Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lolina

Użytkownik
  • Postów

    74
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Lolina

  1. Psychotropka, jeśli faktycznie nie przepadasz za takimi potrawami, sałatkami, to pewnie moje przepisy mało co dadzą, bo składają się głównie z takich składników. No, ale nic. Zawsze możesz odwiedzać jakieś fajne blogi, które naprawdę dają szeroki wybór fajnych, lekkich posiłków. Czemu sałata to tablica mendelejewa? Można by tak rozkładać na czynniki pierwsze każdą rzecz. W ogóle to jak się czujesz? Przeżyłaś jakoś bez grypska? lula30, pełnowartościowe posiłki są ważne i nie dam sobie wmówić, że bez nich czujesz się fantastycznie, bo wyniki może i są dobre [dostarczasz witamin z supli, albo jesz różne inne drobne rzeczy, które działają dobrze na Ciebie], ale dobry, syty obiad, zupa, która też ogrzewa żołądek i wpływa na przemianę materii, człowiek jest szczęśliwszy, zaspokojony, silny psychicznie i fizycznie. Mnie od wczoraj w nocy coś wzięło. Tak mi po jelitach jeździ, jak nie wiem co, dwie bite godziny w nocy zwijałam się z bólu brzucha, na szczęście obyło się bez latania do toalety, ale miska niedaleko łóżka stoi w razie wu. Choć nie czuję, że chce mi się wymiotować. Bardziej dołem ciągnie, niż górą, ale może coś złego zjadłam wczoraj albo coś zaszkodziło. Nie mam pojęcia, czas pokaże, ogólnie średnio się czuję. Psychicznie też rozpaczam trochę, bo ostatnio mi ciężko z ex, studiami i szkołą, także... Moim postanowieniem noworocznym jest cieszyć się i wykorzystywać sto procent z każdego dnia! Więc nie zamierzam się nad sobą użalać, co będzie to będzie. Wy jak tam? Jakieś postanowienia noworoczne porobione? Czy to dla Was zbyt oklepane?
  2. Psychotropka, nie miej wyrzutów, że odmówiłaś, czasem trzeba tak postąpić, by samemu komfort psychiczny zyskać. Jesteś bezpieczna w domu i nic ze strony potencjalnie zarażonych Ci nie grozi. Swoją drogą - od dawna nie pracujesz? Jak Ci teraz dni lecą? Aha, no i kiedy zaczniesz jeść normalne obiady? Może chcesz kilka jakichś pomysłów na lekkie potrawy, które można robić na obiad i zjeść z przyjemnością, a nie z przymusu? Myślałaś nawet nad jakimiś sałatkami z kurczakiem, krewetkami? Jakieś pieczywo? Nawet takie fajne grzanki z piekarnika/tostera z masłem/dżemem/serkiem? Coś, co długo w zołądku nie zalega, a i nasycić potrafi, lepsze grzanki niż wafle ryżowe. Dobrym zapychaczem jest makaron, ryż (może ryż z jabłkiem i cynamonem? ryż z jogurtem? na mleku?), ziemniaki. Na Twoim miejscu zaczęłabym jeść więcej, bo naprawdę będziesz bardziej podatna na ataki i nerwy przez osłabienie i brak energii. lula30, a z jakim biurem podróży jeździcie? Jak to cenowo wychodzi? Fajnie, że morfologia dobrze wyszła - nie masz się czym martwić. Obiad zjedzony - jakieś konsekwencje tego poczułaś? Moim zdaniem nie ma co rozpamiętywać, bo same robicie sobie pranie mózgu. Było, minęło, w takiej samej postaci na pewno nie wróci. Bez rzygania da się żyć, a kiedy organizm będzie zagrożony i od tego będzie zależało nasze ŻYCIE, sam podejmie taką decyzję, a nie inną.
  3. Psychotropka, nie przesadzaj. Od tego jest to forum i od tego jest każdy z nas, by wspierać się nawzajem i wyrzucać z siebie to co w nas siedzi. Jeśli to ma sprawić, że poczujesz się choć trochę lepiej to pisz, pisz jak najwięcej. Ja na Twoim miejscu bym się trochę uspokoiła. Nie przedłużaj sobie czasu nerwów i stresu czy niepewności. Wirus ten naprawdę atakuje szybko, bakterie szybko się namnazaja i gdyby Cię rzeczywiście brało to myślę, że z dnia na dzień lub max na trzeci dzień. Zjedz obiad i nie schizuj, daj swojemu organizmowi trochę energii do walki z nerwami.
  4. Psychotropka , widzisz, przetrwałaś noc bez żadnych niespodzianek, zjadłaś normalne śniadanie, czujesz się fizycznie dobrze, więc wykluczone, że coś się tam rozwija. Przecież to by się rozwijało, jak każda inna choroba, czujesz, że jesteś chora. Ból głowy, osłabienie, łamie w kościach, bolą mięśnie, gorączka. Masz któres z tych objawów? Czujesz się c h o r a? Nie? No to jesteś zdrowa! Wszelkie mdłości to pieprzony stres nad którym możesz mieć kontrolę. Ja tez przetrwałam normalnie noc, nad ranem brzuch jeszcze trochę bolał, ale przeszło. Byłam na zakupach, zjadłam śniadanie i zaraz idę pomóc na działce w pracach. Siły. To najważniejsze. Żebyśmy miały siłę, by walczyć z własną głową.
  5. Nawet jak będziesz sama, to nic Ci się nie stanie. Dasz sobie radę, wyspij się, zjedz dobre, lekkie śniadanie i nie myśl o tym, bo tylko Cię wszystko rozboli, wiesz jak jest. Nerwy trzeba umieć opanować, bo jak dojdzie juz do ataku to ciężko się uspokoić. Nie nakrecaj się przed snem, bo będziesz budziła się w nocy i miała różne stany. Dlatego jeśli teraz się nic nie dzieje, to nie martw się na zapas. Grypa zazwyczaj uderza szybko od zarażenia, do 48 h książkowo. Ja pamiętam, że mnie kiedyś po 6-8 h zaczęło totalnie rozbierać.
  6. Psychotropka , nie brzmi to zbyt pozytywnie, ale z tego co piszesz możliwe, że albo przeszliście to bardzo łagodnie, albo nie zaraziliscie się "do końca" i organizmowi udało się wytworzyć odpowiednią ilość przeciwciał, która pozwoliła zatrzymać dalszy rozwój choróbska. Co do tego głodzenia się - może lepiej będzie, jak coś zjesz? Bez względu na to co się wydarzy, nie sądzisz, że lepiej mieć coś w żołądku, niż mieć pusty? Nawet jakieś wafle ryżowe, paluszki, lekkie potrawy, które nie są tłuste i ciężkie, by nie obciążać żołądka. Wiem, że się boisz, ale po prostu nie daj się sparalizowac. Robisz wszystko, co w Twojej mocy, żeby nie dopuścić do zakażenia i rozwoju choroby. Poza tym, nikt nie zakłada, że od razu będziesz wymiotowac. Może w Twoim przypadku to nie jest główny objaw.
  7. Kurde. To faktycznie sytuacje ryzykowne. Trzymam kciuki, żeby obyło się bez choroby. A mąż jak? Skarży się na coś?
  8. Psychotropka, cholera, nie wygląda to kolorowo. Bezpośredni kontakt miałaś z chorymi? Może uda się jakoś uchować i tego gunwa nie złapać. Jeśli nie piłaś z kimś z jednego kubka, nie uzywaliscie tych samych sztućców, nie calowalyscie na przywitanie - szanse są mniejsze. A nawet jeśli coś z tego było, to też nie jest powiedziane, że musisz zachorować. Informuj na bieżąco jak się czujesz. Wywalaj z siebie wszystko, co na sercu leży. Ja dziś tez mam gorszy dzień. Leżę i ubolewam nad sobą i bolacym brzuchem, na szczęście ból właśnie słabnie. Niewyraźnie się dziś czuje i boję się, że mnie coś złapie. Najgorzej, że żadnych probiotykow nie posiadam...
  9. Z zupkami chińskimi miałam na myśli ból brzucha, bo tym całym pudełku chemii, którym zupki chińskie są, a co za tym idzie - schizy o wymioty. Ale cóż, każdy odebrał, jak chciał. Psychotropka, masz rację. Dlatego ja uciekam od takich myśli i od razu sobie tłumaczę nie te czarne rozwiązania, a te kolorowe. I jest mi lepiej psychicznie i fizycznie. Poza tym siłownia też dużo daje. Mam do Was pytanie, w zasadzie do osób, które przyjmują leki przeciwlękowe lub/i przeciwdepresyjne. Czy ktoś z Was udzieliłby odpowiedzi na anonimowe pytania do mojej ankiety? Przygotowuję referat o lekach przeciwlękowych i chciałabym go urozmaicić o wyniki (odp na kilka moich pytań odnośnie skutków ubocznych, (nie)tolerancji, wpływu na życie codzienne, interakcje z innymi lekami itd). Jeśli ktoś chciałby pomóc to proszę o wiadomość na PW. Byłabym wdzięczna.
  10. Psychotropka, pamiętaj, że ja tu nadal wchodzę wbrew pozorom i mimo, że czasami mam kilka dni/tydzień/miesiąc milczenia to czytam i tak! Także nie chowaj się i pisz co i jak. Paskudne te leki. Nie dość, że człowiek się truje, to jeszcze ma problem z dopasowaniem. Wiem, że z takimi lekami są owe problemy. >. Myślałaś może o znalezieniu sobie jakiegoś hobby? Mnie bardzo pomaga wysiłek fizyczny, dlatego od prawie roku chodzę na siłownie regularnie. Ćwiczenia, ból mięśni, z powodzeniem odciąga natrętne myśli o wiadomoczym. Dużo wolnego czasu jest równoznaczne z rozmyślaniem i zbyt dużym skupianiem uwagi na sobie. Swoją drogą, ciekawe - tyle leków bierzesz, tyle skutków ubocznych wystąpiło, a od rzygania się wzbraniasz . Chyba faktycznie to nie jest takie proste i codzienne - wymiotowanie. Naprawdę, coraz częściej się o tym przekonuję. Modlę się tylko, by nie dopadła mnie żołądkowa, bo przed zatruciem jestem w jakiś sposób w stanie się uchronić . A grypa... unikanie chorych, mycie rąk, ćwiczenia, żel antybakteryjny zawsze w pogotowiu, ale... skąd mam wiedzieć, że ktoś, kto stoi obok mnie nie będzie jutro chory albo nie minęły mu dopiero objawy? Toć nie każdy na każdym kroku się chwali jaką to chorobę ostatnio przechodził...
  11. Psychotropka, mam nadzieję, że będziesz tu zaglądać i dawać znać, jak się masz. Bardzo mi przykro, że nic się nie zmienia i nadal jest źle. Dobrze, że chociaż drgnęło w lepszym kierunku. Cóż. Idealnie dobrze nigdy nie będzie, czy to przeżyjemy, czy nie, to nie zmieni podejścia do tej sprawy. Czemu od razu przy wstaniu z łóżka miałaś takie ataki? A proste czynności, jak jedzenie chociażby? Jesz coś? Gotujesz? Opisuj, martwię się, wbrew pozorom. Myślałam, że się nie odzywasz, bo naprawdę zmiany szły ku dobremu.
  12. Niestety racja, muszę się z tym zgodzić. Ta choroba jest zawsze, niezależnie od warunków atmosferycznych, niezależnie od płci, wieku. Może zaatakować każdego. Najgorsze, że moja dobra kumpela ze szkoły przechodziła we wtorek te grypę, czyli w zasadzie kilka dni temu, objawy jej ustały, wiec dziś wróciła na zajęcia, ale nadal mówiła, że źle się czuje. Ja oczywiście lęk. Stała przy mnie, mówiła bezpośrednio do mnie, była blisko. Starałam się nie zbliżać zbytnio, zakrywać buzię, myć ręce. Ale wiadomo jak jest. No nic, poczekamy zobaczymy. Boje się, ale nie chce fiksowac przez to. Co będzie to będzie. Musze się wyspać dziś, jutro najeść i zobaczymy jak się będę czuć po tych 24-48h. Psychotropka jeszcze tu wchodzi? Coś ktoś wie?
  13. Hej. Ja żyję. Jeszcze. Mam ostatnio w życiu bardzo ciężki okres. Jakoś póki co daje sobie radę. Lęki czasem mnie nawiedzają, np akurat teraz czuję wewnętrzny lęk i stres, że coś może w moim żołądku się dziać. Ale chyba będzie w porządku. Co u Was? Dalej slyszycie o panującej grypie?
×