Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zawaliłam życie przez nerwy


peony96

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem nowa na forum, ale przeglądam je systematycznie od niedawna. Piszę, bo naprawdę nie wiem jak i komu powiedzieć o tym, co sie dzieje. Jestem zdewastowana psychicznie od kilku lat. Mam 21 lat i czuje, ze jestem juz przegrana. Zawsze tak czułam. Wszystko zaczeło sie w domu. Mojego ojca nie znam, a matka znecała sie nade mna psychicznie i fizycznie. Doprowadziło to mnie do próby samobojczej. Trafiłam do szpitala, gdzie stwierdzono, że nic mi nie jest i jestem po prostu rozpieszczoną gówniarą (!) przez co zraziłam sie trwale do psychologów. Rok temu matka znalazła sobie faceta i wyprowadziła sie z domu, zostałam wiec z babcią. Przez wieczne grandy w chacie zawaliłam rok w liceum, chociaz zawsze miałam dobre oceny i jestem raczej zdolna. Kiedy sie wyniosła odetchnęłam z ulgą i zrobiłam sobie rok przerwy po liceum, żeby się ogarnąć. Oczywiscie to nie miał być zmarnowany rok- miałam ambitne plany, m,in. poprawic mature, którą zdałam dosyć słabo. Niestety jedyne co udało mi się przez ten rok osiągnąć to odłożyć śmieszną kwote pieniedzy i uzależnić się od alkoholu. Jestem coraz bardziej aspołeczna. Nigdzie nie wychodzę. Ratuje mnie tylko to, że mam dwojke przyjaciol od dzieciństwa, na ktorych zawsze mogę liczyć. W zasadzie wychowali mnie inni ludzie, przetrwałam dzięki życzliwości obcych. Jeżeli chodzi o moją babcie- rozmawiamy ze soba, bo musimy mieszkając w jednym domu, ale wiem,że ona sie mnie wstydzi, bo jestem tylko kasjerką, jednak wciąż liczy, że osiągnę coś wielkiego. Tymczasem jestem 2 dni przed maturami i wiem, że nawet do nich nie podejdę, bo po co, jesli sie nie uczyłam. Pytanie dlaczego. Chyba przez strach. Zanim w ogóle za coś się zabiorę paraliżuje mnie lęk przed porażką. Wtedy wyłączam się i uciekam w swój świat. To jedyny sposób jaki znam na uniknięcie stresu. Przepiłam cały rok, a czuję się jakbym wróciła z wojny. Jak to w ogóle jest możliwe? Nie pamietam okresu w moim zyciu, który nie byłby nerwowy. Z wiekiem coraz mniejsze głupoty doprowadzają mnie do płaczu albo szału. Kiedy bylam dzieckiem radziłam sobie, wymyslając alternatywne rzeczywistosci i fantazjując, ale w dorosłym życiu to juz nie jest mozliwe. Powinnam teraz walczyc o swoją przyszłość, a siedze sama w pokoju sparaliżowana ze strachu, co dalej. Nawet pisanie tego posta mnie stresuje, nawet to, że zaraz wychodze spotkać sie z przyjacielem. Żyję w wiecznym poczuciu zagrożenia. Chciałabym isc na terapię, ale w moim malym miescie jest tylko jeden specjalista, ktory zyczy sobie 100zl za wizyte. Miałam plan rozpoczac terapie po przeprowadzce do duzego miasta, gdzie podejmę ją za darmo, ale jak skoro spakowanie walizki mnie przeraza. Jak sie wyrwać z tego stanu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

W podbnym wieku planowalem swoj pogrzeb,

wybralem urne, myslalem co napisac bliskim.......

 

Duzo osob ucieka od realnego swiata,

odurzajac sie alkoholem,

najtrudniej zazwyczaj jest uswiadomic sobie,

ze ma sie z tym problem,

ze to nie swiat jest TAKI,

tylko ze problem jest w naszej osobie.

 

....dzisiaj sprawa wyglada zupelnie inaczej,

nie bylo latwo,

ale nie takich trudnosci ktorych nie da sie pokonac,

jezeli sie tylko chce.

Napisalas na forum,

szukasz tu pomocy,

wiec chcesz na pewno :)

 

Nie wiem jakie masz plany na przyszlosc,

ale skup sie na tym co dla Ciebie wazne,

( w sensie matura zaraz - jakie przedmioty ).

Duzo osob twierdzi ze od tych kilku dni zalezy reszta Twojego zycia,

to ja CI powiem z perspektywy czasu ze g*wno prawda :D

Zycie to nie tylko madrosc wyczytana z ksiazek...

 

Co prawda nie jestem psychologiem,

ale tez nie biore 100zl/h :D ,

jezeli masz ochote porozmawiac,

odezwij sie na pw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Nie zawaliłaś życia, bo masz dopiero 21 lat. Życie przed Tobą. I możesz nim pokierować jak chcesz. Brak Ci motywacji i dzieciństwo miałaś trudne. Nie ukrywam, że terapia byłaby bardzo wskazana. Nie musisz iść prywatnie. Można iść na NFZ, choć trzeba odczekać w kolejce. Jakieś większe miasto jest w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania? Nie możesz dojeżdżać? Jeśli pracujesz, to na pewno da się coś zrobić. Chodzi o to, żeby robić coś w kierunku poprawy jakości życia. Takie działanie na pewno Cię podbuduje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedzi. Zawsze jest lepiej ze świadomością, że ktoś mnie rozumie. I macie racje, teoretycznie nic jeszcze nie jest stracone, ale z mojej perspektywy tak to wygląda. Za 2 dni mam pierwszy egzamin. Nie jestem przygotowana, pamiętam tylko jak się nazywam, co i tak jest sukcesem wobec ilości alkoholu, które spożywam. Zaraz zacznie się gównoburza, dlaczego kolejny rok przebimbałam i nie poszłam na studia. Z jednej strony mi wstyd przed innymi, ale z drugiej mam świadomość, że to nie jest na chwilę obecną na moje siły. Przerasta mnie codzienne życie. I tak jak napisałeś Teksas- mogę nim dowolnie pokierować, ale nie wiem, w którą stronę, jednocześnie mając świadomość, że marnuję czas. Miażdżąca frustracja. Przeraża mnie myśl, że zacznę studia, kiedy inni będą pisać licencjaty. Przeraża mnie, że wszyscy dookoła są w poważnych związkach, a ja potrafię tylko tworzyć krótkie, płytkie relacje, które mają zagłuszyć poczucie samotności.

Tak, mieszkam obok większego miasta, tam chodziłam do liceum i zamierzałam się wyprowadzić w tym roku. Jednak bedzie to miało miejsce najszybciej latem, więc zaczęłam już szukać psychologa (no chyba, że to już sprawa dla psychiatry?) , żeby nie tracić czasu. Do lata to mnie może nie być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeraża mnie myśl, że zacznę studia, kiedy inni będą pisać licencjaty.

 

Serio, to Cię przeraża? Ja rzuciłem studia, kiedy byłem młody. Ponownie zacząłem je mając 33 lata. Skończyłem w zeszłym roku. Uwierz, że są gorsze lęki i gorsze myśli. Poczytaj to forum. Czasem włos się jeży na głowie.

 

 

Przeraża mnie, że wszyscy dookoła są w poważnych związkach, a ja potrafię tylko tworzyć krótkie, płytkie relacje, które mają zagłuszyć poczucie samotności.

 

Na pewno nie wszyscy i na pewno nie w poważnych. Jak będzie osoba do poważnego związku, to i taki związek się pojawi. Co to, jakiś warunek konieczny udanego życia, żeby w wieku 21 lat mieć stałego partnera?

 

 

Jednak bedzie to miało miejsce najszybciej latem, więc zaczęłam już szukać psychologa (no chyba, że to już sprawa dla psychiatry?) , żeby nie tracić czasu.

 

Jeśli stać Cię na prywatne leczenie, to poszukaj psychologa. Na NFZ jednak najpierw idziesz do psychiatry (nie trzeba skierowania) i to on decyduje o sposobie leczenia. Najpewniej skieruje Cię do psychologa i przepisze leki. Dopiero psycholog skieruje na właściwy dla Ciebie rodzaj terapii. Psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny, nie ma powodu wstydzić się wizyty u niego.

 

Spróbuj ograniczyć picie. uwierz, że na dłuższą metę to nie przynosi żadnego pożytku. Trzymaj się i rusz tyłek do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeraża mnie myśl, że zacznę studia, kiedy inni będą pisać licencjaty.

 

Serio, to Cię przeraża? Ja rzuciłem studia, kiedy byłem młody. Ponownie zacząłem je mając 33 lata. Skończyłem w zeszłym roku. Uwierz, że są gorsze lęki i gorsze myśli. Poczytaj to forum. Czasem włos się jeży na głowie.

 

 

Przeraża mnie, że wszyscy dookoła są w poważnych związkach, a ja potrafię tylko tworzyć krótkie, płytkie relacje, które mają zagłuszyć poczucie samotności.

 

Na pewno nie wszyscy i na pewno nie w poważnych. Jak będzie osoba do poważnego związku, to i taki związek się pojawi. Co to, jakiś warunek konieczny udanego życia, żeby w wieku 21 lat mieć stałego partnera?

 

 

Jednak bedzie to miało miejsce najszybciej latem, więc zaczęłam już szukać psychologa (no chyba, że to już sprawa dla psychiatry?) , żeby nie tracić czasu.

 

Jeśli stać Cię na prywatne leczenie, to poszukaj psychologa. Na NFZ jednak najpierw idziesz do psychiatry (nie trzeba skierowania) i to on decyduje o sposobie leczenia. Najpewniej skieruje Cię do psychologa i przepisze leki. Dopiero psycholog skieruje na właściwy dla Ciebie rodzaj terapii. Psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny, nie ma powodu wstydzić się wizyty u niego.

 

Spróbuj ograniczyć picie. uwierz, że na dłuższą metę to nie przynosi żadnego pożytku. Trzymaj się i rusz tyłek do lekarza.

 

dziewczyno, spokojnie, masz cale zycie przed soba))

 

ja poszlam na studia w wieku 35 lat dopiero i wcale mnie nie ''przeraza'' ze wiekszosc kolegow jest mlodsza ode mnie.

patrz przed siebie, nie w przeszlosc.

i nie pij,, wiesz ja tez lubie sobie wypic czasem ale to zla droga.

zacznij od zaraz,pomysl jakie studia bys chciala, zacznij sie uczyc do matury za rok

i nie wstydz sie pracy, zadna praca nie hanbi, nie przejmuj sie babcia

podstawa-terapia, potem pomyslisz o wyprowadzce itd.

zobaczysz bedzie dobrze, tylko uwierz w siebie-jestes mloda, zycie, zwiazki, studia przed toba

moja siostra zdaje teraz mature i idzie na studia a wiesz ile ma lat? 30. i co z tego? spelnia swoje marzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedzi. Argument, że jestem młoda, średnio mnie przekonuje, bo nie tak młodość powinna wyglądać...ale może nic nie jest stracone. Okazało się, że w moim mieście jest refundowana terapia dla ludzi z uzależnieniami (jeżeli chodzi o inne problemy to juz trzeba płacić, nie czaje tego :? ). Jutro sie zapisuje na najbliższy termin, bo wpadłam w ciąg.

Podeszłam do jednego egzaminu i chociaż nie napisałam go tak dobrze jak od siebie oczekiwałam, to czuje się lepiej, bo lepiej spróbować niż pić w pokoju do lustra. Mam nadzieję, że metoda małych kroków coś pomoże bo na wielkie nie jestem gotowa.

Strasznie mnie męczy samotność. Czuję, że powinnam kogoś sobie znaleźć, ale boję się, że jak ktoś zobaczy ten cały syf, który w sobie trzymam to ucieknie. Na zewnątrz jestem taka urocza i ogarnięta, a w rzeczywistości zwykły pener ze mnie, Myślicie, że warto angażować się w związki, mając takie problemy? A może lepiej odczekać, póki sytuacja się nie poprawi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jednak się pomyliłem. Sądziłem, że jesteś jedną z tych osób, które dostają tu trochę wsparcia i więcej tutaj nie zaglądają. Zwracam honor:-).

 

Lekarzem nie jestem, ale u Ciebie alkohol to raczej skutek Twoich przeżyć, a nie przyczyna problemów. Tak odreagowałaś kłopoty. Więc lepsza może byłaby terapia psychodynamiczna, ale nie jestem tu od tego, żeby się mądrzyć. Poza tym, tak jak napisałem wcześniej, ważne że coś robisz i samo działanie jest niezłą terapią myślę i podbija Twoje samopoczucie. Będzie dobrze. Wynik z egzaminu można w przyszłości poprawić, tym się nie przejmuj. Masz jeszcze sporo czasu. A co do związku, to jak się pojawi ktoś na horyzoncie, kto Cię zaakceptuje i potrafi rozśmieszyć to się nie zamykaj. Ale nic na siłę. Tutaj na forum jest dział "Miasta", można tam znaleźć ludzi którzy mogą się spotkać w razie czego. Nie mówię od razu o miłości życia, ale choćby żeby pogadać. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zamierzam stąd znikać, wręcz sama chciałabym komuś pomóc, ale to jakby ślepy ślepego prowadził :D

Istotnie, alkohol to skutek, nie przyczyna, bo to jedyny lek na stres jaki mi pomaga. Jakieś prozaiczne aktywności, np. sport nie przynoszą żadnego efektu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×