Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

To świetnie, że się dobrze czujesz.

Ja mam zmienić terapeutę, boję się, nie mam motywacji, żeby pójść na przód.

Nie potrafiłbym się otworzyć albo chcieć tam chodzić, nie wiem co robić.

Nie wiem czy wybrać terapeutę czy terapeutkę.

Mężczyzn się boję i im nie ufam, więc średnim wyborem było by wybranie faceta, ale tak radzi mi terapeutka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba mam taki problem z terapeutami, że nikt z nich nie ma u mnie autorytetu. Oni coś mówią, a mi jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje tak jakby to co mówili to było lanie wody dalekie od mówienia o rzeczywistych faktach o moim stanie. Co najwyżej jestem w stanie zostawić sobie coś do przemyślenia jako niesprawdzone hipotezy. Nie ma we mnie żadnej wiary i ufności w to co mówi psychoterapeuta. W zasadzie jak z nim siędzę i rozmawiam , to tak jakby go tam nie było. Jestem za bardzo zamknięty w swoim świecie, żeby wynosić skutecznie cokolwiek z interakcji z terapeutą, ale muszę próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, A z jaką częstotliwością spotykasz się na sesjach z terapeutą?

Fajnie,że chcesz próbować.

 

Ja swoją terapeutkę traktowałam na początku jako wyrocznię, osobę dla mnie bardzo ważną. Na przestrzeni roku czasu zmieniło się chyba moje podejście. Uświadomiłam sobie,że oczekiwałam oceny, bardzo zależało mi na tym,żebym dobrze wypadła. Teraz traktuję nasze relacje inaczej........ją jako fachowca, który patrzy obiektywnie na mnie.

NIedawno uswiadomiłam sobie,że minął rok. Zaczynam się zastanawiać co będzie, jesli ona mi podziękuje, a ja przecież nie stanęłam na nogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, mam tak samo.Tylko psychiatrze ufam,reszta wydaje sie psychologicznym,slodko-emocjonalnym belkotem,podczas gdy niektore sprawy wymagają szerszego spojrzenia.Mnie nie zadowolą teksty typu "nie pozwala sobie pani na odczuwanie przyjemności,bo matka panią bila","nie okazuje pani uczuc,bo w domu sie tego nie robilo"to są uniwersalne i wiadome bzdury.

Nie szanowalam swoich terapeutek,bo dawaly mi sie nabrac,ale nie tylko dlatego.

Mialy poprostu zawężony horyzont.To mnie przerazalo.W kolko gadanie o mamusi,o tym czyją chce byc coreczką..i dlaczego.Tak dlugo sluchalam tego pierdolenia,że aż w nie uwierzylam.Choc to nie bylo prawdą i ze zdziwieniem odkrywam,że nadal wcale nie jest.

Ale najlatwiej nakarmic kogos farmazonami-potem wszyscy chodzą i powtarzają te same oklepane formulki.

A ja to jestem ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coś w tym jest korat...i to jest problem owego leczenia ,leki nie terapia nie to co?elektrowstrząsy...spect...neurochirurgia...i tak człowiek bardzo by chciał żeby ci pomogli a tu dupa zbita...chcesz sam se pomóc dupa zbita...bezradność niestety potęguje złe myśli...niechciałbym okreslać nas ciężkimi przypadkami ,kiedys tak nie uważałem...lecz albo to lekoopeoność albo cholera wie co...albo swój świat jest faktycznie zawiły jak drut kolczastyyyy :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to akurat argumentuje do korata jak zaznaczyłem na początku posta...a ty shadowmere jak to widzisz?dobrze że komuś ufasz bo ja w tej branży powoli nikomu...no bo jak ide i na to nie ma leku farmakologicznego...choc wtedy byłem w pustce a teraz lęki i niepokój straszny dziś poszedłęm o 8 rano spać na 2 godz...przedwczoraj o 7 rano tak mnie gniotło coś w głowie i zmęczenia brak...jest też problem ze troche niewiadomo na co nas ,mnie leczą...tylko ze metlik taki jak ma brak uczuć i słuchanie kilku osób i kraków lipa sie okazał jak u mnie i dr ros to podważa ...to ma sie wiekszy chaos w głowie niż rzeczywiscie jest...troche jesteśmy samodiagnostami,troche lekarzami już szukamy złotego środka,cudownego leku a go nie ma...tak mi mówili w klinice...tylko że kiedyś coś mnie napędzało jeszcze,pchało a póżniej nic...uważam że lepsze programy terapeutyczne powinny być poszpitalne ,dzienne niewiem ludzie niewiem co sądzić tyle odmian terapii i leków i tylko próbować,próbowac,próbować...i sie im pożygać na końcu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, mam tak samo.Tylko psychiatrze ufam,reszta wydaje sie psychologicznym,slodko-emocjonalnym belkotem,podczas gdy niektore sprawy wymagają szerszego spojrzenia.Mnie nie zadowolą teksty typu "nie pozwala sobie pani na odczuwanie przyjemności,bo matka panią bila","nie okazuje pani uczuc,bo w domu sie tego nie robilo"to są uniwersalne i wiadome bzdury.

Nie szanowalam swoich terapeutek,bo dawaly mi sie nabrac,ale nie tylko dlatego.

Mialy poprostu zawężony horyzont.To mnie przerazalo.W kolko gadanie o mamusi,o tym czyją chce byc coreczką..i dlaczego.Tak dlugo sluchalam tego pierdolenia,że aż w nie uwierzylam.Choc to nie bylo prawdą i ze zdziwieniem odkrywam,że nadal wcale nie jest.

Ale najlatwiej nakarmic kogos farmazonami-potem wszyscy chodzą i powtarzają te same oklepane formulki.

A ja to jestem ja.

 

Dokładnie tak typowe pranie mózgu.. mi się wydaje ze moja terapeutka jest inna mam nadzieje ze się nie rozczaruje. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Terapeutka chce, żebym zmienił terapeutę.

Ona mi radzi, żebym wybrał mężczyznę ale ja się ich zbyt boję, nie umiem zaufać im...

Nie wiem jaką wybrać decyzję, mi z trudem przychodzi w ogóle myśl o zmianie terapeuty.

 

Dalej mam ten problem z wyjściem do toalety o którym już rozmawialiśmy. Niby sprawdziłem tak jak ty i terapeutka mówiłyście, ale czuję pustkę i się wstydzę :(

Nie umiem zaufać, więc mam w sobie zakaz tego (Przy obecnej terapeutce nie mam ) i to sprawia, że jest mi strasznie ciężko bo zaczynają się objawy ://

 

Proszę pomóżcie mi podjąć decyzję i uporać się z problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., Zmień terapeutę. Wydaje mi się,że efekty będą bardziej miarodajne przy facecie , no i w końcu zaczniesz uczyc sie przełamywać lęki co do mężczyzn.

Jeśli terapeutka twierszi,że to dobry pomysl....zaufaj jej.

A z ta toaletą..........nie poradzę nic. Musisz się przełamywać. Iść siusiu i kupkę kiedy masz taka potrzebę. no jak można zatrzymywać swoja fizjologię? Chcesz się pochorować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,ale ja raz z wrażenia puscilam pawia na swojego psychiatrę,2 razy dostalam takiego ataku kaszlu,że rownież niewiele brakowalo,a polecialby pawik. :roll:

Nie zrobilo to na nim zbytniego wrazenia,nawet nie chcial o tym rozmawiac-chyba byl zadowolony,że dalam sie poniesc emocjom :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w domu. Narazie nie ogarnęłam pokoju, jak i zresztą forum nie ogarnęłam.

Wydaje się wszystko w porządku, mówię ojcu dużo "dziękuję" i przez to jest jakiś spokojniejszy chyba.

Od brata wczoraj usłyszałam, że mnie terapia zmieniła :mrgreen:

Idę się powoli rozpakowywać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, od piątku mam jakieś gwałtowne pogorszenie. Duża zniżka nastroju (taka totalnie depresyjna), plus nasilenie objawów lękowych. Dziś w nocy dopadły mnie jednocześnie wszystkie moje najgorsze wspomnienia, urazy, zranienia z przeszłości i lęki związane z teraźniejszością, przyszłością. Im bardziej starałam się wyciszyć, tym bardziej atakowały. Zaczynałam dostawać już standardowego ataku, bo wstawałam i chodziłam tam i z powrotem po przedpokoju, zaczynało mi po prostu odwalać.

Dołożyłam sobie dawkę leku na sen, który wcześniej tradycyjnie nie podziałał, po jakimś czasie dopiero zasnęłam, śniły mi się horrory jakieś, takie że nagle siadałam na łóżku, zapalałam światło i rozglądałam się po domu czy wszystko gra.... No paranoja jakaś....

Rano się obudziłam o godz. 10.00!!!! Więc z automata wpadłam w panikę, że powinnam o tej porze być w pracy. Panika mnie sparaliżowała i dostałam mdłości i wszelkich innych objawów ataku lęku, zmusiłam się do wyjścia, a teraz siedzę przy biurku, nie kumam co się do mnie mówi i jest mi tak słabo, że... chce mi się wyć i chcę do domu wrócić.....

To po prostu wszystko już za długo trwa, każdy dzień to walka, a ja już psychicznie wysiadam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×