Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Zanim się wypowiecie, posłuchajcie choć do końca to ta kobieta ma do powiedzenia, nalegam usilnie, a potem wieszajcie na kimkolwiek psy, no chyba że posiedliście nadzwyczajną umiejętność recenzowania książki na podstawie tytułu i wstępu...Jeśli ktoś ma "alergię" na Jezusa to bardzo mi przykro z tego powodu, zapewne musi się czuć jak "Balonowy chłopak".

Kochani przyjaciele, wcale nie mam nic wam za złe co napiszecie, prawda jest taka, że jeśli ktoś jest poraniony, to będzie swoje rany oddawał wszystkim wokoło. Co w sercu pełno, to się ustami przelewa, doskonale was zrozumiem, jeśli będziecie się naśmiewać lub gardzić mną. W ogóle się tym nie będę przejmował, nawet gdybyście mi napluli w twarz, bo teraz jestem WOLNY! Jestem szczęśliwy i pełen pokoju, choć nie ukrywam że jak się posiądzie ten stan, to trzeba o niego walczyć i go zdobywać, zapierając się własnego egoizmu tj. narzekania, użalania się, zgorzkniałości, obrazy na świat i Boga, odrazy do siebie, zamknięcia na ludzi itp.

 

Ja przez 15 lat cierpiałem na depresję/nerwicę, do tego nerwica natręctw, jąkanie, trichotilomanię i trwałe wypadnięcie dużej części brwi, fobię społeczną, problemy ze snem, pamięcią/koncentracją, orientacją w terenie, odrealnienie, szumy uszne, mroczki oczne, nie licząc pokrzywicznych deformacji kręgosłupa/nóg bóli z tym związanych, mimo lat ćwiczeń korekcyjnych. Nigdy mi nic nie pomogło żaden lek/psychiatra/psychoterapia/sanatorium/oddział dzienny, rehabilitacja, ćwiczenia, masaże, neurolodzy np. nawet nie wiedzą co to jest "przewlekła aura migrenowa" niedawno sklasyfikowana, na którą nie ma póki co lekarstwa...Nic, kompletnie nic, choć tyle szukałem, czytałem, brałem leki i zioła na własną rękę, a jak na złość zaczęły dochodzić nowe rzeczy: skrócenie nerwu łokciowego i lekki niedowład ręki, zespół strzelającej łopatki, najpierw lewej ,teraz dochodzi prawa, później strzelającego biodra...co jeszcze?. Miałem zabieg na niedrożność nosa, lewą dziurką mi się gorzej oddychało to teraz prawą gorzej. Czekają mnie kolejne zabiegi: odbarczenie nerwu łokciowego, osteotomia podudzi z plastyką wiązadeł, na którą czekałem zapisany 2 lata, po czym lekarz nie zgodził się operować i musiałem iść do innego i następny rok czekania...zapewne kroić będą mi jeszcze łopatkę, ale najgorzej to będzie jak kręgosłup, z powodu choroby Schereumanna odmówi posłuszeństwa i trzeba będzie wykonać spondylodezę. Zobaczcie na youtubie jak taki zabieg wygląda to może zwymiotujecie. Nie mam pracy, samochodu, nigdy nie pocałowałem dziewczyny mimo 26 lat, i nadpobudliwości płciowej od 11 rż. a w szkole dręczyli mnie fizycznie i psychicznie; w podstawówce np. brali za ręce i nogi, kołysali i rzucali o ścianę. Zdałem maturę cudem, bo choć byłem świetnie przygotowany do ustnego polskiego to wtedy z powodu ciężkiego jąkania miałem problem nawet z telefoniczną rejestracją do lekarza. Chciałem iść na studia, ale nie mogłem z powodu poważnej blokady w mówieniu. Moją pasją była kulturystyka, z której musiałem zrezygnować po paru latach z powodu bóli i deformacji, i lata wypruwania sobie flaków poszło na marne. Nawet noszę aparat na zębach, a i tak mi się nie chcą wyprostować, tylko wyrzucam kupę kasy w błoto. Raz się pobiłem, co nigdy mi się nie zdarza, ale to on sprowokował, upadłem ręką na schody i mimo 7 lat wciąż się odzywa nadgarstek. W pewnej pracy parę lat temu nie przepracowałem miesiąca, a zdążyłem nabawić się dyskopatii, gdy próbowałem sam sobie nastawiać krążek to nadszarpnąłem znowu nerw z przodu uda, który do teraz się odzywa się. Nie jeżdżę autem, ale gdy raz siadłem, to 100m przed domem uderzył we mnie Rumun, bo ja skręcałem, a on myślał że omijam, tak że głową zbiłem szybę i do teraz boli mnie kark. Raz pojechałem z kolegą, którego znałem dopiero 3 miesiące, do innego na picie: zostaliśmy na noc, rano znalazłem go sztywnego i zimnego... zdążył się zapożyczyć u mnie 1000zł i nie oddać... 2 razy otarłem się o śmierć z powodu dopalacza, bo mi serce biło przez godzinę 200 uderzeń/min i dostałem kręczu szyi z powodu tętna naprężającego tętnicę, z kolei jak paliłem szałwię wieszczą - najsilniejszy naturalny psychodelik to tylko mnie ścinało z krzesła, nic więcej. Prawdziwe fatum. Teraz mieszkam z ojcem alkoholikiem, mama z siostrą się wyprowadziły. Nic po prostu się załamać, skoczyć z mostu, powiesić, otruć się, strzelić w łeb... no i te wieczne, dręczące pytania:

"Gdzież jest Bóg? miłosierny, sprawiedliwy, wszechmocny, wszystko wiedzący? Dlaczego do tego dopuściłeś? dlaczego ja? jaki w tym sens? za jakie grzechy? czemu nie słuchasz mojego błagania, czemu milczysz, czy moje cierpienie Cię nie wzrusza? Dlaczego mnie opuściłeś, dlaczego jesteś tak nieczuły, daleki, okrutny, niesprawiedliwy? To twoja wina! przez Ciebie cierpię, i co cieszysz się z tego? pewnie tylko czekasz aż ukorzę się przed Tobą, byś mógł się chełpić moim poniżeniem, a jak nie to mnie uśmiercisz i skarzesz na wieczne męki w piekle...ale Ty jesteś Miłością...Jeśli jesteś...bo z tego co widzę, to Jesteś tylko wymysłem mojego umysłu, mitem, a Biblia to bzdury, dobra dla moherowych babć i do straszenia niegrzecznych dzieci... Tylko ludzie słabi Ciebie potrzebują jako nagrody pocieszenia, ja nie potrzebuję Ciebie, sam sobie poradzę z własnymi problemami. Czas dorosnąć i pozbyć się prania mózgu, tego opium dla trzeźwego rozumu, sam wezmę sprawy w swoje ręce, a Ciebie, nie potrzebuję, bo Ciebie, po prostu nie ma! Żałuję tylko zmarnowanych lat naiwnej wiary w Ciebie..."

Znacie te gadki? Nieraz potrzeba upaść na samo dno, aby doświadczyć swojej wielkiej nędzy duchowej która nieuchronnie sprowadza śmierć, bo żyjemy w jej cieniu od narodzin. Ona wychodzi na jaw dopiero na tle bolesnych doświadczeń, wtedy budzą się w naszym sercu i umysle upiory, które nas nękają, gryzą, rozszarpują i my krwawiąc ranimy również wszystkich wokól. Te demony są nam dobrze znane: lęk, smutek, wstyd, gniew, rozpacz, bezsens, zazdrość, zgorzkniałość, wzgarda, nienawiść, porządliwość, pycha, zarozumiałość...Gdy życie się układa, tego raka, który nas toczy nie widać, on nie boli ale jest i się mnoży, żywcem nas zżerając od środka. Możemy czuć się subiektywnie szczęśliwi, zadowoleni, bo jesteśmy piękni, zdrowi, młodzi, wykształceni, bogaci...ale to kłamstwo ułuda, możemy być co najwyżej jak groby pobielane, z zewnątrz tryskać uśmiechem i radością, upojeni życiem jak narkoman, alkoholik czy rozpustnik, ale jak coś zacznie nas przerastać, to chce nam się krzyczeć, wyć z bólu, szukać winnych i mścić się na nie wiadomo kim, by się wyżyć i sobie ulżyć, a później przychodzi apatia, duchowa nędza wegetacji ujawnia się w ciele, teraz ją dostrzegamy i ta myśl ojca kłamstwa: dawniej wmawiał ci że jesteś jak młody bóg, świat leży u twych stóp, możesz wszystko i jesteś naj, a inni mają spełniać twe zachcianki, a ty masz święte prawo iść po trupach do celu, tj "szczęścia" bo cel uświęca srodki. ALe gdy się potkniesz, upadniesz i leżysz sparalizowany, ten sam przymilny głos, teraz staje się ochrypły, szorstki i wulgarny. Szepce: jesteś nikim, do niczego, spójrz jakie twoje życie jest nędzne, bez sensu, nic dobrego cię już nie spotka, wszyscy się z ciebie śmieją, gardzą tobą, po co żyć, skoro tak cierpisz bardzo, oj ty biedny, nieszczęśliwy...Ale zobacz, jest na to sposób: prosty, szybki,bezbolesny, ulga gwarantowana...nikt nie będzie po tobie płakał, świat będzie bez ciebie lepszy, i tak ty nic nie stracisz, tylko zyskasz...

 

Ja uwierzyłem, że spełnią mi się słowa powiedziane od Pana (Łk, 1,45-56), dlatego jestem szczęśliwy, wyzwolony i mogę wyśpiewywać Panu swoją radość, którą On wlał w moje serce. Tajemnica tkwi w tym że Jezus już dawno zapewnił nam radość, pokój i szczęście, i wystarczy chcieć się radować aby być szczęśliwym, wystarczy wola nie martwienia się aby doświadczyć pokoju, jakiego świat dać nie może, wystarczy powiedzieć lękowi i wstydowi w imię Jezusa: NIE, aby stać sie pewnym siebie, odważnym i nieustraszonym...wystarczy chcieć...postanowić, że od teraz nie będę narzekał, użalał się, smucił, zamartwiał, chował się i cofał, albo stał a raczej siedział/leżał w łóżku czekając aż wynajdą cudowny specyfik na moją wielką biedę i ozdrowieję... do tego czasu połknę jeszcze tysiące słonych łez, sczeźnie mój język od narzekania i przekleństw, a słońce przestanie rzucać cień na nasze znienawidzone życie.

A przecież prawda jest prosta i łatwa, lecz zakryta przed "mądrymi i roztropnymi tego świata". Jezus żyje, kocha mnie i jest przy mnie gdy to piszę, i przy tobie, gdy to czytasz. Gdy ty wątpisz, On mówi: uwierz, zaufaj, jak jest napisane w Piśmie: Panie obdarz mnie Swoją łaską wg, nadziei pokładanej w Tobie, idź twoja wiara cię uzdrowiła, niech ci się spełni wg tego jak wierzysz. Zawiodłeś sięna Bogu? Modliłeś się, błagałeś składałeś śluby? Mnożyłeś nowenny, różańce, koronki i nic? Ja też, zajęło mi 10 lat aby uwierzyć, że Jezus może mnie wyrwać z sideł śmierci i kolejne 10 lat aby zrozumieć, że tak naprawdę nigdy nie miałem prawdziwej wiary choćby jak ziarnko gorczycy, mimo że regularnie chodziłem na Mszę, spowiadałem się,przyjmowałem Komunię, wypełniałem przykazania...tylko zewnętrznie oczywiście. Wierzyłem co prawda w "Boga" ale Go nie znałem, nie miałem osobistej z Nim relacji, jak więc mogłem wierzyć Mu na słowo? Jak mogłem z Nim rozmawiać, żyć w Jego obecności? Teraz po tylu latach odkryłem sekret wiary chrześcijańskiej, który choć jak mantra przewija się przez Biblie, ja mimo dokładnej lektury Pisma, nie pojąłem go, a więc i nie doświadczyłem mocy Słowa, Jego prawdy i skuteczności.

 

Sekret to MOC UWIELBIENIA. Posłuchajcie co Maria Vadia ma do przekazania, więcej dowiecie się z książki "Moc uwielbienia", naprawdę gorąco polecam, to nie jest zwykła religijna książka, ja w swoim krótkim życiu przeczytałem już paredziesiąt tego typu książek, gdzie nawet sam Jezus i Maria przez mistyków się wypowiadali, ale dopiero po jej lekturze i uwierzeniu w każde jej słowo zacząłem doświadczać co znaczy: "Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli" co to znaczy "Jeśli się nie narodzicie na nowo z wody i z Ducha i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego" To niesamowite doświadczyć tej dziecięcej radości, tej duchowej beztroski, dotknięcia przez Bożą Miłość, tego zatonięcia w Bożym Miłosierdziu. Dziękuję mojemu Tatusiowi za to kim ON jest, jak cudownie mnie stworzył, jestem wdzięczny za każdą ułomność, każdy, ból, słabość, niepowodzenie, stratę, błąd....za te wszystkie lata bezsensownego smutku, żalu i lęku... Kocham cię Ojcze, mój Stwórco i wysławiam, że zakryłeś te sprawy przed zdrowymi, bogatymi, przystojnymi i silnymi, a objawiłeś i wciąż objawiasz mnie nędznemu, ułomnemu, co to nic nie umiem, nic nie posiadam i do niczego nie doszedłem w życiu...prócz Ciebie. Chwała ci, uwielbiam Ciebie Jezu, mój Wybawicielu, za Twój krzyż, za mękę, za śmieć, Ty umarłeś moją śmiercią i zrodziłeś mnie w największych bólach, a teraz i ja się nowo narodziłem, bóle już odeszły, jeszcze popłakuję ale już ze szczęścia, że Cię widzę, boś dał mi serce czyste. Chwała Ci Duchu Święty, boś zstąpił na mnie i się wylewasz wciąż na nowo, już nikt i nic nie podważy mojej wiary w Miłość, bo Ty jesteś we mnie i przekonujesz do tej Miłości, świadczysz, że Ten, Który Jest jest mi ABBA, mówisz: Ty jesteś Mój syn ukochany, podobasz mi się takim jakim jesteś, Jestem tobą zachwycony, Ja dziś cię zrodził!"

Być może uznacie, że to początki schizofrenii, no cóż...skoro od książki i konferencji na youtube można się rozchorować, to niech będzie to nieuleczalne i niech umieram całe życie... Alleluja!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim się wypowiecie, posłuchajcie choć do końca to ta kobieta ma do powiedzenia
Przykro mi @mrderelka ale 7:09 filmiku, dobitnie pokazuje, że owa kobieta nie jest wiarygodna...miały być upadki w Duchu Świętym, a są w duchu pchniętym ;) ...co gorsza jedna pani( ta z 7:09) nie chce się przewrócić, pomimo pchnięć. :bezradny:

 

PS. @Arasha tylko nie bij.... :hide: ..ale to silniejsze ode mnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obejrzałam konferencję - czemu nie ;)

wszystko jest takie pozytywne w tym filmiku.

Swego czasu też modliłam się o ozdrowienie. I nie doznawałam ulgi. Nawet usłyszałam, że powinnam bardziej zaufać bo kogoś tam Bóg uzdrowił.

A może mam tkwić w swojej jaskini. Bóg mi zostawił moją chorobę - jeśli ma to być dla mnie lepsze - czyli prowadzić do zbawienia to ok.

Jesli chodzi ''uwielbienie'' to mam coś takiego, że jak przechodzę koło kościołam to mówię w duchu "Chwała Tobie Panie''.

Ostatnio modlę, się o przebaczenie innym. I modlitwa działa bo spotykam ludzi do których miałam jakiś żal. Spotykam ich na przystanku w sklepie a nawet w kościele. Wcześniej czułam w sobie złość a teraz większy pokój tak jakby to co złe tak nie męczyło umysłu, uczuć.

Coś na ukojenie serca:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam 7.10. Wierzę w to, co się tam dzieje (a przynajmniej że może tam działać Duch Św.), ale to nie zmienia faktu, że ci ludzie wyglądają jak szaleni czy z jakiejś sekty. Mało zachęcające.

 

Jeśli chodzi o zaśnięcie, to kiedyś tego doświadczyłam, jak zresztą wszyscy obecni na tym spotkaniu, gdzie byłam. Bardzo ciekawy był stan "po" - jakby powrót do dzieciństwa, radości, bezpośredniości, beztroski (a byłam wtedy od kilku miesięcy w strasznym stanie psychicznym) - to był stan, w którym każdy chciałby być i wierzę, że Bóg tego właśnie chce- żebyśmy tacy byli, a my się boimy, że coś nam zabierze. Też się często boję, a wtedy bardzo i mam wrażenie, że to właśnie była odpowiedź - że to co pochodzi od Boga jest naprawdę dobre. Ale ciężko w to uwierzyć i się zbliżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwarantuje,statystycznie 97% userów nie przeczytało tego "fuckin-wall-of-text-monster" na poprzedniej stronie

Dokładnie. A nie wszelkie zgredy, mohery siedzące na rentach,emeryturach mają cały dzień, żeby się zarejestrować do lekarza to specjalnie muszą akurat po południu jak człowiek pracujący od pon-pt po 8 godzin nie może się w innym czasie zarejestrować. Leczyć się u Jezusa, a nie szturmować POZ'y i szpitale.

this

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego,

Musisz się jeszcze wiele dowiedzieć i nauczyć... przede wszystkim czym jest taki "spoczynek w Duchu Św",

Spoczynek nie jest celem sam w sobie, nikt go nie może wymusić, ale też gdy przychodzi, nie jest przymusowy, tzn kto nie chce, nie musi upadać, jeśli stawia opór. Tak samo, gdy Bóg dotyka, nie trzeba wcale nic czuć, jedni doświadczają radości, pokoju, płaczą, śmieją się, tracą kontrolę nad ciałem zachowując świadomość tj. "spoczynek..." a inni tracą również kontakt ze światem zewnętrznym tj "uśpienie w Duchu Św.". Bóg dotykał tych ludzi, ale każdego na swój wiadomy sobie sposób jak chciał, wielu ludzi nic nigdy nie odczuwa jak np. ja, owoce przychodzą później i są dużo trwalsze bo nie są oparte na zmysłach i uczuciach ale na wierze, nadziei i miłości. Gdy charyzmatyk ma poznanie, kogo konkretnie Bóg chce dotknąć, uleczyć, uwolnić, to to czyni poprzez widzialny gest dotknięcia/nałożenia rąk/dmuchnięcia itp, ale to nie jest automatyczne ze spoczynkiem, który jest tylko 1 z form Bożego działania.

 

Jeśli ktoś z was ma jakieś pytania, wątpliwości, subiekcje etc niech się nie krępuje, chętnie odpowiem na wszystkie, nie obrażę się z powodu uszczypliwych słów, wszak to tylko forum internetowe, a ja mam duuużo większe problemy w realnym świecie niż czyjeś kwaśne miny i kręcenie nosem zza ekranu. Co do posądzeń o sekciarskie zachowanie.... jak słyszę podobne teksty, to od razu przypomina mi się postawa wiejskiej babci sprzed wojny na widok jazdy rowerem: "Ten bicykl ma w sobie diabła!".

Pozdrawiam, życzę otwartości umysłu i serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mr derelka, nie piszę, że to sekta, tylko że tak to wygląda dla osoby postronnej włączającej ten film, zwłaszcza sceptycznej. Powtarzanie w kółko "Jezus" i ludzie wyglądający na nawiedzonych. Sama byłam na kilku mszach o uzdrowienie i kiedyś, jak pisałam, doświadczyłam zaśnięcia w Duchu, ale nie wiem czy taki film kogoś zachęci. Oby ktoś z tego skorzystał, jeśli choć jedna osoba się zwróci do Boga, to było warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, dobrze prawi. Polać jej!

 

Jako sceptyk powiem tak, w wątku pojawiły się 3 świadectwa, liptint, refren, i Twoje.

 

liptint pisała o swoich doświadczeniach z nabożeństwami charyzmatycznymi oraz o swoim rozumieniu wiary, o tym co dzięki niej zyskuje. refren podobnie. Ogólnie - chociaż mam alergię na religię - to te wypowiedzi niczym mnie nie wkurzają, ktoś po prostu dzieli się swoimi doświadczeniami, swoim światopoglądem, mogę pomysleć nad nimi, ewentualnie olać, ale generalnie nie czuje się manipulowany.

 

Z kolei to co ty zaprezentowałeś mr derelka jest po prostu wkurwiające. W pierwszym poście piszesz ni z gruszki ni z pietruszki o prostym sposobie pozbycia się depresji i nerwicy "ot tak". To już podnosi ciśnienie, bo kojarzy się z jakąś nachalną reklamą produktu jakich w internetach pełno.

 

Po takim "wstępie" ktoś odpala filmik, w którym wita go powtarzanie jednego słowa niczym mantra. To już budzi niechęć i skojarzenie z sekciarstwem. Ja wyłączyłem po 3 minutach.

 

A potem zdziwienie, że niektórzy z hejtem nie wytrzymali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mr derelka,

Musisz się jeszcze wiele dowiedzieć i nauczyć... przede wszystkim czym jest taki "spoczynek w Duchu Św",
No, masz rację, już na starcie palnęłam pierwszą bzdurę, nazywając to coś spoczynkiem w Duchu św, gdy tymczasem wg Krk są tylko upadki czy tam spoczynki..mało tego, o takich spoczynkach nie mówi nawet biblia, spoczynki opisane w biblii, są na twarz, a nie na plecy.

 

Spoczynek nie jest celem sam w sobie, nikt go nie może wymusić, ale też gdy przychodzi, nie jest przymusowy, tzn kto nie chce, nie musi upadać, jeśli stawia opór.
Zgadzam się, widać to dobitnie na załączonym filmiku, na przykładzie pani z 7:09. ;)

 

Tak samo, gdy Bóg dotyka, nie trzeba wcale nic czuć, jedni doświadczają radości, pokoju, płaczą, śmieją się, tracą kontrolę nad ciałem zachowując świadomość tj. "spoczynek..." a inni tracą również kontakt ze światem zewnętrznym tj "uśpienie w Duchu Św.".
Też się zgadzam, wszystko zależy od podatności jednostki na sugestię+ chęci wypysznienia się przed innymi wierzącymi- jaki to ja jestem wyjątkowy, bo Bóg mnie dotknął, a innych nie.

 

Gdy charyzmatyk ma poznanie, kogo konkretnie Bóg chce dotknąć, uleczyć, uwolnić, to to czyni poprzez widzialny gest dotknięcia/nałożenia rąk/dmuchnięcia itp, ale to nie jest automatyczne ze spoczynkiem, który jest tylko 1 z form Bożego działania.
Tylko, że to czy charyzmatyk ma poznanie jest nieweryfikowalne... jak charyzmatyk dotyka(popycha ;) ) kogoś i ten człowiek upada, to ..Oooo gościu miał poznanie! A jak popycha i ten ktoś stawia opór, to znaczy..że też miał poznanie, tylko dotknięty nie zechciał się przewrócić...A więc w każdym wypadku charyzmatyk ma poznanie! Takim charyzmatykiem to ja nawet mogę być... Gadać "proroctwa", że Bóg teraz uzdrawia kogoś z tego i z tego też bym umiała....podszkolić się trochę z technik hipnozy i dobry biznes by na tym można zrobić, szkoda, że jestem uczciwa, to muszę pozostać biedna... :(

 

Co do posądzeń o sekciarskie zachowanie.... jak słyszę podobne teksty, to od razu przypomina mi się postawa wiejskiej babci sprzed wojny na widok jazdy rowerem: "Ten bicykl ma w sobie diabła!". Pozdrawiam, życzę otwartości umysłu i serca.
Dobra, a czym to się to różni od sekciarstwa, poza tym, że wg Ciebie sekciarstwem nie jest, co jak idzie o osoby zafascynowane jakimkolwiek sekciarstwem, nie jest niczym dziwnym?

 

 

o i tak nieźle,ja po 3 jezusie.A jak ktoś wytrzymał 7 minut to już wgl Hardkor
Powiadam Wam, Ci którzy, nie są w stanie tego oglądać, to znaczy, że są we władzy demona! :twisted:

Pomyśleć, że nie tak dawno @refren, to mnie wysyłała do egzorcysty, ewidentnie nie ma dziewczyna daru poznania.. :bezradny:

 

Absinthe, a o co chodzi bom nie oglądała :mrgreen:
Argish, to ma w ogóle kilka demonów, bo nawet nie jest w stanie tego filmu włączyć. Demony ją przed tym powstrzymują, bo one uciekają w popłochu na słowo JEZUS.:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

Masz rację, wystarczy 1 osoba, to już będzie sukces, bądź nią ty, Łaska, którą otrzymałaś nie była końcem, ale początkiem, mam nadzieję że nie zatrzymałaś się na niej w budowaniu osobistej relacji z Jezusem.

 

Zdaję sobie sprawę, że to może być szok dla wielu zderzenie się z taką rzeczywistością, tak odmienną od tej jaką otumania człowieka od dziecka radia, prasa, telewizja, portale "światowe" itp. Dlatego polecam lekturę książki "Moc uwielbienia", temat pokrewny, lecz nie związany z Marią Vadią, więc nieuprzedzony może na spokojnie poczytać. Ale rozdzieranie szat wzgardy i oburzenia typu: "3 minuty i nie wytrzymałem! co to jest do jasnej...." to już niestety zła wola. Jak ktoś nie mógł oglądnąć nawet 10 min to po co się wypowiada? A któż przetrzyma twoje wylewne, nieelokwentne teksty? Argumenty dotyczące oszustwa, manipulacji, siły sugestii itp. to drobne wyjmowane z dziurawej kieszeni, przeczytajcie Moc uwielbienia to się dowiecie, że "siła sugestii" nie potrafi uleczyć tego czego nie potrafi medycyna, a jeśli tak, to życzę wam szybkiego powrotu do zdrowia! Siłą hipnozy i sugestii rzecz jasna.

Czy to jest zbyt piękne i łatwe aby było prawdziwe? Odpowiedź na pytanie zależy od naszego nastawienia; Jeśli wierzysz, że Jezus żyje, wszystko może i działa zawsze i wszędzie, jeśli uwierzysz w Niego i całkowicie Mu zaufasz - masz rację.

Jeśli twierdzisz, że to niemożliwe, że to kłamstwo, manipulacja, mity, bajki - również masz rację!

 

Widzę moi mili że znaleźliście sobie pożywkę dla waszego żerowania... no cóż jeśli wam sprawia satysfakcję np. pisanie 10 postów/na dzień, a na deser zabawa w domorosłego inkwizytora to pozwólcie że cichutko odejdę i zostawię was samych w babraniu się w tej piaskownicy niewybrednych gatek. Nie dam się wciągnąć, za stary jestem, gdybym miał 15 czy 20 lat to jeszcze pewnie bym co zawojował, ale stuknął mi 25 rż. i przyszedł najwyższy czas by zrozumieć w końcu kim ja jestem, czym jest świat i ludzie którzy mnie otaczają, a nade wszystko kim jest Bóg i jakie ma dla mnie przeznaczenie, które nada sens memu życiu.

No cóż...skoro po paru minutach zaczynacie kichać od słowa "JEZUS" to przepraszam bardzo, niestety nie porozmawiam sobie z wami, bo tak to jest, że ci którzy mają najmniej do powiedzenia, najgłośniej się zachowują, co to na niczym się nie znają, a na każdy temat mają najwięcej do powiedzenia; nie usiedzą na miejscu dopóki nie wrzucą swoich parę groszy i nie zamieszają w kociołku; to ci którzy nie panują nad swoimi negatywnymi emocjami, pozwalają aby one dyktowały im tok myślenia, zarazem nie przeszkadza im to w chełpieniu się swoim racjonalizmem - taka moja opinia na podstawie paru lat obserwacji użytkowników internetu.

Tak więc podtrzymuję swoje słowo: kto chce niech pyta o co chce, jak chce, może porozmawiać, ale tylko na prywatną wiadomość. Tu już nie będę się udzielał, chociaż jeśli będziecie podsycać ogień dyskusji, będę wdzięczny, bo przynajmniej temat będzie dla innych widoczny, tak więc pomożecie w jego popularyzacji. Naprawdę nikomu nie robicie łaski, ani mnie, ani Jezusowi, swoją postawą, On nauczał, że tam gdzie nie zostaliby przyjęci Jego uczniowie, mają strząsnąć proch z butów na świadectwo im i iść dalej.

Pozdrawiam i życzę poznania Prawdy, która wyzwala.

Ps. nikt nie może mówić, że to co piszę jest naiwne. Przeczytajcie moje świadectwo na 1 str, a zobaczycie że moje życie nie było i patrząc z boku wciąż nie jest kolorowe, a jeśli teraz czuję się wolny i szczęśliwy - w Jezusie to wiem co mówię, bo prócz NIego nie mam niczego w świecie i w sobie samym, co by mi dawało jakąkolwiek pociechę czy ulgę w cierpieniu

 

-- 08 lut 2015, 21:18 --

 

ego,

Podtrzymuję moje zdanie, wiedza to nie wszystko, bez pokory i czystego serca wiedza jest jak słoma wystająca z butów. Słuchaj, moglibyśmy tu dyskutować przez najbliższe 100 stron, ale Prawda nie podlega dyskusji, domaga się wiary w nią, całkowitego zawierzenia, a wtedy doświadczy się jej mocy i odejdzie chęć bezproduktywnego gdybania, wiem co mówię, ja też przeczytałem Biblię od deski do deski, katechizm i wiele książek i w ogóle jaki to ja mądry nie byłem, ale nie znałem Boga, bo nie potrafiłem kochać, teraz widzę że byłem i ślepy i chromy i nagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Pozdrawiam i życzę poznania Prawdy, która wyzwala.

wyzwala,schizofrenię i nerwicę natręctw etc.

ale Prawda nie podlega dyskusji, domaga się wiary w nią, całkowitego zawierzenia,

czyt.moja racja jest najmojsza,i co byście nie powiedzieli to i tak nawet nie będę się starał tego zrozumieć bo już oddałem swój musk prawdzie ;)

hura,to już mój pięćdziesiąty post dzisiaj,dziękuję za nadanie mi okazji :*

mister derelka,no spoko rozumiem że to nadaje twojemu życiu sens, nadzieję etc.życzę ci wszystkiego dobrego i abyś zawsze mógł czerpać siły z źródełka zwanego prawdą ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale Prawda nie podlega dyskusji,
Prawda niczego się nie wstydzi i nie musi się ukrywać.(Tertulian)... Więc nie skrywaj się, bo to jak ktoś reaguje na prowokacje, to dla mnie pierwszy test dla jego prawdy... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie doświadczyłam ''zaśnięcia w duchu''. Z tego co inni opowiadali to taki super stan, ale widocznie nie było to mi dane.

 

Jak już pisałam modliłam się o ''przebaczenie''. Bez względu w jakim stanie jest dana osoba: - czy podtrzymuje w sobie dane uczucia, czy już zapomniał/a itd. Bez względu czy coś było 2lata temu, 10 czy 50 lat temu i ta osoba umarł.

Czy było coś bzdurą itd. Jeśli czuje się zraniony/na i ma taką potrzebę tz. że tu potrzeba przebaczenia, uzdorwienia. Bo te małe skrawi potrafią najbardziej ranić jak skalpel - niepozorne narzędzie.

Chciałam napisać na temat ''uzdrawiającego snu''.

I ostatnio przyśnił mi się taki sen. Szłam drogą a koło mnie nagle pojawiła się osoba(która mi wyrządziła pewną krzywdę) i mówi tak do mnie: - dostałam za to. A ja do mniej: - już Ci przebaczyłam. Po tym śnie wstałam z innymi uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiejecie się z wartości których nie rozumiecie, które dla niektórych są bardzo ważne.

Ale powiem Wam szczerze nie potraficie nas obrażać.

Wasze niskie pobudki, głupota i chęć zrobienia krzywdy jest bardzo bardzo płytka :]

 

Nie piszemy tutaj dla Siebie, tylko dla Was. Ale bez spiny, nikt nikogo nie zmusza. Jak przynajmniej jedna osoba coś z tego wyciągnie to będzie sukces. :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×