Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kolejny pogubiony do kolekcji?


shalafi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Nie wiem co z tego będzie... Pisałem kiedyś na podobnym forum (dla osób z fobią społeczną) i... no właśnie, nic z tego nie mam.

No dobra, poznałem tam kilka osób, przyznaję, i utrzymuję z nimi kontakt. Ale nie mam trwałej poprawy mojej sytuacji, o to mi chodzi. Od wielu lat jestem w punkcie wyjścia.

 

Od 8 lat jestem żonaty, ale... nie współżyję ż żoną bo nam to nie wychodzi (mam zaburzenia erekcji, ciekawe że przy onanizmie nie mam...). Dlatego też nie mamy dzieci. A sporo młodsi ode mnie często już mają. Pracuję w korporacji, przez kilka lat po studiach jednej, teraz z niemal równym stażem w drugiej. Ale czuję że nie jestem zdolny ani do awansu, ani nawet to korzystania z pracowniczych benefitów, z czego wszyscy koledzy i koleżanki dookoła czerpią garściami (pracuję dla linii lotniczych, więc chodzi o zniżki na bilety i loty w trybie "stand-by"). Zazdroszczę innym strasznie podróżowania po świecie, a sam nie robię praktycznie nic by u siebie to uskutecznić. Nie wiem o co chodzi - nie umiem oszczędzać, nie umiem planować, nie umiem tego załatwić?

 

Byłem już u wielu psychiatrów i terapeutów. Nie wiem czy wśród nich znalazł się taki któremu rzeczywiście zależało by mi pomóc (no może ten ostatni). Najgorsze jest to że wizyta terapeutyczna w której można się wygadać, nijak nie przekłada się na umiejętność lepszego radzenia sobie w życiu - z załatwianiem spraw, czy z własnymi emocjami.

 

Przeglądałem niedawno Facebooka, widząc miejsca w których przebywają osoby które mam w znajomych, i to chyba skłoniło mnie do napisania tu.

Mam złe doświadczenia z publicznymi forami, rok czy dwa temu wyraziłem jakąś opinię na forum osiedlowym i spotkałem się z niewyobrażalną falą hejtu (nie chodzi mi o samą krytykę, ale o sposób jej sformułowania, wyrażający brak szacunku do mnie przez osoby które nic o mnie nie wiedzą). Mam nadzieję że tutaj mnie to nie spotka.

 

Trochę przeraża mnie "zamordystyczny" regulamin forum, zwłaszcza ten fragment:

"

Ostrzeżenia czasowe, które wygasną po upływie określonego czasu, ustalonego przez moderację [np. kilka miesięcy]

·       zalecanie innym użytkownikom sposobów leczenia, używania wyrobów medycznych

·       „diagnozowanie” innych użytkowników Forum

"

 

Mam wrażenie że to trochę za daleko, przejaw chęci cenzurowania wypowiedzi, bo co jest złego w poleceniu leku czy wyrażeniu opinii na temat "diagnozy" (która wiadomo że nie będzie prawdziwą diagnozą lekarską, a opinią)?

OK, zaakceptowałem regulamin by móc tu napisać. Proszę nie dawać mi ostrzeżeń ani mnie nie banować. Nie zamierzam spierać się z administracją/moderacją. Zrzućmy to na karb moich lęków, ok? Ja naprawdę się boję - społeczeństwa, opresyjnego systemu.

Ale chyba przede wszystkim boję się własnych emocji (tych cudzych też) - np. zazdrości (zamiast ucieszenia się z czyjegoś sukcesu, co powinien zrobić normalny człowiek), frustracji, złości, gniewu. Przede wszystkim stresu w codziennych kontaktach ze współpracownikami, krewnymi, znajomymi etc. Bo tu na forum można sobie dywagować, ale codziennie trzeba funkcjonować w środowisku, w którym każdy czegoś od ciebie chce - albo twojej pracy, albo twoich pieniędzy, albo przynajmniej twojej uwagi, i nie obchodzi go/jej że trybiki w twoim mózgu nie funkcjonują tak jak powinny, a wysiłek umysłowy w "zwykłej" relacji z drugim człowiekiem jest katorżniczy... Nieustannie trzeba zakładać maskę i udawać że jest się normalnym.

 

Subskrybuję "Inner War Saga", byłem na jednym webinarze ale nie zdecydowałem się (jeszcze?) na płatne szkolenie. Znacie to, polecacie, ktoś przez to przeszedł? Bardzo bym nie chciał by okazało się że to naciągacze. A bardzo też chciałbym odmienić swoje życie. I nie jestem dzieckiem, wiem że nie ma cudownego lekarstwa które usunie moje problemy. Chodzi mi po prostu o jakieś narzędzie do radzenia sobie w życiu - ze stresem, z obowiązkami, z codziennymi czynnościami, z niską samooceną, z poczuciem że marnuję czas i życie, a wszyscy dookoła mnie osiągają sukcesy... Chcę coś zmienić, chcę potrafić podjąć wysiłek zmiany i nie traktować go jako coś złego, tylko wprost przeciwnie...

 

A tak poza tym mam nadwagę... staram się chodzić na spacery i uważać na to co jem, ale wiem, wiem, robię jeszcze za mało w tym kierunku... może uda się zrobić więcej.

 

No, to wywaliłem trzewia. Może coś z tego będzie?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. 

Nie patrz na innych. Co mają i gdzie są.

System wzbudza pęd do karier i sukcesów, wycieczek i pięknych apartamentów, samochodów itd.

To pęd gdzie na końcu jest przepaść.

Żyj tak aby Tobie było dobrze.

Czy po wycieczce będzie Ci lepiej? 

Jak tak to ile ten stan potrwa? 

Nie zmarnuj życia i niczego się nie obawiaj.

Wspieraj siebie bo to od Ciebie wszystko zależy. 

Pamiętaj.... nadzieja umiera ostatnia.

Piszę to człowiek którego już dawno by nie było.

Zaciskam zęby każdego dnia. Nie ma wieczoru żeby nie poszła łza. Ale na zewnątrz już tego nikt nie zobaczy. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Witaj. 

Nie patrz na innych. Co mają i gdzie są.

System wzbudza pęd do karier i sukcesów, wycieczek i pięknych apartamentów, samochodów itd.

To pęd gdzie na końcu jest przepaść.

Żyj tak aby Tobie było dobrze.

Czy po wycieczce będzie Ci lepiej? 

Jak tak to ile ten stan potrwa? 

Nie zmarnuj życia i niczego się nie obawiaj.

Wspieraj siebie bo to od Ciebie wszystko zależy. 

Pamiętaj.... nadzieja umiera ostatnia.

Piszę to człowiek którego już dawno by nie było.

Zaciskam zęby każdego dnia. Nie ma wieczoru żeby nie poszła łza. Ale na zewnątrz już tego nikt nie zobaczy." 

 

Dziękuję za ten wpis. 

 

"Nie patrz na innych. Co mają i gdzie są." - generalnie jest to prawda, ale... łatwiej powiedzieć niż zrobić. Do pewnego momentu można na to nie patrzeć, ale od czasu do czasu trzeba jednak skonfrontować się z innymi. I często jest to konfrontacja z tym co inni potrafią i osiągnęli, i z tym że ja jakbym przeleżał co najmniej kilkanaście lat pod lodem.

 

"Żyj tak aby Tobie było dobrze." - tego się szczerze mówiąc boję. "Najlepiej" jest mi wtedy gdy odcinam się od świata (nawet od własnej żony) i oddaję się ulubionej muzyce, filmowi, serialowi. Gdy trzeba ruszyć d... i wyjść z domu albo przynajmniej zrobić coś dla wspólnego mieszkania, wtedy jest już "źle" i pojawia się wkurzenie na niesprawiedliwość świata, który wymusza na mnie męczenie się. Przeraża mnie to że nie mam skonkretyzowanych ambicji (by chcieć robić ze sobą cokolwiek rozwojowego) i to że na nic nie mam siły. 

 

"Zaciskam zęby każdego dnia. Nie ma wieczoru żeby nie poszła łza. Ale na zewnątrz już tego nikt nie zobaczy." 

 

Rozumiem, a z drugiej strony nie podoba mi się takie... "dwulicowe" podejście. Bez urazy, bo sam przecież też tak robię. Tylko czy tak musi być? Nie chodzi o zwierzanie się każdemu ze swoich problemów, tylko o... życie bardziej po swojemu także wobec innych, wtedy gdy inni patrzą i słyszą, nie wstydzenie się i nie przejmowanie czyjąś oceną. Ciekawe czy kiedyś się na to odważę.. 

 

12 minut temu, Robinmario napisał(a):

Cześć , a co byś chciał z tego mieć ? 

Hej, to co napisałem - narzędzie do radzenia sobie w życiu i by przestać traktować wszystkie problemy i stres jako wielkie zło które powoduje tylko paraliż i unikanie. 

Edytowane przez shalafi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykład z dzisiaj - poszedłem na siłownię na powietrzu, trochę w akcie desperacji by zrobić coś pożytecznego z dniem. Poćwiczyłem, lepiej lub gorzej, ale poćwiczyłem, więc dla zdrowia fizycznego dobrze. A psychiczne? To oskarżycielskie natręctwa/myśli rzekomo pojawiające się w głowach obserwatorów: "Nie ogarnął sobie spaślak planu treningowego ani zbilansowanej diety, wyszedł na darmową siłkę i wydaje mu się że jest sportowcem"... Wiem co powiecie - wkręcam sobie. Ale nie dlatego że chcę. Nienawidzę tych myśli i swojej niskiej samooceny. Chcę to zmienić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój “ interpretator rzeczywistości” jest bardzo surowy . Jakby była zima to polecam morsowanie a teraz może sauna i kąpiele w lodowatej wodzie , coś co pobudzi układ odpornościowy i wygeneruje mnóstwo endorfin . 

Edytowane przez Robinmario

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, shalafi napisał(a):

Mam wrażenie że to trochę za daleko, przejaw chęci cenzurowania wypowiedzi, bo co jest złego w poleceniu leku czy wyrażeniu opinii na temat "diagnozy" (która wiadomo że nie będzie prawdziwą diagnozą lekarską, a opinią)?

Leki  to są konkretne substancje, które przepisuje lekarz i ustala dawkowanie. Użytkownicy między sobą wymieniają poglądy na temat leków ale nie ustają sobie dawkowana leków, nie polecają leków do zażywania. Nie wchodzimy w kompetencje lekarskie bo nie mamy do tego uprawnień. Chyba, że ktoś posiada dyplom to prosimy o dane w prywatnej informacji do naszego administratora. To publiczne forum i nikt za ewentualne uszczerbki na zdrowiu nie będzie ponosił odpowiedzialności. Duży plus za przeczytanie regulaminu przed rejestracją ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajmij się tym co lubisz. Widzisz... Ja mam pewne zainteresowanie i się mu w jakimś stopniu oddaję. 

To, że cierpię wynika z zupełnie innego powodu. Pewne sytuację życiowe się potoczyły tak a nie inaczej. Nie mogę się z tym pogodzić więc strasznie cierpię. To tylko o wyłącznie mój wybór. Godzę się na to bo nie mogę zapomnieć pewnych rzeczy.

Ten webinar o którym mówisz nic ci nie pomoże bo to co w nim uczą to poprostu działać. Jeśli nie działasz to nic z tego nie będzie.

Cały czas chodzi o to aby mimo strachu robić coś w upragnionym kierunku. 

Gdybym ja mógł w swoim kierunku działać to uwierz mi..... przeszedłbym przez sam środek piekła aby to osiągnąć. 

Znajdź sobie hobby które sprawi Ci taką przyjemność, że zapomnisz o wszystkim. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobby to jedno, ale... nawet jakbym je znalazł (jakieś nowe, powiedzmy), to nie wyobrażam sobie zapomnieć o rzeczach które po prostu trzeba ogarniać - bycie w stałej gotowości w pracy zawodowej, płacenie rachunków, podatków, sprawy urzędowe, jakaś inicjatywa w relacjach z rodziną i najbliższymi znajomymi (mam wrażenie że z mojej strony żadnej, no może prawie żadnej, inicjatywy nie ma, jest tylko reagowanie na bodźce)... Na to wszystko potrzeba siły i motywacji których po prostu nie mam. No chyba że uważasz że np. dobre hobby daje taki "flow" że znaczenie tych problemów co wymieniłem jest bardzo umniejszone, że generalnie więcej rzeczy załatwia się lekką ręką a świat widzi się w jaśniejszych barwach... to byłaby spoko opcja, tylko czy ja osobiście jestem w stanie to osiągnąć?

 

"Działanie pomimo lęku"... ja myślę że gdyby była po prostu odpowiednia motywacja i wyznaczenie sobie konkretnych celów, to dałoby się te lęki pokonać. Tylko właśnie i z motywacją, i z celami, i w ogóle z klarownością funkcjonowania umysłu i sensownością działania jest największy problem. Lęki tylko go pogłębiają. To jest przerażające, ten brak konkretnych ambicji raz żeby się samorealizować, dwa żeby chcieć robić coś dla innych, a nie bez przerwy zamykać się w swoim introwertycznym świecie.

...

Szukam natchnienia które nie przychodzi. Jedyną alternatywą jest... zapierdzielać w nadziei że coś to zmieni. No albo w cudowny sposób polubić i zaakceptować to co jest, a zmieniać ewentualnie to na co mam wpływ, to może wtedy ten wysiłek będzie mniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadaj sobie pytanie. Co w życiu chcesz? Jak chcesz żeby było?  Wyznacz jedną rzecz. Coś małego,  nic dużego.  

Jeśli coś w swoim umyśle już ułożysz to musisz się z tym oswoić i odsunąć inne rzeczy na bok.

Nie jestem człowiekiem którym byłem przychodząc na to forum. 

Mnie praktycznie nie było. 

Dzięki jednej osobie żyję i uwierz mi. 

Kiedy stoisz na krawędzi i ktoś wyciąga rękę to już później wszystko inaczej wygląda.

Wiem dobrze jak się czujesz. 

Gdyby osoba dzięki której żyje potrzebowała pomocy to nawet jakbym miał życie poświęcić to bym to zrobił aby pomóc. 

Osiągnąłeś wielki sukces w życiu i nie doceniasz tego co masz. Nie widzisz tego bo spoglądasz z innej perspektywy. 

Przy Tobie to ja jestem dnem. 

Pracujesz w miejscu do którego ja bym się nawet nie mógł zbliżyć.

Musisz zaakceptować pewne sprawy i docenić punkt w jakim się znajdujesz. Wykorzystać to co jest do zmiany. 

To się da zmienić. Potrzebujesz pokochać samego siebie i wtedy jak to zrobisz zmieni się wszystko. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy mogę się wypowiadać, bo mam tylko schizofrenię, nigdy nie miałam zdiagnozowanej depresji ani nerwicy. Tzn. diagnozę depresji miałam raz, przez pomyłkę. A PTSD miałam po tragicznym wypadku. Ale nie chciałam tu pisać o sobie.

@shalafi napisz, czego właściwie oczekujesz od użytkowników forum. Dobrze, że szukasz pomocy u specjalistów. Najważniejsze są leki i trzeba je brać zgodnie z zaleceniami psychiatry. Poza tym może zamiast dołować się tym, czego nie masz, zacznij cieszyć się tym, co masz. Ja uwielbiam biegać, a jestem gruba, a do tego przypałętała mi się spora kontuzja, także jestem unieruchomiona. Chociaż tyle dobrego, że mogę spacerować. Zawsze są jakieś plusy. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mienta napisał(a):

Nie wiem, czy mogę się wypowiadać, bo mam tylko schizofrenię, nigdy nie miałam zdiagnozowanej depresji ani nerwicy. Tzn. diagnozę depresji miałam raz, przez pomyłkę. A PTSD miałam po tragicznym wypadku. Ale nie chciałam tu pisać o sobie.

@shalafi napisz, czego właściwie oczekujesz od użytkowników forum. Dobrze, że szukasz pomocy u specjalistów. Najważniejsze są leki i trzeba je brać zgodnie z zaleceniami psychiatry. Poza tym może zamiast dołować się tym, czego nie masz, zacznij cieszyć się tym, co masz. Ja uwielbiam biegać, a jestem gruba, a do tego przypałętała mi się spora kontuzja, także jestem unieruchomiona. Chociaż tyle dobrego, że mogę spacerować. Zawsze są jakieś plusy. 🙂

 

A to ja jedyne co pamiętam że na pewno lekarz (ostatni do którego chodzę) u mnie zdiagnozował, to zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Do depresji i nerwicy mam po prostu pasujące objawy, ale nie przesądzam że na to choruję. Myślę że to nie jest kryterium co do tego czy można się wypowiadać i że zaburzenia psychiczne to spektrum (jeden ma to, drugi trochę co innego, jedna opinia lekarska jest taka, inna siaka, generalnie dużo punktów wspólnych).

 

"napisz, czego właściwie oczekujesz od użytkowników forum"

 

Szczerze mówiąc, mam alergię na słowo "oczekiwania" 😉 To czego ludzie z mojego otoczenia po mnie oczekują jest głównym generatorem moich lęków. Dlatego nie bardzo chcę prezentować podobną postawę wobec innych, na przykład użytkowników tego forum, tzn. mając jakieś wygórowane oczekiwania, a gdy nie zostaną spełnione to miałbym się "słusznie" zawieść/rozczarować. Ale skoro zapytałaś, to chciałbym może po prostu empatii i umiejętności słuchania (czy raczej w tym wypadku, czytania, ze zrozumieniem). No i szacunku, i kultury wypowiedzi, ale to dla mnie oczywiste 😉 Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pytanie o Żonę oczywista odpowiedź byłaby "tak", ale obawiam się że byłaby to odpowiedź tylko w celu zadowolenia rozmówcy, więc nie wiem czy wtedy szczera i prawdziwa. Jest to moja partnerka życiowa, najbliższa mi osoba na codzień, więc mogę odpowiedzieć "kocham", chociaż nie lubię tak wielkich słów. I tak, problem jest z regularnym współżyciem. Jest to osoba niepełnosprawna fizycznie (nie piszę tego jako krytyki/wady, tylko stwierdzenie faktu). I na tym może zakończmy wątek.

 

Byłem na terapii grupowej, ale ponad dekadę temu. Ostatnia na której byłem to indywidualna, przerwana dwa lata temu z powodów finansowych. Potem było jeszcze kilka sesji konsultacji u seksuolożki, zdawało mi się że będzie to dłuższa terapia ale została przerwana z powodu braku woli terapeutki do kontynuowania spotkań (nie wiem czy podjąłem wtedy dobrą decyzję, może powinienem nalegać na dalsze spotkania, terapeutka zalecała też terapię par, choć nie podała kontaktu).

Leki które mam przepisane od psychiatry (dwa rodzaje antydepresantów plus suplementy) biorę od 3,5 roku, choć w ostatnich miesiącach nieregularnie (ostatnią teleporadę miałem w marcu, miałem się umówić na kolejną wizytę w czerwcu, ale ciężko było i o finanse, i o motywację etc., trochę się to wszystko posypało). Z tym też wiążę pogorszenie mojego stanu, choć nie jest to jedyny czynnik. Wiem, powiecie że sam jestem sobie winny. Jedyne wyjście to ponownie wywalić te kilka stów (wizyta plus recepty) i znów między innymi dzięki temu wyjść na zero na koniec kolejnego miesiąca.. Ewentualnie skorzystać z publicznej służby zdrowia, która jest kompletnie nieefektywna i niewydolna i wszędzie o tym trąbią... zrażam się na samą myśl. No dobra, próbując mieć trochę więcej dystansu do siebie - to jestem perfekcjonistą i alergiczną wręcz reakcję powoduje u mnie myśl o tych wszystkich niesprzyjających warunkach otaczającego mnie świata, utrudnieniach, dolegliwościach etc... Postaram się umówić do tego lekarza i brać leki zgodnie z zaleceniami. Do tego więcej się ruszać (pracę mam siedzącą i głównie zdalną, więc po pracy)... i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. Zapytałam o żonę, bo... Bo widzę tutaj pewien hm problem. Jak kogoś naprawdę kochasz, to nie masz co do tego wątpliwości i nie tłumaczysz, że nie lubisz wielkich słów. Trochę już razem jesteście, zatem zapewne wkradła się rutyna, przyzwyczajenie. A związek to jedna z najważniejszych spraw w życiu, generalnie relacje są kluczowe w poczuciu szczęścia. Nie jesteśmy stworzeni do samotności. Introwertyzm to nie jest potrzeba całkowitej izolacji, to raczej inne preferencje co do rodzaju kontaktów. Właściwie introwertycy (sama też jestem intro) potrzebują mniej, a głębiej, tj. Nie musimy mieć dużo ludzi wokół, ale głębokie, szczere relacje z garstką osób. 

W każdym razie sytuacja z żoną też ma wpływ. Kwestia seksu też, myślę. Ale to bardzo osobiste, dlatego tylko tak to rzucam. 

 

No zdecydowanie nieregularne branie leków nie pomaga. Więc dobrze by było, abyś wrócił chociaż w tym zakresie do regularności.

Nie wiem, skąd jesteś, ale ja np chodzę do bardzo dobrej Pani psychiatry na NFZ. Więc da się. Początek jest trudny, bo zazwyczaj na początku trzeba długo poczekać (choć ja akurat nie czekałam), ale potem wizyty są regularne. Gorzej z terapią, ale warto może zapisać się w kolejkę. 

A wydaje mi się, że w Twoim przypadku ta grupowa byłaby dobra, bo trochę widzę w Twoich wpisach, że możesz mieć skrzywione spojrzenie na wymagania innych względem Ciebie. tak naprawdę najwięcej wymagasz od siebie ty sam, a inni nie są aż tak krytyczni. A jeśli są, to znaczy, że sami mają kupę problemów ze sobą, a to już ich broszka. Żyjesz dla siebie i swoich bliskich, reszta tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Że pomyślą to czy tamto. O ile pomyślą. Jeśli ktoś pomyśli, to zaraz zapomni, bo ma swoje życie i sprawy. A jeśli będzie myślał dłużej, to jak mówię - bo sam ma kompleksy. 

Ludzie też kreują swój wizerunek w necie. Tak, często przeglądając ich profile wydaje nam się, że mają fajnie, są szczęśliwi. Ale współczynnik depresji na świecie rośnie. I to są zazwyczaj tylko pozory, wycinki z całej rzeczywistości, która wcale taka kolorowa nie jest. 

 

Zastanawiam się, na ile wsparciem w tym wszystkim dla Ciebie jest żona. Czy wie, z czym się zmagasz. No bo na pewno potrzebujesz wsparcia. Potrzebujesz też być potrzebny i wsparcie dawać. 

 

Pomysł z hobby też jest dobry. 

Chyba nie lubisz swojej pracy, dobrze pamiętam? Co chciałbyś robić, co lubisz, czym się interesujesz? 

 

Może napisz coś o swojej przeszłości dorastaniu. Z jakiej rodziny pochodzisz, z czym się zmagales... Tak z grubsza. Czy już wcześniej miałeś takie problemy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@shalafi ,,

Ja naprawdę się boję - społeczeństwa, opresyjnego systemu.

Ale chyba przede wszystkim boję się własnych emocji (tych cudzych też) - np. zazdrości (zamiast ucieszenia się z czyjegoś sukcesu, co powinien zrobić normalny człowiek), frustracji, złości, gniewu. Przede wszystkim stresu w codziennych kontaktach ze współpracownikami, krewnymi, znajomymi etc. Bo tu na forum można sobie dywagować, ale codziennie trzeba funkcjonować w środowisku, w którym każdy czegoś od ciebie chce - albo twojej pracy, albo twoich pieniędzy, albo przynajmniej twojej uwagi, i nie obchodzi go/jej że trybiki w twoim mózgu nie funkcjonują tak jak powinny, a wysiłek umysłowy w "zwykłej" relacji z drugim człowiekiem jest katorżniczy... Nieustannie trzeba zakładać maskę i udawać że jest się normalnym.

 

Nawet nie wiesz ,jak ja cie rozumie.Kazdego dnia męczą mnie interakcje z ludźmi i ciągłe; wymagania czegoś ode mnie.Czasem chciała bym byc na bezludnej wyspie bo ,przebodzcowanie psychiczne każdego dnia ,ktore pochodzi od ludzi , rozładowuje mnie kompletnie.Zawracanie du..py  rozmowami o niczym ,albo zanudzanie.Kazdy dzis chce sie komus wygadac ,ale wysluchac innych to juz nie potrafi..Pozdrawiam i życzę zdrowka .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, doskonale to rozumiem. Mam wrażenie że jest to problem nierozwiązywalny i introwertycy, osoby z nadwrażliwością na bodźce itd. są na straconej pozycji. No mogą oczywiście zamknąć się w czterech ścianach, ale w perspektywie to tylko pogorszy sytuację. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o Twoje problemy z erekcją. Obstawiam ze sa one spowodowane masturbacją. Tez tak kiedys miałem gdy regularnie się onanizowalem. Podczas masturbacji bylo cudownie a jak przyszlo co do czego z dziewczyna to flak po paru posunieciach. Odkąd przestałem sie onanizowac wszystko minelo. Nie bylo latwo przestac robic cos co robilem przez 20 lat, ba nawet bardzo ciezko i zajęło mi to w sumie okolo roku. Stopniowo zmniejszalem częstotliwość, najpierw co 2 lub 3 dni. Później raz na tydzien az w koncu zaczalem dostrzegac pozytywne skutki tego takie jak pewnosc siebie zwiększona, lepsza koncentracja, wiecej energii. I zaczęło mi sie to podobac wiec eksperymentowalem nadal zmniejszajac częstotliwość do kilku tygodni az wreszcie pewnego razu po bodajże 3 tygodniach od ostatniej masturbacji pomyslalem ze moze sprobuje sobie ją odpuścić całkowicie. Z dochodzeniem z kobietą nie ma najmniejszego problemu teraz, trwa to zazwyczaj z 15 sekund za pierwszym razem po dlugiej przerwie heheh.  

 

Polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×