Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Odwiedz psychologa..to pomoze,nie jest to calkiem zwykle zachowanie choc nie martw sie nie jest to zadna choroba psychiczna...wiele osob tak sie zachowuje i ma takie same doznania jak ty.w szpitalu jest mnostwo takich ludzi i sa normalni tak wiec nie martw sie ,jednak zasiegnij porady psychologa,jesli ten uzna ze potrzebujesz psychiatry wtedy dopiero sprobuj w druga strone..moze bedzie potrzebne i to i to..nie martw sie!bedzie dobrze-sa ludzie ktorzy znaja takie przypadki i pomoga ci!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, nieraz czytajac wypowiedzi niektorych osob z forum odnosze wrazenie, ze czytam o sobie - tak bylo w przypadku Twojego posta.

Dobrze to znam - chec bycia dusza towarzystwa, zakladanie 'masek' a potem pytanie sie samej siebie "Jaka ja wlasciwie jestem?" Leki, o ktorych piszesz towarzyszyly mi ponad trzy lata (zdaje sobie z tego sprawe dopiero rok...) Unikalam ludzi, bo nie umialam z nimi rozmawiac, balam sie odrzucenia, wysmiania, krytyki, bylam pewna, ze inni szepcza cos o mnie, obserwuja... Nie dalo sie wtedy przybrac 'pozy' - sam wiesz jak to bylo gdy w pewnym momencie nie da sie zapanowac nad tak prostymi rzeczami jak ruch rak... Balam sie do tego stopnia, ze nie rozumialam mowiacych do mnie ludzi - i nikt nie rozumial co ja mowilam - przezylam koszmar... Moje ambicje nie dawaly mi szans, bo jak to - przyjaciolki robia kariere a ja mam isc do psychiatry.? 'Nigdy w zyciu' - mowilam i to byl blad...Przeliczylam swoje mozliwosci. NIe sluchalam ludzi z forum piszacych mi, ze trzeba sie leczyc... To byl blad! Nie popelnij go! MIesiac temu zapisalam sie na wizyte i juz sa pierwsze efekty (biore leki). Smieje sie razem ze znajomymi, podchodze do innych, normalnie rozmawiam i wiem, ze jestem soba, przelamuje te leki! Ale tak jak powiedzial moj lekarz - najwazniejszy jest Twoj wlasny wklad! Fobia społeczna, to jedno z najciezszych do leczenia zaburzen nerwicowych- pisze to nie po to by Cie poglebic, ale uswiadomic Ci, ze nie ma na co czekac, bo to samo nie przejdzie i taka jest niestety prawda. Ciesze sie, ze sie przelamalam i zaczelam leczenie i Tobie tez tego zycze. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mis

 

Powiedzcie mi proszę: czy istnieją jakieś testy, które mogą określić czy człowiek ma predyspozycje żeby zwariować?

wszyscy tu mieliśmy predyspozycje żeby załapać się na nerwicę.

te predyspozycje można by ująć w iluś (niewielu) punktach.Test o który pytasz to niebezpieczna sprawa dla wielu potencjalnych nerwicowców,tak jak dla ciebie chłonięcie wiedzy o objawach wielu chorób.Podświadomość ,wyobraźnia człowieka ma niesamowite możliwości.Proponowałabym przez jakiś czas unikać alkoholu,kawy.Wysiłek fizyczny wskazany.

Zastanawiam się,czy gdybyś nagle znalazł się np na nieznanej wyspie zaludnionej przez prymitywnych ale przyjaznych mieszkańców,nie rozumiejących twoich problemów,czy nerwica przeszłaby natychmiast.

Znam osobę ,która latami męczyła siebie i najbliższe otoczenie objawami nerwicy.skoncentrowana jedynie na własnych dolegliwościach(tak naprawdę wyimaginowanych)nie zauważyła problemu syna,który rozwijał się równolegle.Gdy syn znalazł się w klinice i padła diagnoza,osoba ta w jednej chwili zapomniała o nerwicy.Każdego dnia wsiadała w pociąg i jechała do syna(wcześniej prawie nie wychodziła z domu,wyjście groziło np kolejnym zawałem)Syn odszedł i nerwica odeszła.Syn pozostał na zawsze w jej sercu,nie słyszałam już nigdy o problemie z jej nerwicą.

Przykład ten przytoczyłam,aby obiektywnie przeanalizować swoją sytuację życiową i może pomyśleć,że nie jest tak źle,że to w końcu nie realna choroba,że mamy rodzinę,przyjaciół,pracę i całe życie przed sobą.

I życzę Tobie żebyś jak najszybciej mógł śmiać się ze słów napisanych w swoim pamiętniku.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ostatnio, tzn. od jakiegoś miesiąca, bo zaczęło się to dokaładnie 1 listopada :-(((( mam dziwne "napady". Otóż od dawna podejżewano u mnie lekkie nadciśnienie ( w niektore dni bywało tak po 145/100, 150...) . Mam 23 lata. Po pierwszym ataku 1 listopada (tato zawozić musiał mnie do doraźnego wieczorem - ciśńienie 170/110 i 200 uderzeń) poszedłem do lekarza i zacząłem leczenie Bisocardem. Lekarz powiedział że to podwyższone ciśnienie wynika głównie ze stanów emocjonalnych itp. Ale nie w tym rzecz cała. Głównie piszę tu na forum bo poprostu męczy mnie to już i nie wyrabiam. Chodzi o te ataki. Sadzę że mam chyba jakąś nerwicę + podwyższone ciśńienie, sam już nie wiem. Może ta nerwica jest powodem tego nadciśnienia. Owe ataki wyglądają następująco. Nagle, niewiadomo skąd, cały dzień fajnie, usmiechnięty, wszystko cacy, ogarnia mnie jakiś lęk (zawsze bierze mnie wieczorem), jakieś duszności, czuje że wtedy ciśnienie mi podskakuje, 150 pare na 100 normalka, serce mocno wali, raz szybko raz wolno, dłonie ,mimo że zimne, są całe mokre. Potem , co jest najgorsze, występują jakieś dreszcze, jakby bylo mi zimno, a nie jest tak naprawde, trzęse się cały, drgawki nawet występują. Płuca jakby zatykają, ciężko się oddycha, jakby mi kto je ściskał w środku. Poprostu niewyróbka. Leże i się trzęse. Panika nagle w oczach, że zaraz umrę... Leżąc słyszę tylko bicie serca, ciągle nasłuchując czy aby nie stanęło, czy dalej pracuje, i jak bije... W środku czuję taki ścisk, coś jakby mnie blokowało... Jakieś dziwne skurcze całej klatki w środku, ciężko jest oddychać, dusi mnie zaraz w szyji, a głowa od tego cisnienia to jakby miała pęknąć. Nie wiem jak to opisać. Leże wtedy i myśle co ze mną bedzie zaraz, i tylko wsłuchuje sie w bicie serca, a każda jego nieregularna praca wzmaga atak!!! Nie mam wtedy siły, a za pierwszym razem (1 listopada) to po schodach nie mogłem wejść, bo nogi odmawiały posłuszeństwa normalnie, normalnie zemdlalbym prawie. Dłużej tego nie wytrzymam. Już dwa razy musiałem jechać na gwałt na pogotowie. Każdy myśli że to od tej mojej choroby na ciśnienie. Nie wiem już sam, czy te ataki się biorą w wyniku podwyższonego ciśnienia? Czy poprostu wysokie ciśnienie spowodowane jest tym, że mam właśnie w danym momencie atak. Ok. Może mam nieregularne ciśnienie, raz 120/90 raz 150/100. Ale może prócz tego mam nerwicę? Czy coś. NIe wiem co robić. Prócz Bisocardu biorę pare razy dziennie Valused na uspokojenie (sam je sobie kupuje bo lekarz nie raczył niczego dać na uspokojenie jak mu powiedziałem). Czasem ono pomaga, ale czasem nie (chyba że wezmę 3 tabletki naraz). Tak żyć się nie da. Na drugi dzień po ataku muszę dochodzić do siebie, nie mam siły i ciągle myślę o tym że zaraz znowu to coś powróci, że może serce mam chore. I za nim wrócę do normalnego stanu to 2 dni muszą minąć. Nie mogę poprostu. NIeraz tak poprostu leżę sobie, oglądam telewizor i niewiadomo skąd, tak nagle, zaczynam się interesować pracą serca, wsłuchuje się w nie, to chore!!!!!!!!!!!!; czuję że serce bije coraz szybciej, mocniej, jakoś tak nie zbyt regularnie, i to zaraz ciągnie za sobą całą resztę... Robi się duszno, słabo, dreszcze, skurcze.... itd. I tak kilka godzin trzyma, chyba że nałykam się tych tabletek. Matko! Co mi jest?!!!!!!!! Powiedzcie proszę. Najgorzej jest jak siedze cały dzień w domu, wtedy miśle ch... wie o czym, ciągle jakiś strach, lęk niewiadomo przed czym (przed "jutrem" chyba), a potem organizm chyba właśnie odwdzięcza mi się tym wszystkim o czym pisałem... Nie wiem!!!! Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm,chyba odpowiedziałeś sobie sam na te pytania.Moja rada-wizyta u lekarza.I mniej wsłuchiwania się we własny organizm.Myślę,że to na pewno ataki paniki,ale dla własnej pewności i wykluczenia innych przyczyn idź do lekarza rodzinnego i porozmawiaj.Na pewno da ci skierowanie na różne badania.tylko w ten sposób dowiesz się,co ci naprawdę jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pani_eL wolność, dzięki za słowa otuchy:) Cały czas mam poprawny czas. Wczorajszy dzień był taki nierealny... Poczytałem na forum trochę o derealizacji i myślę, że cały wczorajszy dzień to miałem. Przeczytałem też gdzieś, że uczucie nierealności mają schizfrenicy... Wczoraj w nocy moje myśli chciały mnie wyciągnąć z łóżka bo mam do wykonania "misję". Myślę, że to natręctwa myślowe, które się pojawiły, bo przeczytałem, że takie objawy mogą mieć schizofrenicy i wmawiam sobie tą chorobę. Wiem jedno: nie uspokoję się dopóki nie przeprowadzę jakiś testów, czy jestem podatny na schizofrenię oraz na inne choroby psychiczne. To, że jestem podatny na nerwicę to ja wiem:) Ale łatwiej się walczy z nerwicą, gdy wiesz, że to nerwica a nie poważna choroba. O tym pisałem, mówiąć o testach na podatność. Chcę wiedzieć, że nie grozi mi choroba psychiczna, bo to uczucie, że zeświruję, strach o to, roztargnienie, zakręcenie, echo myśli, napady wewnętrznej furii, derealizacja, wypatrywanie urojeń, ciężkie bóle głowy, niemożność koncentracji na niczym wpycha mnie na ten tor myślenia, że wariuję. Aha jeszcze jedno: przeczytałem na forum, że chorzy psychicznie nie boją się, że zwariują bo nie mają świadomości, że wariują, więc ja nagle też przestałem się bać tej choroby, co niby miałoby być dowodoeem na to, że wariuje. Jeszcze te myśli o misji dzisiaj w nocy... Nie spocznę, póki nie zrobię jakiś tesów. Ktoś wie, gdzie takie można zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj tadziktoja.Skad ja to znam, otoz u mnie trwa to od marca po jednym z atakow na drugi dzien do szpitala poniewaz jak pisałes to samo miałem cisnienie 170/120 drgawki zimne rece stopy serce wali jak oszalałe a mam 22 lata.W szpitalu stwierdzili lekkie nadcisnienie ktoire moze powodowac nerwica czyli o podłozu nerwowym gdzy wszystkie inne badania ok:) Chodze dosyc czesto do lekarza bo mam bzika na punkcie serca mieze cisnienie i wzorcowe 120/80 100/75 nigdy wyzsze tak wiec co jest mierze w domu i tez ok chyba ze jestem nakrecony jakims objawem odrazu wzrasta.

Jedyna porada to lekarz i leczyc nerwice!!

Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.Musze ci powiedzieć ze z tym da sie wygrać lub objawy zdominować do minimum,ja w porównaniu do ciebie miałam kilkanaście objawów somatycznych , zrobiłam tysiące badań lezałam kilkanaście razy w szpitalu,i zastanawiam sie teraz po co to było , te tomografie i inne cudaczne badania.Napięcie mięśni pozostało jestem nerwową osobą i tak poprostu organizm reaguje na stres, ale mozna pokonać. Niema sensu czytać o chorobach wynajdywać nowych i myśleć czy ty czasem jej niemasz, muisz sam siebie przekonać i swoje ciało że to co sie z tobą dzieje to tylko nerwica a nie rak czy tam inne choroby.Nie jest to trudne ,nerwica niemoze kierować tobą to ty pokieruj nią.Zapisz sie na siłownie lub basen , niemozesz o tym myśleć nonstop. Masz postawioną diagnoze i wiesz ze niemasz tętniaka czy raka czy zaniku mięśni, swoje złe samopoczucie i strach muisz poprostu zwalic tylko na nerwice , i na te objawy niereagować a one miną.Ja wygrałam z tym bez zadnych terapi a na objawy somatyczne przestałam zwracać uwage bo jeśli sie o tym myśli to to nigdy nieustąpi. Pozdrawiam i zyce zdrówka , jak masz pytania to chętnie na nie odpowiem pisz na moje gg :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Telimenka - widze że nie jestem sam. Zastanawiam się skąd te g*** sie bierze, myśl o leczeniu mnie przeraża, po prostu nie przyjmuje tego do wiadomości. Pewnie przyjme to d wiadmości po kolejnym pojsciu do pracy - w piątek zaczynam. Pewnie znowu przeżyje cały dzień w strachu, unikając wzroku innych. Tak to już jest z nami, pojebami :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mis

udaj się może do lekarza,zrób wszelkie badania,które na bank wykluczą fizyczne podłoże twojego problemu.Jak najszybciej spotkaj się z dobrym psychoterapeutą(uparcie twierdzę,że najlepszym fachowcem jest mężczyzna z długoletnią praktyką,dla którego praca jest pasją)

Teraz zauważasz u siebie tylko niektóre typowe objawy nerwicy.Może poczytaj więcej postów i dowiedz się o wszystkich możliwych.

Aha jeszcze jedno: przeczytałem na forum, że chorzy psychicznie nie boją się, że zwariują bo nie mają świadomości, że wariują, więc ja nagle też przestałem się bać tej choroby, co niby miałoby być dowodoeem na to, że wariuje

Skoro już masz nerwicę warto by było poznać objawy i mięć tą wiedzę na uwadze w sytuacji ewentualnego wystąpienia u ciebie w przyszłości.

 

 

Jeszcze te myśli o misji dzisiaj w nocy...

Myślałam,że jestem jedną z niewielu,która miała i ma myśli o misji(u mnie raczej filozoficzne podłoże),ale ja już opanowałam nerwicę.

Z tego co piszesz wnioskuję,że jesteś inteligentnym,ambitnym,pracowitym i ustawionym facetem.Może żeby nie odbiła ci woda sodowa lub żebyś nie dostał autentycznego zawału,otrzymałeś w prezencie od losu nerwicę.Może musisz zatrzymać się na chwilę,może to co robisz nie całkiem pasuje do twojej misji.

Jeżeli już czytasz posty na tym forum, to czytaj wnikliwie,analizuj i oceniaj,wyciągaj wnioski.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest, czy nerwica częściej atakuje ludzi ambitnych, którzy dużo od siebie chcą?, Czy już sam fakt dużych wymagań co do siebie jest oznaką nerwicy?. Czy żeby wyzdrowieć należy pozbyć się ambicji? Czy jednak nerwica jest wynikiem zupelnie czegoś innego, złego zaprogramowania sameggo siebie i nie ma nic wspólnego z ambicją?

 

Pozdrawiam wszystkich... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem załamana. Nie chce mi się żyć…

Ale zacznę od początku.

 

Jestem od roku z chlopkiem który ma nerwice lekową, i nie da się z niej w żaden sposób wyciągnąć. Na nic nie reaguej a kiedy ja proponuje jakies rozwiązanie on je z góry odrzuca i co gorsze proponuje rozstanie.

 

Nie chce mi się zyć.

Co mam zrobić??

Co powiedziec żeby zareagował??

Dlaczego ja zaczynam powoli „wariować”??

 

Może ktos miał podobne przezycia.

 

Z góry dziekuje za jakies wskazówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm,życie z człowiekiem z nerwicą lękową nie jest ani fajne ani łatwe.On proponuje rozstanie ponieważ nie chce cię męczyć swoja osobą.Poza tym ma zanizone poczucie własnej wartości i mysli,że się przy nim marnujesz,że stać cie na kogoś lepszego.Odrzuca wszelkie rozwiązania(formy pomocy),bo jest mężczyzna i chce sam wziąć hydrę za łeb i wygrać.To tak ogólnie.Nerwica nie jest zaraźliwa,ale z pewnością wpływa na jakość życia partnerów,dlatego zawsze radzę osobom zdrowym,po swoich nieciekawych przezyciach-zastanów się,czy dasz radę,czy naprawdę tego chcesz>?!Czy twoja miłość jest tak pełna,że chcesz poświęcić swoje życie partnerowi,bo duzo wymaga poświęcenia takie trwanie.Jeśli nie-po prostu mu to powiedz i odejdź,litość jest gorsza.

Mam nadzieję,że trochę ci ta wypowiedź wyjaśniła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wstaje dziś rano i w sumie wszystko gra. W miarę wypoczęty, poranna toaleta, wiadomości na necie sprawdzone, wszystko gra tylko w uszach brzmi mi refren piosenki jakiegoś kolesia (ostatnio, choć jestem fanem Metalliki słucham spokojnych pościelówek, mając nadzieję na relaks). Jem coś, refren piosenki, gole się, refren piosenki, czytam wiadomości na necie, refren piosenki, jakiś fikcyjny dialog między moim znajomym małżeństwem, jeszcze głośniejszy refren, wkurzam się, ubieram do roboty, ale psuje mi sięhumor przez te natręctwa. Teraz w głowie mam jakby ktoś nagrał młot pneumatyczny i to podgłasniał to sciszał jego nagranie, refren głupiej piosejnki. Co ja jestem Janko Muzykant żeby słyszeć takie pierdoły? Głos mojego szefa w głowie. Jakiś cytat ksiązki z dzieciństwa. Boże. Ja wariuje. Żołądek podchodzi mi do gardła. Tylko spokojnie. Kurta. Refren piosenki, Klucze.. Wychodzę. Idę do samochodu a głośne myśli czuje, że mnei opanowują. Jestem chory... ta derealizacja. Świat wokół mnie jest nierzeczywisty. Wsiadam do auta. Dojeżdzam do centrum. Cały czas mam ścisnięty żołądek. Myślę o tym jaki to wstyd gdy okaze się, że jestem chory psychicznie. Refren piosenki i inne głośne mysli. Idę ulicą do pracy, wokół huk i gwar, ale on jest gdzieś tamw tle. Słysze tylko swoje natarczywości, dialogi, jakieś pierdoły sobie przypominam, tą głupią piosenkę. Czesto słysze muzykę i najczęściej jest ona strasznie uciążliwa. Mam numer do psychiatry i musze zadzwonić do niego i po raz piwerwszy się wybrać do niego. Biorę komórkę i dzwonię od arzu zanim jeszcze dojdę do pracy: Termin na 24 stycznia. AAaaa! Nie wyrtrzymam do tego czsu. Reszta drogi do pracy to poczucie totalnego dorealnienia i głośnej kociej muzyki w mojej głowie. Patzrę sobie pod nogi i zasuwam do pracy byle szybciej. Doszedłem do pracy. Cześć wszystkim rzucam ze ściśnietym żołądiem. Na sczzęście w pracy mam samych fajnych ludzi. Troche się uspokajam. Ale ta myśl o tym, że jestem nienormalny została doteraz. Poszukam innego psychiatry na już. Nigdy nie myślałem, że będę miał takie problemy. Całyczas mam przed oczami kumpla, ktorego odwieźli już dwa razy wprost z pracy do szpitala psychiatrycznego choć nie wiem tak naprawdę co mu było (nie pracuję z nim). Całyczas myślę o tym, jak kilka tygodni temu siedziałem przy biurku z myślą, że jeśli zaraz nie wstanę i nie wyjdę to mnie odwiozą do wariatkowa. I do tego zero koncentracji., Minełó południe a ja w pracy nie zrobiłęm NIC! A mam tyle do zrobienia przed Świętami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc:) ja tez choruje na nerwice lękowa... i powiem Ci szczeze tez mam takie jazdy jak twój chłopka.. czesto mówie mojemu chłopakowi zostaw mnie z inna bedzie Ci lepiej... lub ze eja cie teraz zostawie ale ty jestes fajny facet jeszcze zycio sobie ułozysz... a wiem ze w glebi duszy bez niego bym chyba umarła jest dla mnie wszytskim... a znowu on sobie tłumaczy ze to kolejny etap choroby.. i w sumie w koncu kiedys te etapy sie skonczą... jak bedziesz chciala pogadac zapraszam na gg:) pozdroawiam i glowa do góry:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marmarc - tekst doprawdywyborny:) Dzięki za dobre słowo. Ale od dłuższego czasu borykam się z moim za głośnymi myslami, rozmowami przyjaciół i piosenkami jakby ktoś za głośno nastawił radfio albo CD i zapętlił piosenkę na cały dzień. Szlag moze trafić. Kiedyś w nocy nei mogłem rpzez to zasnąć i dostałem ataku lęku. Co twoim zdaniem powie mi psychiatra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc wszystkim:) ogólnie jestem po 11 tygodnich psychoterapii grupowej:) przetrwałam do konca ale było ciezko bo lęk mi tam tak naprawde piekło stworzył:( ale wiem kilka fajnych rzeczy:) przedwszystkim to ze musimy wiedziec ze jeszcze nie raz bedzie nam zle ze ta narwica nie raz jeszcze wróci jak damy sobie to prawo to kazdy kolejny atak nie bedzie dla nas porażka.. wtedy tez lęk bedzie inny. rownierz musimy na bierząco mówic co czujemy i nie kumulowac napięcia wtedy roznierz lęk słabnie... ja w sumie tez dzisiaj nie czuje sie dobrze ale dałam sobie to prawo ze nie raz bedzie mi jeszcze żle.. i nie załamałam sie tak jak kiedys.... ogolnie mam doklki i jest mi smutno gdy patrze na innych ludz a ja chora.. w sumie powiem wam tez ze przestałam marzyc.. teraz porprostu jest mi ciężko... bardzo cięzko.. dziekuje wam bo nie raz juz mi pomogliscie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×