Skocz do zawartości
Nerwica.com

suiseiseki

Użytkownik
  • Postów

    137
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez suiseiseki

  1. suiseiseki

    Psychopatia.

    M.in, ale zaliczyłabym to do mniej uciążliwych na co dzień aspektów. Z całą pewnością jest to ciekawy aspekt. A więc są zawody, w których mogłabyś się dobrze sprawdzić.
  2. suiseiseki

    Psychopatia.

    Bardziej opłacalne jest życie dające jakąkolwiek możliwość realizowania popędów niż nieżycie - niedające żadnych możliwości. Czy dobrze rozumiem, że cierpisz, bo nie odczuwasz radości w sytuacjach, które uszczęśliwiają innych ludzi? Mnogość. To nie jest teza, która wymagałaby poparcia. Jest to fakt i podstawowa cecha osobowości dyssocjalnej, wynikająca z deficytu uczuć wyższych. Fakty wymagają jakiegoś poparcia, aby mogły być faktami. Deficyt uczuć wyższych nie determinuje odczuwania przyjemności podczas krzywdzenia siebie czy innych.
  3. suiseiseki

    Psychopatia.

    _Victoria_, to ja mam pytanie. Opisałaś siebie jako osobę kalkulującą i nastawioną na czerpanie korzyści. A tu nagle: To nie są zbyt racjonalne zachowania. Co one miały na celu? Od 15 lat chodzisz na terapię - po co? Potrzeba zmiany nie pasuje do (znanego mi) obrazu psychopaty. A Twoim zdaniem większość psychopatów odczuwa sadystyczne pragnienia? Istnieją jakieś badania na poparcie tej tezy?
  4. To że związek zapoczątkowała namiętność, nie wyklucza pojawienia się w późniejszym etapie intymności, po czym zaangażowania. Miłość ślepa i przyjacielska są równie puste (choć, rzeczywiście, przyjacielska rzadziej kończy się rozwodem).
  5. Moje myślenie też nadal jest uwięzione w tym założeniu. Czy Opatrzność Boża i wolna wola nie wykluczają się wzajemnie? Czy gdy nie ma wolnej woli, można mówić o samodzielnym myśleniu?
  6. bonsai, co za bzdury piszesz. Przecież wiadomo, że Ziemia ma 6 do 10 tys. lat. I została stworzona w 6 dni!
  7. Sądzę, że znasz przynajmniej parę osób z tym syndromem. Ona jest normalną dziewczyną. Traktuj ją, jak osobę, na której Ci zależy. Po prostu. Najlepsze, co można zrobić w takiej relacji, to nieprzyklejanie partnerowi etykietki biednego dziecka z patologicznej rodziny. Wrażliwość na swoje uczucia i wzajemna wyrozumiałość to zawsze dobre rzeczy. Jednak w moim przypadku (ta, jestem DDD), kiedy zaczynam przesadnie lamentować nad sobą, popadać w marazm i zachowywać się jak kompletna życiowa ofiara, pomaga nawet delikatne sprowadzenie na ziemię :).
  8. Jest molestowaniem, nawet jeżeli inicjatorem była osoba małoletnia. Odrażająca jest przede wszystkim duma, z jaką opowiadasz o sytuacji kompletnie patologicznej. Może przenieś się z tą dyskusją do wątku "molestowanie w dzieciństwie"? Nawiasem, mamy ładną polską formę - "seks".
  9. Składanie swojego życia w ofierze, by zmusić kogoś do refleksji, jest absolutnie nieopłacalne. Zastanawiam się, jak ludzie gotowi zabić się z "miłości", chcieliby stworzyć jakikolwiek dobrze działający związek? W zdrowej relacji potrzeba odrobiny szacunku i miłości również do siebie samego, nie tylko do drugiej połówki. Jeżeli tego nie ma, związek i tak, niezależnie od starań, rozpadnie się prędzej czy później. samotny_wilk, zajmij się sobą, począwszy od wizyty u lekarza, a na partnerkę przyjdzie czas.
  10. suiseiseki

    X czy Y?

    Auto! Jazda konna czy na rowerze?
  11. Nie trzeba wierzyć w działanie terapii. Raczej zgadzam się z Maladie, chociaż rzekłabym, że chodzi o chęć wniesienia zmian do swojego życia. Wbrew pozorom wielu osobom jest całkiem nieźle w patologicznej sytuacji życiowej - w końcu to coś znanego, "bezpiecznego", co terapia mogłaby odebrać. Ludziom z negatywnym nastawieniem terapia też pomaga i nie trzeba wcale trafić na wybitnego cudotwórcę, ale na porządnego specjalistę z otwartym umysłem.
  12. U mnie to był jeden z pierwszych objawów depresji parę lat temu.
  13. suiseiseki

    Czy mogę mieć DDD?

    Moja "te" twierdzi, że nielubienie terapeuty jest świetną rzeczą do przepracowania i może korzystnie wpłynąć na proces. Zaufanie buduje się stopniowo, więc jeśli nie jesteś w zaawansowanej terapii, nie martwiłabym się tym zbytnio :).
  14. suiseiseki

    Czy mogę mieć DDD?

    Właśnie dlatego - terapia :).
  15. suiseiseki

    Czy mogę mieć DDD?

    Chyba niełatwo pomylić syndrom DDD ze schizofrenią, ale zawsze możesz się upewnić. Tak czy inaczej, może za bardzo utożsamiasz się z byciem "czubkiem"? Nie znam się na tym zbyt dobrze, ale podobno branie leków, terapia i wsparcie najbliższych mogą uczynić "czubka" całkiem normalnym .
  16. Wow, co za rzetelne badania! Nawet poczekasz trochę dłużej niż parę dni, żeby zyskać zupełną pewność! Moim skromnym zdaniem za tego typu oferty powinien być przyznawany permanentny ban.
  17. suiseiseki

    Czy mogę mieć DDD?

    Hmm, a po co Ci nowa diagnoza?
  18. suiseiseki

    Czy mogę mieć DDD?

    sailorka, cechy z tych list można dopasować do większości społeczeństwa. To działa podobnie jak horoskop. Jeżeli czujesz, że możesz cierpieć na któryś z syndromów na "D", najlepiej omów to z psychologiem/psychoterapeutą.
  19. Takie doświadczenie nie jest miłe ani łatwe, ale warto pamiętać, że w każdej branży zdarzają się lepsi i gorsi specjaliści. Ta pani, znając sytuację, powinna od razu poinformować Cię o swoich możliwościach. Rozumiem wkurzenie i mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze kogoś bardziej profesjonalnego.
  20. bedzielepiej, wydaje mi się, że to była konsultacja po prostu. Pierwsze spotkanie nigdy nie jest terapią. Ma ono na celu omówienie możliwości leczenia; ewentualnie przekierowanie do innego specjalisty. Rzeczywiście, nie można podjąć pracy z kimś, kto jest blisko z leczonym aktualnie pacjentem. Być może ta terapeutka nie poinformowała Cię, jaki charakter będzie miało Wasze spotkanie, stąd doszło do nieporozumienia. Czy płaciłaś za tę sesję?
  21. suiseiseki

    HIT czy KIT?

    Kit. Sok warzywny?
  22. [videoyoutube=watch?v=S_w72-AsoGQ][/videoyoutube]
  23. O, refren, rzeczywiście. Widzę teraz, że w zeszłym roku wprowadzili jakieś zmiany. Za moich czasów wypisanie z religii było niestety praktycznie niemożliwe. Tak czy inaczej, uważam oczywiście, że religii w szkołach publicznych powinno w ogóle nie być. Dopóki jest religia (nie wspominając o jasełkach, rekolekcjach i reszcie syfu) - nie ma "państwa europejskiego". Czyli to, że państwo nie finansuje propagowania ateizmu (w przeciwieństwie do propagowania katolicyzmu), jest moim subiektywnym odczuciem? Tak samo jak to, że w placówkach publicznych nie wiszą symbole ateizmu (za to krzyże - tak)? Chociażby w tym temacie wypowiedziałam się nieprzychylnie na temat Kościoła, a dostałam za to personalnie. Nie polubili mnie, myślisz? Strasznie dużo frustracji przez Ciebie przemawia. Pozwoliłam sobie wyciąć ten w miarę rzeczowy fragment. Nie powinien się wypowiadać jako organizacja, bo to nieetyczne. Z tego co rozumiem, zadaniem Kościoła jest nauczanie o wartościach, lecz pozostawienie ostatecznej decyzji wiernym (a nie kierowanie ich niczym stada baranów). Jeśli jestem w błędzie, popraw mnie. Bo Kościół na szczęście nie ma w Polsce bezwzględnej władzy. Nie wiem, dlaczego piszesz do mnie w formie męskiej, ale od początku dyskusji, niezmiennie jestem kobietą .
  24. Oznacza to, że religia jednego wyznania stanowi taki sam przedmiot, jak matematyka czy fizyka w szkole publicznej, która z założenia powinna być instytucją neutralną światopoglądowo, świecką. Bardzo dużo zrobił mi ten krzyż. Jest symbolem religii, która dopuściła się wobec mnie manipulacji i nadużyć. Poza tym za każdym razem, gdy go widzę, przypominam sobie, że należę do grupy dyskryminowanej w swoim kraju. Nie dość, że muszę żyć, zmagając się z ostracyzmem ze strony katolików, to jeszcze państwo daje mi wyraźnie do zrozumienia, że są oni grupą faworyzowaną. O rzekomych zasługach Kościoła nie będę się wypowiadać, bo powtórzyłabym to, co napisał kamil7. Dodam tylko że tak śmiałe powoływanie się przez katolików na przeszłość budzi co najwyżej politowanie. Może weźmy pod uwagę cały, niekoniecznie pozytywny, dorobek historyczny Kościoła (o którym, o dziwo, często się zapomina)? A może, zamiast robić wyliczanki, skoncentrujmy się na obecnym stanie rzeczy? Pozwól, że będę mówić to, na co mam ochotę :). Czy tylko ja widzę różnicę pomiędzy jednorazowym dofinansowaniem muzeum a ciągłym łożeniem na wybraną instytucję religijną? Mogą, więc niech robią to jako osoby prywatne, zamiast określać stanowisko całej organizacji, wywierając tym samym wpływ na wiernych - bo to jakby wyklucza się z Twoim wyśnionym "państwem europejskim", w którym zachowany jest rozdział pomiędzy państwem a religią. Sprawdziłam znaczenie tego słowa - klik. Co dalej?
×