Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

alu, no tak... ja trochę inaczej rozumiem pojęcie "rozstrój żołądka". ;) Sraczka, to sraczka. :lol: Ja wczoraj już myślałam, że padnę i zamieszkam w kiblu. :roll:

 

Lolina, kiedyś trzeba będzie porozmawiać... Zasługujesz na to, żeby usłyszeć prawdę. Jaka by nie była. Wiem jakie to trudne i jak to boli... Ja mam obraz byłej ciągle w głowie. Okropne jest to wmawianie Tobie, że problemu nie ma, że to wszystko tylko Twoje insynuacje, zamiast wziąć na klatę to co się nawywijało. Bardzo mi przykro... na prawdę. Zwłaszcza, że pamiętam Twój post, w którym emanowałaś miłością do niego, opiekuńczością... Może jestem naiwna ale... może jeszcze nie wszystko stracone? Może da się to jakoś wytłumaczyć, wyjaśnić, obgadać? Nie wiem jak sytuacja wyglądała ale nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi, że się starałam. Od początku znajomości słuchałam o byłych, ale początkowo było mi wszystko jedno, nic mnie z nim nie łączyło. Z czasem zaczęło przeszkadzać, to ten zwalał winę na mnie, że jestem zazdrosna i toksyczna. Tyle ile ja się o sobie nasłuchałam od niego, to wierz lub nie... Podziw się mi należy za cierpliwość. Zawsze wracałam. Teraz nie wiem czy chcę. Serce mi krwawi, jak pomyślę, że do niej jeździ, nawet jak ona mu głupie lajki daje do każdego posta, tak jak, cholera jasna, krawiło, kiedy dowiedziałam się, że mnie oklamuje i spotyka się z nią.

 

Nie wiem czy chce dalej to ciągnąć. A rozmowa co zmieni... Znowu mi nawtyka, obróci wszystko przeciwko mnie. Nie przedstawię argumentów, bo wyszło by, że nie byłam fair. Ale jestem pewna, a jego tłumaczenie nie zmieni nic.

 

Boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, wiesz... ja też nie byłam fair, mój mąż też miał epizod "kontrolowania" mnie. Dowiedziałam się sporo po fakcie ale nie mam mu tego za złe. Gdy czujesz zagrożenie i wyczuwasz ściemę, to zaczynasz szukać, drążyć, kontrolować. Może mnie ktoś za to zganić ale dla mnie to nie jest zbrodnia. Chore jest kontrolowanie dzień w dzień, kontrola poczty, telefonu, itd. Ja miałam taką fazę lata temu ale nie była ona bez powodu. Miałam BARDZO poważne powody do takich testów i nieufności. I niestety moja intuicja się nie myliła. Jeśli jest się w związku, w którym panuje zaufanie, to nie ma się problemu z "prywatnością". Chowanie telefonu, hasła, to dla mnie byłaby lampka ostrzegawcza.

 

Z tego co piszesz to Ty tkwisz w toksycznym związku... Takie rozstania i powroty nie mają sensu. Każdy wg mnie ma prawo do błędu. Jeśli umie się ktoś do nich przyznać, przeprosić i widać chęć poprawy, to można wybaczyć i spróbować, owszem. O ile jest uczucie oczywiście i o ile nie są to puste obietnice bez pokrycia. Bez zaufania nie ma związku, a Twoje chyba zostało już za bardzo nadszarpnięte. Byłe, to byłe. Nie powinno się moim zdaniem utrzymywać kontaktów, spotykać. Ja mam w tej kwestii bardzo ostre zdanie i nikt mnie nie przekona do "przyjaźni z ex". Powinno się przeszłość oddzielić grubą kreską i żyć teraźniejszością, a skoro ktoś tego nie ogarnia, to niech spierdziela do tych cudownych ex, jak tak tęskni. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już druga jego ściema w związku z tą kobietą. W zeszłym roku wyszło, że spędził z nią wakacje, kiedy ja byłam w pracy.

Nie wiem czy mu wybaczę, zbytnio mnie to boli. Nadal nic się nie zmienia, on nie zerwie z nią kontaktu zapewne. A mnie mdli od myślenia o tym i układania w głowie obrazów dlaczego nadal się jej trzyma i nie może się od niej odkleić.

 

Dobra, już nie zasmiecam wątku, bo to bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjazd mieli. Ona zaproponowała, bo coś tam. Nie wiem, jak się tłumaczył, rekompensata czy coś. Dawne sprawy ich. I widzisz... Wybaczylam mu to. I kolejną teraz rzecz mam znów wybaczać? Nie mam już na to siły. Został mi tylko płacz, rozdarcie i bezsilność. I brak zaufania do kogokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, nie możesz sobie pozwalać na takie zachowania i wybaczać... To jest brak szacunku do Twojej osoby. To jest w ch... bolesne-wiem. Uwierz mi, wiem. Ale zrozum, że w jego zrytej bani nie ma problemu. On uważa, że jest ok . Kłamstwa i brak poprawy z jego strony, to dowód na to, że mu nie zależy na Tobie albo czuje się bardzo pewnie. W tym sensie, że mysli, że i tka co by nie nawywijał, to i tak mu wybaczysz. Nie marnuj się na takiego człowieka. Im dalej będziesz tkwiła w tym związku, tym więcej będzie bólu, cierpienia i paradoksalnie tym trudniej będzie Ci się z tej relacji wyplątać.

A jeśli mogę spytać, to co on na to? Odzywa się? Wie dlaczego Ty odeszłaś/wkurzyłaś się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mi jest trudno. Ciężko mi przeżyć przez niego dzień chore.

Dzisiaj podesłał mi tylko jak gdyby nigdy nic jakiś link. Poza tym zero. Ma na dwoje usprawiedliwienie wszystko. Ze go nic nie łączy, że nie kocha jej, że się nie spotyka, blabla. Pier.olenie. Wie, że mam problem z jego byłą. I, że kazał mi iść do psychiatryka. Nie wie skąd wiem, ale i tak widzę, że podczas tłumaczenia powtarza tylko: "nie spotykam się".

 

A teraz na dodatek dowiedziałam się, że on nie wie za co ja się obraziłam..... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, moim zdaniem potrzebna jest konfrontacja. Inaczej nie zamkniecie tego tematu. Nie mówię, że dziś, czy jutro. Ale powinnaś mu wszystko powiedzieć jasno i wyraźnie. Wiedział, że nie akceptujesz jego relacji z byłą, że Cię to rani, teraz jak mówisz okłamuje Cię. To nie jest w porządku. Teksty o psychiatryku są poniżej krytyki... Nawet tego nie skomentuję... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, to paroksetyna, jedna z najpopularniejszych substacji z grupy SSRI. Ja bym ssri nie tknęła, psychiatra mi mówił, że przy moim zaburzeniu znając skutki uboczne ssri by mi ich nigdy nie proponował, ale moja szwagierka bierze i czuje się wyśmienicie. Niestety - z lekami jest tak, ze jak nie spróbujesz to sie nie przekonasz :(

 

A ja wracam na terapię, jestem mega pozytywnie nastawiona!! Jestem w kontakcie z Kacha89, jeździ do tego samego terapeuty i mówi, że czuje się znacznie lepiej. Nadzieja mnie przepełnia, dziś - mimo mdłości - jadłam, byłam na spotkaniu. Wierzę, że to pokonam, wierzę i wiem!! :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, dostałaś jakieś benzo na czas adaptacji do leku i zmniejszenie ewentualnych skutków ubocznych? Powodzenia, mam nadzieję, że lek Ci spasuje! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, ja tez mialam ten lek przepisany ale nie zdecydowalam sie. Zle sie czulam po sertralinie, nie pomogla mi, poza tym z pasoksetyny podobno ciezko i dlugo sie schodzi. Podziekowalam.

 

Ja mam sajgon w pracy. Maly placze, rzyga, ma srake i tak w kolko. A ja na okraglo przebieram, wycieram, myje i nosze... Mam coraz wieksze obrzydzenie do dzieci... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, :shock::shock::shock: a co mu się dzieje? Choroba? Masakra, w życiu nie dałabym rady, dawno spieprzyłabym gdzie pieprz rośnie...Do mnie przed chwilą dzwoniła ciocia, żeby mi opowiedzieć jak ją rozłożyła grypa żołądkowa (oszczędzę wam szczegółów), temat skwitowała tym, że to straszne, ale żebym się nie martwiła bo jeden dzień rzygania i po chorobie, dzięki, nie wiedziałam :brawo::silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, jak wychodziłam, to nie zwracał, miał apetyt, więc chyba ok. Mam nadzieję, że to nie wirus. :silence: Z mężem jako tako, dzieki. A jak Ty się trzymasz? Gadaiście?

 

alu, wczoraj był na szczepieniu i czasem dzieci tak reagują. Nie miał temperatury, jadł normalnie, więc jelitówka to raczej nie jest. Miałam już dziś dosyć... Obrzygał mi spodnie, cała cuchnęłam. Wróciłam do domu i od razu wstawiłam pralkę i sama władowałam się pod prysznic. Ble. No coś obrzydliwego...

 

Mmm... uwielbiam takie pikantne historyjki. Moja mama, która dobrze wie o mojej fobii, też jakiś czas temu dzwoniła z newsem, że u ciotki grypa żołądkowa, obydwoje z wujkiem rzygają, srają, itd. Moja mama dodatkowo uraczyła mnie swoimi rozterkami jak wujek wymiotował, bo jest po wylewie. Nie chodzi, odżywia się przez sondę, pampers, itd. Chyba 10x zadawała mi pytanie "no ale JAK on rzyga? normalnie, gardłem? czy tą sondą? przecież to jest ciśnienie, a ta rureczka taka cieniutka... rozsadziłoby ją chyba, nie? a jak normalnie zwracał, to tez dobrze, że się nie zachłysnął...", itd. :blabla::blabla::blabla: A ja już sobie to wszystko wizualizowałam i trzęsłam, jak katarynka powtarzając "nie wiem, nie wiem, nie wiem...". Eblech... :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mojej rodzinie na szczęście rzadko choruje się na jelitówkę (całe szczęście) i nie mam takich akcji, bynajmniej nikt mi o nich nie mówi. Ale jak już dowiem się, że ktoś z kim przebywam (znajomy chociażby) jest po chorobie, albo coś go rozkłada to w myślach mam tylko sygnał alarmowy i chcę spitalać.

 

Trzymam się tak sobie. Pisze do mnie codziennie jedna wiadomość, jak gdyby nigdy nic, jakiś link do gry, to jakieś demoty, obrazki, uj wie. Powstrzymywałam się, by do niego dziś nie napisać, ale tak naprawdę... Co miałabym pisać? No właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, daj spokój... Mnie już żołądkiem skręca, że ten mały chory i mnie zaraził. Porażka... :?

 

Trochę dziwne, że taki ograniczony kontakt macie. W sensie żadna dłuższa wymiana zdań, rozmowa, tylko jakieś informacyjne linki, pierdoły. Wy się w ogóle spotykacie jakoś często? Długo jesteście razem? On się nie interesuje tym dlaczego jesteś na niego wkurzona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, jak Ty w ogóle dajesz radę się zajmować tym dzieckiem to ja nie wiem :shock: serio, podziwiam i aż mi gęsia skórka wychodzi na samą myśl.

 

U mnie dziś gorszy dzień, wczorajszy entuzjazm nieco opadł, ale się nie daję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, no weź, dla mnie jesteś jak heroska - mi się to w ogóle w głowie nie mieści, że można przeżyć coś takiego i zachować względny spokój :shock: Nigdy w życiu nie pomogłabym orzyganemu dziecku, zwłaszcza cudzemu. W ogóle trzymam się od dzieci z daleka, bo to dla mnie roznosiciele wirusów :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, dlatego też zajmuję się dziećmi małymi. Przedszkolakiem za chiny bym się nie opiekowała, bo przedszkole, wirusy, itd. Tutaj raczej nie ma takiego ryzyka. Muszę przyznać, że ta praca coraz mocniej obrzydza mi macierzyństwo. Na samą myśl mam ciary... Ciąża, poród, nieprzespane noce, choroby, przedszkola, brak życia prywatnego. Możecie uznać mnie za egoistkę ale im bliżej się temu wszystkiemu przyglądam, tym częściej myślę sobie "nie, dziękuję. Postoję!". :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×