłaby rozmowa z Tobą. Nie wiem czy byłoby mnie stać na jakąkolwiek czułość w gestach. W słowach tak, w gestach raczej nie.

 

Dlaczego w gestach nie umiem okazywać ciepła i troski?

 

Wiem Moniko, że byś pomogła na miarę swoich możliwości.

Może nie umiesz okazywać ciepła i troski, ale ja wiem, że je w sobie masz.

 

[Dodane po edycji:]

 

Witajcie.

 

Wróciłem z terapii, było miło.

Dostałem od pani podpowiedź, że na terapii też mogę wyjść do toalety, i wyszedłem. Zrozumiałem, że można, tylko się boję troszkę jeszcze, ale może przejdzie.

 

Pani chce mnie oddać innemu terapeucie, podpowiada, że dobrze by było gdyby był to mężczyzna, gdy dostanę coś dobrego, opiekę od mężczyzny to może się zmieni mój obraz ich.

Ja się boję, nie umiem wytrzymać kontaktu z mężczyzną, boję się ich...

 

Jak sądzicie czy w takim stanie warto podjąć terapię z mężczyzną czy lepiej z kobietą ?

 

Myślę, że skoro terapeutka tak radzi - spróbuj. Zawsze przecież możesz zrezygnować, jak się będziesz źle czuł. I wrócisz do pani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., no to na razie zostań przy kobiecie. Nie można niczego robić na siłę, ani zmuszać się, bo nic z tego nie wyjdzie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Monika1974, pokłóciłyśmy się troszkę. Ja jej mówię, jak pragnę opieki i uwagi W., a ona mi na to, że to dziecko pragnie uwagi rodziców. Ja jej na to, że to jest dla mnie oczywiste. Więc ona pyta, co mogę zrobić? Więc ja jej na to, że moi rodzice nie żyją i takich deficytów nie jestem w stanie sobie uzupełnić. Natomiast chcę aby ktoś się o mnie zatroszczył. A ona znowu swoje, że to pragnienie dziecka. No więc ja jej na to, że seksu od W. też chce. A ona dalej o dziecku. Więc jej pytam czy do kurwy nędzy nigdy nie wejdę w żadną relację z mężczyzną, bo jest we mnie to cholerne dziecko? Zresztą - ono nie jest we mnie. Ja się stałam cała tym dzieckiem, co wiecznie jest samo i ryczy. Więc jej pytam, co mam zrobić. A ona na to: no właśnie, co masz zrobić.

Więc się wkurzyłam i mówię - słuchaj, gdybym wiedziała, to bym to zrobiła, a nie siedziała tu z Tobą.

Pokrzyczałam, popłakałam się, potem był wałkowany temat cięcia się i kwestii tego, że mam ochotę dzisiaj to zrobić.

Siedziałam ze spiętymi ramionami i ściśniętymi pięściami, no i ona zrobiła ze mną taką leżącą pozycję z jogi, która rozluźnia plecy i otwiera klatkę piersiową i tak trochę leżałam.

Wcześniej, gdy zapytała, czego bym teraz potrzebowała, to jej powiedziałam, że chciałabym położyć się na kanapie i zasnąć, a zaraz przy mnie miałby siedzieć W. i sobie czytać na przykład. Doznałabym wtedy ulgi i choć na chwilę poczucia bezpieczeństwa.

Przez to leżenie przy niej dostałam namiastkę tego.

Niestety potrzeba mi dużo więcej.

Rozpaczliwie potrzebuję kogoś, kto mi pomoże i kto mi da uczucie, inaczej nigdy nie przestanę się krzywdzić.

Powiedziałam jej to.

Że będę to robić dopóty, dopóki nie będę miała przy sobie kochającej mnie, troskliwej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu przeczytałam. Na sesji się rozzłościłaś, zirytowałaś, pokazałaś jak bardzo jesteś bezradna, jak tęsknisz, ale poczułaś się też bezpiecznie. I na chwilę obecną Kasiu wiesz jakie masz potrzeby, mi się nawet wydaje,że je określasz z wielkim przekonaniem. Czyli cel widzisz. Nie wiesz jaka droga będzie Cię wiodła do celu i jaki będzie rezultat. Tego nie wie nikt. Ciebie taka niewiedza wyprowadza z równowagi. Wiem coś o tym. Ja nienawidzę niewiadomej. Albo jest "tak", albo "nie". Słowo "Nie wiem"kojarzy mi się z wysiłkiem z mojej strony i z lękiem.Niewiadoma wprowadza mnie w stan płaczu, zdenerwowania. Słowo "Nie wiem" kojarzy mi się od razu z wysiłkiem, który będę musiała podjąć. A z tym jest u mnie nienajlepiej. "Nie wiem" to tez brak przekonania dla mnie.

 

Ja też nie wiem jak można uzupelnić deficyt braku rodziców. Tu chyba chodzi o dobrych rodziców w sensie prawidłowego rozwoju dziecka. Czułej, wyrozumiałej i troskliwj matki, stawiającej zdrowe granice. Ciepłego ojca, który wspiera matkę i zabezpiecza dziecko w to co dobre i tłumaczy też co złe i dlaczego. Taki "zdrowy" model rodziny. Ja takiego modelu nie miałam i nie mam niestety. A chciałabym,żeby w domu panowało to ciepło, zrozumienie i atmosfera,żebym nie musiała z niego uciekać, tylko,żeby dom byl dla mnie azylem. Jak wracam z pracy do domu czujęjak wzrasta we mnie złość, nerwowość i rezygnacja. Z jednej strony sobie myślę,że mam niesprzyjające warunki do efektów terapii, a z drugiej strony zastanawiam się czy to w ogóle maj akikolwiek wpływ na terapię-otoczenie.

 

Musisz dać radę. Będziesz miała teraz przmyślenia związane z tym co przeszłaś. Skoro przy boku terapeutki czujesz,że możesz być bezpieczna, to znaczy,że jesteś zdolna do odczuwania bezpieczeństwa i wiesz co ono Tobie może dać. I to też Cię uspokaja. Szukaj Kasiu takich "uspokajaczy". Nie rób już sobie krzywdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałem dzisiaj terapeutce, że chyba jestem pedałem. Normalnie nie mogłem uwierzyć, że wydarło to ze mnie, pierwszy raz w realu lol CO się ciekawego dowiedziałem, że to może być przejawem moich tendencji do buntowania się podważania ogolnie przyjetych norm i wartości albo faktycznie sam z siebie moge byc homo albo to i to.. :shock: No że tak porąbany moge byc to nie wiedziałem jeszcze. :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Moniko, myślę, że deficytów nie da się uzupełnić. Masz stratę, tak jak w bilansie na koniec roku i już. Tylko u nas tej straty nie da się uzupełnić z zysków lat przyszłych.

Używam ekonomicznego porównania, bo rozmawiałam z terapeutką o tym, że nikt, wg niej, nie zaspokoi moich potrzeb w 100%. Bo one są silniejsze niż u normalnych ludzi. I mówiła że mogłabym zebrać te 100% u różnych osób.

Zgodziłam się, że nie mogę wymagać wszystkiego od 1 osoby. Rozumiem to, że każdy musi mieć swoją przestrzeń i ja też jej potrzebuję.

Więc jak mówię, że chciałabym się przykleić super glue do W., żeby wszędzie mnie zabierał, to nie jest do końca prawda.

Jednak ktoś musi mi zapewnić minimum 51%. ktoś musi mieć pakiet większościowy na bycie przy mnie.

Nie wyobrażam sobie, że każdego dnia mam wybierać inną osobę do bycia przy mnie.

ktoś musi mieć pakiet większościowy i kochać mnie najbardziej.

 

[Dodane po edycji:]

 

aree1987, jak już to jesteś gejem, swoją drogą warto rozważyć to, co sugeruje terapeutka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak już to jesteś gejem, swoją drogą warto rozważyć to, co sugeruje terapeutka.

 

nie bo ja chce być pedałem. i nie ma w tym nic obrazliwego jezeli mówi tak osoba homoseksualna, to jak czarny może powiedzieć na czarnego czarnuch ale biały już nie koniecznie.. troche to skomplikowane ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Używam ekonomicznego porównania, bo rozmawiałam z terapeutką o tym, że nikt, wg niej, nie zaspokoi moich potrzeb w 100%. Bo one są silniejsze niż u normalnych ludzi. I mówiła że mogłabym zebrać te 100% u różnych osób.

 

Uslyszalam dokladnie to samo na swojej pierwszej terapii.Plus to o dziecku,ale to slyszala chyba każda z nas.

 

Nieszczesliwie,mam wrazenie,że nawet jesli probowalam to uzupelnic wieloma osobami-to mi nie wyszlo.

Każda mogla dac trochę a nawet sporo,ale mi towarzyszylo silne przekonanie,że chcę koniecznie od jednej,za to bardzo,bardzo dużo.

I to mnie gubi.Zamykam się i zamykalam na innych ludzi,bo jestem przeswiadczona,że nigdy nie dostanę od nich tego co chce.

To nie jest wyobrażenie,tak mi sie poprostu życie ułożyło.

Kiedys bylam otwarta,gotowa,milosc i poswiecenie wypelnialy mnie po brzegi,umarlabym za każdego kto okazaby mi trochę uwagi..

Tylko chyba za często bylam świadkiem jak coś kryształowego i przejrzystego przemienialo się w cos pospolicie plugawego.Zawód boli,a ile razy można się otwierac i zamykac?Zatrzasnelam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W rzeczywistosci potrzebujemy mniej niż nam sie wydaje,że potrzebujemy.

Ale ciężko to wziąć od kilku osob naraz.Zawsze będzie plytsze-chyba,że znajdzie się wsrod nich osoba,ktora szczerze kochasz,z wzajemnoscią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I'm so sick.

 

Próbowałem się uczyć na biologię, ale po około 1,5 godziny doszedłem do wniosku, że nie umiem, nie mogę.

Wcale nie myślę i uczę się na sucho, nie mogę zapamiętać za dużo a jak się nauczę to zapominam.

 

Przerasta mnie to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×