Skocz do zawartości
Nerwica.com

BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie


sbb88

Czy wierzysz w Boga?  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wierzysz w Boga?

    • Tak, jestem wyznawcą kościoła latającego potwora spaghetti
      0
    • Tak, wierzę w Boga (hinduista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (judaista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (muzułmanin)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (chrześcijanin-inny odłam)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (protestant)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (prawosławny)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (katolik)
      19
    • Tak, jestem rycerzem Jedi
      2
    • Tak, ale go nie lubię (satanista, nihilista)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (wyznaję inną religię)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (ale nie wyznaję religii)
      2
    • Przykładam marginalne znaczenie do koncepcji Boga (buddysta)
      1
    • Tak, wierzę w Boga bezosobowego (deista/panteista itp.)
      6
    • Nie mam zdania/Niezdecydowany (agnostyk)
      9
    • Nie, Bóg nie istnieje (ateista)
      19


Rekomendowane odpowiedzi

Bóg taki jest ale to nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością taki morderca, zboczeniec, złodziej, pedofil może czynić zło do woli bo jak się wyspowiada Bóg mu odpuści nie jest to zbyt wychowawcze, nic dziwnego że 99,5% polskich więźniów jest wierzących.
A chrześcijaństwo to tylko katolicyzm? U protestantów masz narodzić się na nowo oraz CAŁKOWICIE porzucić grzech, a nie, że wyznasz grzech i znowu będziesz grzeszyć, bo "Bóg wybaczy". Takie coś oznacza, że nie narodziłeś się na nowo - nie jesteś zbawiony.

 

I ludzie rzeczywiście porzucają te grzechy i zmienia im się również osobowość - na lepszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wystarczy dobrze zapłacić

Wiesz ,ja Twoich wywodów nie nazwę bredniami . Masz prawo wierzyć nawet w głęboką dupę,a mi wara by to osądzać.

Masz rację tutaj,w ziemskiej perspektywie kupisz wszystko lub prawie wszystko ,ale z Tym u Góry nie przejdą tłumaczenia ,"że wszyscy księża to hu** ,pedofile ,kłamcy łasy na mamonę.

Nie znajdziemy wspólnego języka,bo mamy rożne perspektywy. Dla Ciebie pieniądze ( nawet śmierdzące) nie śmierdzą i można nimi kupić wszystko i wszystkich-pewnie są to Twoje kryteria( nie mówię Ci

tego po złości ,ale czytając Twój tekst odnoszę ,że tak myślisz),zresztą masz do nich prawo .

 

Po prostu nie lubię pychy, a ten bóg jest nią przepełniony stawiając warunek wiary w siebie jako główny motyw zbawienia.

A co chciałbyś ,żeby wszystko dawał pełnymi Rękoma ,na oślep za frico i każdemu kto tylko z dupy wypierdzi zachciankę? Wtedy byłby dobry ,OK? Sorry ,to nie tak , i nie taki jest Bóg ,którego wyznaję.Od Wiary się zaczyna ,to podstawa ( przynajmniej u mnie) ,potem dopiero leci Cała reszta. Ty nazywasz Boga pysznym? Bo co ? Bo nie jest Taki jakim chciałbyś go widzieć? A kimże Ty jesteś ?,istnieniem zamkniętym od tu do tam ,dzisiaj jesteś ,a jutro nawet nieistniejący we wspomnieniach bliskich. Chcesz układać Boga? Ty???

 

Niektórym z Was przydałyby się takie lekcje,

Nie Ty jesteś od dyktowania jakie lekcje by mi sie przydały ( i kto tu jest pyszny?). I skąd wiesz czy mój Krzyz jest taki słodki,

,że żyję w stanie permanentnego szczęścia? Może ku*** bywają dni ,że wyję z bólu ,a Ty mi tu jakieś powiastki o ...itd.

I czy nie zrobił tego umyślnie. Skoro wizja boga czy też raju jest taka atrakcyjna to przecież jako dorośli ludzie też byście ją wybrali. A mimo tego ktoś miał interes by zapoznać Was z nią jeszcze jako łatwowierne dzieci, że o chrzcie w kilka miesięcy po urodzeniu nie wspomnę. Po co ten pośpiech :) Już dobrze wiecie po co, ale nie chcecie się przyznać.

A czy wszystkie Twoje idee są tylko i do końca Twoje? Przez Ciebie sprawdzone ,zbadane,bez żadnych historycznych naleciałości ,bez dodatkowych implikacji ,czyste i tylko Twoje w 100%? Nikogo nie było po drodze,żadnych książek ,nauczycieli ...tego wszystkiego kim teraz jesteś.

Po prostu uważam że dziecko zasługuje na bycie równorzędnym partnerem, a co za tym idzie prawdę i szczerość.

A ja nie uważam ,że dziecko zasługuje na bycie równorzędnym partnerem.Równorzędnym?Jeszcze wiele musi się nauczyć ,zrozumieć ,podrosnąć żeby nim być .Na prawdę i szczerość,tak.

Was ,czerwonych najbardziej bolą chrzty niemowlaków , a przecież nie powinno Was to ogóle interesować,jak i Cała Instytucja Kościoła ,a najwięcej chcecie w Niej zamieszać. O swoich brudach pomyślcie ulepszacze ludzkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Was ,czerwonych najbardziej bolą chrzty niemowlaków , a przecież nie powinno Was to ogóle interesować,jak i Cała Instytucja Kościoła ,a najwięcej chcecie w Niej zamieszać. O swoich brudach pomyślcie ulepszacze ludzkości.

Nie jestem żadnym czerwonym a komunizmu nie znoszę. To że ktoś jest ateista nie znaczy od razu że czerwonym czy lewakiem, to ulubione uproszczenie katolików i innych wierzących szkoda że nie napisałeś że naszymi idolami jest Stalin i Mao bo tez byli niewierzący w końcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem żadnym czerwonym a komunizmu nie znoszę.

Carlosbueno ,pisałem w odpowiedzi na post lochfyne i do niego była ta śpiewka ,nie do Ciebie.No chyba ,że czerwona pigułka oznacza inny skrót,chociaż nie sądzę .Dobrze rozumiem i nie upraszczam ,że ateusze są różni ,różniący się od siebie,tak więc tu się pomyliłeś ,że to "ulubiony skrót"katolików ,którym jestem . My tez mamy mózgi na tyle sprawne ,by odróżniać kolor szary od stalowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie uważam ,że dziecko zasługuje na bycie równorzędnym partnerem.Równorzędnym?Jeszcze wiele musi się nauczyć ,zrozumieć ,podrosnąć żeby nim być. Na prawdę i szczerość,tak.

No właśnie, musi się nauczyć, zrozumieć, podrosnąć, a nie dostawać na tacy jakąś opcję, narzuconą wiarę itd.

Na prawdę i szczerość? A dlaczego prawdą ma być akurat wiara chrześcijańska czy jakakolwiek inna? A skąd wiadomo, że to jest prawda? NIKT tego nie wie. Równie ja mogę zacząć wierzyć w cokolwiek i uznawać to za świętość, za wiarę.

 

9fe38c45d29eb9d58d26038d3f2f31b5.jpg?1338836004 btw - fajny i treściwy obrazek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanie do wierzących. Skoro cierpienie jest próbą jak to było z Hiobem itd to dlaczego jedni są poddawani cięższej a inni

mają spokój gdyby tej osoby tego nie spotkało to dalej by wierzyła co wtedy czemu na świecie jest ta niesprawiedliwość?

Skoro człowiek jest sumą swoich doświadczeń jeżeli będzie miał w życiu prze.... to nie będzie dobry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanie do wierzących. Skoro cierpienie jest próbą jak to było z Hiobem itd to dlaczego jedni są poddawani cięższej a inni

mają spokój gdyby tej osoby tego nie spotkało to dalej by wierzyła co wtedy czemu na świecie jest ta niesprawiedliwość?

Skoro człowiek jest sumą swoich doświadczeń jeżeli będzie miał w życiu prze.... to nie będzie dobry.

Gdzie wyczytałeś, że cierpienie jest próbą? W księdze Hioba wiele osób "tłumaczyło" cierpienie. Właściwie nie mamy jakieś prostej odpowiedzi na nie. Nie znam miejsca w Biblii (ani nigdzie indziej), gdzie Bóg by wyjaśnił nam dokładnie dlaczego cierpienie jest na ziemi. Z tego co się orientuję to w tej chwili w Kościele raczej zaprzecza się twierdzeniu jakby Bóg miał zsyłać na nas cierpienia jako karę za grzechy czy próbę naszej wiary. Mogę Ci podać artykułów na ten temat jednocześnie zwracam uwagę że temat jest zbyt złożony na jakąś prostą odpowiedź stąd próby odpowiedzi są różne a i tak nie wyczerpią tematu:

http://mateusz.pl/pow/pow-001005-cierpienie.htm

http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&sz=&pyt=550

http://www.nowaksvd.opoka.net.pl/ccimb/czybogjestsprawca.htm

Pamiętam też że czytałem jakieś wypowiedzi Jana Pawła II o cierpieniu, mogę wyszukać jeśli ktoś byłby zainteresowany (były dostępne w internecie).

Twoja wizja Boga który zsyła cierpienie na człowieka i czyha aż on straci wiarę wydaje mi się straszna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd założenie że cierpienie ma mieć jakiś sens,a bóg zsyła je na nas.Cierpienie nie ma sensu,trzeba go unikac jak ognia,ale bóg i cierpienie nie są ze soba związane.Myślę że przyczyną większość cierpienia są nasze błędy,niesprawiedliwość świata,okrucieństwo natury i ludzi,przypadek.

Bóg nie może brać odpowiedzialności za całe cierpienie na tym świecie,bo człowiek ma wolną wolę,a prawa natury są takie jakie są.Jak ktoś cie pobije,okradnie,zabije twojego bliskiego,nie można mieć prestensji do boga,to nie on to zrobił.Tym bardziej gdy zachorujesz na raka,to tez nie wina boga choć ludzie go winią.To wina natury że chorujemy i wina ludzi że zajmują się ciągle tworzeniem nowej broni zamiast leczeniem chorób.Jak są 4 chleby i 5 głodnych to ktoś będzie tu cierpiał głód i bóg nie ma z tym nic wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zdaje się że kościół katolicki przez co najmniej 1500 lat forsował takie twierdzenia, a zmieniło mu się całkiem niedawno. Przy czym słowo "zmieniło", nie do końca jest zgodne ze stanem faktycznym.

Na początek przyjmijmy że rozmawiamy o bogu ogólnie,bo od razu wystrzeliłeś że kościół katolicki...Kościół nie jest reprezentantem boga.Ja mówie że bóg nie odpowiada za nasze cierpienie bo on go nie zsyła.Cierpienie to twór czysto ludzki.Jesteśmy czującymi istotami we wszechświecie który nic nie czuje,jest bezosobowy.Wszeświat to taka wielka machina,toczące się koła zębate i jeśli akurat mamy pecha i wejdziemy pomiędzy te koła nas zmiażdżą,zadadzą nam ból.Bóg moim zdaniem jeśli istnieje tylko nakręcił ten mechanizm,jeśli nie chcemy cierpiec musimy go zrozumieć,kontrolować tam gdzie to możliwe i unikać zmiażdżenia.To tyle jeśli chodzi o cierpienie ze świata natury,obiektywnego,cierpinia zadanego przez ludzi chyba nie trzeba tłumaczyć,wolna wola,robisz co chcesz,więc możesz krzywdzić.

Zresztą nie broniąc koscioła trzeba powiedzieć że odszedł dawno od cierpienia dla cierpienia.Zasadniczo moralnośc katolicka,na tyle na ile jest mi znana docenia raczej cierpienia jako poświęcenie dla innych i znoszenie bólu bez żalu.

 

 

 

 

 

 

Trochę się mylisz, rozwój broni idzie w parze z rozwojem nauki, w naprawdę wielu dziedzinach, również medycynie.

Aj użyłem tego jaki takiej figury retorycznej,żeby zobrazować teze że jeśli ludzie chcą żeby im było dobrze,żeby nie było cierpienia,muszą o to zadbać sami.

Mylisz się także w kwestii chorowania ludzi. Dla przykładu. Jeśli założyć że bóg stworzył świat i wszystkie stworzenia. Musiał też stworzyć bakterię nazywającą się rickettsia prowazekii, która to wywoływałuje tyfus, kiedyś śmiertelną chorobę, która zebrała ogromne żniwo w katolickiej Europie. Niestety modły do boga nie pomagały na leczenie tej choroby, dopiero w 1920r Polak wynalazł przeciwko niej szczepionkę, a lecznenie odbywa się za pomocą antybiotyków. Bóg mógł oczywiście nie powoływać do życia rickettsia prowazekii i nie przyczyniać sie do chorowania ludzi, wybrał jednak inaczej... może miał swój boski plan? :)

Idąc tą drogą rozumowania mógł też nie powołać do życia Rudolfa Weigla i nigdy nie wynaleziono by szczepionki na tyfus,bo w sumie mógł nie powołać do zycia nikogo zdolnego do jej wynalezienia.Powołanie do życia do dziwny zwrot.Sugeruje kreacjonizm.Nie jest tak że się z tobą nie zgadzam,właściwie nie wiem jak ocenić tu role boga.Nakręcił mechanizm wszechświata i zostawił go?A może "nie miał wyjścia" jak ktoś

ale kwestia cierpienia go nie obchodzi?W co jednak wątpie bo istota wszechwiedząca jest w stanie chyba zrozumjieć istotę cierpienia.

Kwestia istnienia cierppienia jest tu trudna.Bo warto zauważyć że cierpienie nie jest dane raz na zawsze,narzucone przez boga na świat ludzi,można z nim walczyc,niwelować,zależy od nas ile tu jest cierpienia.

Nie jestem teologiem, ale według wierzących to bóg ustanowił prawa natury, więc jest odpowiedzialny również za cierpienie wynikające z prawa natury, nie mówiąc już o tym że jako istota rzekomo wszechmocna, wszechwiedząca może wszystko. Przewidział więc że tworząc świat stworzy również cierpienie. Mamy tutaj mały paradoks, dlaczego twór istoty idealnej, tak bardzo odbiega od ideału, ale może go zostawmy. Fakt stworzenia świata przez boga w postaci w jakiej on istnieje obciążałby go odpowiedzialnością za cierpienie.

Nie umiem obronić w tej sytuacji boga inaczej niż to co pisałem,sam myślę że to poważny argument przeciw miłosiernem bogu.Warto by zapytać księdza jakiegoś.

Natomiast wiem jedno,żyje się lepiej wierząc.Mi jest trudno wierzyć,mam poczucie że wierząc zdradzam własny mózg trochę,ale chciałbym wierzyć,bo jak mówiłem to pomaga.Chętnie przyjąłbym trochę wiary,tylko że mój mózg chyba tego nie zniesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd założenie że cierpienie ma mieć jakiś sens,a bóg zsyła je na nas.

 

Zdaje się że kościół katolicki przez co najmniej 1500 lat forsował takie twierdzenia, a zmieniło mu się całkiem niedawno. Przy czym słowo "zmieniło", nie do końca jest zgodne ze stanem faktycznym. Gdyż tzw. umartwianie się, czyli zadawanie sobie cierpienia i bólu fizycznego w celu zbliżenia się do boga praktykują dalej niektórzy katolicy, łącznie z Karolem Wojtyłą. Który w relacji sióstr zakonnych które trudno posądzić o kłamstwo, złą wolę, czy też chęci wypaczenia obrazu papieża - regularnie się samobiczował. Oczywiście nie mamy pewności, w jakim celu to robił. Czy w celu zbliżenia się do boga, czy też uprawiał sadomasochizm w celach zaspokojenia popędu seksualnego. Karol Wojtyła już nie żyje, więc go o to nie zapytamy i nie dowiemy się. Myślę jednak że bardziej prawdopodobna jest jednak ta pierwsza opcja. Tak więc trudno rozstrzygnąć czy kościół odszedł tak na prawdę od tej doktryny. Jak sądzisz?

 

Bóg nie może brać odpowiedzialności za całe cierpienie na tym świecie,bo człowiek ma wolną wolę,a prawa natury są takie jakie są.

 

Nie jestem teologiem, ale według wierzących to bóg ustanowił prawa natury, więc jest odpowiedzialny również za cierpienie wynikające z prawa natury, nie mówiąc już o tym że jako istota rzekomo wszechmocna, wszechwiedząca może wszystko. Przewidział więc że tworząc świat stworzy również cierpienie. Mamy tutaj mały paradoks, dlaczego twór istoty idealnej, tak bardzo odbiega od ideału, ale może go zostawmy. Fakt stworzenia świata przez boga w postaci w jakiej on istnieje obciążałby go odpowiedzialnością za cierpienie.

 

To wina natury że chorujemy i wina ludzi że zajmują się ciągle tworzeniem nowej broni zamiast leczeniem chorób.

 

Trochę się mylisz, rozwój broni idzie w parze z rozwojem nauki, w naprawdę wielu dziedzinach, również medycynie. To wojny powodowały że przeznaczano olbrzymie pieniądze na - dzisiaj byśmy powiedzieli - innowacje. Z czasem technologia która była zarezerwowana dla wojska wchodziła pod strzechy. To przykre że taka była kolej rzeczy, ale być może to będzie jakaś nauka dla ludzkości.

 

Mylisz się także w kwestii chorowania ludzi. Dla przykładu. Jeśli założyć że bóg stworzył świat i wszystkie stworzenia. Musiał też stworzyć bakterię nazywającą się rickettsia prowazekii, która to wywoływałuje tyfus, kiedyś śmiertelną chorobę, która zebrała ogromne żniwo w katolickiej Europie. Niestety modły do boga nie pomagały na leczenie tej choroby, dopiero w 1920r Polak wynalazł przeciwko niej szczepionkę, a lecznenie odbywa się za pomocą antybiotyków. Bóg mógł oczywiście nie powoływać do życia rickettsia prowazekii i nie przyczyniać sie do chorowania ludzi, wybrał jednak inaczej... może miał swój boski plan? :)

 

Ale gdy cierpimy to np.: ksiądz katolicki powie, że jest w tym jakiś "boski plan"

To jeden z powodów mojego ateizmu.

 

Niestety to kiepski powód ateizmu. To raczej powinien być powód ewentualnego antyklerykalizmu.

Ateizmu też. Wszystkie prawie religie to zakładają, co jest bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki rozwojowi ludzkości szczęście jest coraz powszechniejsze....

to dopiero dobry żart...

:papa: halo tu ziemia!

 

chyba że utożsamiasz "szczęście" ze stanem posiadania części społeczeństw. Tyle że antydepresanty są w powszechnym użyciu w najbardziej zamożnych krajach, a kraje biedne nie wykazują takich współrzędnych. Popatrz choćby na współczynniki samobójstw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki rozwojowi ludzkości szczęście jest coraz powszechniejsze....

to dopiero dobry żart...

:papa: halo tu ziemia!

 

chyba że utożsamiasz "szczęście" ze stanem posiadania części społeczeństw. Tyle że antydepresanty są w powszechnym użyciu w najbardziej zamożnych krajach, a kraje biedne nie wykazują takich współrzędnych. Popatrz choćby na współczynniki samobójstw.

 

Ludzie żyją coraz dłużej, co raz mniej ludzi (procentowo) głoduje a coraz więcej ma dostęp do szkolnictwa i i opieki medycznej. Wskaźniki rozwoju społecznego HDI( długość życia, pkb na głowę, poziom edukacji) rośnie generalnie z roku na rok na świecie.

Oczywiście to samo z siebie szczęścia nie daję tacy Indianie z Amazonii nie mają pieniędzy, szkoły i lekarzy a są pewnie szczęśliwsi niż my.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że taoiści, konfucjaniści i buddyści nie przykładają wagi do koncepcji Boga, czy w niego nie wierzą, w każdym razie nie w osobowego, ale moim zdaniem buddysta, taoista czy konfucjanista może wierzyć w Boga i nie stoi to w sprzeczności z założeniami jego religii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad zapomniałeś dodać apateistę- czyli osoba totalnie obojętną na sprawy religijne( choć z drugiej strony takie tu w ogóle nie powinny wchodzi do tego wątku) i ignostyka (uważa że pojęcia Boga za niedefiniowalne i nie może się do tego w ogóle odnieść). Ja zapisałem siebie jako ateistę ale bliżej mi do agnostyka ale nie uważam się niezdecydowanego który tylko w nawiasie jest agnostykiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co raz mniej ludzi (procentowo) głoduje

Niestety wygląda na to że nie jest to prawda, chociaż byśmy chcieli by tak było...

The (estimated) number of undernourished people in developing countries was 824 million in 1990-92. In 2010, the number had climbed to 925 million people.

 

Czytałam też artykuł mówiący, że obecnie na świecie jest więcej niewolników niż w jakichkolwiek ubiegłych stuleciach (chodzi o kobiety zmuszane do seksu oraz ludzi zmuszanych do bezpłatnej pracy, lub uwikłanych w system niespłacalnych długów razem 10-30 milionów...). Nie chcę krakać, ale świat w którym żyjemy niekoniecznie zmierza wprost ku szczęściu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×