Jestem załamana. Nie chce mi się żyć…
Ale zacznę od początku.
Jestem od roku z chlopkiem który ma nerwice lekową, i nie da się z niej w żaden sposób wyciągnąć. Na nic nie reaguej a kiedy ja proponuje jakies rozwiązanie on je z góry odrzuca i co gorsze proponuje rozstanie.
Nie chce mi się zyć.
Co mam zrobić??
Co powiedziec żeby zareagował??
Dlaczego ja zaczynam powoli „wariować”??
Może ktos miał podobne przezycia.
Z góry dziekuje za jakies wskazówki.