Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Dostałam w twarz" od terapeuty. Czy słusznie czuję?


bez_tozsamosci

Rekomendowane odpowiedzi

A tutaj mamy przykład osoby, która jest DWA LATA w terapii - idzie na sesje, nie gada; ale potem smaruje sms'y/maile.

I uważasz to za zdrowe ?

Zależy, jaką rolę odgrywają te SMS-y/maile. Jeżeli ich treść jest omawiana na sesji, a nie przez media, to nie widzę w tym nic złego.

Być może to na ten moment jedyna droga pozwalająca bez_tozsamosci sformułować myśli/emocje. Najważniejsze jest, żeby niczyje granice nie były naruszane i żeby pacjentka uczyła się wyrażać to wszystko podczas spotkań.

Nie wiem, na ile rozplanowana jest terapia, więc dwa lata nic mi nie mówią.

 

Pozwolenie t. w jej przypadku jest tylko i wyłącznie podtrzymywaniem jej chorego funkcjonowania.

Coś co powinna umieć zmienić ... nadal to robi za zgodą t.

Bo jak, przepraszam, t. stara się po czasie naprawić błąd - to ona się obraża, czuje się odtrącona etc.

To DLA MNIE nie jest leczenie.

Twoja ocena jest tak kategoryczna, jakbyś doskonale znała przypadek bez_tozsamosci, wiedziała, od czego wystartowała i jakie są jej obecne możliwości. Te słowa mogłyby zostać wypowiedziane ewentualnie przez superwizora (z którego domniemam, że ów terapeuta korzysta).

 

Zdaje sobie świetnie sprawę, że t. w pewnym momencie jest najważniejszą osobą na świecie i że jest to specyficzna relacja --- i właśnie dlatego wymyślono pewne zasady, normy ... żeby CHRONIĆ pacjenta. Bo to on - ponosi konsekwencje niekompetencji t. - mimo, że jest mu tak miło na duszy, że t. odpowie na sms'a albo wykaże się takim "ludzkim".

Kontakt poza sesjami nie musi być równoznaczny z brakiem zasad.

 

essprit, są praktykowane różne podejścia i każde ma zarówno swoje plusy, jak i minusy. Osobiście uważam, że bardziej zdystansowana relacja, opierająca się na sztywnych zasadach, może być efektywna w wielu przypadkach (np. u pacjentów przekraczających granice), ale nie dyskredytowałabym tak śmiało terapeutów zezwalających na kontakt poza sesjami i wnoszących do relacji coś od siebie. Jeżeli miarą dobrego terapeuty jest poprawa jakości życia pacjenta oraz osiągnięcie celu na proces, to "cieplejsi" również się sprawdzają - o czym możesz przeczytać w wielu wypowiedziach na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałam odpowiedź że mam to napisać na kartce i przyjść w poniedziałek. Miałam ochotę się pociąć, było to dla mnie odrzucenie, nie zrozumienie moich problemów które niby widzi od 2 lat. Nie skontrolowałam się i odpisałam mu że zapomniałam że na wsparcie od niego mogę liczyć tylko w godzinach i dniach w których mu płacą. To mi odpisał że chyba zapomniałam w jakich godzinach się spotykamy i to było dla mnie jak uderzenie w twarz. Poczułam się dokładnie tak jak wtedy kiedy mój ojciec zapraszał mnie do kontaktu, zapewniał że mam się nie bać a gdy szłam do niego to łamał mi ręce. To takie śmieszne że dzieci są naiwne, że można nimi kręcić jak się chce.
Słowa terapeuty /wytłuszczone/ na poziomie emocjonalnym odczułas jak zachowanie swojego ojca /wytłuszczone/ Zastanów sie, czy to ma sens ? dalej chcesz życ emocjami zastraszonego dziecka i projektowac je na otoczenie ? Bo zachowujesz sie jak zranione dziecko, kiedy rodzic nie ma dla niego czasu.... nastapił dla Ciebie koniec świata, nic co było wczesniej sie nie liczy, zaraz na złosc mamie odmrozisz sobie uszy, albo potniesz ;)

Spróbuj racjonalnie ocenic tę sytuacje, ter ma dla Ciebie czas dopiero w poniedziałek, z tysiaca przyczyn - moze ma córkę w szpitalu, moze wyrywaja mu własnie zęba albo sie rozwodzi. Przestań sie chociaz przez jeden moment skupiac na sobie, i pomyśl, ze on ma własne zycie, które nie kreci sie wokół Twoich nastrojów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autorka ma postawe roszczeniową wobec swojego t. bo pozwolił pisać i już teraz musi czytać i odpisywać, a przecież on ma swoje życie

Wskaż mi miejsce w którym tak napisałam i tego oczekiwałam. Może i przeczytałaś cały wątek ale chyba zbyt pochopnie mnie oceniasz i nie wiem na jakiej podstawie

 

Zastanów sie, czy to ma sens ? dalej chcesz życ emocjami zastraszonego dziecka i projektowac je na otoczenie ? Bo zachowujesz sie jak zranione dziecko, kiedy rodzic nie ma dla niego czasu.... nastapił dla Ciebie koniec świata, nic co było wczesniej sie nie liczy, zaraz na złosc mamie odmrozisz sobie uszy, albo potniesz ;)

Oczywiście że nie chcę, między innymi z powodu schematów z dzieciństwa jestem na terapii, ale one nie mijają ot tak na pstryknięcie palców. Pojawiają się jeszcze w moim życiu i jest to temat do dalszej pracy.

 

Spróbuj racjonalnie ocenic tę sytuacje, ter ma dla Ciebie czas dopiero w poniedziałek, z tysiaca przyczyn - moze ma córkę w szpitalu, moze wyrywaja mu własnie zęba albo sie rozwodzi. Przestań sie chociaz przez jeden moment skupiac na sobie, i pomyśl, ze on ma własne zycie, które nie kreci sie wokół Twoich nastrojów.

 

Właśnie próbuję:) A że na ten moment potrzebuję do tego lustra w postaci spojrzenia innych osób? No cóż...każdy ma prawo radzić sobie na swój sposób. Dzięki zarejestrowaniu się tutaj, dzięki kilku osobom widzę tą sytuację już mniej emocjonalnie i troszkę z innej strony. I dzięki tym postom jutro pójdę, wyjaśnię i za nie które rzeczy przeproszę a przy nie których dalej będę twierdzić że mnie to zabolało, ale już nie zrobię tak że z płaczem wejdę i będę się dalej nakręcać.

 

A co do dosłowności tego co cytuję wyżej to również nie przypominam sobie abym "płakała" nad tym że teraz nie ma dla mnie czasu

 

Może nie umiecie spojrzeć na to inaczej niż uogólniając. Skupić się rzeczywiście na tym co piszę i co przeżywałam. Może tak się nie da...nie wiem...udzielam się na takim forum pierwszy raz w życiu. Ale dostałam pomoc od co nie których...tutaj oraz w prywatnych wiadomościach i dziękuję bo faktycznie mój stan się polepszył i troszkę inaczej podchodzę do całej sytuacji. Dostałam pomoc i ją oddam:) Pozostanę na forum z otwartym na innych umysłem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prosze bardzo cytuje :

 

" Dostałam odpowiedź że mam to napisać na kartce i przyjść w poniedziałek. Miałam ochotę się pociąć, było to dla mnie odrzucenie, nie zrozumienie moich problemów które niby widzi od 2 lat. Nie skontrolowałam się i odpisałam mu że zapomniałam że na wsparcie od niego mogę liczyć tylko w godzinach i dniach w których mu płacą. To mi odpisał że chyba zapomniałam w jakich godzinach się spotykamy i to było dla mnie jak uderzenie w twarz"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co cytujesz jest wyrwane z kontekstu i myślę że cały czas coś wyrywasz nie biorąc pod uwagę całego mojego wątku oraz jego sensu. Po prostu nie umiesz wczuć się w moją sytuację, oceniasz mnie i nic więcej. Nie mam żalu:) Nie musisz nic:) Ale ja zgadzać się na przekręcanie sensu też nie muszę:)

Cały mój tekst jest o tym że mogłam pisać do terapeuty. Nie ma tam słowa że analizowaliśmy temat mailowo. Pisałam gdy potrzebowałam na dany moment, tak jak inni pacjenci dzwonią w chwili kryzysu. W mojej relacji od początku było wiadomo że dzwonienie nie wchodzi w grę, więc pozwolił mi pisać. Czyli dosadnie- inni pacjenci dzwonią w chwili kryzysu, ja piszę. I nie raz i nie dwa było tak że pisałam i dostałam odpowiedź w stylu "dobrze że napisałaś, porozmawiamy o tym w...". Nie raz i nie dwa było tak że pisał mi to po kilku godzinach od mojego wysłania. Nigdy moje pisanie nie było potraktowane tym że ma mi odpisywać już teraz natychmiast i on doskonale o tym wiedział. Pisząc że zna mój problem od 2 lat to właśnie miałam na myśli, że On wie czym jest dla mnie kryzys i pisanie w nim, że wielokrotnie to ułatwiło w ogóle podjęcie tematu na terapii w gabinecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę też przepychanek w stylu co kto jak zrozumiał, co napisałam i tłumaczenia każdego zdania. Logikę i umiejętność czytania ze zrozumieniem, empatię i odrobinę dobrej woli każdy ma na swoim poziomie. Ja w każdym razie dostałam tutaj to czego potrzebowałam i dzięki temu widzę światełko w tunelu którego w czwartek, piątek i sobotę praktycznie nie miałam i za to dziękuję tym osobom:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyno to ty nie umiesz czytac ze zrozumieniem.

Piszesz ze t.pozwolił ci pisać okey ale nie placz i nie lamentuj ze w koncu

Powiedzial ci przerobicie to w poniedzialek

T nie jest twoja wlasnoscia. Podejrzewam ze ma cie po dziurki w nosie skoro jestes taka natarczywa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorka wątku powinna o całej sprawie i swoich odczuciach związanych z odrzuceniem, opowiedzieć szczerze terapeucie na kolejne sesji. Ona zdaje sobie sprawę, że to nie wina terapeuty, że tak odczuwa, tylko swojej przeszłości. I to jest bardzo ważny temat do przepracowania. Jeśli znów się zamknie to nadal będzie stała w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez_tozsamosci, udało Ci się wyjaśnić sprawę?

Tak niby coś tam powiedziałam i On powiedział ale nie mam poczucia że zostało to wyjaśnione. Po prostu...każdy skupił się na swoich "przykrościach" przy czym ja w końcu przestałam głosić swoje i odpuściłam. Ale dalej to we mnie siedzi, nie wiem czy nie bardziej bo oczekiwałam innej rozmowy "wyjaśniającej". Więcej zrozumienia i podejścia psychoterapeutycznego dostałam tutaj od obcych niż w tamtym momencie u t.

Póki co temat ucichł a ja się poblokowałam i właściwie nie mam ochoty już nawet z nim dalej o tym mówić. Niech będzie jak On chce czyli zrobiłam mu przykrość a moje odczucia? C*uj z nimi.

Od sierpnia idzie na urlop, pewnie znowu na bity miesiąc....podejrzewam że ja już nie wrócę.

Dzięki że pytasz;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez_tozsamosci, Ty piszesz o tym terapeucie jak o swoim chłopaku. Co z tego ze zaufałas? Miej na uwadze ze to psycholog a nie Twoj facet ktory na kaze zawołanie bedzie przybiegał. Tak facet napisał ze napisz na kartce i przyjdz. Jakby tak z 10 jego pacjentek miało sie zachowac jak Ty to by chyba w ogole z pracy nie wychodził. W ogole norma jest ze terapeuta ma dwa numery swoj prywatny i słuzbowy, słuzbowy powinien wyłączac o 16 i kropka a nie bratac sie w jakies sytuacje "pomocowe" po godzinach pracy, czy to smsowe czy inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×