Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odcinanie się od emocji


Mastogo

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiałem się nad tym gdzie umieścić temat i doszedłem do wniosku, że ten dział jest najodpowiedniejszy. Moja rodzina jest dysfunkcyjna. To jest pewne. Moje największe problemy to odcinanie się od swoich emocji. Te emocje później się somatyzują, czyli objawiają w postaci bólu. Nie wiem do końca jak to się u mnie dzieje. Po prostu zaczynam myśleć o różnych rzeczach i wszystko mnie zaczyna boleć. Zaczynam wpadać w panikę, że coś mi dolega. W sumie od tego stresu mam problemy zdrowotne, ale.. Kiedy skupie się na tym bólu i zacznę się zastanawiać co za emocja go mogła wywołać wszystko się zmienia. Pojawiają się emocje, a im mocniejsze tym mniejszy ból. Niestety nie zawsze mi się to udaje. Czy spotkał się ktoś z takim problemem? Czy to co piszę ma dla Was sens? Trochę dziwnie się czuję pisząc o tym na forum..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy skupie się na tym bólu i zacznę się zastanawiać co za emocja go mogła wywołać wszystko się zmienia. Pojawiają się emocje, a im mocniejsze tym mniejszy ból.

 

To chyba nie jest zła droga? Tłumienie i kumulowanie w sobie emocji nie jest zbyt dobre w dłuższej perspektywie. To wszystko w końcu i tak znajdzie sobie ujście albo w napadach niekontrolowanej agresji albo właśnie w objawach somatycznych, różnego rodzaju bólach czy w koncu nawet chorobach.

Skoro udaje Ci się po zastanowieniu odkryć, jaka emocja wywołała ból, to mogę Ci tylko pogratulować zdolności do tak silnego wglądu w siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mastogo, jasne, że to ma sens. Tłumione emocje mogą się ujawnić w takiej formie jak opisałeś lub jako objawy, które wychodzą z głowy, stają obok i można na nie popatrzeć.

edit: jeszcze autodestrukcja do tej listy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noszila, to jest efekt prawie dwóch lat chodzenia na psychoterapię. Problem w tym, że nie zawsze mi się udaje :(

Ricah, jak wyżej. Masz może jakieś pomysły na wyrażanie emocji w zdrowy sposób?

Pluszowa, mam chyba wszystkie opisane problemy łącznie z autodestrukcją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mastogo, sprobuj moze terapii grupowej[po dlugosci terapii zgaduje, ze indywidualna]. Na grupowej spotkasz sie z innymi ludzmi, ktorzy beda rowniez wywolywac w Tobie emocje, masz wtedy szanse powiedzenia o tym na grupie, co juz jest jakas forma wyrazenia ich. Rowniez Twoje problemy zostana rozpatrzone przez innych ludzi, zobacza oni co robisz nie tak, gdzie Twoje zachowanie odbiega od normy i wytkna Ci to, abys mogl nad tym pracowac. Na grupie sa rowniez terapeuci, ktorzy rowniez daja jakas informacje zwrotna.

 

Oprocz tego, jako ze Twoj problem mozna okreslic jako DDA, to moge przypuszczac, ze bardzo czesto towarzysza Ci negatywne emocje. Nie rozwinales watku w jaki sposob Twoja rodzina jest dysfunkcyjna[klotnie, alkohol czy cos innego], stad nie jestem w stanie wysunac dokladniejszej rady[jak pisalem wyzej, na grupie latwiej byloby do tego dojsc]. Ale ogolnikowo mowiac - przykladowo zlosc warto wyladowac chocby i w slowny sposob, powiedziec co czujesz, krzyknac, uderzyc kilka razy w poduszke[gdy jestes sam]. Bardzo dobrze tez na negatywne emocje oddzialuje sport, odstresowuje takze, ale to tak na marginesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boje się terapii grupowej. Nie byłbym w stanie otworzyć się do obcych ludzi. Poza tym jestem właścicielem firmy i nie mogę sobie pozwolić na to, aby wyszła na światło dzienne informacja o moich problemach psychicznych. Tutaj mogę się otworzyć bo jestem anonimowy. Na terapii indywidualnej też jestem w pewnym sensie bezpieczny. Ciekaw jestem na ile pomaga tworzenie nowych emocji i ich wyrażanie. Myślę, że ważniejsze jest wyrażenie dotychczasowo nagromadzonych emocji, jak myślisz Ricah? Swoją drogą dzięki za zainteresowanie.

 

Emocje negatywne towarzyszą mi bardzo często. Płaczę i złoszczę się na zmianę gdy tylko skupie się na emocjach. Bardzo rzadko czuję coś w rodzaju wzruszenia/szczęścia. U mnie w rodzinie problemem jest znerwicowany ojciec i matka, która przeżywa wszystko w sobie. Nigdy nie potrafiła postawić się ojcu i ma bardzo dużo problemów ze zdrowiem. Myślę, że tak jak ja odcina się od emocji, które się w niej somatyzują. Dodatkowo ojciec lubi się napić, niestety nie wiem w jakich ilościach bo robi to po kryjomu. Pamiętam dużo kłótni w rodzinie w czasach mojego dzieciństwa. Nie pomyślałem, że wyrażenie emocji może być takie proste jak chociażby ich opisanie. To by wyjaśniało dlaczego otwieranie się do przyjaciół i opisywanie swoich emocji pomaga. Sport mi nie pomaga w ogóle. Krzyczenie i walenie pięściami w ścianę rzadko przynosi ulgę. Możliwe, że to dlatego, że robię to bardzo mocno kiedy już emocji jest za dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapii grupowej podpisuje sie regulamin, ze kazdego z uczestnikow obowiazuje tajemnica, odnosnie do tego kogo spotkal i co uslyszal, zatem nie obawialbym sie tego az tak bardzo. Dosc duzo czasu spedza sie na takiej terapii[przewaznie trwa 6 miesiecy po 3-4 spotkania w tygodniu, kazde 2-3 godziny sesji], zatem mialbys duzo czasu na otworzenie sie i przelamanie. Oczywiscie moglbys stopniowo, nie musialbys mowic o swoich problemach, na poczatek moglbys pomagac innym. Potem powiedziec o jakims swoim mniej waznym problemie, az poczujesz sie gotowy.

Przy nowych emocjach bedziesz mial od razu szanse do tego, by sie nimi zajac i je wyrazic, dzieki czemu nauczysz sie zajmowac tymi z przyszlosci, a w miedzy czasie ogarniesz te z przeszlosci.

Jednak dokladniej Ci nie powiem, bo ja mam to samo[odcinam sie od emocji, tlumie je w sobie], ale u mnie objawia sie to w inny sposob - nie odczuwam zadnych emocji. Tam, gdzie indywidualna mnie tylko denerwowala[i po 3 miechach zrezygnowalem], tak tutaj po miesiacu widze duza roznice[otworzylem sie na innych ludzi przede wszystkim] i mam jako taka 'chec' chodzenia[a raczej brak niecheci do terapii].

 

 

Placz tez jest forma wyrazenia emocji, dlatego nie ma co tlumic go w sobie. Nie wazne, zes facet, masz prawo uronic kilka lez :)

Czyli widze, ze rodzice tez Ciebie nie nauczyli wyrazania swoich emocji i pewnie tez nie okazywali Ci ich, do tego dochodzi prawdopodobienstwo genetyki[genetyki, w sensie, ze bedziesz bardziej podatny na nia].

Mysle, ze grupowa by tutaj swietnie sie spisala, bo na pewno trafisz na ludzi tam, ktorzy Ci sie nie spodobaja z jakichs wzgledow, stad konfrontacja z nimi moze przyniesc rezultaty. I od razu mozesz tez spytac grupe, w jaki sposob oni wyrazaja swoje emocje :)

 

 

Bierzesz jakies leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z lekami to osobny temat. Bardzo zresztą rozbudowany.

 

Niestety nie mam czasu na tak częste spotkania na terapii grupowej. Jednak jeśli nic innego nie pomoże to pewnie się na nią zdecyduję. Terapia indywidualna przyniosła efekty dopiero po prawie dwóch latach. Jednak dalej nie czuję się tak dobrze jak to bywało w przeszłości. Dam jej jednak jeszcze szansę.

 

Zastanawia mnie fakt, że pomaga mi skupienie się na swoich emocjach, które zazwyczaj są negatywne. Sami polecacie, żebym szedł tą drogą. Jednak wszyscy znajomi powtarzają mi, żebym skupił się na pozytywach. Nie myślał o tych złych emocjach. Uważają, że to im pomaga. Każdy poradnik dotyczący problemów emocjonalnych mówi to samo - "skup się na pozytywach".

 

Czy w literaturze naukowej znajdę gdzieś informacje dotyczące zbawiennego wpływu uwalniania swoich emocji? Mógłby ktoś podać linka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem. Może nie tyle z odcinaniem się od emocji, ile z tłamszeniem wszystkiego w środku.

Ukrywam wszystkie myśli, przeżycia, emocje, bo za każdym razem, kiedy postanawiam coś z siebie wyrzucić ranię ludzi, na których mi zależy. Oczywiście nie chcę tego robić, więc karcę się w myślach i postanawiam zamknąć. Efektem jest trucizna, która niszczy mnie od środka. To jest takie błędne koło, kiedy chcę sobie ulżyć i zawalczyć o siebie to sprawiam wszystkim dookoła tyle przykrości i zawodu, że nie mogę znieść tej myśli, więc tłumione emocje zagęszczają się wewnątrz i trują mocniej. Niszczę sama sobie, żeby chronić ludzi, których kocham. A oni przecież i tak cierpią, bo widzą jak jest mi źle. I wracamy do punktu wyjścia. Nie umiem sobie pomóc i nie potrafię pozwolić sobie pomóc.

Moja mama walczy z nerwicą odkąd pamiętam. Są okresy lepsze i gorsze, wiadomo. Od dziecka się nią zajmowałam, robiłam wszystko, żeby tylko się nie denerwowała, starałam się zadowalać w każdej kwestii, wspierałam. Przyszedł czas kiedy ja wysiadłam. Ataki nerwicy na tyle silne, że uniemożliwiały normalne funkcjonowanie zaczęły się w liceum. Niedawno zdiagnozowano u mnie głęboką depresję. Nie mam teraz siły, żeby się zaopiekować mamą, a nie chcę, żeby ona się o mnie martwiła, bo wtedy...przyjdzie dla niej ten gorszy okres. Nie wierzę, że jest w stanie podołać opiece nade mną i pomóc mi bez uszczerbku na swoim zdrowiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

veronique mam bardzo podobnie. Też nie okazuję, że jest mi źle, że coś mnie dręczy, tłamszę to w sobie, bo za każdym razem jak to okazywałam, to kogoś raniłam, sprawiałam mu przykrość i było wtedy podwójnie źle. Ale moi bliscy nie widzą, że ja to wszystko ukrywam, nic nie podejrzewają i przez to często mnie wykorzystują, wyśmiewają, bo nie zdają sobie sprawy, że oni ranią mnie (chociaż i tak nie mogę mieć pewności, czy przejęliby się tym).

I też nie wiem jak to pogodzić, żeby mówić o swoim bólu a jednocześnie nikogo nie obarczać tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

veronique też chciałabym być asertywna, ale nie potrafię nie myśleć o innych, jaki kłopot im sprawię dbając tylko o własne interesy. Ktoś kiedyś mi powiedział, że tylko ja tak wyolbrzymiam to wszystko, że gdybym np. odmówiła komuś wykonania przysługi, to on wcale by się tym nie przejął tak mocno, jak mi się to wydaje, nie brałby tego tak do siebie, poradziłby sobie. I wiem, że to pewnie prawda. Skoro mam własne problemy to powinnam najpierw zadbać o siebie a dopiero potem o innych. Ale nie potrafię tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mastogo, obawiam się, że nie. Nie potrafiłabym jej zostawić. Kto się nią zajmie jak ja ją zostawię? Być może kiedyś...chciałabym się uwolnić, wiadomo że chciałabym żyć swoim życiem. Jasne, że jest tato, ale prawda jest taka, że cały czas czuję się odpowiedzialna za ten dom. Za ich oboje i jeszcze brata. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tylko ja trzymam to w kupie i jak przestane to to się rozsypie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veronique, może dlatego masz podobne problemy do swojej mamy? Gdybyś ich nie miała, gdybyś je porzuciła to była byś inna. Niejako zostawiła byś ją ze swoimi problemami samą. Nigdy nie myślałaś o tym w ten sposób? Ja tak miałem ze swoją mamą.

 

mark123 co to są zachowania bierno-agresywne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często chodzi mi po głowie pewna myśl dotycząca mojej byłej dziewczyny. Czuję, że nie była w stosunku do mnie tak otwarta jak ja do niej. To w sumie dziwne biorąc pod uwagę fakt jak bardzo jestem początkujący w temacie otwartości emocjonalnej. Zastanawia mnie jednak czy to normalne, że tak bardzo mi to przeszkadzało? Objawiało się to w różnych sytuacjach. Często nie odzywała się do mnie nawet kilka godzin. Gdy pytałem czy coś się stało mówiła, że nie, że nie chce mi przeszkadzać. Jednak po pewnym czasie dopiero, nawet kilku tygodni, wychodziło jak bardzo jej to przeszkadza. W takich chwilach potrafi przyznać, że jest zamknięta emocjonalnie i nie potrafi rozmawiać na ten temat. Później znowu wszystko było po staremu. Znowu brak okazywania uczuć. Dużo milczenia. Odpowiadanie "nic" na pytanie co czuje. Myślicie, że powinienem z nią być mimo tego? Może to było normalne zachowanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

veronique,

Czyli żyjesz nie swoim życiem,ale życiem swojej rodziny,

To rodzina pochłania twoją energię,odbiera Ci wolność tak naprawdę.

A gdzie jest miejsce dla twoich pragnień?

A może to tylko tak Ci się wydaje,że bez Ciebie wszystko się rozsypie?

 

Jest to całkiem prawdopodobne, nawet jeśli nie chcę tego przyznać na głos. Z jednej strony chciałabym znaleźć siłę, żeby się uwolnić i nie czuć winną, ale z drugiej - to oni trzymają mnie przy życiu. Dzisiaj żyje tylko dla nich, nie zrobiłabym sobie krzywdy, nie ważne jak bym tego chciała, bo to byłby dla nich za duży cios.

 

-- 15 lut 2015, 17:12 --

 

Veronique, może dlatego masz podobne problemy do swojej mamy? Gdybyś ich nie miała, gdybyś je porzuciła to była byś inna. Niejako zostawiła byś ją ze swoimi problemami samą. Nigdy nie myślałaś o tym w ten sposób? Ja tak miałem ze swoją mamą.

 

Terapeuta próbował mi uświadomić, że przez to, że ona chorowała, w jakiś sposób przeszło to na mnie. Bardzo brutalnie powiedział, że stosuje wobec mnie przemoc psychiczną. Nie znoszę tego, ale nie umiem zmienić tej sytuacji. Nie mam pojęcia jak się zdystansowac i dbac o siebie jednocześnie nie zaniedbując jej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

veronique,

Spróbuj więcej czasu poświęcać sobie,właśnie dbaj o siebie,odkrywaj swoje pragnienia.

To jest twoje życie i masz prawo realizować siebie,to twoja rodzina ma problem,że tego

nie rozumie, nie masz powodu,aby czuć się winna,bo tak naprawdę to Ty jesteś

w jakimś sensie ofiarą i dopiero,gdy najpierw pomożesz sama sobie,będziesz mogła skutecznie

pomóc rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że nie zasługuję na otwartą osobę i do tego o podobnych poglądach do moich. Mam przyjaciół którzy bardzo podobnie myślą do mnie, jednak nie wierzę, że znajdę taką kobietę z którą będę. Dlatego tak często myślę o tym, że źle zrobiłem od niej odchodząc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×